6:59 PM

"Aniołku, bolało Cię jak spadłaś z nieba?"

Niedługo kończy się moje wolne. Wolne, czy też zwolnienie lekarskie. Ostatnie dni spędziłam przy maszynie. Kupiłam w lumpeksach koszule i swetry po 2 zł i przerabiałam je na siebie. Najczęściej były w rozmiarze o wiele za dużym, więc nieźle się napociłam. Efekt jest różny. Niektóre rzeczy wyszły całkiem spoko, inne nie układają się, ale przynajmniej się wprawiam w szyciu.
Uszyłam też sukienkę. Od początku do końca sama :) Udało mi się ją skończyć, bo mam manekina i bardzo łatwo mi na nim układać i dopinać rzeczy szpilkami, a potem tylko obszywać. Wkręciło mnie to nieźle :) Mogłabym tak całe dnie.
Oto moja nowa sukienka:



Odkąd byłam w szpitalu bardzo często spotykam się, choć na chwilę, z sąsiadką, która ma dwie małe córeczki (pół roku) i jedną starszą ( pisałam już o tym). Małe są niesamowite, ale jak zaczną wyć obie w tym samym czasie, to nie wiem, co robić. Ostatnio zostałam z nimi przed sklepem, jedna się rozpłakała wniebogłosy - wyjęłam ją w końcu z wózka - to druga zaczęła szlochać. Płakały tak strasznie, tak się zanosiły, że ze stresu cała się spociłam :) Na szczęście ich mama wróciła za jakieś 5 minut, ale w międzyczasie tłumy przechodniów uśmiechały się pod nosem patrząc w moją stronę, a ja po prostu czułam się jak ciamajda... i bałam się, że dzieci się uduszą od tego krzyku...
Następnym razem jak opiekowałam się nimi sama ( jakieś 20 min.) chwilę się nawet uśmiechały. Jedna przez drugą, chciały żebym z nimi rozmawiała i robiła miny, ale po chwili im się znudziło i też zaczął się ryk nieziemski, ze szlochem takim, że aż mi płakać się chciało. W końcu wyjęłam tę bardziej płaczącą z fotelika, przytuliłam ją i normalnie za 10 sekund ona już spała. A mi serce rozpłynęło się jak czekolada w łaźni wodnej. Co za wspaniałe uczucie. Bycie matką musi być cudowne...
Zdaję sobie sprawę, że nie będzie łatwo... Ale chciałabym już móc poznawać te wszystkie plusy i  minusy na własnej skórze...
     Mąż zdrowieje w końcu. Takiej grypy to u nas jeszcze nie było. 5 dni biegunek, których liczba ( nie wyolbrzymiam, nie wymyślam...) dochodziła do 50! dziennie! Ja miałam 30 maksymalnie i wtedy pojechaliśmy do szpitala. Tegon wirusa przyniosła ze szpitala moja siostra (złapała jak rodziła Jasia), to jakiś mutant na pewno... Na szczęście już odchodzi od nas...
Mój mąż przez te kilka dni męczył się, a przy okazji mnie okropnie. Umierał 5 razy dziennie, żegnał się i nawet testament chciał pisać. Ach, Ci faceci...Co chwilę wołał - "Przynieś smectę". "Przynieś gastrolit,"Zrób marchwiankę", ""Przynieś sucharki z masełkiem", "Słabo mi", "...cisza..." - podbiegam, udaje, że nie oddycha... no... wyobrażacie sobie, jaki miałam cyrk? :)
Kiedy już dochodził do siebie, wczoraj wieczorem, mówi do mnie:" Kochana jesteś, że tak o mnie dbasz."A za następne 5 minut usłyszałam jak w tytule posta:
"Aniołku, bolało Cię jak spadłaś z nieba?"
Mój Boże, co za tekst.... no tak mnie rozśmieszył, że się prawie posikałam...albo mój mąż jeszcze nie wyzdrowiał, albo wirus nieodwracalnie uszkodził mu mózg...
Hehe.

19 komentarzy:

  1. Współczuje tej biegunki. Super sukienka ale modelki figura tez robi wrażenie, mi by się ten wirus przydał może bym tak wyglądała po 5 dniach męki.
    Pozdrawiam ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe, szalona :) teraz na sterydach jestem, więc zanim się obejrzę spuchnę jak balon, ciągle chce mi się jeść... jeszcze nie skończę kolacji, już myślę o śniadaniu.. ehhh...

      Usuń
  2. Ja zanim zostałam mamą i trzymałam czyjeś dziecko na rękach to w głowie miałam natlok myśli z głównym pytaniem: Czy to tak i u mnie będzie, że moje dziecko najlepiej ukoję ja? Bardzo się bałam, że u nas jakoś przewrotnie będzie, ja nie podołam i lepsze ode mnie okażą się babcie i ciocie. No, ale podołałam i najlepsze ukojenie zawsze i wszędzie daje mama :)
    Sukienka super, to jakoś z wykrojów szyjesz czy na oko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MIA, no mam takie same myśli, naprawdę! Cały czas się boję, że nie będę to najważniejszą, że nie będę umiała... ale myślę, że to tylko lęki... że będzie inaczej... pocieszyłaś mnie :*
      Wykrój robię sama - przykładając jakąś bluzkę lub sukienkę, którą lubię. Tu akurat wykrój zrobiłam ze swetra nietoperza. Dałam tylko krótki rękaw i przymarszczenie na dekolcie, no i wydłużyłam na oko. Wyszła 3 razy za duża, więc zmniejszałam ją kolejne 3 razy :)

      Usuń
  3. No właśnie. Spadłaś z nieba. Pewnie trochę zabolało. Co za pytanie:-)
    Ja nie musiałam się martwić czy utulę moje dziecko, bo synek prawie wcale nie płakał. Mimo to więź z mamą jest największa - chociaż tata teraz też nie ustępuje;-)
    Sukienka bardzo ładna, piękny kolor i mój fason.
    Alu, proszę Cię, pokaż włosy! Następną sukienkę chcę zobaczyć jak leży na plecach, a na nich piękna blond tafla:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak.... ja to chyba koło nieba to nawet nie stałam ;) Cieszę się, że Twój Skarb jest tak zżyty z Tobą..no i z mężem Twoim :)
      Następną sukienkę pokażę tak jak chcesz :) Obiecuję :) Ale nie wiem kiedy, bo do pracy trzeba wracać i z maszyną się rozstać :(
      Buziak!

      Usuń
  4. https://www.youtube.com/watch?v=KbPjHFMzyZY

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, ale mi przypomniałaś... łzy mi lecą...ciary mam na całym ciele....

      Usuń
  5. Bardzo ladna sukienka. My wychodzimy z infekcji oddechowo-oskrzelowych. Cos jest w powiedzeniu, ze kobiety choruja, a mezczyzni walcza o zycie ;) Ja zasmarkana, z goraczka i wszystko robilam, a tym czasue malzonek sie kurowal, bo to oczywiste ze czul sie gorzej ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrówka dla Was :)
      Ale po przeczytaniu Twojego komentarza śmieję się do monitora - bo mój mąż cały czas powtarzał - "Nie, Ty się na pewno tak źle nie czułaś. To niemożliwe. Ja czuję się dużo gorzej, zobacz."
      No tak to już my kobiety mamy... :)

      Usuń
    2. Dziękujemy :) Na szczęście już jest lepiej. Jutro jedziemy na koncert Depeche Mode do Łodzi, co było ogromnym motorem napędowym do wyzdrowienia :)

      Usuń
    3. Ale czad! Udanej zabawy!!!!!!! i niezapomnianych wrażeń! Buźka!

      Usuń
  6. Świetny blog, super pomysły, czysto i schludnie napisany, czyta się z przyjemnością! Trzymam kciuki, byś jak najszybciej zaznała radości i smutkow, lepszych i gorszych dni, bezcennych nocy i sennych dni, czyli niezwyklej codzienności jako mama :-)
    Pozdrawiam, Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Chyba to pierwszy Twój komentarz, więc witam w moim świecie :) Pozdrawiam, Ala :)

      Usuń
  7. Sukienka - bomba! Figura modelki ;) a tekst Twojego męża powalający :) naprawdę uroczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koło modelki to ja nawet nie stałam :) W kapeluszu nie sięgnęłabym jej do brody :D :P
      Buziaki! :)

      Usuń
  8. Kieca piękna! Dobrze, że już wyzdrowieliście !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, też się cieszę, w końcu! :D Pozdrawiam :D

      Usuń
  9. Oj, z chorym Mężem w domu to gorzej niż z dzieckiem :) Znamy to :) A Mąż bardzo twórczy w chorobie. Tekst uroczy. Sukienka świetna. Gratuluję

    OdpowiedzUsuń

Klik!

TOP