9:53 AM

Tydzień pozytywnych wzmocnień ;) - dzień drugi i trzeci

Ehhh... Muszę się wziąć w garść... Miałam dwa ciężkie dni, ale podjęłam wyzwanie i muszę mu podołać, więc postaram się w tych dwóch ostatnich dniach, znaleźć 10 pozytywów.
1) spędziliśmy z moim mężulkiem wspólną, bardzo miłą i chwilami romantyczną niedzielę - zwiedzając Starówkę i tamtejsze knajpki oraz muzea ( nie nadajemy się do tego, średni czas na jedno muzeum - 5 min. SERIO! Miałam wrażenie, że wbiegamy i gonimy się, a następnie traktujemy drzwi wyjściowe jak metę. Mężuś wygrywał ;) )
2) poszliśmy do najbardziej oldschoolowej lodziarni w 3mieście - czyli do "Misia"
3)spotkałam, zupełnie przypadkiem, koleżankę, której nie widziałam ostatnie 4 lata, a na studiach mieszkałam u niej
4)odebrałam wyniki hist-patu po histero i nie ma niepokojących zmian (co prawda miałam mieć jeden polip, a na wyniku jest opis kilku polipów od 0,5 do 1,5cm z macicy i z kanału szyjki, ktoś wie, co to może oznaczać? Czy to zły znak?)
5) mój mężuś zrobił mi pyszny obiad - ziemniaczki i zraziki z boczusiem i ogóreczkiem
6)dostałam bukiet prześlicznych czerwono-żółtych tulipanów od mojego Kotusia
7)zauważyłam, że wyczekana wiosna zagościła w otoczeniu mojego domku, na drzewach przepiękne kwiatowe pączki - cudo!
8)W szkole dzieciaki powiedziały, że lekcje ze mną są super ;)
9)Dwa wieczory pod rząd ograłam mojego męża w grę K2 ;D ( wiem, dzieciak ze mnie :D:D:D)
10)Umówiłam się z sąsiadką na ognisko pod domem
I od razu czuję się lepiej :D A jak pisałam pierwsze zdanie to chciało mi się płakać, a teraz... gęba mi się trochę śmieje.
Powinnam zawsze doszukiwać się pozytywów. Muszę nauczyć się być optymistką!
Ot co!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klik!

TOP