9:38 PM

Zaproszenia i tablica urodzinowa ze Świnką Peppą do druku - za darmo.

Zgodnie z obietnicą, wstawiam urodzinową tablicę, którą przygotowałam Melce na urodzinki. Mogliście ją zobaczyć TU.
A prezentowała się tak:
 Dla Was przygotowałam pusty szablon, który możecie wypełnić w dowolnym programie (np. Photoscape lub Adobe Acrobat Reader).
Do pobrania jako plik *.pdf  TU oraz jako plik *.jpg TU.

Usunęłam również balonik z cyferką, tak by tablica mogła byćbardziej uniwersalna. Zamiast balonika można po prostu wstawić cyferkę, lub znaleźć w google obrazy transparenty balon z odpowiadającą cyferką.

Do kompletu przygotowałam zaproszenia, nasze prezentowały się tak:

A dla Was:
Do pobrania jako plik *.pdf TU i jako plik *.jpg TU.

Zaproszenia najlepiej drukować na bloku technicznym, ja wrzucałam do Worda i drukowałam tak, by po złożeniu otwierały się do góry. W środku można wpisać : na co? gdzie?  i kiedy zapraszacie:)
A plakat zachęcam do druku w rozmiarze A3 :)

Korzystajcie do woli :) A jeśli Wam się spodoba, to jeszcze kiedyś wrzucę podobne inspiracje :) Tym razem w wersji bardziej dla chłopców :)

Plakaty są autorskim dziełem bloga poszukujaca.pl, są darmowe, ale do użytku prywatnego. Zabrania się sprzedawania, drukowania i sprzedawania oraz kopiowania i wykorzystywania komercyjnego dzieł bez zgody autorki.

11:28 PM

Pokój brata i siostry za mniej niż jedną pensję.




O remoncie, który mieliśmy w czerwcu, dłużej piszę na blogu i opowiadam, niż w rzeczywistości trwał :) :P
Potrzebowałam czasu, żeby dopieścić szczegóły ( co oczywiście jeszcze się nie udało), ale też chciałam się przekonać, czy remont miał w ogóle sens ( czy dzieci w nowym pokoju zamieszkają, czy może nadal będą koczować u nas).

Mieszkamy w domu, mamy salon z kuchnią na dole, a na górze 3 pokoje, pralnię i łazienkę. Pokoje są duże. Do tej pory Leoś i Amelka, i my na dokładkę, spaliśmy w najmniejszym z nich - w królestwie Leo ;)
W pokoju tym, który pamiętacie może STĄD , stało duże łóżko synka, łóżeczko Amelki i kanapa dla nas. Spaliśmy tak, wszyscy we 4, ponad pół roku (zasypialiśmy najczęściej we dwoje, ale budziliśmy się, no przecież to znacie ;) - we czwórkę).
Mieliśmy już dość: i ja, i mąż. Choć uwielbiam spać z dziećmi, to naprawdę chciałam odzyskać swoją sypialnię, swoje łóżko i męża na wyłączność ;)

Z taką motywacją wzięliśmy się za planowanie pokoju synka i córki.

Założyłam sobie, że:
  1. Pokój musi być funkcjonalny i przystosowany dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym ( nie chciałam wyprodukować pokoju na rok, czy dwa)
  2. Na remont nie możemy przeznaczyć więcej niż stanowią moje miesięczne zarobki ( a jestem nauczycielką kontraktową ;) )
  3. W nawiązaniu do punktu 2 - nie kupujemy poza łóżeczkiem dla córci żadnych mebli tylko robimy renowację starych
  4. Muszę wydzielić strefę spania,  rysowania i uczenia oraz kącik biblioteczny
  5. Dominujące kolory to biel i czerń, dodatki Leosia miętowe, a Meli pudrowe
  6. Oczywiście cała robocizna we własnym zakresie
Pokój, który przeznaczyłam na remont jest największym w naszym domu. Nie spodziewałam się, że urządzenie takiego dużego wnętrza będzie stanowiło takie wyzwanie...Generalnie ciężko, żeby zrobiło się przytulnie.

Przed remontem wiało pustką, choć wszędzie wszystkiego było pełno ( był to pokój zabaw, w którym wiecznie panował syf. Niestety nie znalazłam lepszych zdjęć, tylko takie, które się uchowały w kopii zapasowej z telefonu na googlach):


Meble kupione za 200zł w 2012r. Dorobiliśmy białe fronty i okleiłam je folią samoprzylepną  z Lidla ( bo były szybki, a jak to za szybkami los burdellos) jakiś rok lub dwa lata temu. Przy obecnym remoncie okleiłam je białą okleiną meblową.





Tu wisiał telewizor, który zdjęliśmy do malowania.

Korzystałam z masy inspiracji z pinterestu, bardzo pomogły mi też koleżanki, wstępny projekt pokoju wyglądał tak:

Problemem było traktor Leonka, to łóżko, które zamawialiśmy jakiś czas temu. Mój mąż absolutnie nie zgadzał się na przemalowanie go na biały lub szary kolor, a ja nie wyobrażałam sobie, żeby go nie przemalować... ( no ale coś w tym jest, że białego New Hollanda, jeszcze nie widział...)




Temat wałkowałam i wałkowałam. Aż się udało. Mąż traktor przemalował  ( musiał położyć trzy warstwy farby i spędzić przy nim 3 dni), ale moim zdaniem było warto! :)
Kilka telefonicznych ujęć  z remontu:

Farba biała: DULUX 
Farba czarna: tablicówka RUSTOLEUM






A efekt finalny możecie zobaczyć poniżej:


Łóżko to oczywiście IKEA MINNEN - dodatkowo zamontowaliśmy rurkę - karnisz na trytkach ( bo Mela wypada z łóżka).  Na noc podkładam jej też pufę SAKO, bo mimo rurki, młodą znajduję nad ranem na ziemi ;)



Kącik biblioteczny nie doczekał się tylko okrągłego dywanu, ale i tak mi się podoba :) Półki na książki to również IKEA - choć w ofercie występują jako półki na zdjęcia. Białe skrzynki kupowaliśmy na allegro za 15zł, dokręcaliśmy do nich kółka, żeby nie rysowały podłogi. Skrzynię kojarzycie pewnie z poprzednich zdjęć, z przodu jest oklejona, zrezygnowałam z uchwytów. Na niej znajduje się uszyta przez moją mamę, czarna przepikowana poduszka. Poduszki w pasy to moje rękodzieło ;)


Jest i biały traktor ( i Leo oczywiście w ruchu!) :)!  Jak dla mnie - wygląda o niebo lepiej! Chmurka nad traktorem to też IKEA, za 19zł.


Plakaty na ścianie - darmowe ze strony lecibocian.pl  oraz z grup na fb. Dodatki z Pepco. Zdjęcia to oczywiście moje dzieło ;) a żyrandol pająk z allegro (jedna z najdroższych rzeczy do pokoju, 350zł plus żarówki).






Naklejkę chmurkę z deszczem, której fragment widzicie na powyższym zdjęciu wycięłam z arkusza samoprzylepnej okleiny tablicowej, a śpiące oczka z białej okleiny meblowej.

Najmniej oryginalnie i niepokojąco banalnie, wyszedł mi kącik do nauki i rysowania. Raz, że musiałam przystawić biurko ( kupiliśmy w IKEA osobno blat i nogi do blatu, które mąż skrócił) do kaloryfera. Dwa, że wszystko zlewało się w jedną całość i po prostu jakoś mnie raziło w oczy. Z kaloryfera postanowiłm zrobić MOOD BOARD, więc poprzyczepiałam zdjęcia i różne rysunki magnesami, ale po dwóch godzinach rysunki walały się po całym domu, a magnesów do tej pory nie znalazłam ;)


Zaczęłam szukać ciekawych rozwiązań, które pomogłyby mi  trochę urozmaicić odrobinę ten obszar pokoju i znalazłam stronę PIXERS, na której można kupić między innymi naklejki ( a jak widzicie naklejać lubię :D ) na meble i tapety samoprzylepne, przycięte na wymiar, odporne na ścieranie. Oczywiście miałam mega dylemat, na który wzór się zdecydować, bo podobało mi się ich całe mnóstwo. A jak już wybrałam ( znajdziecie go tu: KLIK), to oczywiście na jednym zakupie się nie skończyło ( ale o tym kiedy indziej ;) ).





Ufff... i jak Wam się podoba?

Bo dzieciaki są zachwycone :) A my odzyskaliśmy swoją sypialnię, siebie i wspólne noce :) Choć skłamałabym, gdybym powiedziała, że budzimy się we dwoje ;) Najczęściej wciąż budzę się od kopa w oko strzelonego przez synka, albo od "Siku, mama siku" wypłakanego przez córkę :)

Podsumowując dodam jeszcze, że plan prawie w całości zrealizowałam. Wydaliśmy tyle, ile zakładałam i efekt finalny zadowala mnie bardzo :) 








12:21 AM

Urodziny ze świnką Peppą w roli głównej.

2 lata temu zostałam mamą po raz drugi.
Po bardzo długiej walce, po latach starań i miesiącach życia w lęku,o godzinie 10.00 wyjęto mi z brzucha moją Ami. To pierwsze zdjęcie, które jej zrobiłam.
Leżałam w sali i nie mogłam się ruszyć po cc i narkozie. Płakałam jak bóbr, bo tak bardzo pragnęłam ją przytulić, dotknąć... mój mały, wyczekany cud leżał metr ode mnie, ale poza moim zasięgiem...

Na szczęście dziś i to już od 2 lat, możemy tulić się bez ograniczeń. 24h na dobę :)
I z tej okazji mojej słodkiej córci zorganizowaliśmy przyjęcie. Pytałam Amiśkę, jaki chciałaby tort. Początkowo mówiła, że z Elsą i Anną...ale na dwa dni przed planowaną imprezką zmieniła zdanie. Tort miał być koniecznie ze świnką Pepką ( tak mówi, bo generalnie aktualnie zdrabnia wszystko ;P)
Skoro temat imprezy był już narzucony, udałam się do mojego oddanego przyjaciela - PINTERESTU :) A tam zakopałam się w pomysłach i znalazłam mnóstwo inspiracji, a nawet gotowych rozwiązań :)

Finalnie przygotowałam:
1. Baner urodzinowy - 2 LATKA AMELKI.
Baner i wiele innych rzeczy na imprezkę stworzyłam na podstawie dostępnych na stronie PURPLEPUMPKINBLOG gotowych do druku elementów. Świnkę Peppę księżniczkę-wróżkę, wydrukowałam z dostępnych w google grafikach  i wycięłam.

2. Toppery i foremki na babeczki  - również znalezione na blogu. Wycięłam kółeczka i przykleiłam do patyczków na szaszłyki.
3. Babeczki noski świnki - upiekłam biszkopt z dżemem w środku ( jak muffiny) i polałam różowym lukrem. Dziurki od noska to dwie borówki.


4. TORT (oczywiście!) z Pepką w roli głównej :) Powiem szczerze, że zbrzydły mi torty w stylu angielskim i postanowiłam sama zrobić torcik śmietanowy. Nie miałam zupełnie pomysłu na figurkę świnki, a modelina raczej nie byłaby mocnym akcentem imprezy ( już widzę, jak pochłania ją większa część zaproszonych gości w wieku 1+ ;)).  Znalazłam grafikę Peppy, wydrukowałam na kartonie i przykleiłam do dwóch patyczków. Krem zrobiłam na bazie śmietanki 30%, mascarpone i cukru pudru. Biszkopt upiekłam wg zaleceń Pawła Małeckiego ( w książce z Lidla "Przepisy mistrza Pawła Małeckiego" na stronie 78).
Ten przepis jest cudowny - biszkopt zawsze mi wychodzi! I jest pyszny! A trzeba tu dodać, że kucharką i cukierniczką jestem raczej słabiutką. (Za to smakoszem słodkości na medal! :)) Do kremu do ozdoby dodałam zielony barwnik, żeby imitował trawkę. I torcik prezentował się tak:



5. Były też Galaretki rybki Goldie, owoce z ogródka Dziadka i babci Świnki oraz ciasto z galaretką i malinami ( no co... różowe, nie? ;) )

6. Atrakcją było malowanie farbami obrazków tematycznych.

Leo jak zwykle z zacięciem mieszał farby. Jest moc :)

Zielony słonik Emily to dzieło jubilatki :) Malowała najdłużej z całej ekipy i w takim skupieniu, że coś czuję, że talent odziedziczyła po babci <3



W następnym poście pokażę Wam tablicę urodzinową, którą przygotowałam dla córci ( widać ją na zdjęciu z babeczkami) i podzielę się z Wami surowym plikiem, żebyście mogli stworzyć takie również dla swoich dzieci ( jeśli się Wam spodoba oczywiście).

Dziękuję Wam wszystkim za ogrom życzeń, ciepłych słów i uczuć, które dziś do nas spłynęły. Jesteście cudowni, a dobro powraca. Więc życzę z całego serca, by do Was wróciło <3
Love. Love. Love <3

10:00 PM

Miłość wg Leo.

"Kocham Cię mamusiu na selce"
 
"Kocham najbaldziej, ja Ciebie!!!"

"Baldzo Cię kocham mamusiu, całuj w usta!"

Te słodkie zdania od kilku tygodni mój synek wykrzykuje parę razy dziennie. Kruszy mi to serce i wywołuje motyle w brzuchu, nawet jak o tym myślę, ale... ktoś mi powiedział, że on nie rozumie jeszcze czym jest miłość. Po prostu powtarza to, co słyszy.
Pomyślałam sobie, że coś w tym jest. Ja mówię mu już trzy lata codziennie, że bardzo Go kocham i kojarzy mu się to z czymś przyjemnym i dobrym. Dlatego też tak do mnie mówi.
Postanowiłam to jednak sprawdzić.
 3 dni temu podczas kolejnego miłosnego wyznania, zapytałam Leo - a co to znaczy, że mnie tak bardzo, bardzo kocha?

Leoś:"Yyyyy eeeeee, emmmmm, eeeee, yyyy..... że...że...."
Ja: "No co to znaczy kochanie, że mnie tak bardzo kochasz?"
L:"Yyyyy, że mucha lata koło nosa i że ...i że....yyyy..emmm... że trzeba ją przegonić!!!"
Ja"Yyyyy eeeee, emmmm" ;)

Upewniałam się trzy razy. Za każdym odpowiedź była taka sama jak wyżej :)

Dziś pod wieczór znów zebrało się synkowi na miłosne wyznania ( a żadnej muchy obok! ;) )

L: "Kocham Cię mamusiu, wiesz?"
Ja: "Wiem, wiem kochanie, ale co to znaczy, że mnie kochasz synuś?"
L:"Yyy eeeee emmmmm, że Cię baldzo lubię. I że chcę Cię utulać. I że płaczę w przedszkolu, bo Cię nie ma. Bo tęsknię".
Ja:(pobeczałam się).

Miłość wg Leo zmienia się i dojrzewa każdego dnia. Ach Ci mężczyźni <3



10:49 PM

Podsumowanie lipca.

Lipiec minął jak szalony... Dwa pierwsze tygodnie przechorowaliśmy, ale kolejne dwa były dla nas dużo bardziej łaskawe. 

Lista aktualności przedstawia się tak: 

  1.  Spędziliśmy czterodniowe wakacje we Wrocławiu
  2. Po powrocie do domu z Wrocławia ( dosłownie tuż po zdjęciu butów)  poszłam do łazienki, zgodnie z instrukcją z youtube'a zwinęłam przednie włosy w rulonik i ciachnęłam sobie grzywkę. Efekt - piorunujący. Dosłownie ;)
  3.  Skończyliśmy remont pokoju dzieci. Będzie o tym cały wpis :)
  4. Leoś ma niedosłuch 30 dB spowodowany przewlekłym wysiękowym obustronnym zapaleniem uszu ( trzeci migdał do usunięcia orzekł 4. laryngolog, którego odwiedziliśmy poszukując pomocy, poprzedni twierdzili, że migdał szczątkowy)
  5.  Mam endometriozę. Okazuje się, że bóle w bliźnie po cesarskim cięciu nie są niczym normalnym i że kichanie nie powinno sprawiać mi bólu, operacja za 2,3 miesiące.
  6.  Mela jakimś cudem się odpampersowała ( również na noc :D) i odsmoczkowała, dzięki czemu rozgadała się jak szalona.
  7.  Leo pożegnał butlę zgodnie z zaleceniem Pani logopedy i w nagrodę dostał "szczoteczkę eleklyczną jak tatuś".
  8. Odwiedziłam z Leo Panią psycholog w związku z kilkoma zmartwieniami na temat wrażliwości synka i póki co, moje zmartwienia są rozdmuchanymi lękami matki wariatki. Uff!
  9.  W tym tygodniu wyprawiamy 2. urodziny Meli ( szok! szok! szok po stokroć!)
  10.  Zostało mi 18 dni urlopu ( szok jak wyżej ;) )
  11.  Jestem już ponad miesiąc na sterydach, spuchła mi buzia i wyglądam trochę dziwnie, ale staram się patrzeć na pozytywy - a one są takie, że nie latam co 20 minut do toalety i mogę jeść co chcę, a nawet wypić kawę <3 (Fajnie jest  być zdrowym, doceniajcie to :) ) Do tego podniósł mi się poziom agresji - więc uważajcie, czasami się nie potrafię pohamować ;)
  12.  Nadal nie udało mi się zrealizować kilku moich wakacyjnych postanowień, m.in. nie przeczytałam żadnej książki dla osób w wieku 13+, prócz kilku przepisów Jamiego Olivera ;)
  13. Za kilkanaście dni mamy 7 rocznicę ślubu.
Dobra,  wyliczance mówimy STOP. 

Na koniec kilka słów jeszcze ode mnie... Potrzebowałam wytchnienia, oderwania się od rzeczywistości - tej w mojej głowie i tej wirtualnej, ulokowania mojej uwagi na mojej rodzinie - nie tylko na dzieciach, ale i na mężu. Mieliśmy ciężki, gorszy okres. Było chwilami tak źle, że chciałam uciec. Ten czas był mi potrzebny, musiałam obdarować nim najbliższych i najwazniejszych ludzi w moim życiu i dlatego prawie mnie tu nie było. Teraz jest lepiej. I mam nadzieję, że będzie coraz jaśniej i cieplej w naszym domu. Bo przecież nie można dać dzieciom lepszego życia niż życie wśród kochających się rodziców - mamy i taty, prawda?


Klik!

TOP