Nareszcie skończony. Mąż w jednym kawałku, udaru nie dostał :) Parobek (ja) w końcu ma wolne od przynoszenia piwka, ocierania potu z czoła, zamartwiania się o stan przegrzania mózgu swojego mistrza itp. itd. (Wiem, wiem - TAAAAK się narobiłam, hehe).
Efekt finalny, wieczorem, prezentuje się tak:
Wczoraj mieliśmy niezłe atrakcje, pod nasz dom zajechała straż pożarna. Wezwana przez nas, bo na naszym dachu wyrosły dwa ule.
Tak wyglądał jeden ze strąconych uli.
Dzielni strażacy poradzili sobie jednak bez problemu :)
Efekt finalny, wieczorem, prezentuje się tak:
Tak wyglądał jeden ze strąconych uli.
Dobrze, że strażacy przyjęli zgłoszenie, bo od jakiegoś roku nie mają już takiego obowiązku i trzeba wołać prywatne firmy.
OdpowiedzUsuńWiem, wiem. Mamy fajnych strażaków :)
UsuńTaras cudowny. Idealne miejsce do relaksu w letnie wieczory :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy...i chyba witam po raz pierwszy?
UsuńDokładnie - pierwszy raz :)
UsuńTaras rewelacyjny, pięknie się prezentuje wieczorem z tym oświetleniem. Zazdroszczę takiej kawki czy obiadu zjedzonego na świeżym powietrzu (nam pozostaje jedynie balkon).
OdpowiedzUsuńJest cudowny. Wieczorem. gdy wyszłam na niego, wiatr wiał tak cudownie, poczułam się taka wolna jak kiedyś, kiedy jeszcze byłam młoda, bez problemów ze zdrowiem i walką o dziecko. Dawno nie czułam się tak wspaniale. Chciało mi się tańczyć. Co zresztą uczyniłam. Mam nadzieję, że nikt tego nie widział :)
UsuńBalkon też fajna rzecz :) Przez kilka lat mieliśmy taki wielkości skrzynki :) I też było miło :)
Pozdrawiam :)
Myślę, że Twój Mąż zasługuje na udział w reklamie pewnego sklepu jako bohater swojego domu. Ty też dzielnie go wspierałaś. Gratuluję Wam pięknego tarasu. I dobrze, że uporaliście się z nieproszonymi gośćmi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHehe, z tą reklamą to święta prawda. Jak budował taras chodziłam za nim jak cień i krzyczałam: "Ja też mam bohatera w swoim domu!" :)
UsuńWłaśnie sobie uświakomiłam, że strąciliśmy u nas coś co było zapowiedzią ula, bo wyglądało dokładnie tak jak Wasze tylko małe i na szczęście puste.
OdpowiedzUsuńTaras co tu dużo gadać CUDNY!!! Też taki chcę!!!!
A strażacy przystojni? :)
U nas w ulach były larwy. Jedną nawet widać na zdjęciu, wypadła na taras - taka biała z lewej strony. Twój taras na pewno jest równie piękny.
UsuńA strażacy...pFFF, nie zwróciłam uwagi, mój mąż przyćmiewał ich wszystkich razem wziętych. Hehehe :)
Wiem, wiem...rzygam tęczą :)
Jeszcze raz gratuluję (dla) Męża, efekt jego pracy jest świetny! Oczywiście bez Twojej pomocy nie dałby rady! :) Ja nawet balkonu-skrzynki nie mam, ale jakoś żyję ;) Wypoczywajcie na świeżym powietrzu, łapcie promienie słońca i ładujcie baterie! No i tańczcie ile wlezie, niech sąsiedzi zazdroszczą: talentu tanecznego i miejsca, gdzie ten talent można pokazać :))
OdpowiedzUsuńHehe, talentu tanecznego to ani mi, ani mężowi zazdrościć nie mogą - bo u nas w tej kwestii deficyt. Ale pląsam sobie i tak ;)
UsuńCałuję, pozdrawiam, ściskam :)
WOW! Robi wrażenie i jak pięknie oświetlony. Twój udział w budowie bezcenny, nieprawdaż? Z resztą przecież dla kogo ten taras wybudowany, jak nie dla Ciebie, Muzo swojego Męża? Tańcz, tańcz, trenuj, trenuj, niedługo w trójeczkę będziecie zapodawać "Kolorowe kredki" i inne hiciory i nawet sąsiedzi nie będą się temu dziwić;-)))) Pa!
OdpowiedzUsuńMój udział bezcenny, oczywiście. Nic by nie było, gdyby nie ja :) :P A te "Kolorowe kredki" pobudziły moją wyobraźnię :) Śpiewam :)
UsuńPiękny taras! Masz dzielnego i zdolnego męża :)
OdpowiedzUsuńFajnie jest na wiosnę i w lato zjeść śniadanie na tarasie, wypić poranną kawę. Od razu lepiej dzień się zaczyna. A kolacje przy zachodzącym Słońcu z mężem...tak romantycznie... :)
Pozdrawiam Cię ciepło, Anna
PS Napiszę do Ciebie, przepraszam, że wciąż mi się nie udało tego zrobić...Jak znajdę spokojniejszy czas, bardzo bym chciała się w końcu do Ciebie odezwać. Dziękuję Ci Alla.
Romantycznie :) To może tak nie do końca, bo mój mąż to anty-romantyczny jest. Ja nadrabiam za nas dwoje - zachwycając się makami, śpiewem ptaków, wiatrem, zapachem deszczu. On nadrabia za mnie pracowitością. Taki zgrany duet tworzymy :P
UsuńCzekam na wiadomość. Pozdrawiam :)
Taras naprawdę cudny - zwłaszcza nocą prezentuje się bardzo klimatycznie z tym punktowym oświetleniem :) Na pewno spędzicie na nim całe mnóstwo romantycznych wieczorów :) Widzę też podstawę rattanowego fotela - również mam taki i jest to moje ulubione miejsce do czytania :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że z pomocą strażaków pozbyliście się niepożądanych lokatorów - my mamy lekkie urwanie głowy z jaskółkami, które klecą sobie gniazda tuż nad naszymi oknami. Sumienie nie pozwala nam burzyć ich domu, więc nie pozostaje nic innego, jak tylko regularnie czyścić parapety z pozostawionych przez nie "pamiątek" ;)
Tak - to podstawa rattanowego fotela. Niestety nie mam do niego poduchy - kupiony używany z tablicy - i kładę takie małe, od których tyłek boli. Marzy mi się jakiś leżak. Ale to wkrótce.
UsuńCo do jaskółek - zanim na naszym dachu zamieszkały osy - teren ten zamieszkiwały właśnie jaskółki. Czyszczenie kup było okropne. Zawsze od tego "zapachu" zbierało mi się na wymioty. Ja nie byłam taka dobroduszna niestety. Zburzyłam ich dom ( a potem nie mogłam zasnąć).
Pozdrawiam :)
Ładnie się prezentuje
OdpowiedzUsuń