Wczoraj wróciłam do domu. Mój chrześniak miał grypę żołądkową... Zaraziłam się. Moje jelita jeszcze nie doszły do siebie po zaostrzeniu, a tu taki psikus... Ledwo żyję. W nocy zasłabłam ;/ Leżę teraz w łóżku i piję hektolitry wody, żeby się już totalnie nie odwodnić.
W małym mojej siostry jestem totalnie zakochana. Wszystkie złe emocje mnie opuściły, co bardzo mnie cieszy. Jest taki maleńki i chudziutki, wygląda jak mała żabka. Płacze: "leeee, leeee, leeew", na co mój chrześniak, jego braciszek, pyta: " Dlaczego on lwa woła?"
Podczas pobytu u rodziców spotkałam się z koleżanką zrobić kilka fotek na walentynki. Dostałam w prezencie prześliczne skarpetki z sówkami:
W dzień mojego powrotu ze szpitala przyszedł mój album :) Oto on:
A wczoraj dostałam paczkę od koleżanki, z którą razem byłyśmy na kursie w Ośrodku i która o sówkach wszystko wie :) W tej czapeczce odbierzemy naszego brzdąca :)
Sówki są więc praktycznie wszędzie :P Czekają razem z nami :) Oto fartuszek z sówkami od Ewusi ( sama szyła!) dostałam też tłustą ćwiartkę tego materiału, poszyję z niego śliniaczki :)
Dwie stęsknione sowy zakupione przez moją mamę ( czyli przyszłą babcię) czekają w naszej sypialni :
Dla przypomnienia- czeka również sówka pacynka :
Jedna z sówek uszytych przeze mnie ( została mi tylko dziewczynka, chłopiec zamieszkał w pokoju sąsiadki Amelki :) )
Czekają sówki na kocykowym patchworku.
Oraz 6 sówek śmieszek od J.
Czeka też obraz :)
A ile będą jeszcze czekać? Kto wie...?
Wczoraj dzwoniłam do OA... "Trzeba jeszcze uzbroić się w cierpliwość" - powiedział mi dyrektor. "Ostatnio para, która adoptowała takiego maluszka czekała rok i dwa miesiące, a Państwo ile czekają?"
7 miesięcy.
No to jeszcze trochę. Czuję, że się w końcu doczekam :) I wtedy....... nareszcie odetchnę :)
PS. Zapomniałam wczoraj o sówkach, które dostałam na gwiazdkę :) Jedne od Ewy, drugie od mojej siostry. Tak więc uzupełniam :)
W małym mojej siostry jestem totalnie zakochana. Wszystkie złe emocje mnie opuściły, co bardzo mnie cieszy. Jest taki maleńki i chudziutki, wygląda jak mała żabka. Płacze: "leeee, leeee, leeew", na co mój chrześniak, jego braciszek, pyta: " Dlaczego on lwa woła?"
Podczas pobytu u rodziców spotkałam się z koleżanką zrobić kilka fotek na walentynki. Dostałam w prezencie prześliczne skarpetki z sówkami:
W dzień mojego powrotu ze szpitala przyszedł mój album :) Oto on:
A wczoraj dostałam paczkę od koleżanki, z którą razem byłyśmy na kursie w Ośrodku i która o sówkach wszystko wie :) W tej czapeczce odbierzemy naszego brzdąca :)
Sówki są więc praktycznie wszędzie :P Czekają razem z nami :) Oto fartuszek z sówkami od Ewusi ( sama szyła!) dostałam też tłustą ćwiartkę tego materiału, poszyję z niego śliniaczki :)
Dwie stęsknione sowy zakupione przez moją mamę ( czyli przyszłą babcię) czekają w naszej sypialni :
Dla przypomnienia- czeka również sówka pacynka :
Jedna z sówek uszytych przeze mnie ( została mi tylko dziewczynka, chłopiec zamieszkał w pokoju sąsiadki Amelki :) )
Czekają sówki na kocykowym patchworku.
Oraz 6 sówek śmieszek od J.
Czeka też obraz :)
A ile będą jeszcze czekać? Kto wie...?
Wczoraj dzwoniłam do OA... "Trzeba jeszcze uzbroić się w cierpliwość" - powiedział mi dyrektor. "Ostatnio para, która adoptowała takiego maluszka czekała rok i dwa miesiące, a Państwo ile czekają?"
7 miesięcy.
No to jeszcze trochę. Czuję, że się w końcu doczekam :) I wtedy....... nareszcie odetchnę :)
PS. Zapomniałam wczoraj o sówkach, które dostałam na gwiazdkę :) Jedne od Ewy, drugie od mojej siostry. Tak więc uzupełniam :)
Trzymam za Was kciuki :))).
OdpowiedzUsuńAlbum jest przepiękny. Powinnaś pomyśleć o o stworzeniu podobnego albumu na sprzedaż dla innych rodziców adopcyjnych. Ja pierwsza ustawię się w kolejce aby go kupić dla mojej siostry, która niedawno została mamą adopcyjną :D.
Agnieszka
Dziękujemy za kciuki :)
UsuńAlbum fajna rzecz, tylko drogo wychodzi. Koszt takie spersonalizowanego to ok.150zł. Zdaję sobie sprawę, ze to trochę dużo...
Hmm.. no to rzeczywiście troszkę drogo.. Ale zawsze można zrobić wersję nieco uboższą i tańszą :) Nie wszystkie albumy muszą być tak wypasione jak Twojego Maleństwa :)
UsuńPewnie można :) Trzeba tylko obczaić promocje, bo to jest po prostu pozioma foto-książka :)
UsuńWszystko świetne! Można oglądać i podziwiać w nieskończoność :) Zobaczysz, wkrótce wszystko "pójdzie w ruch" :) Jestem dobrej myśli :* A pomysł Agnieszki o produkcji takich albumów bardzo dobry!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJeśli chodzi o sówki, to jest jeszcze piosenka: http://www.youtube.com/watch?v=yCjJyiqpAuU
OdpowiedzUsuńMoże spodoba się Waszemu Skarbowi :) Moja córeczka bardzo ją lubi oglądać i słuchać :)
Anna
Aaaaa, dziękuję. Jaka boska! Popłakałam się! :)
UsuńA Kamilek uwielbia tą sówkę pacynkę (bawi się nią u swojej terapeutki na zajęciach) - biega z nią i udaje, że sówka lata i woła U-HU. A książka bajeczna. My robimy sobie w formie foto-książki albumy, jak się wyczai w dobrej promocji to i kosztuje ok. 50 zł (taniej niż wywołanie zdjęć i wsadzenie ich w album). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHehe, to fajnie :) Też mi się udało na dobrej promocji załapać :) Ale to zawsze pionowe foto-książki były. Poziome są jakoś droższe :(
UsuńWszystko gotowe. Wszystko piękne i zdaje się mówić już za chwileczkę, już za momencik:-)
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona, że to już siedem miechów zleciało. Niedługo będziesz mamą. Ale fajnie!
Tak, czas płynie bardzo szybko - okazuje się, że nawet wtedy, gdy się dłuży :)
UsuńJa teź myślałam, źe Wy jesteście chwilę po kwalifikacji a to już siedem miesięcy. Wszystkie sówkowe rzeczy super ale album to dla mnie mistrzostwo świata! A oczami wyobraźni już widzę machające nóżki w tych skarpetuniach :)
OdpowiedzUsuńOj, to ja wyjaśnię. Aż tak się czasoprzestrzeń nie zakrzywiła. U nas czas w OA liczy się od złożenia papierów, a nie od kwalifikacji. Od złożenia papierów minęło 7 miesięcy, a od kwalifikacji 2,5 dopiero :) Ja też już widzę, jak maluch mama nóżkami i grzechocze :) Bo w tych sówkach grzechotki są :)
UsuńNasza "sówkowa" Ala :) Zasypiemy Cie tymi sówkami.... :P Juz mam kolejny pomysł :D przyjedz tylko do naszej wsi... :P :* Madzialena
OdpowiedzUsuńMadzia, nic już nie trzeba :) Skarpetki są cudne :) I nie obrażaj naszego rodzinnego MIASTA ;) hehehe :* buziaczki
UsuńJa to mam wrażenie że cały świat z Wami na to maleństwo czeka,a pomysł ile ono będzie miało cioć i wujków kuzynostwa ,aż mi ciarki ze wzruszenia po plecach chodzą . Pozdrawiam serdecznie ewa
OdpowiedzUsuń:) to cudowne :) ja też czuję, że jak już się pojawi, to wszystkich uszczęśliwi, a my jego :) albo ją :) Całusy!!
UsuńMała Księżniczka lub Mały Książę, który niedługo tu zamieszka będzie żył jak w pięknej kolorowej bajce :)) buziaczki;*
OdpowiedzUsuń:) oj tam, oj tam :*
Usuń