10:30 PM

Wspomnienie...

cd.


Dopadła mnie jesienna nostalgia. Nie lubię tej pory roku, kojarzy mi się z przemijaniem, chłodem, smutkiem.

Przestałam właściwie pisać tego bloga w 2017 roku, ale mam wrażenie, że stało się to dużo, dużo wcześniej. W momencie, w którym postanowiłam pójść w inną stronę blogowania. Nie była to moja droga. Mimo, że przynosiła zyski materialne. Zabrała mi radość z dzielenia, pomagania, zabrała mi w końcu szczerość, sens i dystans.
Musiałam zniknąć, żeby poukładać sobie na nowo szufladki pełne emocji i myśli.
To się oczywiście nie udało. Jestem chodzącym chaosem i bałaganiarą. Zawsze taka byłam. To nie mogło się udać.

Gdy jednak o tym myślę to wiem, że Wy mnie taką polubiliście, taka jestem i będę, bo po prostu nie umiem się zmienić.
Ostatnio robiłam rezonans głowy i okazało się, że mam niewielkie, niespecyficzne uszkodzenia istoty białej w płacie czołowym i ciemieniowym - teraz mam wymówkę - mówię, że jestem taka właśnie przez to.

Kto wie, może to prawda? ;)

Najważniejsze jednak, że ten blog to moje miejsce. Kiedyś sekretne, niczym pamiętnik, teraz znów takim będzie.

Dziś zapraszam Was do albumu ze zdjęciami, oto małą retrospekcja roku 2018.
Tylko tyle..
 Styczeń
 Luty

 Marzec
 Kwiecień
 Maj
 Czerwiec



Lipiec

 Sierpień
 Wrzesień
Październik
Listopad

Grudzień

7:14 PM

5 lat po adopcji..

Tyle razy próbowałam usiąść i napisać kilka słów, tyle razy układałam je już w myślach...ale...jak zacząć...i skąd mieć pewność, że nadszedł ten właściwy czas?

Kilkanaście dni temu dotarła do mnie wiadomość, że ktoś bardzo czeka na nowy post od nas.

Ten post jest właśnie dla wszystkich osób, które czekają..

Kiedyś byliście dla mnie ogromnym wsparciem, byłam na totalnym rozdrożu, w otchłani depresji i rozpaczy - tylko Wy rozumieliście mnie wtedy naprawdę. Wylewałam tu strumienie łez, wodospady żalu i buntu przeciwko niesprawiedliwości tego świata. Nie opuszczaliście mnie w nieszczęściu, ale rownież wspieraliście mnie i w radości, razem ze mną cieszyliście się z końca mojej drogi ku szczęściu, z odnalezienia mojego ukochanego syneczka.
Mojego skarba, mojego Leosia.
Los, na który początkowo plułam, wieszałam psy i który odmieniałam przez wszystkie przekleństwa tego świata - okazał się mądrym i pouczającym łaskawcą. I tak od ponad 5 lat jestem mamą. Od 4 lat podwójną.

I jestem normalnie szczęśliwa.

To ostanie 5 lat z 35 lat mojego życia. A nie pamiętam już jak było wcześniej. Teraz jest mi lepiej. Ale warto było przejść tamtą drogę, by tu właśnie być. Nie w innym życiu, nie z innym mężem i z innymi dziećmi. Właśnie tu. Moja rodzina to największa moja duma. Wszystko, co przeżyłam w przeszłości miało głębszy sens. Pewnie wszystko co przeżyję - to co dobre i to co złe - też będzie działo się po coś. Choć w danym momencie tak trudno jest to przyjąć...
Czy jeszcze często wspominam drogę, jaką przyszedł do mnie synek? Hmm... Czasami, gdy ktoś mnie o to pyta, albo gdy On o to pyta... Na co dzień - jesteśmy tacy sami jak większość rodzin. Kłócimy się, sprzeczamy, przytulamy, wariujemy, zwiedzamy świat, knajpy, kawiarnie, wystawy...i kochamy się najmocniej na świecie :) Czyli jak wszyscy :)

Od 2 lat pracuję blisko swojego domu, ale nadal w szkole. To nie jest dobry czas dla edukacji i ja również w szkole nie czuję się już tak jak kiedyś.. Nadal lubię uczyć, uwielbiam młodzież, wierzę, że mogę komuś pomóc, ale nie jest mi lekko. Z wielu powodów i względów. Wciąż łudzę się, że kiedyś nad oświatą wzejdzie słońce, bo jeśli nie... pewnie, gdy dzieci dorosną, porzucę belferską posadę i będę szukała pracy gdzie indziej...

Leosiowi we wrześniu wypadły ( a raczej sam sobie wyrwał) pierwsze dwa zęby :) Jest słodkim szczerbolem. Rosną mu już dwie dolne firaneczki.
Jest szczuplutki i wysoki, ale Mela już go prawie dogoniła. Z małej, niemowlęcej kluski wyrosła na długonogą zgrabniulę, małą dziewczynkę. Teraz, w końcu, gdy Leo ma 5,5 roku, a Mela 4 lata - zbieram żniwo ciężkich początków - posiadania dzieci rok po roku. Tzn. np. piszę tego posta, podczas, gdy moje dzieciaki układają LEGO. Tak naprawdę prawie nigdy się nie rozstają ze sobą, w przedszkolu są w tej samej grupie, mają wspólny pokój, jedynie czas na zajęcia dodatkowe - 2 razy w tygodniu - spędzają osobno. Leoś gra w piłkę nożną, a Amiśka, która talent do sportu odziedziczyła po mamuni - chodzi na warsztaty plastyczne ;)

Postanowiłam zadać im 5 pytań, żeby zrobić mały upgrade informacji na nasz temat:

1. Kiedy jesteś szczęśliwy?

LEO: Jak dostaję prezenty. Jak mnie całujecie. Jak obok Was leżę.

AMI: Jak z mamunią śpię i mamunia mnie przytula jak śpię.

2. Co lubisz najbardziej jeść?

LEO: Pizzę.

AMI: Drożdżówy. Banany i jabłka.

3.Twoja ulubiona pora roku to... i dlaczego?

LEO: Zima, bo spędzamy czas z bałwanem.

AMI: Moja też zima. No bo wtedy mogę od Mikołaja coś dostawać.

("Mnie to nie cieszy" - dodaje Leoś, który dziś odbył krótką rozmowę z Panią Anią - przedszkolanką, o tym, że prezenty szczęścia nie dają ;))

4. Czego nie lubisz?

LEO: Nie lubię deszczu.

AMI: A ja nie lubię dżemu.

5.Co w sobie lubisz?

LEO: Co to znaczy?

Ja: W czym jesteś dobry?

LEO: W graniu w piłkę.

AMI: Ja jestem dobra we wzroku.

Ja:???? A co to znaczy???

AMI: Że dobrze widzę kota mojego.

(Dziś odnalazła kota na polu, który wczoraj nam uciekł ;) Tak! Mamy kota - ma na imię Klopsik i ma 3 miesiące :) )


ciąg dalszy nastąpi ...wracam do starego adresu - bocianieczekamy.blogspot.com, poszukujaca.pl działa już tylko do końca października :)

Klik!

TOP