10:15 AM

Sezon rowerowy rozpoczęty.

Kocham mojego męża. No wiem, że to nie na temat patrząc na tytuł posta. Ale kocham Go nieprzeciętnie. Mam wrażenie, że z miesiąca na miesiąc coraz bardziej. Kłócimy się niemal codziennie, nawet ostatnią usłyszałam, że jestem "łajzunem", ale po szybkim low kicku przeprosił ( oczywiście żartuję, obyło się bez rękoczynów :P). Od dwóch tygodni mężuś działa w ogródku. Sam kładzie kostkę granitową. Podziwiam Go naprawdę! Nastawia budzik na 7 rano, pracuje na dworze do 13, a potem jedzie do pracy i wraca o 22.30. I tak codziennie. A tak się prezentuje efekt jego ciężkiej pracy ( na razie skończył działać wzdłuż tyłu domu, a teraz robi wylewkę z boku).
 Powsadzał też tujki.
Wstyd mi, że On tyle robi, a ja zbijam bąki. Więc po ciężkiej pracy czekał na Niego deser.
A wczoraj pobiegłam segregować kostkę granitową na frakcję mniejszą i większą, a potem udaliśmy się na rowery (pierwszy raz w tym roku). Mieliśmy ambitny plan dojechać aż do Gdańska Oruni, tam zjeść deser i wrócić. Wyjechaliśmy z domy, ja poczułam zamarzanie palców, po przejechaniu 8 km postanowiliśmy wracać. Ale nie myślcie, że powrót zajął nam kolejne 8 km. Nic z tych rzeczy :) Wróciliśmy najkrótszą drogą z możliwych. Pewnie nie przejechaliśmy nawet 10 km.
Dziś czeka mnie sprzątanie góry. W pokojach zalęgły się koty. Siedzą we wszystkich kątach. Koty w kątach. Heh.
Ostatnio dochodzą mnie wspaniałe wieści o powiększaniu się rodzin adopcyjnych :) No bocianie, bocianie... Przyfruń i do nas niespodziewanie :)

26 komentarzy:

  1. No powiem Ci,że zdolny ten Twój mąż :).A co do bocianów widzę każdy dzień jak sobie spacerują ale w dziobach nic nie mają dla mnie :) może poleciały Wam podrzucić :).Pozdrawiam basiek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Musimy się uzbroić w cierpliwość. W końcu przylecą z pełnymi dziobami i do nas :) buźka!

      Usuń
  2. Wiesz, że pięknie piszesz o swoim oczekiwaniu? Ja również walczę o swoje marzenia w postaci małego człowieczka w domu. Szkoda, że nie mam blisko takiej koleżanki jak Ty, która mnie zrozumie. Gratuluję decyzji o podjęciu starań o adopcję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chylę czoła przed Twoim mężem, świetna robota:)
    Twój deser też niczego sobie:)
    A! ładnie też wygląda kora wokół tuj i innych krzaczków, tylko warto wcześniej położyć na ziemi włókninę, chwasty wtedy nie szaleją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamiast kory zdecydowaliśmy się na keramzyt. Pod nim mamy włókninę. U nas niestety chwast na chwaście, chwastem pogania...

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że ten keramzyt pomoże, u nas kamienie wokół tuj tak średnio się sprawdziły... są miejsca bez chwastów a w innych szaleją, ale to w dużej mierze zależy czy sąsiedzi mają zadbana działkę, wtedy paskudztwo mniej się rozsiewa.

      Usuń
    3. No u nas bieda będzie, bo obok działka nie jest zamieszkana. Więc mogę się spodziewać chwastów ( które już są zmorą naszej działki).

      Usuń
  4. U nas bociany już są. Szkoda tylko, ze na razie w gnieździe. Od nas do Was blisko więc niedługo może nas i Was odwiedzą.
    Aga M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Oooo, to już na pewno niedługo do wszystkich oczekujących dotrą :)

      Usuń
  5. Jejku mojego męża muszę namawiać nawet do przybicia jednego gwoździa więc doceniaj swoje szczęście. Ja dla takiego deseru to też bym za kładzenie tej kostki się chwyciła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz kostki kłaść, żeby deserek dostać. Wpadaj :) Uszykuję :)

      Usuń
  6. jedno i drugie!! miłego oczekiwania, ja też ostatnio bociany widziałam a nawet kilka mi nad głową przeleciało, koleżanka z pracy mówi, że to dobry znak oby, pozdrawiam Cię Alu i pracowitego męża, 3majcie się zdrowo-Ania

    OdpowiedzUsuń
  7. Podziwiam małżonka i chylę czoła ze działa i mu się chce .Mój wynajął firmę i właśnie zakończyli kłaść kostkę i już mamy koło domu położoną. Też te koty muszę z pokoi na poddaszu powyganiać tak jak Ty. Myślę że bociany zaczęły w końcu pracować ,synek widział reklamę w telewizji , zadzwoń do bociana pod numer. i kazał mi dzwonić żeby mu bocian brata przyniósł. Pozdrawiam ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mojemu to się chce, nie można powiedzieć. Czasem aż mnie to wkurza, że taki z Niego pracoholik. W ogóle nie umie odpoczywać. A synek chce brata? Są szanse na spełnienie marzenia?

      Usuń
    2. Niestety nie ma i to żadnych, ja tego dziecku wytłumaczyć nie potrafię.

      Usuń
  8. Bocianów dookoła coraz więcej. Intensywnie działają :) W naszej grupie cisza. Ostatnio na spotkaniu zastanawialiśmy się kto będzie pierwszy i może na kolejne w maju przybędzie już z wózeczkiem. Zobaczymy... Kto wie?
    A ja myślałam, że u Was w każdym zakamarku to sowy, a nie koty :) Powodzenia w porządkach dla Ciebie, a dla Męża w układaniu kostki. Zdolny ten Twój małżonek.
    My sezon rowerowy też rozpoczęliśmy. Póki, co przejeżdzamy tak 12-15 km dla rozruchu. Wcześnie w tym roku zaczęliśmy, więc może latem uda się przejeżdżać dłuższe dystatnse. Oj lubię ten moment w roku - bociany, rower. Więcej nic mi nie trzeba. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te sowy to rzeczywiście są niemal wszędzie :) Hehe. Nie do pary im z kotami, więc....
      Ja też uwielbiam wiosnę za rower, ptaki, zapachy i słońce :) Więcej mi nic nie trzeba...Wróć! Jeszcze taką małą przyczepkę do roweru z małym pasażerem w środku - i mam wszystko <3 :)

      Usuń
  9. Zdolny mąż, zdolna żona, każdy na swój sposób :)) I o to chodzi ;) A bociany dopiero przyleciały, orientują się w terenie, co gdzie komu ;) No i kapusta jeszcze nie urosła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, dobrze, że jesteś Julitka i tak racjonalnie mi tłumaczysz :) <3 Buziol!

      Usuń
  10. Mówisz Alu, obok działka niezamieszkana? Ale byłoby super mieć taką sąsiadkę;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mój mąż też się wziął za ogrodowe szaleństwo, a ja za koty w kątach :) przez ostatnie słońce namnożyło ich się mnóstwo... bocianów zresztą też ;) mam nadzieję że u Was krążą intensywnie! Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń

Klik!

TOP