10:10 PM

Wielki Tydzień...

...a w moim sercu wielka pustka.
Nie przeżyłam postu, nie byłam u spowiedzi, nie umiem się modlić, jestem pełna żalu do wielu osób i do siebie. Chciałabym czuć inaczej.
Może kiedyś znów poczuję Twoją obecność Boże...


31 komentarzy:

  1. Oj Alu jaka szkoda,że nie mieszkacie gdzieś bliżej.Chętnie bym sobie pogadała przy kawce ale by się lżej zrobiło na sercu :)Pozdrawiam basiek

    OdpowiedzUsuń
  2. Też nie byłam u spowiedzi, ale może jeszcze się wybiorę.... Trzymaj się ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idź! Może i ja się wybiorę. Na razie zbieram się w sobie...Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Nie umiem być srebrnym aniołem -
    ni gorejącym krzakiem -
    tyle zmartwychwstań już przeszło -
    a serce mam byle jakie.
    Tyle procesji z dzwonami -
    tyle już Alleluja -
    a moja świętość dziurawa
    na ćwiartce włoska się buja.

    Wiatr gra mi na kościach mych psalmy -
    jak na koślawej fujarce -
    żeby choć papież spojrzał
    na mnie - przez białe swe palce.

    Żeby choć Matka Boska
    przez chmur zabite wciąż deski -
    uśmiech mi Swój zesłała
    jak ptaszka we mgle niebieskiej.

    I wiem, gdy łzę swoją trzymam
    jak złoty kamyk z procy -
    zrozumie mnie mały Baranek
    z najcichszej Wielkiej Nocy.

    Pyszczek położy na ręku -
    sumienia wywróci podszewkę -
    serca mego ocali
    czerwoną chorągiewkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana moja... przeczytałam ten wiersz jeszcze w pracy... Rozpłakałam się na lekcji. Nie wiem co odpisać. Ale tak - to wszystko jest tu. W tych kilku wersach. Jest cała moja tęsknota, pragnienie, moje słowo "przepraszam"... do wszystkich ludzi, których skrzywdziłam i do Boga... Całuję Cię moja kochana kuzynko :*:*:* Dziękuję, że jesteś. Że rozumiesz. Że trzymasz mnie za rękę.

      Usuń
    2. Chyba ks. Twardowski chce mi towarzyszyć w tej trudnej drodze... nie tylko w słowach- kiedy Bóg drzwi zamyka to otwiera okno...

      Usuń
  4. Nie przejmuj się, też tak mam z tym Bogiem. I wszyscy nawracający mnie niech pocałują mnie w nos. A święta ? Traktuje jako element kultury. O !
    Całus i nie zamęczaj się myślami, tylko chłoń wiosnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Staram się chłonąć, tylko ostatnio trochę u nas zimno :( Całus!!!

      Usuń
  5. Ja mam podobnie. Kiedyś byłam wierząca, teraz - raczej wątpiąca...Święta to dla mnie po prostu kolejna okazja, żeby odpocząć i mieć kilka dni wolnego. Traktuję je bardziej jako piękną polską tradycję, niż jak okazję do spotkania z Bogiem. Nic na to nie poradzę - wolę nie wierzyć wcale, niż wierzyć połowicznie i bez większego przekonania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może...jeszcze w to wierzę... żeby prawdziwie kochać trzeba najpierw cierpieć, żeby się odnaleźć trzeba najpierw pobłądzić...a żeby prawdziwie uwierzyć trzeba najpierw naprawdę zwątpić...?

      Usuń
  6. I ja mam w tym roku podobnie.... Niby nie jemy słodyczy... ale tak naprawdę, szczerze mówiąc, nie traktuję tego jak wyrzeczenia z powodu postu... tylko dla siebie.....
    Nie byłam po raz pierwszy ani na rekolekcjach ani w spowiedzi....
    Ech... jakoś tak...
    Przytulam. :-*

    Ps. Na pewno, poczujesz na pewno! Będzie dobrze. Wierzę w to, mimo wszystko! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Musi być. Za którymś zakrętem jest w końcu słońce...

      Usuń
  7. Mam nadzieję, że chwila oodechu w Święta sprawi, że na nowo nabierzesz sił i Twoje serce wypełni radość.
    Piękna piosenka... Takie małe rekolekcje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za nadzieję. Przesyłam trochę ciepła w Waszą stronę. Cmok.

      Usuń
  8. Chyba wiem, o czym piszesz.. I niestety nie potrafię Cię pocieszyć.. Mocno ściskami :*

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja czuję i czułam zupełnie inaczej. Też nie potrafiłam się modlić, ale starałam się trwać w mej rozpaczy przy Tym, który cierpiał bardziej ode mnie. Wierzę w to i tego się trzymałam. Dostałam od Niego pomoc wiele, wiele razy. Naprawdę pomógł mi przejść tę trudną drogę. Wierzę, że żyje.
    Alu, to nieprawda, że nie przeżyłaś wielkiego postu. Zapewniam Cię, osoby cierpiące przeżywają Go najpiękniej, jak można. A do Sakramentów warto się przytulać - dają siłę i moc do przeżywania cierpienia. Poczuj się wolna. Wciąż jeszcze jesteś w drodze:-) Takie moje osobiste doświadczenia.
    Uśmiecham się do siebie, gdy mówisz, że nie potrafisz się modlić. Jeśli u Ciebie takie nuty grają... Twoje serce jest najpiękniejszą modlitwą, popartą Twoim człowieczeństwem i Twoim trudem.
    Dziękuję za słowa wsparcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś kochana Basiu. Ja jednak czuję, że teraz jestem tak daleko od Boga, że chyba aż mnie nie słyszy...

      Usuń
  10. Ja z Nim nie gadam od czasu choroby Jagody...
    Dla mnie święta to tylko czas z bliskimi...już nie z Nim...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (przytulam)... nie dziwię się Beata. Gdy patrzę na małą, za każdym razem chce mi się płakać i pytać - dlaczego?

      Usuń
  11. Aluśka, widocznie tak ma być. na wszytko czas przyjdzie. a Ty miałaś ostatnimi czasy wiele spraw do ogarnięcia... Ten Na Górze zrozumie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Dzięki Olu. Kochana jesteś. Oby i Bóg był tak wyrozumiały :P hehe

      Usuń
  12. Nawet nie masz pojęcia Alu, jak Cię rozumiem...4 in vitro nieudane i kolejne znienawidzone święta...

    OdpowiedzUsuń
  13. Przez jakiś czas nie modliłam się,nie potrafiłam tyle żalu było we mnie. Wiem co Tobą targa co się Alu rozdziera. Wiem ze Bóg przeczeka , w końcu doczekasz się dziecka .,,Kiedyś,, to mało pocieszające jak tak bardzo się tęskni. Na spowiedź masz jeszcze czas, możesz wejść do kościoła i spróbować jeśli dasz rade podejdziesz do konfesjonału jak nie On poczeka. Te święta są najpiękniejsze jak dla mnie ,ból ,ukrzyżowanie ,cierpienie ,śmierć Jezusa .On wycierpiał za wieczne życie dla nas Alu dla nas. Pozdrawiam Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ewo. Mam nadzieję, że wybaczy mi, że teraz nie umiem być z Nim. Ne umiem po prostu...

      Usuń
  14. znowu mam tak samo jak Ty ;) tylko powody inne.... buuuziaaaakiii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, niesamowite, co? :) Też zauważam masę podobieństw :)

      Usuń
  15. Alu, Poczytuje Twojego bloga od kilku tygodniu. Oczywiscie bardzo Wam kibicuje w staraniach o dziecko. Jestes bardzo wartosciowa, zdolna kobieta z duza fantazja i ogromnymi pokladami uczuc. Coraz mniej rozumiem zasady dzialania tego swiata w ktorym zyjemy... Sama w tym roku koncze 40! i wlasnie zaczelam trzece i ostatnie podejcie do in vitro. Moja nadzieja juz wlasciwie umarla, ale ja jestem sobie sama winna. Podejmowalam takie a nie inne decyzje w zyciu, nie uwazalam, ze jestem wystarczajaco madra, ladna i wartosciowa, zyby sworzyc nowe zycie. Ale Ty Aniu? Dlaczego Ty musisz walczyc? Sorry, ale nie rozumiem... Jednak jestes jeszcze mloda i z calego serca wierze, ze Ty juz niedlugo bedziesz przytulala swoje malenstwo. Pozdrawiam goraco. Hania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu, nikt nie jest sam sobie winien. Skoro myślałaś w taki sposób o sobie, w jaki opisujesz -to najprawdopodobniej miałaś depresję- a przecież to niczyja wina, że choruje. Decyzje, które podejmujemy też są wypadkową różnych czynników a rzadko naszym widzimisię. Więcej wiary w siebie. Nie mamy równych szans na tym świecie..Ale to nie znaczy, że nie mamy ich wcale. Życzę Ci, żeby to trzecie in vitro było ostatnim, ale też żeby przyniosło do Ciebie Twoje dziecko. I tak będzie. Tylko w to uwierz. Pozdrawiam Cię ciepło.

      Usuń

Klik!

TOP