Wczoraj wyszłam z Melką ze szpitala. Spędziłyśmy tam tydzień. W zeszły poniedziałek młoda zaczęła gorączkować, nie miała żadnych innych objawów. We wtorek wieczorem przestała jeść i zaczęła wymiotować. Pojechałam na SOR. Powiedzieli, że nic jej nie jest, ma tylko aftę na łuku podniebiennym. W środę wieczorem zaczęła wymiotować z krwią. Pojechaliśmy do Szpitala Dziecięcego w Gdańsku. Do Leona przyjechała teściowa.
Do szpitala nas przyjęli, po obu stronach podniebienia pojawiły się kolejne afty (nie mylić z pleśniawkami). Zmiany zlokalizowały się w najgorszym możliwym chyba miejscu, bo tuż przed migdałami, głęboko w gardle. Uniemożliwiało to normalne rozcieranie i pędzlowanie.
Po serii kroplówek, podano małej Heviran w zastrzyku. Dostawała go 5 dni ( dla osób nie znających tematu - Heviran to lek przeciwwirusowy, stosowany m.in. przy nawracających i trudnych do leczenia "opryszczkach"). Poprawa nie postępowała jakoś diametralnie, tak naprawdę, w ogóle nie było widać poprawy. Lekarze mówili, że te zmiany mogą być głębiej, że schodzą do przełyku. Tym bardziej, że Niunia straciła głos... :( Nie mogła nawet płakać...Wymiotowała jeszcze kilka dni, krwi było mniej, ale darła się biedulka praktycznie non stop. Pielęgniarki smarowały jej te zmiany anestezyna z nystatyną ( anestezyna to silny środek znieczulający). Płakała okrutnie! Łzy jej płynęły po policzkach, takie grochy , jak u dorosłego. Ja też płakałam, ba! nawet teraz mi się chce :( Jakby tego było mało...w dzień przyjęcia nas do szpitala czułam się fatalnie. Miałam dreszcze, mdłości, piekło mnie gardło i po zmierzeniu temperatury okazało się, że mam 39 stopni. Miałam anginę. Na szczęście po 3 dniach brania antybiotyku zaczęło się poprawiać.
Wypisali nas, tak jak pisałam na wstępie, wczoraj. Nie jest jeszcze dobrze, jest średnio. Ale Melka je normalnie. Niestety dziś o 20 znów zwymiotowała...A w wymiotach było jeszcze więcej krwi niż poprzednio. Zadzwoniłam na oddział. Uspokoili mnie, ale czuję ciągle, jakbym miała kluchę w gardle i bardzo się boję o córkę...
Do szpitala nas przyjęli, po obu stronach podniebienia pojawiły się kolejne afty (nie mylić z pleśniawkami). Zmiany zlokalizowały się w najgorszym możliwym chyba miejscu, bo tuż przed migdałami, głęboko w gardle. Uniemożliwiało to normalne rozcieranie i pędzlowanie.
Po serii kroplówek, podano małej Heviran w zastrzyku. Dostawała go 5 dni ( dla osób nie znających tematu - Heviran to lek przeciwwirusowy, stosowany m.in. przy nawracających i trudnych do leczenia "opryszczkach"). Poprawa nie postępowała jakoś diametralnie, tak naprawdę, w ogóle nie było widać poprawy. Lekarze mówili, że te zmiany mogą być głębiej, że schodzą do przełyku. Tym bardziej, że Niunia straciła głos... :( Nie mogła nawet płakać...Wymiotowała jeszcze kilka dni, krwi było mniej, ale darła się biedulka praktycznie non stop. Pielęgniarki smarowały jej te zmiany anestezyna z nystatyną ( anestezyna to silny środek znieczulający). Płakała okrutnie! Łzy jej płynęły po policzkach, takie grochy , jak u dorosłego. Ja też płakałam, ba! nawet teraz mi się chce :( Jakby tego było mało...w dzień przyjęcia nas do szpitala czułam się fatalnie. Miałam dreszcze, mdłości, piekło mnie gardło i po zmierzeniu temperatury okazało się, że mam 39 stopni. Miałam anginę. Na szczęście po 3 dniach brania antybiotyku zaczęło się poprawiać.
Wypisali nas, tak jak pisałam na wstępie, wczoraj. Nie jest jeszcze dobrze, jest średnio. Ale Melka je normalnie. Niestety dziś o 20 znów zwymiotowała...A w wymiotach było jeszcze więcej krwi niż poprzednio. Zadzwoniłam na oddział. Uspokoili mnie, ale czuję ciągle, jakbym miała kluchę w gardle i bardzo się boję o córkę...


Biedne malenstwo. Pomodle sie by wyzdrowiala szybko :-*
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie Alus :*
Dziękuję Słońce.
UsuńO matko, sily Wam duzo zycze i moc pozytywnych fluidow sle! Bedzie dobrze, trzymajcie sie!:-*
OdpowiedzUsuńDziękuję za fluidy, dotarł :) Całusy!
UsuńSama mam gulę w gardle. Jak się biedna Malutka wycierpiała. Mam nadzieję, że kolejne dni przyniosą ukojenie. Zdrowia dla Was obu i obiecuję modlitwę.
OdpowiedzUsuńDziękuję Tygryskowa mamo! :*
UsuńTakie maleństwo, a tak musi cierpieć;-(
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwię, że cały czas się martwisz...Te afty to jakieś "dziadostwo".
Zdrowia i spokoju życzę!
Dziękuję Tyśka :*
UsuńSzczerze Wam współczuję,zapalenie jamy ustnej u takiego maleństwa to paskudna choroba. Bidulka Melka, a jeszcze Twoja angina no naprawdę niech sie te choróbska odczepią. Zdrowia życzę dużo.
OdpowiedzUsuńLiczę, że jak teraz odchorujemy to wiosną będzie łatwiej. No zobaczymy... Dziękuję za życzenia. Ściskam.
UsuńO nieeeee! Co za wieści! Jak nie urok...
OdpowiedzUsuńPrzykro mi bardzo! Szkoda strasznie Maleńkiej, jej bólu, wymiotów, hospitalizacji... szkoda Ciebie, Twoich nerwów, łez, strachu i pękającego serca...
Pomodlę się jutro za Was na roratach. U nas w kościele, przed mszą zbierają intencje, a potem kto chce losuje z pudełka, jedną za którą będzie się modlił cały dzień. Uzupełnię pudełko, prośbą w Waszej intencji.
Ściskam ciepło:*
P.S. Leoś choinka skradł moje serce:)
Dokładnie...jak nie urok to sraczka. Ehhh...
UsuńŚciskam, dziękuję i pozdrawiam.
Strasznie współczuję :/ Opisane przez Ciebie objawy i dolegliwości chyba nawet dorosłemu dałyby się porządnie we znaki, a co dopiero takiemu Maleństwu :/ Tulę i życzę szybkiego powrotu do pełni zdrowia :*
OdpowiedzUsuńDziękuję Bąbelkowa mamo:*
UsuńOj, Oj:( aż serce się ściska:(
OdpowiedzUsuńTaka krótka informacja dla Ciebie Alu i dla innych rodziców, z dzieckiem jak coś się dzieje, to najlepiej od razu jechać do szpitala dziecięcego, mnie to jeszcze przy synku powiedziano. Omijać szerokim łukiem zwykłe szpitale, oczywiście o ile jest taka możliwość i w okolicy jest szpital dziecięcy.
Zostawię Cie jeszcze wiadomość na FB, żeby tu nie operować nazwiskami.
Dziękuję za info i tu i na fb. Lezalysmy na Polankach w Szpitalu Dziecięcy wasnie.
UsuńAlu, lzy sie cisna do oczu jak wyobraze sobie taka malutka istotke, ktora cierpi, nie moze powiedziec nam dokladnie co ja boli, do tego ten szpital i jeszcze, zeby bylo tego malo angina:( bardzo Wam wspolczuje. Pamietam jak mojej kuzynki prawie roczna coreczka z zapaleniem jamy ustnej trafila do szpitala. Spedzili tam 2 tygodnie:/ Tez malutka dostawala zastrzyki:( Trzymajcie sie i duzo zdrowka!
OdpowiedzUsuńMilena
Dziękuję kochana. Okropna choroba i to u takiego kotka małego. Masakra :(
UsuńNo ale co zrobić... Trzeba iść dalej.
Buziaki
Jesu, Ala.. współczuję STRASZNIE.
OdpowiedzUsuńJak byłam z Melką w szpitalu to ostatniego dnia przenieśli nas do boksu z dziewczynką, która miała wirusowe zapalenie jamy ustnej. Dziecko tak płakało, że podawali jej środki uspakajające.
Zresztą jak ją zobaczyłam, to wypisałam Melę ze szpitala na żądanie i gnałam do domu w te pędy.
Trzymajcie się ciepło, trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia i ufam, że najgorsze już za Wami.
Buziaki.
Czyli wiesz przez co przeszłam. Wygląda na szczęście na to, że najgorsze już za nami. Niestety została mi trauma. Panicznie boję się teraz chorób dzieci... Masakra :(
UsuńBuziaki
Mam nadzieję, że już wkrótce będzie lepiej. Przesyłam buziaki!
OdpowiedzUsuńDziękuję i też całuję!
UsuńO matko dziewczyny trzymajcie się jakoś. Oby wszystko już było u Was dobrze.
OdpowiedzUsuń:* Dzięki kochana.
UsuńZdróweczka, zdróweczka i jeszcze raz zdróweczka. Szkoda Małej! Trzymajcie się! Musi być dobrze!
OdpowiedzUsuńPewnie, że musi. Dziękuję <3
UsuńZdrówka zdrówka Jeszczr raz zdrówka
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńZdrowia dla Meli i dla Ciebie :*
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana!
UsuńKochana Alu zdrówka dla Ciebie i niuni
OdpowiedzUsuńŚciskam Julka
Dziękuję Juleczko, też ściskam.
Usuńo matko, co za dziadostwo dopadło Maleństwo?Mam nadzieję że z każdym dniem będzie już tylko lepiej!Pozdrawiam i ściskam całą Ferajnę;*
OdpowiedzUsuńDziękujemy, pozdrawiamy!
UsuńMelunia, zdrowiej kochana :*
OdpowiedzUsuń:* Dziękujemy :*
Usuń