10:00 PM

Od niepłodności do adopcji...

1,5 roku temu, gdy podejmowaliśmy decyzję o adopcji, byłam pełna rozterek, dylematów i lęków. Zaczytywałam się w książkach o tematyce adopcyjnej, pragnęłam poznawać rodziny, które adoptowały, chciałam i potrzebowałam siły, by podjąć tę trudną decyzję.
Obejrzałam chyba wszystkie filmiki opisujące adopcje, które są na youtube. Oczywiste jest dla mnie, że adopcja w Polsce i adopcja w USA, czy adopcja zagraniczna różnią się znacząco. Jednak myślę, że uczucia we wszystkich przypadkach są podobne. Dziś, gdy właściwie nie katuję się już namiętnym oglądaniem "Adoption story" chciałabym podzielić się z Wami tymi filmikami, które mnie najbardziej poruszyły albo zadziwiły.
1. Ten film obejrzałam jako pierwszy w moim życiu ( jeżeli chodzi o filmiki o tej tematyce).
2. Ten pokazuje, że szczęście i udana adopcja zależy od tego jak je postrzegamy :)
3. Któregoś dnia znalazłam filmiki, na których pokazane jest, jak pary pierwszy raz widzą swoje wyczekane dzieciaczki.

I tak sobie oglądałam i oglądałam, i wylałam przy tym morze łez. Ja na pewno też zrobię sobie  filmik adoption story... ale nigdy w życiu go nie upublicznię.

21 komentarzy:

  1. Robię dokładnie to samo, a nasz filmik już zaczęłam : w poniedziałek nakręciliśmy kilka zdań komentujących trzeci moduł szkolenia adopcyjnego- mam nadzieję, że starczy nam zapału i znajdziemy zawsze kilka minut na nagranie. Zrobiliśmy też nasze pierwsze w życiu selfie na tę okoliczność!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Strasznie się cieszę, lubię takie aktywne czekanie :) Ten czas czekania przecież nie musi być stracony :) To czas pięknych emocji, rodzenia się miłości do dziecka i pewności, że wybrana przez nas droga jest tą właściwą :) Pozdrawiam.

      Usuń
  2. U Ciebie same piękne adoption story, a u mnie pamiętam były same hardcorowe artykuły o adopcjach w okresie oczekiwania :-)
    Buziak !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, kochana, hardcorowe artykuły to też czytałam :) Pozdrawiam i całuję :)

      Usuń
  3. Obiecałam sobie, że włączę filmik, ale pod jednym warunkiem - że nie będę ryczeć. Poryczałam się jak bóbr i wytarłam gile skarpetką, która leżała najbliżej. Nikt nie zrozumie tej miłości, tej chęci ukochania malutkiej istotki... jak tylko my. Fajny pomysł z tymi filmikami. Pozdrawiam opuchnięta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ejjj... znam to :) Ja też często wycieram gile, tym co leży najbliżej mnie. Skarpetki były to nie raz :) Gorzej, jak mój mąż to zobaczy. Zbeszta mnie wtedy zawsze i wyzwie od brudasów. Ale co tam, On nigdy nie zrozumie wzruszonej kobiety :D
      Mam nadzieję, że już odpuchłaś :)
      Cmok, cmok :*

      Usuń
    2. Ja też się wzruszyłam, choć nie zgodzę się ze zdaniem, że nikt nie zrozumie tej miłości... jak tylko my. Kobieta, która oczekuje dziecka - czy z adopcji, czy będąc w ciąży - zwłaszcza zagrożonej oczekuje tak samo:)

      Usuń
    3. kocha tak samo:)

      Usuń
  4. Tak wszystko pięknie, ale to takie bajkowe, pomijające prawdziwe życie: różowiutki bobas i szczęśliwi rodzice. Prawdziwa adopcja wygląda jednak inaczej. Takie maleństwo oddawane do adopcji to rzadkość, a po tych wzruszających chwilach przychodzi ciężki czas pracy nad budowaniem więzi z dzieciątkiem, które mimo swojego młodego wieku może dźwigać ciężki balast.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak. W życiu przecież wszystko można przedstawić dwojako. Małżeństwo to też zawsze ciężka praca. A jednak, gdy ja patrzę na swoje, to gdybym miała przygotowywać filmik o nim, to nie pokazałabym kłótni, awantur, czasami chamstwa tylko pokazałabym miłość, troskę, ciepło, bliskość... Wszystko w życiu ma dwie strony. Nastawianie się, że adopcja to tylko początkowo "wzruszające chwile", a potem tylko ciężki czas pracy, nie jest chyba pozytywne dla przyszły rodziców adopcyjnych. Nie wiem, czy jacyś rodzice po kursach adopcyjnych myślą, że po adopcji nie będzie trudno, że nie będzie rozczarowań, łez, strachu, złości a nawet zniechęcenia. Przecież o tym wszystkim i o wielu innych trudnych rzeczach mówi się nam i sprawdza, czy jesteśmy tego świadomi... Wierzę, że po adopcji, zawsze, pomimo trudu pracy nad budowaniem więzi, znajdę w naszym życiu wiele wzruszeń. A co do wieku dziecka...ja akurat czekam na takie maleństwo...

      Usuń
    2. Ja dodam od siebie że w USA i UK, skąd najwięcej pochodzi takich filmików, ze względu na większą otwartość w temacie, adoptuje się dzieci głównie z Rosji, Europy Wschodniej, Chin, Filipin i innych biednych krajów, gdzie jest cała masa maleństw do adopcji, stąd filmiki o różowych bobasach. Zgadzam się, że adopcja to ciężka praca, ale tak jak rodzicielstwo biologiczne, zaczyna się od magii pierwszego spotkania, które jest właśnie uwieczniane na takich filmikach. Myślę, że w tych sytuacjach i wielu innych w życiu, jedno nie wyklucza drugiego:)

      Usuń
  5. Zacznę od pokoiku ;bardzo ładny postarałaś się widać ze masz talent i świetny gust choć mały lokator bardzo szybko rozprawi się z wazonikami.
    A filmiki hm u nas jet inaczej dzieci większe,ja to w ogóle jestem za adopcja ze wskazaniem żeby znać matkę biologiczną i powiem ci ze surogatki tak się chyba nazywają kobiety co rodzą za pieniądze raczej podziwiam niż ganie ,jeśli potrafią oddać dziecko za pieniądze to co w tym złego a kogoś stać żeby zapłacił. Niby nie moralne ale popatrz na nas jakie ciężkie pieniądze na leczenie wydajemy płacimy przeważnie za złudzenia i to przez wiele lat to jest moralnie w porządku?
    Pozdrawiam ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, wazoników to tam na pewno nie będzie. Na razie to jeszcze nie jest pokój dla dzieciaczka, tylko mebelki dla Niego. Przyjdzie jeszcze łóżeczko, dywanik, drzewo namaluję, fotel kupię i jeszcze wszystko z 5 razy poprzestawiam.
      Ja nie ganię absolutnie surogatek. Sarah Jessica Parker ma 3 dzieci, które urodziła jej surogatka. Oczywiście z całą pewnością było ją na to stać - na Ukrainie (tam jest to legalne) koszt wynajęcia surogatki wynosi ok.100 000zł + koszty leczenia. Mało kogo stać na taki wydatek. Gdybyśmy sprzedali dorobek naszego życia moglibyśmy spróbować... Tylko ja osobiście uważam...PO CO TO ROBIĆ? Żeby koniecznie przekazać geny...? Hmmm....A co do moralności... O moralności w niepłodności to ja chyba kiedyś książkę napiszę. Każdy czuje, jaka jest jego droga i idzie nią dopóki starczy mu sił.
      W domach, w których są dzieci adoptowane i jest miłość (nawet jeśli pojawiają się trudności...i to spore) nigdy nie usłyszałam : "Żałujemy podjętej decyzji".
      A co do złudzeń, to rzeczywiście szkoda, że często płacimy za nie tak ogromną cenę. I to nie tylko w Klinikach Niepłodności.
      Buźka!

      Usuń
  6. Ja mimo że dwukrotnie juź doświadczona to zawsze ryczę na tych filmikach i oczywiście od czasu do czasu się nimi "katuję". Bardzo źałuję że mamy tylko tonę nagrań już razem z dziećmi a żadnego z okresu naszego oczekiwania. Jak któraś z Was ma jeszcze czas to zrobić to dziewczyny do dzieła, bo to piękna pamiątka dla Waszego dziecka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) zawsze mozna zrobic filmik ze zdjęć :) też świetna pamiątka :)
      Buziaczki, buziaczki :)

      Usuń
  7. Piękne scenki, ale będąc już po pierwszej propozycji i spotkaniu z dzieckiem w DD niestety muszę zgodzić się z niektórymi przedmówczyniami, że w Polsce wygląda to ZUPEŁNIE INACZEJ - a już na pewno nie tak sielankowo. Niestety całą doniosłość tych chwil zabija nasza polska biurokracja i fakt, że większość pracowników placówki traktuje takie spotkanie przyszłych rodziców z dzieckiem jak kolejną niezbyt przyjemną formalność do odbębnienia (bo przecież można by było robić w tym czasie coś zdecydowanie "ciekawszego", na przykład popijać kawkę przy biurku albo wyskoczyć na zakupy do centrum handlowego naprzeciwko). Nie wiem, być może tylko w tym "naszym" DD tak się sprawy mają (oby!) i mimo przykrych doświadczeń życzę wszystkim oczekującym rodzicom, żeby ich pierwsze spotkanie z dzieckiem choć trochę przypominało kadry z umieszczonych tu przez Alę filmików...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cmok :* Wierzę, że następna Wasza propozycja ( i nasza zresztą też) będzie trafiona i ludzie dużo przyjemniejsi. Wiem, że jeszcze wciąż są w Tobie te smutne emocje tamtych dni, ale to minie. Przykro mi, że musieliście przejść tę Waszą propozycję tak ciężko i że nie mieliście wsparcia w ludziach z OA...

      Usuń
  8. I ja się poryczałam. Wiem, że w Polsce wygląda to inaczej i często biurokracja przytłacza, ale wydaje mi się, że moment spotkania z dzieckiem po tak długiej i wyczerpującej drodze musi być naprawdę wzruszający.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (ociera łezki)...ja też tak myślę :) Pozdrawiam!

      Usuń
  9. A ja chyba włączyłam u siebie jakiś włącznik bezpieczeństwa i jeszcze założyłam pancerzyk. Taka reakcja obronna. O ile wcześniej potrafiłam się wzruszać zawsze i wszędzie. O tyle teraz, nie potrafię uronić łezki. Po prostu nic. Uczucia wywoluje we mnie jedynie krzywda dzieci, tak jak wczorajsza informacja o maluchach krzywdzonych w rodzinie zastępczej. Tak mam w tej chwili. Może tak jest lepiej, żebym się całkowicie nie rozsypała w tym wyczekiwaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja koleżanka z OA też tak ma. Ja natomiast płaczę z byle powodu. A wczorajsza informacja od razu wywołała u mnie potok łez...co to za świat jest...

      Usuń

Klik!

TOP