10:24 PM

Niepoliczalny czas.

Czekanie jest trudne. Na pociąg. Na chłopaka, który ma zabrać Cię na randkę. Na pierwszy dzień wakacji. Na wyjazd z przyjaciółmi. Na twoją kolej u lekarza. Na Boże Narodzenie, gdy się miało 6 lat. Na tatę, gdy po rozwodzie przyjeżdżał w piątek i zabierał Cię do siebie. Na pierwszy pocałunek z chłopakiem, w którym podkochiwało się od kilku miesięcy. Na powrót męża z kilkutygodniowej delegacji. Czekanie jest trudne.
Ale czekanie na dziecko jest cholernie, paraliżująco, obezwładniająco, niepokojąco trudne. A najtrudniejsza w tym oczekiwaniu jest:
*niewiedza kiedy,
*niepewność jutra,
*tęsknota
*kolejne ciąże i zazdrość
*pytania ludzi - kiedy "to" nastąpi
*brak pytań ludzi o przebieg naszych spraw :P
*telefony z nieznanych numerów o kierunkowym pasującym do regionu naszego OA

Podziwiam Was drogie matki adopcyjne!!! Podziwiam, że przetrwałyście czas oczekiwania i nie zbzikowałyście! Ja zastanawiam się, czy i mi się uda pozostać w miarę normalną ( z tyłu głowy już  słyszę głos mojej siostry:"Alka, przecież Ty nigdy nie byłaś normalna".)
Fakt no.

12 komentarzy:

  1. Powiedziałabym,że nawet bardzo trudne.My jeszcze łudzimy się,że się uda ale coraz częściej myślę o adopcji.Czas tak szybko leci.Wy już jesteście na końcu tej drogi do szczęścia i całym sercem jestem z Wami i mam nadzieję,że chociaż Wasze czekanie się wreszcie skończy szczęśliwym finałem.Pozdrawiam.basiek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Życzę przemyślanych kroków i szczęśliwych celów :) pozdrawiam!

      Usuń
  2. Jest trudne ...cholerńie trudne ...ale teraz gdy nasz synus jest juz z nami trzy lata ,naprawde nie pamietasz tych czasow gdy nerwowo zagryzalas wargi i zaklinalas telefon aby w koncu zadzwonil ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pokrzepienie. Mam nadzieję, że i ja wkrótce będę mogła napisać takie zdanie :) pozdrawiam!

      Usuń
  3. Ominął mnie punkt 5 i 6:-). O naszym czekaniu wiedziała tylko moja mama i przyjaciółka. Nikt więcej. To pozwalało nam czekać w spokoju, przeżywając wszystko tylko w sercu. Bez nacisku. Nastawiłam się, że będzie długo i z całych sił próbowałam pokochać to czekanie. Czasem nawet mi się to udawało, choć rzeczywiście było ciężko. Czy muszę mówić, że telefon zadzwonił w momencie, gdy najmniej się go spodziewałam? Pokochaj czekanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Basiu. Czasem to moje czekanie akceptuję, czasem nawet lubię, ale czasem wręcz nienawidzę. Dziś jest to trzecie czasem :P heh.
      Buźka!

      Usuń
  4. Ja zbzikowałam od tego czekania i teraz wszyscy dookoła mi mówią, że jestem nadopiekuńczą matką. Jakoś cięzko mi się z moimi dziećmi rozstać. Wiem, że to zdowie nie jest ale pracuję nad sobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam mały bziku :) Puszczasz dzieci do przedszkola? Puszczasz. Śpicie w oddzielnych pokojach? Śpicie. Więc totalnie jeszcze nie zbzikowałaś :)
      Buziol!

      Usuń
  5. Mam to samo, a w ostatnim czasie te wszystkie objawy się nasiliły, może bez zazdrości (opuściła mnie niedawno - na całe szczęście:)) a reszta- kropka w kropkę :)
    Mam zamiar zadzwonić w poniedziałek do OA i zapytać czy bociany nad ośrodkiem już nie latają ? :)
    Życzę Tobie Alu dużo cierpliwości i sobie też :) - trzymam kciuki za Was - Wy trzymajcie za Nas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadzwoń, zadzwoń. W końcu wiosna jest, a jak wiosna...to wiadomo...boćki! :)

      Usuń
  6. No właśnie, a dziś czekam na jutro :*

    OdpowiedzUsuń

Klik!

TOP