Od razu zaznaczam, że pomimo licznych chorób, które posiadam - robaków jeszcze się nie nabawiłam ;) Tytuł posta raczej mówi o moim stanie ducha :) Tzn. - czuję się lepiej! :D
I...na miejscu wysiedzieć nie mogę :P
Poszliśmy więc dziś na wspominany już przeze mnie kilka miesięcy temu - pchli targ. Chciałam kupić statyw pod manekina, którego zamierzałam wykonać z taśmy, znalazłam ekstra tutorial ( pozwolę sobie wkleić):
Później poszliśmy dalej i moim oczom ukazał się - manekin. Sprawdzałam ceny na allegro - właśnie dlatego postanowiłam zrobić własny, bo nie chciałam wydawać 200zł... ale ten był na targu. W idealnych kolorach, rozmiarze 36 i w ogóle. Podbiegłam więc czym prędzej i pytam o cenę.
"35zł, ale rury nie ma".
"30zł i biorę" - odpowiedziałam z uśmiechem i....oto jest! Czarny kubraczek był zabrudzony, więc szybko poleciał do pralki.
Normalnie promienieję z radości, od miesięcy czaiłam się, żeby takiego mieć. Teraz będę mogła szyć, szyć, szyć i się nie wkurzać :) albo wkurzać się z innych powodów niż ten, że znów muszę przymierzać coś, co okazuje się za ciasne, albo za duże :)
Dalej, z manekinem pod pachę, powędrowałam wzdłuż straganów i znalazłam cały stos ubrań, wszystkie za 3zł. Oczywiście używanych. No to dawaj! Szukam. Przebieram. Miska mi się cieszy.
Znalazłam spodnie dresowe NIKE w idealnym rozmiarze ( teraz jestem tak szczupła, że wszystko na mnie wygląda dobrze - no i skromna jestem przede wszystkim) i jeszcze jedne spodnie na rower. Sprzedawczyni patrzy na mnie, na manekina, na mnie i nagle...pada pytanie.
-"Szyje pani?"
-"A...tak amatorsko".
-"Bo ja mam też materiały na zbyciu".
(Tu nastąpiło przyspieszenie mojej akcji serca).
-"Przyniosę.".
I przyniosła. Kolorowe, fajne... Ale miałam już tylko 10zł w portfelu, a męża mi wywiało gdzieś.
No to ja mówię, że hmm... nie moje kolory...ale ile pani za nie chce?
"A dla pani po 1zł za każdy".
No to wzięłam wszystkie :)
Dałam pani 10zł i powiedziałam, żeby dorzuciła coś za złotówkę :)
I dorzuciła:
Na Wielkanoc w sam raz :)
Uhahana jestem :)
A tak się prezentują moje świeczniki po obróbce:
A tak mój manekin już w sypialni :)
Powiesiłam też literki na łóżko, które kiedyś uszyła mi mama ( sowy kojarzycie :P).
I...na miejscu wysiedzieć nie mogę :P
Poszliśmy więc dziś na wspominany już przeze mnie kilka miesięcy temu - pchli targ. Chciałam kupić statyw pod manekina, którego zamierzałam wykonać z taśmy, znalazłam ekstra tutorial ( pozwolę sobie wkleić):
Kupiliśmy z mężem taśmy klejące i miał mnie obklejać :)
Ruszyłam na targ ( trochę ze strachem, jak moje kiszki, czy krzaków szukać nie będę musiała?) i już na początku widzę, że chlapa po pas... Niezrażeni jednak ( mąż kilometr przede mną) przeszukiwaliśmy po kolei stoiska. Już na pierwszym udało mi się dostać stojak ( no dobra, mógłby to być stojak, gdyby nie był świecznikiem), a nawet dwa. Większy za 10zł, mniejszy za 8zł ( po stargowaniu). Tak wyglądają już w domu.
"35zł, ale rury nie ma".
"30zł i biorę" - odpowiedziałam z uśmiechem i....oto jest! Czarny kubraczek był zabrudzony, więc szybko poleciał do pralki.
Normalnie promienieję z radości, od miesięcy czaiłam się, żeby takiego mieć. Teraz będę mogła szyć, szyć, szyć i się nie wkurzać :) albo wkurzać się z innych powodów niż ten, że znów muszę przymierzać coś, co okazuje się za ciasne, albo za duże :)
Dalej, z manekinem pod pachę, powędrowałam wzdłuż straganów i znalazłam cały stos ubrań, wszystkie za 3zł. Oczywiście używanych. No to dawaj! Szukam. Przebieram. Miska mi się cieszy.
Znalazłam spodnie dresowe NIKE w idealnym rozmiarze ( teraz jestem tak szczupła, że wszystko na mnie wygląda dobrze - no i skromna jestem przede wszystkim) i jeszcze jedne spodnie na rower. Sprzedawczyni patrzy na mnie, na manekina, na mnie i nagle...pada pytanie.
-"Szyje pani?"
-"A...tak amatorsko".
-"Bo ja mam też materiały na zbyciu".
(Tu nastąpiło przyspieszenie mojej akcji serca).
-"Przyniosę.".
I przyniosła. Kolorowe, fajne... Ale miałam już tylko 10zł w portfelu, a męża mi wywiało gdzieś.
No to ja mówię, że hmm... nie moje kolory...ale ile pani za nie chce?
"A dla pani po 1zł za każdy".
No to wzięłam wszystkie :)
Dałam pani 10zł i powiedziałam, żeby dorzuciła coś za złotówkę :)
I dorzuciła:
Na Wielkanoc w sam raz :)
Uhahana jestem :)
A tak się prezentują moje świeczniki po obróbce:
Powiesiłam też literki na łóżko, które kiedyś uszyła mi mama ( sowy kojarzycie :P).
Zmieniłam firany na stare w salonie, poprzestawiałam niemal wszystkie ozdoby w inne miejsca, rozbiłam flaszkę z Dentoseptem, zalałam nim białą ścianę w kuchni, pomyłam więc przy okazji podłogi w całym domu, ogarnęłam leki :) No.... robaki w tyłku jak nic. Mój mąż mówi - Ty albo latasz jak poparzona, albo leżysz jak nieżywa. No cóż. Prawda to :)
Zapomniałam dodać, że po wyjściu ze szpitala nie kupiłam żadnej z planowanych wcześniej rzeczy w IKEI. Kupiliśmy za to lustro, które marzyło mi się od wprowadzenia :) Jest piękne :)
No to się pochwaliłam :P Ale musiałam, tak się cieszę :)
Witam. Czytam maila od jakiegoś czasu, a dzisiaj uśmiecham się od ucha do ucha. Robaki w tyłku -super określenie. Post radosny. Zakupy podziwiam. Mieszkanko jest tak przytulne, że chętnie bym się przeniosła:))Pogodę ducha i radość Twoją czuję na odległość. Pozdrawiam i oby jak najwięcej takich dni.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam czytam oczywiście nie maila -ale bloga:))Mail to przed sekundą wysyłałam i stąd pomyłka:))
OdpowiedzUsuńNic nie szkodzi :) ja też często napiszę szybciej niż pomyślę :) Witaj Jolu w moich skromnych progach :) Tak, dziś rzeczywiście radosnych ( jestem walnięta równo :P ). Dziękuję za pozdrowienia i też gorąco pozdrawiam :)
UsuńDrogi Alutku, normalnie jaram się razem z Tobą patrząc na te cudności:-))) Biegaj sobie ile chcesz, zwolnisz może na starość (albo i to nie:-))) Ciao!
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu :* Ja to chyba zwalniam tylko wtedy, jak mi ciało nie domaga ;P Teraz naładowana jestem energią, że hej! Buziak :*
UsuńJak miło czytać, że znów roznosi Cię energia i masz w sobie tyle radości. Super. Aż mi się buzia śmiał, jak czytałam posta. Nieźle się obłowiłaś :) A to czego dotkniesz nabiera nowego życia. Chodzi mi oczywiście o świeczniki. Ciekawa jestem co wyczarujesz tkanin. Ten patchworkowy materiał jest fajny. Gratuluję udanych zakupów i życzę, aby ten stan ducha trwał jak najdłużej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Tak, dziś wyjątkowo fajny dzień mam! Z tkanin będą śliniaczki, serduszka i literki :) Taki na razie mam plan :) Buziaki!
UsuńCóż za kreatywna młoda osóbka! :)) przepięknie!! szczególnie zazdroszczę manekina :D
OdpowiedzUsuńTeż byś chciała? Szukać Ci?
UsuńWitaj Alu, podziwiam i zazdroszczę;) pomysłów, zapału!!! a najbardziej cieszę się, czytając tak wesołego pełnego energii posta i super, że się już lepiej czujesz.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się cieplutko i niech "energia będzie z Tobą" :)
Julka
:) Dziękuję :) Energia dotarła :) Nadal mnie rozpiera :)
UsuńPozdrawiam!
Piękny macie ten domek :) Sypialnia wygląda mega kreatywnie! a kominek... <3 lustro pasuje idealnie. Manekin, storczyki, firany - cudne. Zazdroszcze cieszac sie rownoczesnie,ze masz tak pieknie :* Madzialena
OdpowiedzUsuńDzięki kochana :) Jak będziesz w pobliżu to zapraszam :) Rozpalimy w kominku i wypijemy - kawkę, winko, co zechcesz :) buziak :*
UsuńCzytam z zapałem Twój blog już od jakieś czasu. Codziennie (nawet kilka razy) zaglądam, żeby sprawdzić czy "nie zadzwonił telefon" ;) Wiele razy chciałam napisać dobre sowo, pochwalić, pocieszyć, ale tyle miałam do napisania...że nie pisałam nic. Więc chociaż zaznaczę swoją obecność, że jestem, czytam i kibicuję. Ładnie piszesz, widać, że jesteście dobrą parą i będziecie dobrymi rodzicami :) Temat adopcji jest mi obcy, ale przez kilka lat walczyłam z niepłodnością, wiem więc co to znaczy czekać na dziecko. Jestem mamą od 6 mcy i ciągle w to nie dowierzam...Życzę Wam, abyście nie musieli już czekać. Decyzja o adopcji jest bardzo trudna, ja chociaż jej nie wykluczałam, musiałbym do niej dojrzeć przez lata...Podziwiam Was.
OdpowiedzUsuńcześć Bahati, fajnie, że jesteś :) Dziękuję za życzenia "już nie czekania", ja czuję, że jednak jeszcze kilka miesięcy poczekamy :) Nie podziwiaj nas. Jesteśmy normalnymi ludźmi, którzy pragną mieć dziecko i korzystają ze swojej szansy. Gratuluję Dzidzi :) i wiem, że na pewno trudno uwierzyć, że w końcu, bo tak długim czasie koszmar niepłodności się skończył... Ja czasem mam wrażenie, że to się nigdy nie skończy, albo, że nigdy nie zapomnę tego bólu... Pozdrawiam i życzę dużo radości z macierzyństwa i dużo zdrówka dla Maleństwa :)
UsuńManekin to moje marzenie , to ciekawe bo szyje ponad 20 lat zdarłam dwie maszyny a manekina nie kupiłam a przydał by się
OdpowiedzUsuńMacie cudowny dom taki z okładki najmodniejszego magazynu o wnętrzach.Materiały cudne i cudne rzeczy z nich uszyjesz kto jak to ale Ty dasz radę.Pozdrawiam ewa
Ewuś, manekin to po prostu rewela!Polecam! Dziś przy jego pomocy w 1,5 godziny uszyłam sukienkę :) Moje szyciowe "dzieła" koło Twoich nawet nie stały - bo Ty to dokładna jesteś, sumienna i wszystko tak pięknie dopieszczasz! Ale i tak się cieszę :) Pozdrawiam :)
UsuńDroga Alu,
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twój blog!! :) Wydajesz się bardzo ciepłą i sympatyczną osobą. Mimo, iż tematyka blogu nie jest mi bliska (od 4 mcy jestem mamą) to zaglądam tu codziennie :) i razem z Tobą się wzruszam i śmieję. Trzymam za Was kciuki.
Magda D.
Cześć Magda :) Miło mi, dziękuję :) Mam nadzieję, że rzeczywiście taka jestem, jak piszesz, a nie że to tylko wirtualny obraz mnie, hehe :) dziękuję, że mnie odwiedzasz, witam w moim świecie i cieszę się, że mogę Cię poznać. Gratuluję czteromiesięcznego Promyczka. Życzę Wam dużo zdrówka i miłości :)
UsuńCzuję się jakbym pozwiedzała kawałek Twojego świata :) jestem zachwycona i czekam na więcej ... ;) Buzia
OdpowiedzUsuńBo to właściwie kawałek mojego świata, ten, w którym najczęściej jestem :) Buzia, buzia :)
UsuńAlla, piękne to wszystko. Twoje dzieła, Twój domek. Jesteś bardzo utalentowana i kreatywna. Z całego serca życzę Ci, aby wyczekane Dzieciątko pojawiło się jak najszybciej. Bóg wie, kiedy będzie najlepszy na to moment. Pozdrawiam Cię serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAnna
Dziękuję Aniu :)
UsuńA jak Twoje samopoczucie, trochę lepiej?
Ostatnie dni były dość ciężkie, ale teraz lepiej. Zaczynam myśleć o poszukaniu pomocy, chociaż szczerze mówiąc, nie bardzo już wierzę w skuteczność terapii... Dziękuję Ci Alla.
UsuńAnna
Anno, jeżeli masz ochotę porozmawiać to napisz do mnie: ala2n@wp.pl
UsuńJa nieustannie zachwycam się tą deseczkową półką za sypialnianym łóżkiem. Świetna jest, no i firany te od stroczyków też, cudne są!
OdpowiedzUsuńEeee... ta półka to żaden mój wymysł - to IKEA ;) Dobrze, że jesteś :*
Usuń