Jestem w szpitalu z Melką. To nasz czwarty pobyt wliczając narodziny. Nigdy nie bałam się szpitali.
Teraz się boję. Boję się o Nią. Serce mi krwawi. Nie wiem co robić.
Na początku grudnia leżałyśmy na zapalenie jamy ustnej. Od tamtego momentu Amelia wymiotowała codziennie - raz, czasem dwa razy dziennie. Leon dostał kataru i zaczął kaszleć. Melka podłapała i zaczęła kaszleć jak gruźlik i wymiotować po każdym karmieniu, ze śladami krwi. Byłam u gastroenterologa dziecięcego. Mówił, że to zapewne refluks, on podrażnia śluzówkę. Rozszerzać dietę, wprowadzić mleko dla dzieci z refluksem. Nie pomogło.
Leżymy w szpitalu. Melka ma podejrzenie zapalenia płuc, zapalenia przełyku i problemy z krzepnięciem. Założyli jej sondę przez nosek do żołądka.
Nie umiem opisać słowami jak boli mnie jej ból. Nie umiem napisać nic... podziwiam matki, które mają ciężko, przewlekle chore dzieci.
Gdy zakładali mojej córeczce sondę, wyszłam z zabiegowego. Czułam się tak podle, zostawiłam ją samą... Ale nie mogłam patrzeć. Nie chciałam tam stać i wyć.
Klęczałam pod tym zabiegowym i dusiłam się od spazmów słuchając 20 minut jak moje dziecko woła o pomoc.
Byłam silna. Chciałam znosić to dzielnie. Tyle sie nacierpiałam czekając na moje dzieci.
Ale nie jestem silna. Jak uschnięta choinka w poświąteczny czas - sypię się. I trzęsę z przerażenia.
Teraz się boję. Boję się o Nią. Serce mi krwawi. Nie wiem co robić.
Na początku grudnia leżałyśmy na zapalenie jamy ustnej. Od tamtego momentu Amelia wymiotowała codziennie - raz, czasem dwa razy dziennie. Leon dostał kataru i zaczął kaszleć. Melka podłapała i zaczęła kaszleć jak gruźlik i wymiotować po każdym karmieniu, ze śladami krwi. Byłam u gastroenterologa dziecięcego. Mówił, że to zapewne refluks, on podrażnia śluzówkę. Rozszerzać dietę, wprowadzić mleko dla dzieci z refluksem. Nie pomogło.
Leżymy w szpitalu. Melka ma podejrzenie zapalenia płuc, zapalenia przełyku i problemy z krzepnięciem. Założyli jej sondę przez nosek do żołądka.
Nie umiem opisać słowami jak boli mnie jej ból. Nie umiem napisać nic... podziwiam matki, które mają ciężko, przewlekle chore dzieci.
Gdy zakładali mojej córeczce sondę, wyszłam z zabiegowego. Czułam się tak podle, zostawiłam ją samą... Ale nie mogłam patrzeć. Nie chciałam tam stać i wyć.
Klęczałam pod tym zabiegowym i dusiłam się od spazmów słuchając 20 minut jak moje dziecko woła o pomoc.
Byłam silna. Chciałam znosić to dzielnie. Tyle sie nacierpiałam czekając na moje dzieci.
Ale nie jestem silna. Jak uschnięta choinka w poświąteczny czas - sypię się. I trzęsę z przerażenia.
Płaczę razem z Tobą. Rozumiem Twoją bezsilność, strach i ból. Dużo zdrówka dla Amelki. Oby szybko odzyskała siły i już nie wracała do szpitala.
OdpowiedzUsuńModlę się o zdrowie dla Meli i siły dla Ciebie. Doskonale Cię rozumiem...
OdpowiedzUsuńTak bardzo mi przykro :'(
OdpowiedzUsuńPomodle sie za Was za corenke. Alus modl sie i moze wroc do tej modlitwy nim pojawil sie Leos. Modlmy sie o zdrowie dla Amelki. Bog wyslucha. Przytulam.
Trzymajcie się dzielnie, Dziewczyny! Będzie dobrze! Szybkiego powrotu do zdrowia, natomiast powrotu do szpitala - już nigdy więcej! Tulę mocno i wiem, że znajdziesz w sobie siłę.
OdpowiedzUsuńTak mi przykro jak to czytam. Pomodlę się za Was .Jesteś wspaniałą matką Alu. Pozdrawiam Ewa
OdpowiedzUsuńNiech Malutka szybko wyzdrowieje. Dużo sił dla Ciebie Alu.
OdpowiedzUsuńBędę o Was pamiętać w modlitwie.
Przytulam
Kochana, trzymajcie sie! Nawet nie wiem, co napisac... Przykro mi, ale wierze, ze wkrotce malenka wyzdrowieje!!:-*
OdpowiedzUsuńWiem co czujesz... niestety...:(. Przytulam mocno. Módl się i miej wiarę że będzie dobrze, lepiej. Bo będzie!!. Z każdym dniem, miesiącem. Nie wiem czemu w ten sposób Bóg Cię/Was tak doświadcza - ale moja babcia powiada, że kogo Pan Bóg miłuje tego Pan Bóg krzyżuje... . Ja to widzę tak - że jesteście umiłowani przez Boga.
OdpowiedzUsuńTak strasznie mi przykro że musisz przez to przechodzić Alu :(
OdpowiedzUsuńJa jestem osobą chorą od urodzenia. Za sobą mam różne zabiegi. Nie wiem czy pocieszę Cię jakkolwiek, ale ja naprawdę prawie nic z nich nie pamiętam... Przejdziecie przez to, Ona zaraz wyzdrowieje, zacznie się uśmiechać i będzie to tylko smutne wspomnienie.
Modlę się o Was. Trzymajcie się.
Nasze dzieci są naszą siłą, ale też i słabością. Kiedy coś Im się dzieje, miotamy się... między tą siłą, którą w sobie mamy, a przerażającym, przeszywającym na wylot strachem o Nie, który jest naszą słabością. Teraz najważniejsze jest, żeby dobrze Amelię zdiagnozowano. A Ty pozwól sobie na odczuwanie tego, co w danym momencie czujesz. Mama musi być silna, ale to nie oznacza, że będzie niewzruszona niczym skała.
OdpowiedzUsuńAlu, będę o Was myślała :*
Tak bardzo mi przykro, będę z Wami myślami i przytulam mocno!
OdpowiedzUsuńDasz radę kochana lrzetrwać ten czas, dasz radę, a mała w końcu wyjdzie na prostą! Wierzę w to i będę się za to modlić. Ps. U mnie lipa....kciuki możesz puści , już po.
OdpowiedzUsuńPrzytulam Was dziewczyny!!!!
OdpowiedzUsuńMój Boże, oby dobrze zdiagnozowali Melcie i jej w końcu pomogli.
Pozwól sobie na te wszystkie uczucia. Nikt z nas nie jest robotem.
Oby jak najszybciej udało się opanować sytuację. Nawet nie chcę myśleć co musisz przezywać...
Tak mi przykro :-((( przytulam Was mocno i wierzę, że Maleńka szybko wyzdrowieje. Ty masz w sobie siłę! Żadna z Ciebie choinka :-*
OdpowiedzUsuńAlu dobrze znam ten strach. Tak bardzo mi przykro, ze musicie przez to przechodzić. To prawda, ze oprócz zdrowia naszych dzieci już nic nie jest nam potrzebne. Życzę zdrowia i siły w przetrwaniu tych trudnych chwil.
OdpowiedzUsuńAlu, zdrowia dla Was i dużo sił w tych niełatwych chwilach. Przesyłam moc modlitwy i ciepłych myśli:*
OdpowiedzUsuńAlusia, bądź dzielna Pan Bóg jest z Tobą, tuli Cię i Twoje maleństwa w ramionach, oddaj mu swój ból i strach. Ja pomodlę się za Was, wierzę że wszystko się ułoży. Ściskam Cię mocno-pamiętaj jesteś dzielną i silną mamą, dasz radę i nie jesteś sama!!!
OdpowiedzUsuńJulka
Ala jesteś świetną mamą, pamiętaj o tym.
OdpowiedzUsuńTrzymam za Was kciuki.
Niebawem wszystko się ułoży.
Biedne Maleństwo :( .. to straszne co teraz przezywasz ale wierze ze będzie dobrze - musi być! Trzymaj się jakoś :*
OdpowiedzUsuńWiem o czym piszesz. Też "tam byłam", też przechodziłam przez ten koszmar.
OdpowiedzUsuńJedyne co mogę napisac, moze pocieszyć - szpital to z jednej strony straszne miejsce, a z drugiej wspaniali lekarze ratują tam zdrowie i życie naszych dzieci. Jesteście tam z Córeczką, by wyzdrowiała, i mam nadzieję, byście już nigdy tam nie wracały.
Dzieci bardzo szybko się regenerują i wracają do zdrowia. Tego Wam życzę z całego serca!
Wiesz u Mnie w rodzinie moja siostrzenica też zawsze miala pod górę a to chorowala a to sie poparzyla do 2 roku zycia same nieszczescia moja mama dała na Msze Święta w intencji pomyslnosci w przyszlym życiu przeszło. A nie wierzylam że to coś da. Możesz sprobowac. Naprawdę często ten szpital ja ze swoją tylko przy porodzie ale kilka razy bylo blisko.
OdpowiedzUsuńO Jezu,Koszmar.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem i wiem, co czujesz.
Sciskam, jestem i trzymam kciuki.
I dlaczego sonda?
Alu, zdrowia dla Was - całej 4ki, szczególnie dla Meli.
OdpowiedzUsuńAlu, dużo siły. Kruszynka potrzebuje wsparcia. Zdrowiejcie szybko:)
OdpowiedzUsuńAlu, pomodlę się za zdrówko dla córeczki. Wierzę, że odnajdziesz w sobie siły - mamy zawsze je znajdują.
OdpowiedzUsuńOby zdrówko zagościło u Was na dobre!
Ala przerabiałam to jak Bartoszek trafił w 7 tygodniu do szpitala, gdyby nie Olga1982 bym chyba zwariowała,7dni trzymałam go na rekach by choć jakoś wesprzeć go w cierpieniu. Później jak miał zabieg pod pełnym znieczuleniem poznałam nowe oblicze strachu. Musisz być silna! Spróbuj się pozbierać jej udziela się wszystko od Ciebie, ona to czuje, więc bądź dzielna, dla niej! Dużo zdrowia kochana!
OdpowiedzUsuńAluniu ciężki czas teraz u Was, ale wiem, że dacie radę. Melka jest silna i przetrwa to! Cudowną rodzinę ma i czuje to. Ona jest z Tobą związana i czuje, że martwisz się o nią, że ją kochasz.
OdpowiedzUsuńŻal patrzeć jak dziecko cierpi, ale wszystko to dla jej dobra!
Ułoży się, zobaczysz. A Ty przetrwasz wszystko i będziesz jeszcze silniejsza!
Ściskam Was, trzymajcie się! Jestem z Wami. Będziesz miała potrzebę napisania to zawsze możesz!
Buziaki! Zdrówka Kochane!! ;*
Alu, wszystkiego dobrego dla Was! Córeczki szczegolnie!
OdpowiedzUsuńNie mogę nawet wyobrazić sobie jak cierpisz, moj synuś ma katar kiedy się dusi ja placze razem z nim :(
Ściskam mocnooooo :* Bądz dzielna dla Córeczki!
Przytulam Was :*
OdpowiedzUsuńJuż niedługo to się skończy i będziecie najszczesliwsze na świecie! Tak niestety czasem bywa, za to ulga PO będzie nieziemsko. Trzymaicie się!
OdpowiedzUsuńOdważny nie jest ten kto się nie boi, ale ten kto przezwycięża swój strach. Silny nie jest ten kto nie upada, ale ten kto podnosi się choć okoliczności sprowadziły go do parteru. I Ty się podniesiesz! Tak jak piszesz: tyle się nacierpiałaś czekając na dzieci, tyle walczyłaś. Jesteś wprawiona w bojach. Wiesz jak zebrać się w sobie i być dla nich i dla siebie silną, nawet jeśli teraz czujesz się przytłoczona.
OdpowiedzUsuńWymieniaj się z mężem. Poproś o pomoc. Proś gdzie się da, jeśli ktokolwiek jest w stanie Cię odciążyć, choć na chwilę, choć na parę godzin. Nie zapominaj, że akumulatory trzeba czasem naładować.
Ściskam! Życzę zdrowia! Trzymam kciuki za dobrą opiekę w szpitalu!!! Mocno, bardzo!!!
Kochana, aż mi się zaszkliły oczy! Jesteś silna, musisz być.. ale masz również prawo do słabości- bo to twoje dzieci- twoje kochane skarby. Trzymam kciuki za szybki powrót do domu.
OdpowiedzUsuńDużo siły:*
Bardzo mi przykro. Mam nadzieję, że jak najszybciej wyjdziecie ze szpitala z diagnozą, a Mela nie będzie już cierpieć i Ty też, bo najgorsza jest bezsilność.
OdpowiedzUsuńMyślami i sercem jestem z Wami;););) Otulam mocno;););)
OdpowiedzUsuńMyślami i sercem jestem z Wami;););) Otulam mocno;););)
OdpowiedzUsuńbedzie dobrze Amelka jest silna po mamusi modle się za całą Waszą rodzinke. 3majcie się jeszcze raz zdrówka życze, bądź silna Alu pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńZycze Pani sily,strach o dziecko i bezsilnosc ze nie mozna pomoc Malenstwu jest straszna...codziennie o Was mysle i prosze pamietac ze nawet najgorszy czas kiedys sie konczy,po burzy zawsze wychodzi slonce :-) Male dzieci sa silne i na szczescie nie pamietaja nic z tego okresu.Nie jest Pani sama! Anka
OdpowiedzUsuńKochana, trzymam kciuki za szybkie wyzdrowienie Malutkiej! Jestem pewna, ze jestescie w dobrych rekach!
OdpowiedzUsuńAllu, tak bardzo mi Was szkoda! Tulę i pamiętam o Was w modlitwie!
OdpowiedzUsuńAlu jak tam u Was?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się trzymacie.
Miałyśmy wyjść wczoraj,ale Melka złapała rota z oddziału.Zresztą ja też...
UsuńPuk, puk... Alu, mam nadzieję, że jeśli jeszcze nie wyszłyście, to lada moment będziesz mogła nam przekazać dobre wieści z domu. Zdrówka i siły dla Was wszystkich. To pewnie dla Ciebie okropnie trudny czas- strach o Amelkę i rozłąka z Leonkiem...
OdpowiedzUsuńDziś wychodzimy 😊
UsuńUff, uważajcie na siebie!
UsuńMam nadzieję, że wy już w domu! I ze u was lepiej!
UsuńUff... Mam nadzieje ze juz lepiej.
UsuńSuper wiadomości. Mam nadzieję, że powoli odzyskujesz spokój. Czekam oczywiście na wiadomości, czy już wiesz coś więcej o zdrowiu Amelki? Skąd te wszystkie dolegliwości, które nie dawały Wam spokoju? Jak Leonek? Bardzo przeżył rozłąkę z Tobą? A Ty? Trzymasz się jakoś po ostatnich wydarzeniach?
UsuńŚciskam!!
OdpowiedzUsuńhttp://vstka.blogspot.com/ zapraszam Alu :)
OdpowiedzUsuńAla?
OdpowiedzUsuńHop, hop Alu, gdzie jesteś?
OdpowiedzUsuńPuk Puk Puk jest tam kto? Martwimy się 😞
OdpowiedzUsuńBardzo się martwimy :(
OdpowiedzUsuń