4:57 PM

Mężczyzna vs. Bóg.

Postanowiłam napisać o czymś, co siedzi we mnie głęboko, czego się wstydzę, co rzeczywiście nie jest łatwe do opowiedzenia... Nie robię tego dlatego, że oczekuję od kogoś aprobaty czy wsparcia, chcę to napisać, bo potrzebuję się tym podzielić, bo może ktoś kiedyś, będzie czuł jak ja i gdy to zobaczy, zrozumie, że nie jest w tym sam...
BÓG. Stwórca. W moim przekonaniu jedyny dawca życia ( wciąż mam takie przekonanie).
Wydawało mi się zawsze, że jestem z Nim tak blisko. Śpiewałam w chórze kościelnym kilka lat. Chodziłam pieszo do Częstochowy, by modlić się pod Świętym Ołtarzem. Co niedzielę chodziłam do kościoła. Układałam własne modlitwy. Godzinami rozmawiałam z Bogiem. Starałam się żyć zgodnie z przykazaniami.
 (Oczywiście nie zawsze. Jestem furiatką. Jak się wkurzę, to z mężem zawsze dobre pół godziny się rozwodzę ;) Miesiąc po ślubie napisałam nawet pozew rozwodowy o 2 w nocy ;) Czasem Go wyzywam. Bywa, że przeklnę. Jestem też małym próżniaczkiem. Bywam leniwa i rozkapryszona... ;D Ale któż nie ma wad? )
Teraz, gdy jestem pewna, że moją drogą jest adopcja, wydawać by się mogło, że Bóg jest mi wciąż bardzo bliski i wciąż "staram się żyć zgodnie z przykazaniami". Jednak...coś się zmieniło. Nie do końca tak czuję. Jestem szczerze zaniepokojona moimi myślami, które stały się wręcz odarte z wiary.
Myślę: jest dziecko- gdzieś, w samotności, czeka na mnie, jestem ja - tu, w tęsknocie czekam na nie. To takie ludzkie dopasowanie. Jak klucz do zamka.
Ale czy jest w tym Bóg? I czy w ogóle On jest?
Zwątpiłam. Nie wiem, czy jest. Nie zadaję mu, jak kiedyś, pytań, wieczorem nie czuję potrzeby modlitwy... Nie wierzę w nią. Czasem tylko westchnę i złożę dłonie,ale nie mogę nic z siebie wykrzesać. Ani słowa. A klepanie formułek typu "Ojcze nasz..." nigdy nie było dla mnie wyrazem miłości do Boga.
Dlaczego tak się czuję? Dlaczego tak czuje się mój mąż? To On najbardziej podkreśla, że Bóg nas nie słucha. Gdy to mówi, serce mnie wręcz boli. Wiem, że bardzo cierpi. Mówi się, że ból niepłodności rozkłada się nieproporcjonalnie w głównej części na kobietę. Mój mąż cierpi mam wrażenie równie mocno. Tyle, że inaczej niż ja, bo w ciszy. W samotności, w walce z samym sobą. I najbardziej widzę to właśnie po jego relacji z Bogiem. Czy to się zmieni? Czy tak już zostanie? Czy jeszcze uwierzymy, że to nie nasz, a Boży plan był takim jakim przyszło nam żyć?
Patrząc na nas widzę dwójkę rozkapryszonych dzieci, które ponieważ nie dostały tego, co chciały, obraziły się. Czas pozwolił im dojrzeć i wybrać inną drogę. Ale nie taką, o którą prosiły Boga. Przez to pojawiło się w naszych głowach przeświadczenie, że dzieje się to bez ingerencji Bożej. No i pojawił się dziecięcy FOCH! (Jak mawia mój chrześniak : Nie lubiem ciebie tatuś, jesteś niedobly! )
O ile ja czuję, że to się zmieni, gdy dziecko pojawi się w naszym domu, o tyle martwię się, że w przypadku mojej drugiej połówki jest to raczej proces bardziej złożony. On nie wybacza krzywd tak jak ja. Ja jestem do nich przyzwyczajona, ja nie drążę, ja przyjmuję i idę dalej. On pamięta, analizuje, wypomina... I choć można by powiedzieć w tym miejscu - że to przecież nie Bóg nas skrzywdził, to niestety takie myśli w człowieku się pojawiają. Bo człowiek, istota słaba, musi mieć kogoś do obwinienia. A gdy chodzi o "dary losu" - pretensje płyną do LOSU, czyli do Boga.
I na koniec dodam tylko, że jeżeli czytają ten wpis ludzie wierzący to proszę Was o modlitwę za nas o wiarę, miłość i szczęście.



5 komentarzy:

  1. Dziękuję za ten tekst. Trafiłam do Ciebie przez przypadek. Również zmagam się z niepłodnością. Do adopcji jeszcze nie dojrzałam. Małż nie chce podejmować tematu, mówi, że jeszcze za wcześnie. On ciągle wierzy, ja... nie wiem, w co wierzę. Mam w sobie ogromną tęsknotę za Bogiem. Tak przy okazji prób tworzenia nowej istotki, siłą rzeczy zastanawiamy się nad rolą Boga. Mój Małż ostatnio powiedział mojej Mamie, że obraził się na Boga. Że nas nie wysłuchuje tak długo. A ja nie wiem... Ponoć Bóg akceptuje prawa natury... Mamy takie a nie inne organizmy, a one nie chcą nam ufundować bejbisia. Kurczę, trudne to.... Zapraszam do siebie, nikt do mnie nie zaglądał jeszcze. BARDZO serdecznie pozdrawiam i trzymam kciuki!!! http://uwalnianie.blogspot.com/2013/06/tesknie-za-toba-boze.html

    OdpowiedzUsuń
  2. My z mężem oboje gładko podjęliśmy decyzję o adopcji i mając Czarodzieja, uważamy że była to najlepsza decyzja w naszym życiu. Tu się na Boga nie obraziłam. Przegiął jednak, gdy na białaczkę zachorowała półroczna wtedy córka mojej siostry. Walczymy od 17 m-cy. Nie mamy normalnego życia, tylko ciągły strach i groźba Jej śmierci. Jesteśmy już po nawrocie choroby i teraz po przeszczepie, ale nadal jest niedobrze... Za to - dla mnie Bóg nie istnieje. Czasem łapię się na tym, że do Niego gadam... ale to z przyzwyczajenia. Mam do Niego ogromny żal za takie cierpienie mojej siostry i Jagusi. Argumenty osób wierzących do mnie nie przemawiają i reaguję na nie dosyć agresywnie. Nie rozumiem i nie zrozumiem. Nie ma dla mnie wytłumaczenia na to żadnego. Także ja rozumiem twojego męża.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o Jagusi, bo śledzę Twoje wpisy. Mała jest tak śliczna i urocza, że aż się popłakałam, jak czytałam o Jej chorobie. "Życie jest niesprawiedliwe, ale ostatecznie i tak jest dobre." Czasami wmawiam sobie to tak intensywnie,że prawie w to wierzę. Przykro mi, że los tak was doświadcza... Pozdrowienia!

      Usuń
  3. Witam wszystkich. Nie wiem czy pomogę ale już 6 lat czekamy na dziecko. Walka, żela rozpacz, niezrozumienie, bunt, złość, niezgoda....Ale zawsze wiara. bo wiara to nie dostawanie tego co się chce, to nie spełnianie życzeń, to niewidzenie sensu a wierzenie, to przykre doświadczenia a wierzenie ja wierze i czekam i chciałabym abyście też wierzyły.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Fajny ten wpis, My po 5 latach walki, właśnie dostaliśmy kwalifikację, Fajne to co napisałaś o tej ciszy faceta , tak właśnie ja gadam non stop wyrzucam wszystko, a mój mąż wydaje się zawsze spokojny i też z takim żalem czemu Pan Bóg nas nie widzi , .. ale myślę powoli przechodzi :) , Teraz czekamy wiadomo jest 1000 ce emocji przeróżnych pozdrawiam Serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Klik!

TOP