Zawsze chciałam prowadzić kalendarz wspomnień mojej Kruszynki. Chodziłam po księgarniach, żeby kupić coś takiego.
"Pierwszy rok mojego dziecka", "Pierwszą książeczka mojego synka" itp. tytuły kusiły mnie bajkowymi okładkami. Gdy tylko jednak chwyciłam je w dłoń i zaczęłam wertować kartki, entuzjazm znacznie słabł. Już na pierwszej stronie należało wpisać datę zrobienia testu ciążowego, następnie jak na wieść o ciąży zareagowali bliscy, potem należało wkleić zdjęcie USG ( z każdego niemal miesiąca), a na koniec było jeszcze miejsce na płytkę z filmem USG...
Nie... to nie dla nas.
Ale... dlaczego mam pozbawiać mojego Malucha takiej fajnej rzeczy, jaką jest książeczka wspomnień?
O nie! Chciałam prowadzić taką książeczkę, to będę ją prowadzić! I właśnie dziś, przez niemal 7 godzin stworzyłam ją. Jeszcze nie puściłam jej do druku, bo może ktoś z Was mi coś jeszcze podpowie.
Na początku jest okładka:
Później jest nasza bajka o adopcji ( wklejam tylko dwie kartki z tej bajki, bo na pozostałych widać nasze twarze :P )
Potem już typowo pod naszą Dzidzię :
Jestem zadowolona z efektu :)
PS. Nie mogę również nie nadmienić, że spłakałam się ze wzruszenia tworząc ją - jak nie wiem! Pierwszy raz pomyślałam o sobie tak naprawdę, jak o mamusi. Jakbym już nią tak o włos... niemal o włos...była...
"Pierwszy rok mojego dziecka", "Pierwszą książeczka mojego synka" itp. tytuły kusiły mnie bajkowymi okładkami. Gdy tylko jednak chwyciłam je w dłoń i zaczęłam wertować kartki, entuzjazm znacznie słabł. Już na pierwszej stronie należało wpisać datę zrobienia testu ciążowego, następnie jak na wieść o ciąży zareagowali bliscy, potem należało wkleić zdjęcie USG ( z każdego niemal miesiąca), a na koniec było jeszcze miejsce na płytkę z filmem USG...
Nie... to nie dla nas.
Ale... dlaczego mam pozbawiać mojego Malucha takiej fajnej rzeczy, jaką jest książeczka wspomnień?
O nie! Chciałam prowadzić taką książeczkę, to będę ją prowadzić! I właśnie dziś, przez niemal 7 godzin stworzyłam ją. Jeszcze nie puściłam jej do druku, bo może ktoś z Was mi coś jeszcze podpowie.
Na początku jest okładka:
Później jest nasza bajka o adopcji ( wklejam tylko dwie kartki z tej bajki, bo na pozostałych widać nasze twarze :P )
Potem już typowo pod naszą Dzidzię :
Później są strony dotyczące różnych przeżyć Malucha. A książka kończy się pierwszym dniem szkoły :)
Jestem zadowolona z efektu :)
PS. Nie mogę również nie nadmienić, że spłakałam się ze wzruszenia tworząc ją - jak nie wiem! Pierwszy raz pomyślałam o sobie tak naprawdę, jak o mamusi. Jakbym już nią tak o włos... niemal o włos...była...
Piękne! I już o włos jesteś mamusią. Właściwie to już nią jesteś - chyba synka :-)))
OdpowiedzUsuńTakie masz przeczucie? Czy się moim sugerujesz? :)
UsuńNie wiedziałam, że masz przeczucie, że doczekacie się synka. Wczoraj napisałam to tak "ad hoc", a więc przeczucie. Czekam razem z wami!!!
UsuńOj... Jakie fajowe;-) Podziwiam Toje umiejętnościi. alla zdolna bestyja z Ciebie:-*
OdpowiedzUsuńhihi, fajne nie? Też mi się podoba :D
Usuńnaprawdę uważam, że graficznie, pomysłowo, kompozycyjnie i kolorystycznie GENIALNE :-).
OdpowiedzUsuńmoże nie Ty jedna szukałaś po księgarniach takiej publikacji a przecież nie każdy ma taki talent do robienia tego typu graficznych kompozycji... pomyśl może o zaproponowaniu jakiemuś wydawnictwu podobnego projektu. Naprawdę SUPER :-)
Kurczę, aż mnie pobudziłaś do działania. Niestety mam za mało wiary w siebie. Przeczytam Twój komentarz kilkanaście razy, może się odważę ;)
Usuńno to czytaj po stokroć bo uważam, że takiego talentu nie ma co marnować. A poza tym jak wiara w siebie jest niska to może pomyśl o innych matkach oczekujących na adopcję, które z pewnością chciałby mieć taką pamiątkę dla swoich maluszków. Poza tym dzięki takim publikacjom wzrośnie także świadomość Polaków, że adopcja nie jest niczym wstydliwym, że jest normalnością. Think about it :-)!!!
UsuńWspaniała!!! Ja też poszukiwałam takiej książeczki, oczywiście bezskutecznie... Zrobiłaś kawał dobrej roboty! Zdolna z Ciebie dziewucha ;)
OdpowiedzUsuńHehe, kochana jesteś. Rzeczywiście takiej pozycji na rynku nie ma. A szkoda! Przecież adopcji jest wiele, a wszystkie pozycje adopcyjne schodzą jak ciepłe bułeczki.
UsuńSuper książeczka!!! Ale miałaś fajny pomysł!
OdpowiedzUsuńMoja córeczka też ma taką "pierwszą książeczkę", tylko kupioną przez babcię. Już w części ją wypełniłam i teraz myślałam, aby zabrać się za to, co jeszcze powinnam wypełnić. Jednak zrobiona jest najfajniejsza. Patrzę na piękną Twoją książeczkę z zazdrością ;)) Bo Twoje dzieciątko będzie miało naprawdę wyjątkową i piękną książkę wspomnień :)
Anna
:) Dziękuję Aniuś. Wypełniaj koniecznie swojej małej wszystkie części, to fantastyczna pamiątka, do której ja uwielbiam wracać ( co prawda z 3 dzieci mojej mamy tylko ja nie mam własnej, ale często oglądam książeczkę młodszego brata :) )
UsuńNie, no padłam z szoku. Piękna ta książka! Ja jeszcze w swoich aktywnie uzupełniam ząbki wraz z datą ich pojawienia się i jedna czysta strona byłaby super, bo ja u siebie wkleiłam po pierwszym kwiatki, jakie dostałam od córek na spacerze. Wcześniej je ususzyłam i zafoliowałam z wpisem, źe to pierwszy kwiatuszek dla mamy.
OdpowiedzUsuńAla jestes tak zdolna, źe tylko mogę zblednąć przy bogactwie Twojej wyobraźni.
"Nie rób se jaj" i nie blednij mi Ty mała skromnisiu! Jak zobaczyłam Twoje krzesła to aż usiadłam i wcale Ci nie słodzę jakoś specjalnie :) Cała książeczka ma 40 stron, czysta kartka też się tam znalazła :D ( tzn. z takim jednym małym kwiatuszkiem). Ząbki też będę wpisywać przy ważnych wydarzeniach i w tych karteczkach ze spinaczem ( tam chcę wpisywać przypadkowe newsy :P). A na samą myśl o pierwszych kwiatkach, które dostałaś od P&P mam mokre oczy!
UsuńJa jak i cała reszta komentujących jestem pod wrażeniem .Nie tylko było to pracochłonne ale i świetnie przemyślane . Kochana życzę żeby jak najszybciej pierwszy wpis się pojawił,i kruszynka była kruszynką żebyście mogli zacząć od początku książeczkę zapisywać.Pozdrawiam ewa.
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję i też Cię Ewuś gorąco pozdrawiam :)
UsuńPrzecudna i wspaniała pmiątka:)))) Tak bardzo Wam kobicuję i wierzę, że już niedługo będzieci tulić Waszego Szkraba:))))) Pozdrawiam - Paulina
OdpowiedzUsuńDziękuję Paulino, jesteś kochana. Dziękuję za dobre myśli i ciepłe słowa. Cmok!
Usuń40 stron! Nie wytrzymam. To prawdziwe arcydzieło. Twoja wyobraźnia wciąż mnie zaskakuje. Piękna, po prostu piękna. Zostaw dużo miejsca na wpisanie tego, co maluszek powie - sama wpadłam na to, że trzeba to zacząć spisywać, bo ucieka z pamięci, a jest przy wspominaniu sporo śmiechu.
OdpowiedzUsuńKurcze zostawiłam tylko 2 strony...ale i tak będę prowadzić bobo-słownik na blogu ;P Więc nie zapomnę ! :D
UsuńAlu, :*
OdpowiedzUsuńOlu, :*
UsuńSuper pomysł :) Pięknie :))
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńPierwsza kupka <3 Uwielbiam :-)
OdpowiedzUsuńHehe, nawet to wpisałam :) Ale stwierdziłam, że jednak zdjęcia wklejać nie będę. Niestety ja czuję, że z tych będą, co się będą nawet pierwszą kupką po groszku, pierwszą kupką po marchewce, pierwszą kupką po... itp. itd. zachwycać :) Buźka!
UsuńNie przejmuj się, mój mężuch do dziś ma w telefonie zdjęcia pierwszej nocnikowej kupy :-)
UsuńNo bajeczna! Taka książka to dopiero książeczka dziecka. Te sklepowe mogą się schować. Może dodałabyś coś o pierwszych ząbkach i później ich wypadaniu :) No i przedszkolu (chyba, że nie planujecie), może miejsce na pierwszy rysunek. Ściskam i muszę przyznać, że super wymyśliłaś takie efektywne czekanie na dzidziusia. Ja też coś czuję, ze to będzie synuś. Chłopaki są fajne (oczywiście dziewczyny też ;) )
OdpowiedzUsuńHehe, dziękuję :) O ząbkach już jest :) O wypadaniu...zapomniałam ;P Dopiszę :P
UsuńPiękna książka. Wszystkie ze sklepu chowają się przy niej, bo przede wszystkim nikt nie włożył w nie tyle serca co Ty. Tylko obawiam się, że te 40 stron to jednak za mało na te wszystkie pierwsze razy, które przed Wami :)
OdpowiedzUsuńhehe, myślę, że 40 stron to zdecydowanie za mało! Ale zawsze można stworzyć jeszcze jedną książeczkę i jeszcze jedną, i jeszcze... :)
UsuńPiękna książeczka, szkoda, że nie można takiej kupić:( Nasza Zosieńka jest z nami już prawie od roku, a te wszystkie momenty z naszego wspólnego życia pamiętamy doskonale. Pierwsze spotkanie, pierwsza podróż, kąpanie, spacer, na wszystko mamy zdjęcia, może pomyślimy o takiej książeczce;) Jedno czego nie pamiętamy to pierwszych naszych słów po telefonie. Byliśmy jak pijani szczęściem i mało co pamiętamy.Pozdrawiamy serdecznie, życzymy szybkiego telefonu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Nic straconego, książkę zawsze można przygotować trochę po czasie :) Byle szybko, bo pamięć zawodna :) Pozdrawiam!
Usuń