Nie powinno się źle myśleć o księżach. Szczególnie w kościele. Ale no po prostu nie mogę! Właśnie zrobiłam kurs, który uprawnia mnie do fotografowania w kościele. I zamiast dowiedzieć się istotnych informacji - słuchałam o tym, że ludzie z Ruchu Palikota odpowiedzą przed Sądem Bożym, a księża, którzy podczas sakramentu małżeństwa używają ołtarza jako stolika do podpisania dokumentów - mają już swoje miejsce w czyśćcu. Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Próbowałam się powstrzymać naprawdę, ale nie mogłam no....
Dziś odgrywaliśmy scenki sakramentów - zostałam wybrana jako pierwsza i byłam mamą małej Natalki. Natalka była i jest uroczą blondynką w różowej sukieneczce z motylkiem i napisem imienia. Tyle, że Natalka wykonana jest z plastiku. Sam fakt wybrania mnie na matkę wydał mi się po prostu jakimś totalnym żartem, ale ok... Trzymałam więc tę lalę, a ksiądz z ogromną powagą odprawiał wszystkie elementy chrztu. Już drugi raz kościół w jakiś mniejszy, bądź większy sposób sugeruje mi, że dostaniemy córeczkę. A z drugiej strony chyba doszukuję się znaków, bo chcę je dostrzegać. Kto wie...Podczas tej dziwnej zabawy pomyślałam sobie - tyle Ci zostało dziewczyno, chrzcisz lalkę :P Mogłam chociaż wziąć do kościoła Azora albo Sówkę ;)
Cała ta sytuacja była dość zabawna.
Poza tym w pracy koszmar. Nie mogę już tam pracować, to mnie kosztuje tyle nerwów i tyle łez, że naprawdę... Bardzo chciałabym zmienić pracę, ale w tej sytuacji, w której aktualnie jesteśmy jest to po prostu nierealne - liczę na jak najszybszy macierzyński. Serio - jak najszybszy, bo zwariuję w tej robocie! Aż wstyd się przyznać, że myśląc o Dzidzi, cieszę się też z uwolnienia się od pracy. Z drugiej jednak strony, moje wrodzone ADHD na bezrobociu ( ponoć ten kto nazwał macierzyński urlopem musiał być mężczyzną, ale póki co, jeszcze tego nie wiem :P ) zapewne poskutkuje zdecoupage'owaniem całej chałupy, albo wybudowaniem drugiej - np. z masy solnej... :P
Apropos rękodzieła - wczoraj uszyłam 3 bieżniki ( na prezenty) i czapkę, i komin ze starego swetra.
A w sypialni ustawiłam kilka świątecznych dzieł mojej radosnej twórczości :P
No to teraz tylko... coraz bliżej święta, coraz bliżej święta ... :)
Dziś odgrywaliśmy scenki sakramentów - zostałam wybrana jako pierwsza i byłam mamą małej Natalki. Natalka była i jest uroczą blondynką w różowej sukieneczce z motylkiem i napisem imienia. Tyle, że Natalka wykonana jest z plastiku. Sam fakt wybrania mnie na matkę wydał mi się po prostu jakimś totalnym żartem, ale ok... Trzymałam więc tę lalę, a ksiądz z ogromną powagą odprawiał wszystkie elementy chrztu. Już drugi raz kościół w jakiś mniejszy, bądź większy sposób sugeruje mi, że dostaniemy córeczkę. A z drugiej strony chyba doszukuję się znaków, bo chcę je dostrzegać. Kto wie...Podczas tej dziwnej zabawy pomyślałam sobie - tyle Ci zostało dziewczyno, chrzcisz lalkę :P Mogłam chociaż wziąć do kościoła Azora albo Sówkę ;)
Cała ta sytuacja była dość zabawna.
Poza tym w pracy koszmar. Nie mogę już tam pracować, to mnie kosztuje tyle nerwów i tyle łez, że naprawdę... Bardzo chciałabym zmienić pracę, ale w tej sytuacji, w której aktualnie jesteśmy jest to po prostu nierealne - liczę na jak najszybszy macierzyński. Serio - jak najszybszy, bo zwariuję w tej robocie! Aż wstyd się przyznać, że myśląc o Dzidzi, cieszę się też z uwolnienia się od pracy. Z drugiej jednak strony, moje wrodzone ADHD na bezrobociu ( ponoć ten kto nazwał macierzyński urlopem musiał być mężczyzną, ale póki co, jeszcze tego nie wiem :P ) zapewne poskutkuje zdecoupage'owaniem całej chałupy, albo wybudowaniem drugiej - np. z masy solnej... :P
Apropos rękodzieła - wczoraj uszyłam 3 bieżniki ( na prezenty) i czapkę, i komin ze starego swetra.
A w sypialni ustawiłam kilka świątecznych dzieł mojej radosnej twórczości :P
No to teraz tylko... coraz bliżej święta, coraz bliżej święta ... :)
świąteczne dzieła cudne pozazdrościć talentu ,kochana jak to mój mąż wczoraj stwierdził Kevin był jeszcze tylko reklama coca-coli i święta :)) Trzymam kciuki za szybki telefon :)
OdpowiedzUsuńDzięki za kciuki :) Teraz wszyscy oczekują przyjścia Dzieciątka ;)
UsuńTy o duchownych, ja o duchownych, Ty stroiki, ja dziś zakupiłam na nie materiały :) Ściskam mocno i cały czas dopinguję!
OdpowiedzUsuńPS. Myślałam dziś o Tobie w pociągu. Ten miły nieznajomy opowiedział mi historię o małżeństwie, któremu udało się zaadoptować 6-miesięczną dziewczynkę i opiekować się nią jeszcze przed wyrokiem sądu! Ze wzruszeniem mówił, jak ta mała istotka zmieniła ich życie.
Będzie dobrze!!!
:) Powodzenia Mela!
Usuń"Nie powinno się źle myśleć o księżach.' - a to dlaczego? Jeśli obnażają u siebie samych bezdenną głupotę, prostactwo i ciasne horyzonty, to zasługują na godne politowania pokiwanie głową i wzruszenie ramionami dokładnie tak samo jak i lekarze, prawnicy, ekonomiści i ktokolwiek inny w analogicznej sytuacji. Nie ma co stawiać ich na piedestale i chylić czoła wyłącznie dlatego, że zdecydowali się na bycie księdzem.
OdpowiedzUsuńGłupcy zdarzają się wszędzie.
Niestety.
Dag
Tak, niestety.
UsuńDo naszej kaplicy przyjeżdża jeden zakonnik ksiądz powiem ci że on przywrócił mi wiarę że są księża z powołania tacy jak on ile w nim wiary pokory miłości do Boga i bliźnich to jeden Bóg w niebie wie do tego potrafi to przekazać i się udziela. Myślę ze to znak to trzymanie Natalki do chrztu łoł aż doczekać się nie mogę że jest że się odnalazło wasze maleństwo. Pozdrawiam ewa
OdpowiedzUsuńHehe, zobaczymy, czy to znak, czy po prostu niepotrzebnie się nakręcam. Pozdrawiam :)
UsuńMoże nie o wszystkich, ale jednak o większości księży myślę źle, ponieważ sami sobie na to zasłużyli swoim zacietrzewieniem, przesadnym zaangażowaniem w politykę i nachalną agitacją z ambony. Wiara jest w jakiś sposób obecna w moim życiu i daje mi siłę, by przetrwać, ale raczej nie utożsamiam jej z instytucją Kościoła - to temat-rzeka, o którym mogłabym napisać cały elaborat, więc nie będę przynudzać :)
OdpowiedzUsuńUwierz mi, ze w pracy mam IDENTYCZNĄ sytuację jak Ty. Z moją szefową zupełnie nie można się dogadać, ma wieczne pretensje do wszystkich i o wszystko, a ostatnio uwzięła się na nas do tego stopnia, że przed każdą rozmową z nią muszę pić melisę i zażywać Persen na uspokojenie :( Czasami wracam do domu z pracy i płaczę przez resztę dnia z bezsilności, bo w obecnej sytuacji nie mogę się zwolnić i muszę jakoś dotrwać do macierzyńskiego...Podobnie jak Ty mam nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej i będę mogła zacząć zupełnie nowy etap i nigdy już nie mieć do czynienia z tą mobbingującą, wstrętną zołzą :(
Przykre, że historia lubi się powtarzać. Oby dalszy ciąg tej historii był radosny i oby przytrafił się nam obu. Pozdrawiam :)
UsuńPięknie wygląda Twój dom. Widać, że święta tuż, tuż. Oczami wyobraźni zobaczyłam już ten z masy solnej. Choć myślę, że jak pojawi się w Dzieciątko nie będziesz miała czasu na nudę i ADHD znajdzie ujście :)
OdpowiedzUsuńJa do niedawna miałam świetną atmosferę w pracy. Od jakiegoś czasu jest inaczej. Jednego dnia szefowa jest jak kiedyś, innego trudno z nią wytrzymać. Nie wiem czego się spodziewać. Mam tylko nadzieję, że to przejściowe. Jesteśmy małym zespołem, przyjaźnimy się i nie chciałabym, żeby to się zmieniło. I nie dziwię się, że czekasz na macierzyński, chwilami jak było w pracy źle, też miałam takie myśli.
Pozdrawiam