Kilka osób na blogu pytało mnie już, co to za książka, której fragmenty fotografuję... Książka ta to "Jesteś cudem" Reginy Brett. Druga część - "Bóg nigdy nie mruga".
Książka ta pomogła mi w najtrudniejszych chwilach mojego życia. Wyciągnęła mnie z macek depresji, uspokoiła moje myśli, wyciszyła mnie. Polecam każdemu, kto szuka odpowiedzi, walczy, reorganizuje swój świat albo ma po prostu trudniejsze chwile w życiu! ( to nie jest kryptoreklama, uważam, że ta książka to absolutny must have!)
Przed świętami pozwolę sobie coś z tej książki przepisać.
Tekst jest długi, ale postanowiłam go przepisać, bo myślę, że naprawdę warto go podać dalej. Dla wszystkich, którzy w przedświątecznej pogoni potrzebują odrobiny wytchnienia.
„Lekcja 1
Życie jest niesprawiedliwe, ale i tak jest dobre.
Czapka zawsze wracała, coraz bardziej wypłowiała, lecz potężniejsza niż kiedykolwiek.
Wszystko zaczęło się od Franka.
Przeszłam właśnie pierwszą chemioterapię i nie mogłam pogodzić się z tym, że mam być łysa. I wtedy zobaczyłam mężczyznę w czapce baseballowej z napisem: ŻYCIE JEST DOBRE.
Mnie się akurat takie nie wydawało, a wkrótce miało się stać jeszcze gorsze, więc zapytałam go, skąd wziął tę baseballówkę. Dwa dni później Frank przejechał przez całe miasto, zapukał do moich drzwi i wręczył mi taką samą. Frank to wyjątkowy człowiek. Z zawodu jest malarzem pokojowym, a w życiu kieruje się jednym prostym hasłem: m o g ę.
Przypomina mu ono, żeby czuł wdzięczność za wszystko, co go spotyka.
Zamiast powiedzieć: „ Muszę dziś iść do pracy”, Frank mówi sobie: „Mogę pójść do pracy”. Zamiast myśleć: „Muszę iść po zakupy”, on może po nie pójść. Zamiast narzekać: „Muszę zawieźć dzieci na trening baseballu”, on mże je tam zawieźć. Ta zasada działa w każdej sytuacji.
Być może na kimś innym niż Frank ta czapka, granatowa baseballówka z owalną naszywką i przesłaniem wyszytym białymi literami, nie miałaby tak wielkiej mocy.
Ale moje życie naprawdę stało się dobre. Mimo że wypadły mi włosy, że czułam się osłabiona i straciłam brwi. Zamiast peruki wkładałam tę czapkę - to była moja odpowiedź na raka, mój prywatny billboard dla całego świata. Ludzie wprost uwielbiają gapić się na łysą kobietę. Dzięki czapce poznawali moją odpowiedź.
Z czasem wydobrzałam, włosy mi odrosły i schowałam prezent od Franka do szafy. Leżał tam, dopóki moja przyjaciółka nie zachorowała na raka i nie zapytała o tę baseballówkę, którą kiedyś nosiłam. Chciała mieć taką samą. Na początku nie chciałam rozstawa się z moją czapką. Była dla mnie jak amulet, dawała mi poczucie bezpieczeństwa. Ale musiałam przekazać ją dalej, bo inaczej mogłaby przestać przynosić szczęście. Przyjaciółka obiecała, że wyzdrowieje i przekaże ją kolejne kobiecie. Zamiast tego oddała czapkę mnie, żebym dała ją kolejne walczącej z rakiem.
Nazywamy ją Baseballówką na Chemię.
Trudno zliczyć, ile kobiet nosiło ją przez ostatnich jedenaście lat. Straciłam rachubę. Tak wiele przyjaciółek zachorowało na raka piersi. Arlene. Joy. Cheryl. Kaye. Sheila. Jan. Sandy. Przekazywały ją sobie nawzajem, jedna po drugiej.
Czapka wracała do mnie coraz bardziej znoszona i spracowana, za to oczy każdej z kobiet lśniły nową nadzieją. Wszystkie, które nosiły przynoszącą szczęście Baseballówkę na Chemię, wciąż żyją i mają się dobrze.
W zeszłym roku dałam ją Patrickowi, mojemu przyjacielowi i koledze z pracy. Miał 37 lat, kiedy zdiagnozowano u niego raka okrężnicy. Pożyczyłam mu czapkę, chociaż nie byłam pewna, czy poradzi sobie z każdym rodzajem raka. Patrick powiedział swojej mamie, że został ogniwem w naszym łańcuchu przetrwana,a ona odnalazła firmę LIFE IS GOOD, producenta czapek i innych produktów z tym mottem. Zadzwoniła tam, opowiedziała o naszej baseballówce i zamówiła całe pudło czapek.
Rozesłała je najbliższym przyjaciołom i krewnym Patricka, a oni robili sobie w nich zdjęcia. Patrick obwiesił całą lodówkę fotografiami przyjaciół ze studiów, ich dzieci, psów, a nawet figurek w przydomowych ogródkach w baseballówkach z napisem „Życie jest dobre”.
Tymczasem kierownictwo firmy LIFE IS GOOD poruszyła historia, którą opowiedziała im mama Patricka. Zwołali zebranie załogi i postawili przed pracownikami zadanie, żeby „w duchu wędrownej, przynoszącej szczęście Baseballówki na Chemię” przekazali swoją komuś, kto potrzebuje otuchy. Przesłali Patrickowi zdjęcie wszystkich 175 pracowników w szczęśliwych czapkach.
Patrick zakończył chemioterapię i czuje się dobrze. Miał mnóstwo szczęścia: włosy mu nie wypadły,a tylko się przerzedziły. Nie nosił czapki, leczi tak dodała mu sił. Trzymał ją na stoliku, tak żeby codziennie widzieć hasło.
Pomogła mu przetrwać naprawdę trudne dni, kiedy chciał przerwać chemioterapię i się poddać. Każdy chory na raka miewa takie chwile. Zresztą ci, którzy nie chorują na raka, też.
Okazuje się, że to nie czapka, a jej przesłanie dodawało i wciąż dodaje nam wszystkim sił.
Życie n a p r a w d ę jest dobre.
Podaj dalej.”
Fragment książki Reginy Brett pt. „Bóg nigdy nie mruga”
Książka ta pomogła mi w najtrudniejszych chwilach mojego życia. Wyciągnęła mnie z macek depresji, uspokoiła moje myśli, wyciszyła mnie. Polecam każdemu, kto szuka odpowiedzi, walczy, reorganizuje swój świat albo ma po prostu trudniejsze chwile w życiu! ( to nie jest kryptoreklama, uważam, że ta książka to absolutny must have!)
Przed świętami pozwolę sobie coś z tej książki przepisać.
Tekst jest długi, ale postanowiłam go przepisać, bo myślę, że naprawdę warto go podać dalej. Dla wszystkich, którzy w przedświątecznej pogoni potrzebują odrobiny wytchnienia.
„Lekcja 1
Życie jest niesprawiedliwe, ale i tak jest dobre.
Czapka zawsze wracała, coraz bardziej wypłowiała, lecz potężniejsza niż kiedykolwiek.
Wszystko zaczęło się od Franka.
Przeszłam właśnie pierwszą chemioterapię i nie mogłam pogodzić się z tym, że mam być łysa. I wtedy zobaczyłam mężczyznę w czapce baseballowej z napisem: ŻYCIE JEST DOBRE.
Mnie się akurat takie nie wydawało, a wkrótce miało się stać jeszcze gorsze, więc zapytałam go, skąd wziął tę baseballówkę. Dwa dni później Frank przejechał przez całe miasto, zapukał do moich drzwi i wręczył mi taką samą. Frank to wyjątkowy człowiek. Z zawodu jest malarzem pokojowym, a w życiu kieruje się jednym prostym hasłem: m o g ę.
Przypomina mu ono, żeby czuł wdzięczność za wszystko, co go spotyka.
Zamiast powiedzieć: „ Muszę dziś iść do pracy”, Frank mówi sobie: „Mogę pójść do pracy”. Zamiast myśleć: „Muszę iść po zakupy”, on może po nie pójść. Zamiast narzekać: „Muszę zawieźć dzieci na trening baseballu”, on mże je tam zawieźć. Ta zasada działa w każdej sytuacji.
Być może na kimś innym niż Frank ta czapka, granatowa baseballówka z owalną naszywką i przesłaniem wyszytym białymi literami, nie miałaby tak wielkiej mocy.
Ale moje życie naprawdę stało się dobre. Mimo że wypadły mi włosy, że czułam się osłabiona i straciłam brwi. Zamiast peruki wkładałam tę czapkę - to była moja odpowiedź na raka, mój prywatny billboard dla całego świata. Ludzie wprost uwielbiają gapić się na łysą kobietę. Dzięki czapce poznawali moją odpowiedź.
Z czasem wydobrzałam, włosy mi odrosły i schowałam prezent od Franka do szafy. Leżał tam, dopóki moja przyjaciółka nie zachorowała na raka i nie zapytała o tę baseballówkę, którą kiedyś nosiłam. Chciała mieć taką samą. Na początku nie chciałam rozstawa się z moją czapką. Była dla mnie jak amulet, dawała mi poczucie bezpieczeństwa. Ale musiałam przekazać ją dalej, bo inaczej mogłaby przestać przynosić szczęście. Przyjaciółka obiecała, że wyzdrowieje i przekaże ją kolejne kobiecie. Zamiast tego oddała czapkę mnie, żebym dała ją kolejne walczącej z rakiem.
Nazywamy ją Baseballówką na Chemię.
Trudno zliczyć, ile kobiet nosiło ją przez ostatnich jedenaście lat. Straciłam rachubę. Tak wiele przyjaciółek zachorowało na raka piersi. Arlene. Joy. Cheryl. Kaye. Sheila. Jan. Sandy. Przekazywały ją sobie nawzajem, jedna po drugiej.
Czapka wracała do mnie coraz bardziej znoszona i spracowana, za to oczy każdej z kobiet lśniły nową nadzieją. Wszystkie, które nosiły przynoszącą szczęście Baseballówkę na Chemię, wciąż żyją i mają się dobrze.
W zeszłym roku dałam ją Patrickowi, mojemu przyjacielowi i koledze z pracy. Miał 37 lat, kiedy zdiagnozowano u niego raka okrężnicy. Pożyczyłam mu czapkę, chociaż nie byłam pewna, czy poradzi sobie z każdym rodzajem raka. Patrick powiedział swojej mamie, że został ogniwem w naszym łańcuchu przetrwana,a ona odnalazła firmę LIFE IS GOOD, producenta czapek i innych produktów z tym mottem. Zadzwoniła tam, opowiedziała o naszej baseballówce i zamówiła całe pudło czapek.
Rozesłała je najbliższym przyjaciołom i krewnym Patricka, a oni robili sobie w nich zdjęcia. Patrick obwiesił całą lodówkę fotografiami przyjaciół ze studiów, ich dzieci, psów, a nawet figurek w przydomowych ogródkach w baseballówkach z napisem „Życie jest dobre”.
Tymczasem kierownictwo firmy LIFE IS GOOD poruszyła historia, którą opowiedziała im mama Patricka. Zwołali zebranie załogi i postawili przed pracownikami zadanie, żeby „w duchu wędrownej, przynoszącej szczęście Baseballówki na Chemię” przekazali swoją komuś, kto potrzebuje otuchy. Przesłali Patrickowi zdjęcie wszystkich 175 pracowników w szczęśliwych czapkach.
Patrick zakończył chemioterapię i czuje się dobrze. Miał mnóstwo szczęścia: włosy mu nie wypadły,a tylko się przerzedziły. Nie nosił czapki, leczi tak dodała mu sił. Trzymał ją na stoliku, tak żeby codziennie widzieć hasło.
Pomogła mu przetrwać naprawdę trudne dni, kiedy chciał przerwać chemioterapię i się poddać. Każdy chory na raka miewa takie chwile. Zresztą ci, którzy nie chorują na raka, też.
Okazuje się, że to nie czapka, a jej przesłanie dodawało i wciąż dodaje nam wszystkim sił.
Życie n a p r a w d ę jest dobre.
Podaj dalej.”
Fragment książki Reginy Brett pt. „Bóg nigdy nie mruga”
Zainspirowalas mnie tą książka i mam.... Czeka na półce na pierwsza część. Super już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńSuper, oby pomogła Ci tak, jak pomogła mi!
UsuńDziękuję...
OdpowiedzUsuń:* proszę!
UsuńCzuję że to dobra lektura też dla tych, którzy pędzą przez życie zamiast zatrzymać się i pozachwycać się jego pięknem.
OdpowiedzUsuńW ogóle to dobra lektura dla wszystkich :P :P :)
UsuńObiecuję sobie ciągle, że kupię tę książkę... Dziś pogrążałam się w rozmyślaniach nad tym, jak różnie układa się życie. Szczególnie po wczorajszym wieczorze, na którym spotkałam mnóstwo szczęśliwych ludzi...
OdpowiedzUsuńAnna
Na gwiazdkę kup sobie na prezent :) Mam nadzieję, że Ci pomoże tak jak mi pomogła :)
UsuńJuż klikam kupować tą pozycję. Twój post to dla mnie wielka inspiracja ;) Dzięki kochana!
OdpowiedzUsuńNie ma za co, cieszę się :) Książka jest wspaniała :D
UsuńŻycie jest dobre.
OdpowiedzUsuńWięcej dodawać nie trzeba. Wystarczy pamiętać o tym każdego dnia.
:)
Usuń