11:00 AM

Huragan Ksawery i świąteczne szaleństwo.

 Oj wiało, wiało wczoraj niemiłosiernie. Obudziłam się koło 7 i pomyślałam:"Boże, jak ja Ci dziękuję, że nie muszę dziś jechać do pracy". Zasypało nas po pas. Tak wyglądało u nas wczoraj, dziś jest dwa razy tyle śniegu!
Teraz już nie wieje, ale sypie cały czas. Tak świątecznie się zrobiło ... więc postanowiłam dokończyć świąteczne rękodzieło. Powstała choinka z papieru:
 Jest to najszybsza i najtańsza z choinek, jakie w życiu robiłam. Wycięłam jedynie  siatkę powierzchni bocznej stożka na dość dużym plakacie (znalazłam kilka w pracy, dzieciaki stroiły ze mną kilka takich choinek z bardzo różnym, ciekawym efektem, w zależności od użytych materiałów), skleiłam go. Następnie przykleiłam taką białą rafię, którą kupiłam za grosze, bo chyba za całą siatkę zapłaciłam 5zł, a na to drzewko zużyłam 1/2 opakowania. No i ozdabiałam tym, co aktualnie miałam w domu. Małymi szyszkami, bombeczkami, orzechami włoskimi (które pomalowałam na srebrno i doczepiłam do nich wstążeczkę). Znalazły się na niej też 2 aniołki z makaronu, które zostały mi z zeszłego roku (wówczas przygotowywałam  całą choinkę z makaronu i było z tym o wiele więcej babrania :P). Jestem zadowolona z efektu, choć pewnie więcej ozdób mogłoby się znaleźć na takiej choince. Mi jednak spodobała się taka skromna.
Przygotowałam też kartki świąteczne, które w poniedziałek popłyną w Polskę. Znalazłam na jakimś blogu świetne szablony aniołków i tym razem moje kartki są aniołkowe :)



A poza tym...odstawiłam leki i powinnam dziś dostać okres. Mam naprawdę dziwny nastrój, wieczorem bez powodu się popłakałam. Taki stan bardzo irytuje mojego męża, odwraca się do mnie tyłkiem (a co ma biedak zrobić?), a ja próbuję zasnąć, aż w końcu wkładam rękę po jego pachę, łapię go za ciepły brzuszek i taka wtulona zasypiam. Tak było też i wczoraj.
No w sumie... to chyba wiem, skąd ten stan. Idą święta i bardzo tęsknię za dzieckiem. Myślałam, że po kwalifikacji ta tęsknota zmieni się w jakieś radosne oczekiwanie, a tymczasem nic się nie zmieniło. Oglądałam wczoraj nasz wózek i zdałam sobie sprawę, że wciąż wręcz nierealne jest dla mnie, że wkrótce ktoś w nim będzie jeździł i że będzie to mój synuś, albo moja córeczka... Jak o tym pomyślałam, to aż ciarki miałam na całym ciele i kluchę w gardle.
Poza tym bez zmian u nas. No może poza jeszcze jedną...
ZNÓW SIĘ MODLĘ.

13 komentarzy:

  1. Jak była kolęda przed świętami? U nas wiało jeszcze wieje internetu nie było do teraz .Choinka śliczna jak wszystko co robisz masz talent ja podpatrzę i zrobię podobną ciekawe jak mi wyjdzie. Powiem ci że długo modlitwa przez gardło mi nie przechodziła tylko pytałam dlaczego.Doczeka się wózek pasażera jeszcze mu koła od eksploatacji poodpadają.Tego wam serdecznie życzę. Pozdrawiam Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrób kochana choinkę, zrób! I wklej koniecznie zdjęcie na swojego bloga! Uda Ci się na pewno :) Potrzebny tylko klej w pistolecie, żeby te bibeloty poprzyklejać.
      A kolęda - tak przed świętami była! Bo tylko dwie parafie są na 30 000 ludzi i muszą wszystkich oblecieć. Dziwnie, wiem :) Dziękuję za życzenia. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Zdolniaczka z Ciebie maksymalna, choinka, kartki, obrazki, obrazy, stroiki i wszytsko takie piękne. U nas też wieje okrutnie, ale śniegu mało.
    Trudne to czekanie, trudne święta bo jeszcze w pojedynkę ale panie już pewnei o Was rozmawiają jak dostają do adopcji kolejne dzieci. Musi się tylko odnaleźć to Wasze. A znając życie pojawi się w najmniej oczekiwanym przez Was momencie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) I kto to mówi - największa zdolniaczka Adopcjan :) Mam jeszcze sporo czasu, więc sobie działam. Żebym jeszcze była bardziej dokładna, to rzeczywiście rzeczy byłyby ładne :P
      A drugą częścią komentarza dodałaś mi otuchy :) Aż mi w głowie zaszumiało od tych rozmów w OA na nasz temat :) Staram się myśleć, że to już nasze ostatnie Święta we dwójkę i że trzeba to wykorzystać ten ostatni raz :) Można np. pójść na nocną pasterkę, zrobić świąteczny kulig i w nim uczestniczyć... Kurczę, jest wiele zalet :) Buziak!

      Usuń
  3. Wiesz Alutku;-) Mnie te smutki nigdy nie przeszły. Smuciłam się gdy się leczyłam, smuciłam się w tracie procesu adopcyjnego, smuciłam, że nie wiadomo kiedy zostaniemy rodzicami... Teraz patrzę na moje słoneczko i smucę się, że nie mogłam go urodzić:-) Naprawdę. Ale to już taki smutek w radości.
    Pamiętam nasze ostatnie święta przed... Było mi bardzo ciężko, mieliśmy wtedy w rodzinie Chrzest. Płakać mi się chciało z tęsknoty za moim dzieckiem. Dwa dni później dostaliśmy telefon. Nasz malutki się narodził:-) Dziwne to, gdy przeżywamy takie nastroje, nie wiedząc jaka jest prawda. Gdybyśmy ją znały, czułybyśmy coś zupełnie innego:-)
    Módl się z serca... Za Twoje dziecko... Twoja modlitwa jest mu potrzebna. W niej możesz być obecna przy swoim maleństwie. Nie znasz prawdy, ale Bóg ją zna... To dziecko JEST darem dla Ciebie. Od Niego.

    Myślę, że podarunki możesz spokojnie wymieszać;-) Mój synek wybrałby obrazek z dziewczynką albo jakiś różowy bibelot;-) Lalką też nie gardzi. Z lalkami się śpi;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym smutkiem to chyba tak jest - że jeśli jest się typem melancholijnym, to on zawsze jest gdzieś obok. Na wszystko przecież można patrzeć dwojako - tyle, że optymistyczniej jest dużo trudniej. Patrząc na synka - możesz myśleć - jak cudownie, że ona go dla mnie urodziła, a myślisz - jaka szkoda, że nie ja go urodziłam. Ja też należę do tego typu ludzi. Pracuję nad sobą, by to moje myślenie zmienić...
      Posłucham się Ciebie, będę się modlić o moje maleństwo. Masz rację, nie znam prawdy... Mój teść twierdzi, że zadzwonią przed świętami. Ja myślę, że zadzwonią latem. Jeden Bóg wie, czy moja Myszka kochana jest na świecie, a może jest dopiero blastocystą, albo Bożym planem... Kimkolwiek nie będzie nasz Maluch - sam wybierze sobie coś z tych podarunków. A niech jest sobą, takim jakim jest :) Buziaki!

      Usuń
  4. Tak właśnie myślę: cudownie, że ona go dla mnie urodziła, a zaraz potem: żałuję, że nie mogłam ja;-) Uśmiecham się przy tym szeroko, bo dzisiaj to zupełnie nieistotne. Jesteśmy rodziną, tak miało być.
    Nie martw się, jeszcze się uśmiechniesz na wspomnienie tych chwil. Ciąża czasem się dłuży:-)
    Jeśli Twoja Myszka kochana jest Bożym planem módl się, żeby jak najszybciej sprowadzić ją na ziemię:-) Przytulam Cię z całej siły. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne kartki świąteczne i w ogóle wszystkie Twoje cudeńka.
    Ja właśnie wróciłam z wesela mojej kuzynki, było takie spokojne i kameralne. Wiele młodych małżeństw w moim wieku było, mogłam sobie popatrzeć na nich, pogadałam bardzo sympatycznie. I jest we mnie taka straszna tęsknota, aby też mieć szczęśliwe małżeństwo, męża, dobrego, kochającego, takiego, co do którego nie miałabym wątpliwości, że jest dla mnie od Boga.
    Wracam do domu - i widzę ojca mojej córeczki (który dziś z nią został), który nie czyni mnie szczęśliwą, nie czyni mnie spełnioną. I tak strasznie zazdroszczę tym dobranym parom. I nie wiem, czy mogę mieć nadzieję jeszcze na szczęśliwe małżeństwo, czy tę nadzieję już porzucić. Całe szczęście, że z ojcem mojej córeczki nie mam ślubu. Więc teoretycznie mogę mieć jeszcze męża i prawdziwy, piękny ślub, Sakrament.
    Ja też tęsknię, też marzę... I też zbliżające się Święta szczególnie mnie do takiej melancholii nastrajają...
    Ale wiem, że tęsknota za dzieckiem jest szczególna. Pisałaś mi kiedyś w komentarzu, i wiem też sama, jak kiedyś marzyłam o tym, aby je mieć. Potrafiłam patrzeć na fotografię dzieci przyjaciółek lub kuzynek i płakać, pytając w myślach "a gdzie jest moje dziecko? czy kiedykolwiek będę miała dziecko?". Chociaż moim problemem nie była niepłodność, tylko brak kandydata na ojca. Ale i tak ból i tęsknota za dzieciątkiem były ogromne.
    Alla, Twoje dziecko pojawi się w Twoim życiu. To już koniec tego czekania, tej tęsknoty.
    Ciesz się tymi Świętami. Przeżyj je radośnie. Wkrótce na pewno Wasz syn lub córka będą z Wami. Przecież to jest już pewne! :)
    Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja bliska koleżanka, która żyje w nieszczęśliwym małżeństwie, z którego ma córeczkę, powiedziała mi kiedyś : Każdy musi mieć kogoś do kochania. Nie trać nadziei. Warto walczyć o miłość, bo dzieci dziś są, a jutro wyfruną z naszych gniazd. Warto powalczyć, by po ich wyfrunięciu nasz dom nadal był domem, a nie murami wiejącymi pustką. Nigdy nie jest za późno, by odnaleźć miłość. Czasem jest to miłość w osobie, z którą się jest, czasem z inną. Na pewno nie jest dobrze trwać w czymś, co Cię wyniszcza i daje poczucie niespełnienia... Z drugiej jednak strony masz z nim córkę... Decyzję musisz podjąć sama... Taką, która będzie zgodna z Twoim sumieniem.
      Buziaki,
      Ala

      Usuń
  6. Powtórzę się - ale masz złote ręce Dekoracje i kartki piękne. Na pewno sprawią radość najbliższym.
    Nas też zasypało. Okoliczności przyrody są piękne, ale droga nie bezpieczna. Wczoraj wieczorem wracaliśmy i wpadliśmy w poślizg. Ktoś inny trzymał kierownicę, bo wyszliśmy z tego cało.
    Kochana, wierzę, że to Wasze ostatnie Święta we dwoje. Za rok będziecie już razem z Maleństwem. I tego z całego serca Wam życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj droga jest bardzo niebezpieczna! ja też wierzę, że to już ostatnie święta we dwoje i nasze, i wasze :) 3mam za to mocno kciuki :)

      Usuń
  7. Nas zasypało tak, że dopiero nadrabiam zaległości w blogowaniu :) Kartki przepiękne, ja także w tym roku obdarowuję ważne dla mnie osoby rękodziełem :) A co do wózka to ani się nie obejrzysz jak zasiądzie w nim mały szkrab ;) Przyznam, że ja z tęsknotą oglądam nasz wózek i nie mogę się doczekać kiedy zasiądzie w nim drugi maluch :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) No pewnie już niedługo zasiądzie. Czemu tak jest, że czas "do" dziecka wlecze się jak oszalały, a czas "po" pędzi jak dzikus? Hmmm...

      Usuń

Klik!

TOP