Ostatni zalany nienawistnymi komentarzami post, pozostawiam w takiej formie w jakiej jest i nie będę wchodzić w dalszą rozmowę z tymi, którzy w sposób ordynarny, agresywny, chamski i bezczelny, próbują oczernić, splugawić i rzucić kamieniem w innych. Komentarzy nie usuwam, bo trzeba mieć świadomość, że tacy ludzie są wśród nas, karmią się niszczeniem innych. Trochę to zaskakujące i szokujące dla mnie, ale realne, więc trzeba się z tym zmierzyć.
U nas płynie dzień za dniem. Za mną dość ciężki tydzień. Amelia ma katar i znów wymiotuje, a w tym tygodniu mają nas planowo kłaść do szpitala na 3 dni, na gastroskopię. Leoś też ma katarek. Ale rzecz ważniejsza: pożegnał na dobre swego przyjaciela dydusia :D Myślałam, że to się nie uda. A póki co usypianie idzie całkiem nieźle. Co prawda muszę siedzieć przy łóżeczku i trzymać młodego za łapkę, głaskać po buźce, aż całkiem uśnie, a trwa to nawet 1,5h. Ciężko trochę, bo klęczę przy tym łóżku podskakując, bo jeszcze bujam Melkę w nosidle, ale do przeżycia.
No dobra...więcej niż do przeżycia. Sytuacja jeszcze ciepła, bo z dzisiejszej nocy. Głaszczę Leosia, ręka utknęła mi pomiędzy szczebelkami, Melka płacze, Leoś siada.
L:"Mamusiu, Ameja pacie( płacze)"
Ja:"Wiem synku, nic się nie dzieje, wszystko jest dobrze, kładź się kochanie."
(Leo kładzie się). Ja podskakuję delikatnie z Melką, żeby ją uspokoić. Oswobadzam rękę ;)
L:"Mamusiu, usiądź! Lączka!".
Siadam i bujam się trochę, jak lekko walnięta. Trzymam młodego za rączkę. Nogi bolą mnie bardziej niż przy Chodakowskiej. Czuję, że zaraz się rozbeczę z niemocy ( mąż w pracy).
L:"Mamusiu, dluga lączka tu" - synek nakazuje mi oddanie mu do rączki obu moich dłoni.Tłumaczę mu, że nie mogę, bo trzymam siostrę. Gładzę Go po buzi i głaszczę.
L:"Kocham ( wzdycha)".
(Amelia też wzdycha).
Ja też wzdycham. I choć jednocześnie zdycham to myślę sobie - "Kurczę, jest pięknie". Bo jest :) Czasem tego nie widzę, ale kiedy się zatrzymam i spojrzę dokładniej to spływa na mnie jakaś niewidoczna fala ciepła. Ściska mnie za gardło. I czuję wdzięczność.
Druga ważna rzecz: młody od dwóch miesięcy przechodzi trening czystości i dziś pierwszy raz przez cały dzień nie posiusiał się w majteczki :) Spanie jest wciąż z pampersem.
Z rzeczy gorszych, bo i takie są, Leo zaczął okładać i wywracać siostrę. Wygląda to tak, że podbiega do niej, gdy siedzi ( siedzi samodzielnie już jakiś czas) i popycha ją. Czasem biegnie i już mówi: "Popchnę Ameję, popycham." Albo podchodzi, siada obok niej i klepie ją w czubek głowy ( i od razu patrzy na moją reakcję). Ja wiem, że to chęć zwrócenia na siebie uwagi. Próbowałam różnych sposobów polecanych przez psychologów, m.in. jasny, krótki komunikat, zabieranie Melki i skupianie swojej uwagi na niej, jako pokrzywdzonej, tłumaczenie, że rączki nie są do bicia i parę innych. Może macie jakieś sugestie, jak sobie z tym radzić przy tak małej różnicy wieku?
PS.
"szukam świataw którym jedna jaskółka
czyni wiosnę
gdzie szewc
chodzi w butach
gdzie jak cię widzą
to dzień dobry
szukam świata
w którym
człowiek człowiekowi
człowiekiem"
-Borszewicz
Wciąż wierzę w taki świat. Mimo wszystko. I kropka.
wykle:* nie chce udzielać porad medycznych, zawsze daleko od tego,ale może zapytaj lekarza o syrop Aerius. Mój syn trzy tygodnie miał katar,a po nim 2 dni i po. Męczące to było dla niego strasznie. Zdrówka dla dzieciaczków i namy.
OdpowiedzUsuńZjadło poczatek;) pieknie piszesz jak zwykle;*
OdpowiedzUsuńAlu ostatnio powstrzymałam się po Prostu od komentarza, bo wolę omijać ten temat. :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj piszę, że Amelka to super, dzielna dziewczynka, będzie dobrze i mam nadzieję, że wymioty w końcu się skończą! A Ona sama kiedyś nic nie będzie pamiętać! :)
Leoś brawo za dydusia i sisi :) kiedy On tak wyrósł? :)
Jak ten czas leci! :) Achh..
A Ty Alu jesteś silną kobietą! Jesteś pewnie wzorem dla wielu :) fajnie, że potrafisz cieszyć się z takich małych, ale jednak wielkich chwil w Waszym życiu. W tych czasach ważne i cenne jest to , aby móc się czasem właśnie tak na chwilę zatrzymać! Buziaki dla Was! :) zdrówka!!!
Podziwiam, serio, mój też po odstawieniu smoka miał przez pewien czas kryzys zasypiania, ale ja szybko zrezygnowałam z siedzenia przy nim. Wolałam go zaprowadzić kilka razy do łóżka, wędrówki szybko mu się znudziły. W łóżku nie zasypiał od razu, zresztą jest tak i teraz, ale mamy zasadę, że może się pobawić, czy poczytać, ale już bez szaleństw.
OdpowiedzUsuńNa temat relacji brat-siostra nic mądrego nie napiszę, nie mam z tym problemu, ale Adaś też był oporny na wszelkie metody wychowawcze rodem z poradników i psychologów, jedyne co się sprawdzało, to pozbawienie go rzeczy, przyjemności, która w danym momencie była dla niego ważna.
bardzo chciałabym Ci coś doradzić, ale sama ciągle zmagam się z tym samym. Dziś rano kiedy wychodziliśmy do przedszkola, nasz urwis zaczął deptać malutką po stopach z niemałym impetem... próbuję tych samych sposobów co Ty, czasem krzyknę, potem tłumaczę, tłumaczę i tłumaczę... ale tak to już jest z chłopakami ;) głowa do góry, ściskam!
OdpowiedzUsuńEch porad to będę niedługo sama szukać :-) raczej bym podsunela pomysł z usypianiem - nie mysleliscie o dużym łóżku dla Młodego? W awaryjnych sytuacjach mogłabyś się z nim położyć na usypianie razem z Małą... my tak robimy :-) sama zdychałam przy szczebelkach w ciąży hehe
OdpowiedzUsuńGratuluje samodzielnosci Leosia! sciskamy!
Hej. Brawo dla Ciebie! Dzielna z z Ciebie mamusia :) ja na Twoim miejscu odrazu bralabym Leo i Melke do swojego łóżka tym bardziej jak mąż poza domem :) za cholerę nie meczylabym się tak przy szczeblkach i nie wierzę w to, że dziecko się przyzwyczaić spać z rodzicami :) sama jako dziecko długo spałam z moimi i w odpowiednim czasie z tego wyroslam, a bliskości i czułości nigdy za wiele i procentuje to w przyszłości. A propos drugiej sytuacji czyli popychania. Jeśli wiesz że to próba zwrócenia uwagi to nie karz za to Leona (a zabranie mu uwagi i poświęcenie się tylko w tym momencie Amelii to jest forma kary). Wręcz przeciwnie. Zajmij się wtedy nim, nie złość się na niego, przytul, pocałuj i tłumacz ze nie można siostry bić itd. Ja bym mówiła coś w stylu "synku bardzo Cię kocham, widzę że potrzebujesz teraz mnie, może jest Ci smutno? chciałbyś abyśmy coś porobili razem? Jak tak to przyjdź i powiedz mi to, ale siostry nie bij bo to boli". To zupełnie inne podejście niż superniani itd. Ale mi nie zależy na tym by dziecko chodziło jak w zegarku, ale na relacji na całe życie z nim. Zresztą wyobraź sobie ze jesteś dzieckiem i uderzylas swoją siostrę bo zabrała Ci zabawkę i za karą mamą wysyła Cię do drugiego pokoju. Czy w tej sytuacji spełniasz oczekiwania rodziców i myślisz źle zrobiłam, nie mogę bić siostry? Czy raczej rośnie w tobie złość na siostrę bo to ona zabrała zabawkę a za próbę odebrania jesteś jeszcze przez nią w izolacji? Wiec myślisz aby nastpenym razem załatwić to tak aby rodzice nie widzieli? Jakbyś chciała to na miała Ci wyślę coś do poczytania.
OdpowiedzUsuńTylko czy z drugiej strony nie jest to forma aprobaty takiego zachowanie Leona? Czy On nie odczytywałby wtedy zachowania mamy jako "popchnę siostrę, mama się ze mną pobawi, czy porobi ze mną coś innego..." To tylko, oczywiście, moje luźne przemyślenia. A z braniem do łóżka- z jednej strony jest to rozwiązanie, dla rodziców, którzy nie mają nic przeciwko spaniu z dziećmi. Część rodziców tego po prostu nie chce i to też jest ok. A dziecko, które uśnie w łóżku rodziców czasem bardzo ciężko przenieść, bo zaraz się budzi...
UsuńWiem, że nie przekonam zwolenników tradycyjnego wychowania. Ale powiem za Jasperem Juule "traktujmy dzieci poważniej" czyli tak jak chcemy być traktowani. Jak np poklocisz się ze swoją mamą i puszcza Ci nerwy i powiesz coś niemilego, głupiego bo tak się zdarza to Twój mąż w tej stytacji nie powinnoen tego aprobować czyli zamiast przytulić i pocieszyć "kochanie zdarza się, puszczają nerwy czasami każdemu, rozumiem Cię, wiem że nie chciałaś zranić mamy itd" powinniśmy powiedzieć "Marta Żmuda dz do swojego pokoju i przemysł to w samotności". Jakbyś się czuła? Ja staram się traktować moje dziecko tak jak sama chce być traktowana. Jakbym źle się czuła sama e łóżku, bała itp. to chciałabym móc pójść do kogoś bliskiego się przytulić. A dzieciaki wyrastają z tego i w pewnym momencie wola spać same. A co to jest te kilka lat w perspektywie całego życia? Jak moje dziecko będzie miało 15 lat i nie będzie chciało mi dac buziaka i przytulasa to z rozrzewnieniem będę wspominać jak spałam z małymi nóżkami wbitymi w żołądek, ale za to pewna ze mój syn czuje się bezpieczny i zaoiekowany.
UsuńAlu, zmień sposób usypiania bo się wykonczysz! Dobry pomysł z tym dużym łóżkiem i usypianie przy bajkach. Tzn czytaniu bajek. Zmienisz łóżko na duże to mu powiesz ze teraz inaczej zasypiamy. Może przejdzie: )
OdpowiedzUsuńNo akurat u nas nigdy nie było problemu z zasypianiem, gdy synek spał jeszcze w łóżeczku. Za to teraz, gdy jest większy i śpi sam w swoim łóżku przed zasypianiem zawsze czytamy książki i choć czyta już sam woli jak ja je jemu czytam. Przed czytaniem ustalamy ile stron/rozdziałów potem jeszcze przytulasy, całuski i mogę spokojnie wyjść z pokoju.
OdpowiedzUsuńCo do relacji z siostrą to nie poradzę bom mama jedynaka :-)
zdrówka dla dzieciaczków!
marucia
Ja tam wiem że raz weźmiesz dziecko do siebie do łóżka to będzie tam cały czas, wzięłam córkę jak była chora i teraz nie ma możliwości jej wygonic do siebie. Jedyne co bym skracala to czas twój siedzenia przy szczeblach. Każdego dnia bajka i chwilkę posiedzieć i wytłumaczyć mu musisz teraz sam poleżeć mama idzie np. Sisiu. I wchodzić tylko co jakiś czas to i on szybciej zasnie bo dla niego to też atrakcją jak mama tu skacze z Amelia, tu próbuje rękę uwolnić. Rozprasza go to.
OdpowiedzUsuńPolecam króciutki poradnik Jespera Juula "Agresja nowe tabu" :)
OdpowiedzUsuńKacha
Kurczę, hardcore z tym usypianiem, nie ma co. I jasne, że jak najbardziej do wytrzymania- to znaczy- wiem, co miałaś na myśli. Radość z dzieci nie ma trudu i wysiłku, który nie byłby do wytrzymania.
OdpowiedzUsuńCo do Amelii... Nie zazdroszczę kataru w obliczu zaplanowanej gastroskopii. Taki właśnie ból, że te zabiegi planowane są jakiś czas do przodu a Ty się rodzicu martw, czy dziecko będzie wtedy akurat zdrowe. My przekładaliśmy szczepienie na ospę trzy razy, bo... cały czas wyskakiwało coś u Lilki. A teraz, żeby było śmieszniej- na jutro byliśmy zapisani na drugie szczepienie (po 6tygodniach trzeba podać dawkę)i uwaga, uwaga- w całym Szczecinie, w żadnej aptece, hurtowni nie ma szczepionki. Fuck. W głowie się nie mieści. Lekarz nas uspokaja, że aktualne badania mówią o tym, że tą dawkę uzupełniającą trzeba po prostu podać- może to być później niż po 6tygodniach, ale... Niepokój jakiś zostaje. W ogóle jakiegoś pecha ostatnio mamy- niemal tydzień jelitówki u Lilki, wczoraj zasypała sobie oczy piaskiem na działce (już miałam wizję szpitala, bo naprawdę fatalnie to wyglądało), a dziś- telefon z przedszkola, że Mała przewróciła się na spacerze i oprócz zdartego porządnie kolana, brody... ułamała ząbka :(( Na 16 mamy wizytę u stomatologa i jestem cała w strachu co powie. Wiem, że u dzieci takie rzeczy zdarzają się stosunkowo często, mam więc nadzieję, że mają na to jakieś sprawdzone rozwiązania, które pomagają przetrwać Maluchom do wypadania mleczaków...
ZDRÓWKA!!!
I jak ząbek? U nas wczoraj podobne fatum!Leon upadł na brodę i wybił dwa dolne zęby (jedynkę i dwójkę ) .tzn. Naruszył je w sumie.jeden sie przekręcił. Stomatolog powiedziała,ze ma jeść papki a będzie ok i samo sie ustabilizuje. Szczerze wątpię ale mam nadzieję,że tak się stanie...
UsuńEch :( Fatalnie.
UsuńMy trafiliśmy do jakiegoś niedorobionego lekarza. Nasza pani doktor nie mogła nas przyjąć, a zależało mi na tym, żeby ktoś to już dziś zobaczył. Lekarz obejrzał ząb, podotykał, czy się nie rusza i... I nic nie zrobił, mimo, że sam stwierdził, że jest mocno wyszczerbiony i możemy albo zrobić wypełnienie (jeśli dobrze zrozumiałam to takie doklejenie z tego materiału, z którego robi się plombę) albo spiłować go lekko (do Lilki powiedział, że ma taką magiczną gumkę i trochę ząbka powyciera)... Lila, wiadomo, może nie płakała jakoś wybitnie, raczej chlipała sobie, ale generalnie była na nie. I pan doktor Jej (!!!) się pyta, czy robimy ząbka. Zgadnij jaka była odpowiedź? Na co lekarz: "No to nie, w sumie nie trzeba". Zirytował mnie, tym bardziej, że w domu jadła i było ok (zupę i obiad), ale już przy myciu zębów mówiła, że boli. Lekarz też mówił, że może boleśnie reagować na zimne (picie, lody...). Wspomniał jeszcze, że trzeba obserwować, czy ząb nie ciemnieje i czy nie robi się przetoka, bo wtedy potrzebne jest leczenie kanałowe. Potem, jak poszłam do auta, to tylko rzucił jeszcze do męża, że gorzej jakby miazga była na wierzchu wtedy trzeba by było od razu leczyć.
Myślę, że i tak pokażemy tego zęba naszej pani doktor, chociaż chyba nie dzieje się to, czego się bałam i Lila nie rani sobie języka.
Abstrahując od kiepskich przeżyć, to niezły zbieg okoliczności...
Pozdrawiamy.
Ps. Jeśli dobrze pamiętam, to Marcina chrześniak miał chyba podobne przejścia z zębem jak Leon, Jemu po upadku na buzię, aż się ruszał i lekko pociemniał, ale nic się potem z tego nie działo i teraz jako 10latek ma tą jedynkę jak najbardziej ok.
Pewnie że jest pięknie. Nieraz padałam na twarz, a potem i tak czułam t a samą wdzięczność, wiem o czym piszesz :) Masuj ląckę jest i u nas i też czasami jedno w łóżku, drugie na rekach mimo, że mają już po 6 i 3 latka, ale ja i tak mimo niewygód, to lubię. Kiedyś nam tego będzie brakować, zobaczysz :)
OdpowiedzUsuńA co do rad siostrzano braterskich, hm nie znam takiej, jakoś u nas to łagodniej przebiegało, więc nie pomogę. A w taki świat i ja cały czas wierzę, jednak jak widzisz choćby pod ostatnim postem, nie każdy człowiekowi człowiekiem, nawet w dyskusji, smutne :(
Może to ta mala różnica wieku, może popełniam jakies bledy, a może to po prostu taki etap to bicie... Mam nadzieje,ze minie bez ofiar w ludziach 😊
UsuńA w ten lepszy świat musimy wierzyć 😊 przecież nie pozostaje nam nic innego :)
miałam ten sam problem (roznica 18 miesięcy). rada od psychologa- 20 min dziennie tylko dla starszaka. wiem ze czasem trudno te 20 min znaleźć , ale to na prawde pomaga. U nas zdziałało cuda, a mielismy tez problem jak Hubert poszedł do przedszkola. Okazalo się, że bije tez inne dzieci. 20 min tak niewiele
OdpowiedzUsuńAlu, cieszmy się z tego, co mamy! Każda z nas czasami ma gorsze dni, ale jak mawia K. minie minie minie :) Rad co do bicia nie mam, bo póki co nie mam nr 2, ale pocieszę Cię, że mojej siostry starszy synek młodszemu w czole robił kropko-dziurki ołówkiem :P ale mu przeszło :)) Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńU nas zaczęło się gryzienie... popychanie już było i przeszło.
OdpowiedzUsuńHmmm,na temat agresji między rodzeństwem nie poradzę, bo mamy tylko jednego Bąbla - ale kiedy był taki okres, że nas bił (choć raczej nie dla zwrócenia uwagi, bo ją miał - czasami chciał rozładować jakieś emocje, czasem chyba wydawało mu się to świetną zabawą i okazją do śmiechu oraz słuchania plaśnięcia) to niestety niekiedy trzeba było zanieść go do łóżeczka i poczekać aż się wyciszy (kiedy wszelkie tłumaczenia i inne sposoby zawodziły). Nie wychodziliśmy wtedy z jego pokoju, tylko staliśmy przy łóżeczku, mówiliśmy do niego spokojnym tonem. U nas to pomagało i taki atak histerio-agresji szybko mijał.
OdpowiedzUsuńA ludzie? No cóż, zawsze się jakieś zgniłe jaja znajdą, nawet w najlepszej wytłaczance ;)