Wchodzę do rzeki.
Zanurzam się, jak to mam w zwyczaju, najpierw po pas, a potem szybko po szyję… we
wspomnieniach. Ubieram się w siebie
sprzed kilkudziesięciu miesięcy. Delikatnie wsuwam dłonie i stopy, włosy rzucam
na wiatr i znów jestem tam. Jak dawniej. Zmęczona, rozdarta i smutna. Stoję przed
lustrem. Dotykam swojej twarzy. Ust. Odgarniam z czoła niezdarny kosmyk. Patrzę
na siebie, trochę szczuplejszą, lecz mniej promienną, spoglądam na brzuch, a na
nim nie ma śladu po cesarskim cięciu…
Znów nią jestem.
Na imię mam … NIEPŁODNA.
Wyglądam na
przestraszoną. Przygarbiona i niepewna, przyglądam się sobie.
Prostuję plecy. TO JA. To przecież ja.
Niepłodność dała mi tymczasowe imię, z którym, niemal wypisanym na czole, wędruję od
specjalisty do specjalisty. Wierząc, że ktoś je zmyje z mojej twarzy. Zastąpi
nowym imieniem, które z dumą przykleję na brzuch i będę się nazywać CIĘŻARNĄ/BRZEMIENNĄ/MAMĄ.
Tyle we mnie determinacji. Potrafię na przekór wszystkiemu walczyć o swoje
marzenia. Nie podejrzewałam nigdy wcześniej, że jestem taka silna… zapominam o
tym, a przecież za każdym razem, gdy ten przeklęty test pokazuje tylko jedną
kreskę, za każdym razem, gdy czuję, że znów się nie udało – podnoszę się i
walczę dalej.
Unoszę brodę. Stoję nadal przed
lustrem, ale na mojej twarzy pojawia się więcej światła. Przypominam sobie
wczorajsze wyjście ze znajomymi i zmieszaną twarz koleżanki, gdy pytałam, czemu
nie chce drinka. Nie musiała odpowiadać. Bolesny ucisk w brzuchu i suchość w
gardle przywróciły mnie do rzeczywistości. Rzeczywistości, w której innym spełniają
się moje marzenia. A ja…ja muszę wciąż na to patrzeć. Biernie patrzeć…
A gdyby tak
odwrócić od nich wzrok? I zamiast z rozpaczliwą tęsknotą przyglądać się ich
radości, spojrzeć na siebie? Wykorzystać ten czas, który daje mi niepłodność – poznać swoje
potrzeby i oczekiwania. Rozwinąć się, otworzyć na świat, poszukać i zgłębić
siebie. Bo przecież to w najtrudniejszych sytuacjach tak naprawdę jesteśmy w
pełni sobą. Może, paradoksalnie, niepłodność to dar? Może jeszcze go nie
zrozumiałam i nie potrafię przyjąć?
Nagle ogarnia
mnie ciepło. Dziwne, bo nie czuję się już nieswojo. Znam przecież tę siebie
doskonale, choć jest jakoś inaczej, coś się we mnie zmieniło. Nie ma we mnie
lęku o jutro, strachu przed wykluczeniem, poczucia odrzucenia, straconych szans
i nadziei. Nie słyszę złowieszczo tykającego zegarka odliczającego mi dni i
lata do zmniejszenia rezerwy jajnikowej… Tym razem jest we mnie pewność, że
wszystko ma sens, a ja potrafię ten sens odnaleźć.
Uśmiecham się. A z lustra patrzy na mnie
ktoś nowy. Świadomy swojego położenia, czającej się niepewności i możliwości
niepowodzeń. Ale gotowy, by podjąć wyzwanie. Ta nowa odsłona mnie pozwala sobie
na gorsze i lepsze dni. Nie spisuje na kartce tego co złe, tylko skupia się na
tym, co dobre. Wzbogaca się w doświadczenia i zaczyna kochać siebie. Ze
wszystkimi niedoskonałościami, bo wie, że to właśnie one czynią ją niepodważalnie,
unikalnie i bezsprzecznie piękną…
I kiedy plączę
włosy w elegancki kok, z lustra patrzy na mnie pełna światła, promienna,
dojrzała kobieta. Niepłodna. Ale jakże oryginalna, wyjątkowa i świadoma osoba. Dumna.
Dumna, że doszła do takiego miejsca w swoim życiu. Wszystkie doświadczenia
nauczyły ją, że jutro jest zagadką, a tylko dziś jest czasem wyborów, świadomych działań,
walki, którą warto toczyć, by kiedyś nie żałować zmarnowanych szans.
To już. Wynurzam
się z rzeki. Ubrana tylko w aktualną codzienność. Ale wciąż jest ze mną
ona… nie jak cień, ale jak światło - moja niepłodność. To ona pokazała
mi, że porażki uczą pokory, pokazała, że aby naprawdę wygrać, trzeba wiele razy
przegrać. Udowodniła mi, jak silnym i zdeterminowanym człowiekiem jestem.
Uświadomiła mi moją odwagę. Unaoczniła mi moje słabości i zalety. Aż w końcu
uczyniła ze mnie matkę. Jeszcze zanim moje dzieci pojawiły się na świecie.
Jestem dumną
kobietą. Dumną z mojej walki z niepłodnością. A teraz z jej owocu – z
mojej rodziny.
Tekst powstał w ramach akcji organizowanej przez kliniki leczenia niepłodności IniviMed, które od 16 lat każdego dnia wspierają Polaków w realizacji ich marzenia o dziecku.
Koniecznie obejrzyj:
Tytuł ten sam :) - a jednak podejście do tematu mamy nieco inne. Dla mnie słowo "duma" w kontekście leczenia niepłodności jest chyba trochę na wyrost. Być może właśnie dlatego, że mam to już za sobą i patrzę na to z dużym dystansem: z perspektywy czasu, który minął - oraz mając Bąbla u swojego boku. Zresztą, co będę dużo opowiadać - już na blogu uzewnętrzniłam wszystkie swoje emocje i przemyślenia :) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńKochana, na bloga dotarłam, z komentarzem jeszcze zwlekam, bo potrzebuję dłuższej chwili, a dziś cały dzień wymiotuję. Zatrułam się jakimś świństwem ;/
UsuńMój przyjaciel i ja staramy się o dziecko już ponad siedem lat, mieliśmy płodności klinice w ciągu wielu lat, zanim ktoś powiedział mi, aby skontaktować się z rzucającego to zaklęcie, który jest tak potężny, nazywa Agbazara świątynia dla niego, aby mi pomóc zajść w ciążę,i cieszę się, że zwróciliśmy się do lekarza AGBAZARA, bo jej ciąża zaklęcie umieścić nas w spokoju, i szczerze wierzę mu, uprawnienia i bardzo pomógł nam również, jestem wdzięczny za wszystko, co zrobił. skontaktuj się z nim przez e-mail: ( agbazara@gmail.com ) lub ( WHATSAPP; +2348104102662 ) jeśli próbujesz dostać się do dziecka, ma uprawnienia, aby to zrobić.
UsuńCzasami tak bywa i nic się na to nie poradzi :(. Cieszę się, że pomimo walki nie poddawałaś się i możesz być MAMĄ.
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę :) Ważne to nie poddawać się w walce i wierzyć, że na jej końcu czeka spełnienie :)
UsuńPiękny tekst.
OdpowiedzUsuńDziękuję :*:*:*
UsuńI znów ryczę...pięknie to opisałaś.
OdpowiedzUsuńDziękuję :*:*:*
UsuńUjęłaś temat magicznie. To świetna akcja! Czytam już kolejny wpis o tym temacie i niech będzie ich coraz więcej! Gratuluję Ci tego tekstu!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za te ciepłe słowa :*:*
UsuńPiekny tekst, wspieram całym serduchem, bo mimo, że mam córkę, długo o nią walczyłam , a teraz nie mogę dać jej rodzeństwa :(
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że niepłodność dotknęła i Ciebie, ale tak jak piszę w tekście - ona nie tylko zabiera, ona też daje. Na pewno i Tobie dała coś cennego. Ściskam
UsuńPięknie napisane. Najważniejsze to się nie poddawać i nie traktować niepłodności jako łatki przyklejonej do nas na stałe. Czasem jest to status, który można zmienić :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! Ściskam
UsuńPoruszasz bardzo ważny temat. Trzeba bardzo dużo o tym mówić i uczyć nasze społeczeństwo empatii, bo pary, które walczą z niepłodnością często spotykają się z brakiem zrozumienia otoczenia, co tylko wzmaga poczucie niesprawiedliwości :(
OdpowiedzUsuńNiestety to prawda. Na szczęście niepłodność przestaje być tematem tabu. Ludzie zaczynają dostrzegać, że to częste zjawisko, na szczęście bardzo często przejściowe. A niepłodni potrafią bez wstydu walczyć o swoje marzenia. Na szczęście!
UsuńZgoda, niepłodność coś nam odbiera, tego nie można zaprzeczyć, ale również stwarza nowe możliwości, daje coś, czego w innej sytuacji byśmy nie mieli.
OdpowiedzUsuńTak, dokładnie tak.
UsuńIle autorów, tyle sposobów podejścia do tematu.
OdpowiedzUsuńI wszystkie dobre ;-)
I wszystkie dobre, i wszystkie cenne. Bo każdy z nas jest inny :)
UsuńPięknie napisane.. Dobrze, że się Twoja historia dobrze skończyła.
OdpowiedzUsuńKiedyś ktoś mi napisał, że jeśli naprawdę marzysz o dziecku, to przejdziesz każdą z dróg, by je mieć. Zgadzam się z nim :) Dziś jeszcze bardziej niż wtedy, gdy czytałam ten komentarz pierwszy raz. Pozdrawiam :)
UsuńPiękne, szczere i poruszające słowa.
OdpowiedzUsuńSama doskonale wiem, ile kosztuje przywołanie tych wspomnień i opisanie ich na blogu.
Cieszę się, że Twoje pragnienie bycia Mamą spełniło się :)
:*:*:* Dziękuję.
Usuńpięknie napisane i popieram to niesamowite ile kobiety walczai jacy są silni w walce o swoje dziecko... sama nie wiem czy bym miała tyle sił... brawo dla WAS
OdpowiedzUsuńMyślę, że byś miała. Walka o swoje marzenia, o marzenie jakim jest dziecko, uwalnia w nas nieznaną siłę, o którą często same byśmy się nie podejrzewały...
UsuńNa pewno mozna byc z tego dumnym ze sie probuje ze sie chce!!!! :) a gdy sie uda szczescia nie mozna opisac slowami :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie napisane. Cały czas wierzę, że to tylko tymczasowe imię. I dla mnie i dla wszystkich innych kobiet, które walczą.
OdpowiedzUsuńDzień dobry
OdpowiedzUsuńNazywam się Agnieszka Mucha i piszę pracę magisterską dotyczącą samooceny i satysfakcji seksualnej kobiet zmagających się z niepłodnością. Czy zechciałaby Panie wypełnić moją ankietę? Te pytania to dobra okazja, by wejrzeć w siebie, zadać sobie różne pytania, a dla mnie szansa, by napisać pracę. Sama też zmagam się z niepłodnością, stąd zainteresowania w tym temacie.
Będę niezmiernie wdzięczna za pomoc!
Pozdrawiam serdecznie:)
Agnieszka
https://docs.google.com/forms/d/1M5_9K0M_a6qje7EnVfGqqYEfdop5s5CnuwlH3v_CpnY/viewform?edit_requested=true
Gratuluję Ci, że Twoje przejścia skończyły się powodzeniem, ja jeszcze jestem na tej drodze i jeszcze mam w sobie nadzieję. Nie jest łatwo, ale mój blog pomaga mi przejść przez codzienność. Życzę wszystkim powodzenia!
OdpowiedzUsuńscrable? lubię w nie grać
OdpowiedzUsuńMój przyjaciel i ja staramy się o dziecko już ponad siedem lat, mieliśmy płodności klinice w ciągu wielu lat, zanim ktoś powiedział mi, aby skontaktować się z rzucającego to zaklęcie, który jest tak potężny, nazywa Agbazara świątynia dla niego, aby mi pomóc zajść w ciążę,i cieszę się, że zwróciliśmy się do lekarza AGBAZARA, bo jej ciąża zaklęcie umieścić nas w spokoju, i szczerze wierzę mu, uprawnienia i bardzo pomógł nam również, jestem wdzięczny za wszystko, co zrobił. skontaktuj się z nim przez e-mail: ( agbazara@gmail.com ) lub ( WHATSAPP; +2348104102662 ) jeśli próbujesz dostać się do dziecka, ma uprawnienia, aby to zrobić.
OdpowiedzUsuńWidziałem tutaj komentarz kilka tygodni temu na temat dr Agbazary i postanowiłem skontaktować się z nim zgodnie z instrukcją, dzięki temu człowiekowi za przyniesienie mi radości zgodnie z życzeniem. Postępowałam zgodnie z jego instrukcjami, aby odzyskać moją ukochaną, która opuściła mnie i dzieci na 3 lata, ale dzięki dr Agbazara, bo teraz wróciły do mnie na dobre i jesteśmy razem szczęśliwi. Skontaktuj się z nim również w celu uzyskania pomocy, jeśli masz problem w związku przez e-mail na adres: ( agbazara@gmail.com ) LUB Przez WhatsApp na: ( +2348104102662 ). I zeznaj za siebie.
OdpowiedzUsuńSuper interesujący temat! Może wspólnie zastanowimy się nad wpływem wsparcia społecznościowego na osoby w trakcie leczenia niepłodności?
OdpowiedzUsuńWpis o dumie z walki z niepłodnością to bardzo osobista i inspirująca opowieść, która pokazuje siłę i determinację ludzi zmagających się z wyzwaniami zdrowotnymi. Takie historie często budują poczucie wspólnoty i nadzieję u innych par w podobnej sytuacji.
OdpowiedzUsuń