9:37 PM

Just breathe...

Źle mi. Źle w pracy. Czuję jakiś psychiczny dyskomfort. Napięta atmosfera, dziwne teksty, które świadczą o tym, że niektórzy mają mi za złe, że znów nie było mnie tydzień w pracy...
Dzwonili też do mnie za szpitala... Nie zdążyłam odebrać, bo miałam lekcję. Jak oddzwoniłam to połączyłam się z centralą i nikt nie wiedział, kto do mnie dzwonił... Wkręciłam sobie, że to coś nie tak z wynikiem hist-patu... Czy to możliwe...? Dopiero dziś 8 doba po operacji, chyba niemożliwe, żeby już były wyniki, co?
W weekend odwiedzili nas znajomi z kursu. M. i K. Fajnie było. Dużo rozmawialiśmy. Robiłam im sesję typu pre-adoption.
A wczoraj prowadziłam zajęcia ze studentami na jednej z gdańskich uczelni. Taki incydent, zostałam poproszona o to. Ale komfort pracy po prostu cudowny! Już zapomniałam, że można coś przygotować i w pełni zrealizować... że można poprosić o zrobienie jakiegoś zadania i zobaczyć zapał, chęci i pracę! No po prostu "wow". Na koniec, po 9,5h zajęć, gdy sama byłam już ledwo żywa i myślałam, że moi słuchacze też są...usłyszałam brawa. Kurczę, piękna chwila. I jeszcze dwie panie mi powiedziały, że na takie zajęcia czekały przez 4 lata studiów i że mam podejście terapeuty, kocham młodzież i że mówię o niej z takim szacunkiem. Piękne słowa... na takie czekałam odkąd pracuję :P
Poniżej zdjęcia M. i K.
Ale i nasza fotka dzisiaj się znajdzie.

Jak Maluch już się odnajdzie, zrobię takie zdjęcie : dołożę do sówek trzecią, małą, a całusa damy Kruszynce. Wtedy to będzie dopiero fota! <marzy>
A dzisiaj...wracam myślami do nastoletnich czasów i katuję tę piosenkę:

18 komentarzy:

  1. Gratuluję sukcesu na uczelni! :) Dla takich chwil chce się pracować! Alu, a może Ty po prostu zmień pracę. Ucieknij z niekomfortowej do takiej, w której będziesz doceniona. W każdym razie jeszcze raz gratuluję Pani Profesor!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, dzięki kochana <3 Zmiana pracy to mi tak łatwo nie przyjdzie, zwłaszcza teraz...dopiero po macierzyńskim będę mogła o tym pomyśleć... Buziaki

      Usuń
  2. Gratulacje... jak widać masz zdolności i normalni słuchacze potrafia to docenic.....
    a reszta .... może sie pozytywnie ułozy, przeciez ludzie choruja, nie tylko starzy......
    zdjecie łapie za serce....i już widzę tę "trzecią Sówkę ".....może już niedługo?
    zasyłam serdeczności, wspaniała z ciebie kobieta....
    http://leptir-visanna6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za serdeczności, Twojego bloga odwiedziłam, kilka postów już za mną.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Ja też lubię spotkania ze znajomymi z kursu :) Zdjęcia jak zwykle zjawiskowe :) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziś funkcjonuję na emocjach pod przeczytaniu Twojego posta! Ehhh... buziaki!

      Usuń
  4. hmm. może nauczanie studentów to twoja droga? bo nacodzień rozumiem masz młodszy narybek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanim trafiłam do szkoły, pracowałam na uczelni. O etat dydaktyczny jest masakrycznie ciężko! Ja to się w ogóle nie wiem do czego nadaję! Do wszystkiego...i do niczego.

      Usuń
  5. Dla takich chwil warto żyć widocznie szczerze na te brawa zasłużyłaś. Pozdrawiam ewa

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznaję im rację :) Jesteś super terapeutką :) moją też :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podoba mi się Wasze zdjęcie. I te włosy! Eeech, ja to chyba jakaś zakręcona na włosy jestem.
    Jako stały Twój czytacz wcale nie dziwię się, że dostałaś brawa. Odsłaniasz nam pewnie tylko odrobinkę siebie, a i tak można się zachwycić, a co dopiero na żywo.
    Wiesz, Alu, ja zawsze myślałam, że chyba minęłam się z powołaniem. Radziłam sobie w mojej pracy, ale wiedziałam też, że mam talent do dzieci, zawsze uwielbiałam czytać o rozwoju maluszków i miałam sporą wiedzę na temat dziecięcych chorób. Ja, która nie byłam ani nauczycielką, ani matką nie mogłam zostać bez problemu:-) Teraz, gdy mam synka, którego trzeba wspomagać terapią, już wiem dla kogo miał być ten dar. Pracuję sobie dalej w mojej pracy, a po godzinach szaleję prywatnie w mądrych książkach i w praktyce z moim słonkiem. I cieszę się efektami, jak nie wiem co.
    Czekam na trzecią sówkę. Jeszcze tylko chwilka:-) Pa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty to jesteś słodka, miodku Ty mój na serce! Cieszę się, że jesteś... w ogóle...ale i że jesteś mamą swojego szkraba! Że właśnie Ty!

      Usuń
  8. Tyle już przeszliście :) Z jednej strony człowiek czuje iskierkę zazdrości, ale ile trzeba mieć w sobie samozaparcie, żeby się nie poddać. Kiedy słyszę, że ktoś adoptuje, praktycznie pierwsze co nasuwa mi się na myśl, to TRUDNOŚCI. Gratuluje. Przecież tak łatwo można się wypalić, a Wam się udaje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie TRUDNOŚCI. Myślę, że te pierwsze pojawiają się w nas. Jak je się pokona, reszta jest do przejścia...pozdrawiam.

      Usuń
  9. Gratuluję. Komplement od pań czekających 4 lata na takie zajęcia wart był 9,5h Twojego wysiłku. Niezła zawodniczka jesteś :)
    Alu, jak żałuję, że nie byłaś w mojej grupie szkoleniowej. Dlaczego? Po 1 dlatego, że mogłabym Cię poznać na żywo. A po 2 - miałabym cudne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń

Klik!

TOP