...czas zakończyć moje milczenie. Milczenie, spowodowane trzęsieniem ziemi w moim życiu. Takim nieprzewidzianym i trudnym do okiełznania...
Dojrzewałam, żeby napisać tego posta. W myślach pisałam go setki razy. Nie chciałam tym postem nikogo zranić, skrzywdzić... Bałam się też tego, co przyniesie jutro. Cóż...nadal się boję... Ale mam też poczucie, że jestem Wam winna moją szczerość. Co z tego wyniknie, pewnie wkrótce się przekonam...
Zaczęło się na początku listopada. Niby niegroźny katar i kaszel Leosia. Kilka wizyt u pediatry ( w sumie chyba trzech). Badania krwi etc. Wszystko dobrze. Kaszleliśmy do początku grudnia. Do leków bez recepty dołączyłam inhalacje z Berodualu, soli i Nebbudu. Nie było łatwo, bo Leoś nie znosi inhalacji... ale działaliśmy.
Mimo męczącej nas choroby, w listopadzie dużo się modliłam. Byłam taka spokojna. Chyba pierwszy raz w życiu poczułam się naprawdę spełniona. Tak zupełnie. Któregoś listopadowego dnia podczas modlitwy, płakałam...że nie chcę podchodzić do in vitro, a nie umiem z mężem dojść w tej kwestii do porozumienia. Że adopcja jest cudowna i z niecierpliwością czekam na kolejną. I powiedziałam do Boga: "Zrobiłam wszystko co mogłam. Więcej nie mogę. Oddaję Ci tę sprawę. Weź ją w swoje ręce." To był też miesiąc, w którym stwierdziłam, że nie powinnam spieszyć się z kolejnym dzieckiem. Zrozumiałam, że mój synuś, mój Skarb, mój Leoś potrzebuje od nas wiele, wiele uwagi...
Potem przyszedł 8 grudnia. Wtedy zorientowałam się, że chyba powinnam już jakiś czas temu dostać okres. No i ...zrobiłam test. Ot tak. Nie patrząc na niego wyszłam z łazienki. Prawie o nim zapomniałam. Gdy wróciłam, by go wyrzucić, przeżyłam szok. Dwie grubaśne kreski.
Jestem w ciąży.
Tak. Obecnie w 12 tygodniu. Taka magiczna data, bo mówią, że najgorsze za Tobą.
Przeżyłam kilka pierwszych USG, bicie serca, badania prenatalne... Naprawdę siostra albo brat Leosia mieszka w moim brzuchu. To dość dziwne. Choć powoli do mnie dociera.
Nie jest jednak super kolorowo. Jestem już po jednym antybiotyku, po zapaleniu oskrzeli, obecnie mam zapalenie zatok, biorę luteinę na podtrzymanie ciąży, codziennie strzelam sobie zastrzyki w brzuch na rozrzedzenie krwi.. W międzyczasie byłam tydzień z Leosiem w szpitalu, bo jak już pisałam w komentarzach, miał zapalenie płuc. W piątek opuściliśmy szpital,ale przywlekliśmy do domu rota wirusa. Leoś i mąż rąbali - jeden w pieluchę, drugi do wc. Ja wymiotowałam dalej niż widziałam. Do tego podkrwawiam z jelit - powinnam bezwzględnie leżeć przez najbliższe 3 tyg. Pani doktor powiedziała, że jak jelita się rozkręcą to stracę tę ciążę...
Ale jak leżeć, gdy ma się w domu maleńkiego synka potrzebującego uwagi non stop?
Żyję w strachu. Choć staram się być spokojna. Każdy ból brzucha mnie przeraża. Każdy napad kaszlu straszy. Do tego jestem tak zmęczona, że najchętniej zasnęłabym na najbliższe kilka miesięcy.
Może to okropne, co napiszę, ale stan ciąży jest przereklamowany. Czuję się fatalnie. Do tego łapię wszystkie infekcje ( zapomniałam dodać, że miałam już infekcję bakteryjną i drożdżakową tam, gdzie wciskam luteinę ;P). Może to się zmieni w kolejnych trymestrach. Mam nadzieję, że do nich dotrwam.
Czy czuję się inaczej, bo udało nam się zajść w ciążę? Będę zupełnie szczera - nie.
Jestem taka sama jak dawniej, tylko teraz czuję ciążącą na mnie odpowiedzialność za drugie życie. Jeszcze bardziej dotkliwie odczuwam piętno mojej autoimmunologicznej choroby.
A mój synek... Słodycz mojego życia - skończył 11 miesięcy. Umie już samodzielnie przejść kilka kroków. Choć po powrocie ze szpitala przeżywa jakiś regres pod tym kątem. Na słowa "OoooJEJ" kładzie główkę i wtula się w osobę, która stoi najbliżej ( gdy nikt nie stoi przytula się do stołu, albo kanapy). Sygnalizuje, gdy jest głodny wyraźnym mlaskaniem i słowami "mnam, mnam".
Po pobudce mówi "teć" - interpretuję to jak "cześć" :) "Mama" na stałe zagościło w jego słowniku i w sytuacjach zagrożenia jest wykrzykiwane z wyjątkowo wysoką częstotliwością :)
Uśmiecha się rozbrajająco swoim 6-zębnym uśmiechem. Włosy przycinałam mu już dwa, czy nawet trzy razy. Waży 10 kg ( trochę schudł po chorobie :( ) i ma 80cm ( tak go w szpitalu wymierzyli). Ale ciuszki nosi zdecydowanie większe - 86-92cm.
Jest cudowny. I taki piękny. Buźkę ma jak dorosły chłopczyk. Naprawdę, no już ładniejszy to nie mógłby być. (Zapewne myślę tak, bo patrzę na niego oczami matki.)
Chyba w końcu, po 2 miesiącach walki, wyzdrowieliśmy. Wczorajsza wizyta u pediatry potwierdziła, że płucka już brzmią dobrze. Niestety mój synek, zawsze odważny, nie płaczący nawet podczas pobrania krwi w szpitalu, ufnie przyglądający się lekarzom podczas szpitalnych obchodów... wczoraj tak bardzo wystraszył się lekarza, że płakał, wył właściwie, aż do powrotu do domu ( 1,5h). W domu płakałam już razem z nim, gdy wtulony we mnie powtarzał "mama, mama"....
Mamy dość chorób. Chcemy być zdrowi. Wierzę, że nam się uda. Że w sierpniu będziemy zdrową i szczęśliwą jak dawniej, tym razem już 4-osobową rodzinką.
Jestem wciąż z Wami, taka sama. I rozumiem, i wciąż pamiętam,a nawet czuję, Wasz ból. Dlatego na osłodę wklejam zdjęcie najcenniejszego daru w moim życiu.
I spróbujcie się nie uśmiechnąć :)
Wiecie co? Po napisaniu tego posta ( a trwało to kilka dni) czuję ulgę.
Dojrzewałam, żeby napisać tego posta. W myślach pisałam go setki razy. Nie chciałam tym postem nikogo zranić, skrzywdzić... Bałam się też tego, co przyniesie jutro. Cóż...nadal się boję... Ale mam też poczucie, że jestem Wam winna moją szczerość. Co z tego wyniknie, pewnie wkrótce się przekonam...
Zaczęło się na początku listopada. Niby niegroźny katar i kaszel Leosia. Kilka wizyt u pediatry ( w sumie chyba trzech). Badania krwi etc. Wszystko dobrze. Kaszleliśmy do początku grudnia. Do leków bez recepty dołączyłam inhalacje z Berodualu, soli i Nebbudu. Nie było łatwo, bo Leoś nie znosi inhalacji... ale działaliśmy.
Mimo męczącej nas choroby, w listopadzie dużo się modliłam. Byłam taka spokojna. Chyba pierwszy raz w życiu poczułam się naprawdę spełniona. Tak zupełnie. Któregoś listopadowego dnia podczas modlitwy, płakałam...że nie chcę podchodzić do in vitro, a nie umiem z mężem dojść w tej kwestii do porozumienia. Że adopcja jest cudowna i z niecierpliwością czekam na kolejną. I powiedziałam do Boga: "Zrobiłam wszystko co mogłam. Więcej nie mogę. Oddaję Ci tę sprawę. Weź ją w swoje ręce." To był też miesiąc, w którym stwierdziłam, że nie powinnam spieszyć się z kolejnym dzieckiem. Zrozumiałam, że mój synuś, mój Skarb, mój Leoś potrzebuje od nas wiele, wiele uwagi...
Potem przyszedł 8 grudnia. Wtedy zorientowałam się, że chyba powinnam już jakiś czas temu dostać okres. No i ...zrobiłam test. Ot tak. Nie patrząc na niego wyszłam z łazienki. Prawie o nim zapomniałam. Gdy wróciłam, by go wyrzucić, przeżyłam szok. Dwie grubaśne kreski.
Jestem w ciąży.
Tak. Obecnie w 12 tygodniu. Taka magiczna data, bo mówią, że najgorsze za Tobą.
Przeżyłam kilka pierwszych USG, bicie serca, badania prenatalne... Naprawdę siostra albo brat Leosia mieszka w moim brzuchu. To dość dziwne. Choć powoli do mnie dociera.
Nie jest jednak super kolorowo. Jestem już po jednym antybiotyku, po zapaleniu oskrzeli, obecnie mam zapalenie zatok, biorę luteinę na podtrzymanie ciąży, codziennie strzelam sobie zastrzyki w brzuch na rozrzedzenie krwi.. W międzyczasie byłam tydzień z Leosiem w szpitalu, bo jak już pisałam w komentarzach, miał zapalenie płuc. W piątek opuściliśmy szpital,ale przywlekliśmy do domu rota wirusa. Leoś i mąż rąbali - jeden w pieluchę, drugi do wc. Ja wymiotowałam dalej niż widziałam. Do tego podkrwawiam z jelit - powinnam bezwzględnie leżeć przez najbliższe 3 tyg. Pani doktor powiedziała, że jak jelita się rozkręcą to stracę tę ciążę...
Ale jak leżeć, gdy ma się w domu maleńkiego synka potrzebującego uwagi non stop?
Żyję w strachu. Choć staram się być spokojna. Każdy ból brzucha mnie przeraża. Każdy napad kaszlu straszy. Do tego jestem tak zmęczona, że najchętniej zasnęłabym na najbliższe kilka miesięcy.
Może to okropne, co napiszę, ale stan ciąży jest przereklamowany. Czuję się fatalnie. Do tego łapię wszystkie infekcje ( zapomniałam dodać, że miałam już infekcję bakteryjną i drożdżakową tam, gdzie wciskam luteinę ;P). Może to się zmieni w kolejnych trymestrach. Mam nadzieję, że do nich dotrwam.
Czy czuję się inaczej, bo udało nam się zajść w ciążę? Będę zupełnie szczera - nie.
Jestem taka sama jak dawniej, tylko teraz czuję ciążącą na mnie odpowiedzialność za drugie życie. Jeszcze bardziej dotkliwie odczuwam piętno mojej autoimmunologicznej choroby.
A mój synek... Słodycz mojego życia - skończył 11 miesięcy. Umie już samodzielnie przejść kilka kroków. Choć po powrocie ze szpitala przeżywa jakiś regres pod tym kątem. Na słowa "OoooJEJ" kładzie główkę i wtula się w osobę, która stoi najbliżej ( gdy nikt nie stoi przytula się do stołu, albo kanapy). Sygnalizuje, gdy jest głodny wyraźnym mlaskaniem i słowami "mnam, mnam".
Po pobudce mówi "teć" - interpretuję to jak "cześć" :) "Mama" na stałe zagościło w jego słowniku i w sytuacjach zagrożenia jest wykrzykiwane z wyjątkowo wysoką częstotliwością :)
Uśmiecha się rozbrajająco swoim 6-zębnym uśmiechem. Włosy przycinałam mu już dwa, czy nawet trzy razy. Waży 10 kg ( trochę schudł po chorobie :( ) i ma 80cm ( tak go w szpitalu wymierzyli). Ale ciuszki nosi zdecydowanie większe - 86-92cm.
Jest cudowny. I taki piękny. Buźkę ma jak dorosły chłopczyk. Naprawdę, no już ładniejszy to nie mógłby być. (Zapewne myślę tak, bo patrzę na niego oczami matki.)
Chyba w końcu, po 2 miesiącach walki, wyzdrowieliśmy. Wczorajsza wizyta u pediatry potwierdziła, że płucka już brzmią dobrze. Niestety mój synek, zawsze odważny, nie płaczący nawet podczas pobrania krwi w szpitalu, ufnie przyglądający się lekarzom podczas szpitalnych obchodów... wczoraj tak bardzo wystraszył się lekarza, że płakał, wył właściwie, aż do powrotu do domu ( 1,5h). W domu płakałam już razem z nim, gdy wtulony we mnie powtarzał "mama, mama"....
Mamy dość chorób. Chcemy być zdrowi. Wierzę, że nam się uda. Że w sierpniu będziemy zdrową i szczęśliwą jak dawniej, tym razem już 4-osobową rodzinką.
Jestem wciąż z Wami, taka sama. I rozumiem, i wciąż pamiętam,a nawet czuję, Wasz ból. Dlatego na osłodę wklejam zdjęcie najcenniejszego daru w moim życiu.
I spróbujcie się nie uśmiechnąć :)
Wiecie co? Po napisaniu tego posta ( a trwało to kilka dni) czuję ulgę.
Alu, płaczę... Leoś będzie miał rodzeństwo. Po tak długim czasie oczekiwania staniecie się rodzicami dwójki dzieci. Cuda się zdarzają, ba są wśród nas. Życzę Wam wszystkim zdrowia. Jeszcze raz dziękuję za Twój blog.
OdpowiedzUsuńAgata z Gdańska
Ja też płaczę po przeczytaniu Twojego komentarza. To prawda. Cuda są wśród nas. Wystarczy spojrzeć na mojego Leosia. Na mój największy CUD.
UsuńDziękuję, że jesteś tu Agato.
Pozdrawiam.
Bardzo się cieszę razem z Wami :) Zdrówka życzę!
OdpowiedzUsuńWszystko będzie dobrze :)
Dziękuję... :*
UsuńŚledzę Wasze losy od kilu miesięcy, choć rzadko komentuję, jeśli w ogóle, ale czuję jakbym Was znała, choć nawet nie wiem, gdzie dokładnie mieszkacie - chyba gdzieś blisko morza?:) Podczytuję, kibicuję i serdecznie Wam gratuluję. Dokładnie taka sama sytuacja miała miejsce w mojej rodzinie - po adopcji chłopczyka automatycznie w brzuchu pojawiła się dziewuszka, choć wcześniej przez 10 lat para nie mogła doczekać się potomstwa. Alu, tak pewnie miało być. Miał być Leoś, a potem dopiero drugie dzieciątko, nie chcę pisać "Wasze", bo Leoś też jest Wasz, choć urodzony sercem. Podziwiam Cię za tę miłość, która wypływa z prawdziwej głębi, piszesz o niej prosto i pięknie, ale nie każdy by tak umiał kochać i mówić o tym. Dla mnie jesteś Mistrzem Świata w byciu mamą. Dziękuję za piękne posty, za to, jak wiele rzeczy mi uświadomiłaś. Życzę dużo sił, zdrowia i wytrwałości!!!
OdpowiedzUsuńO matko, ja się dziś zaryczę na śmierć.
UsuńTo ja dziękuję. Za takie dobre słowa. I piękne.
Całusy.
Hehe no to ryczymy we dwie:) dużo masz tych fanów, co?:)
Usuńfanów? heh,no co Ty. Bliskich i dobrych ludzi :) To tak :)
UsuńJak zwał, tak zwał. Do wielu serduszek wlewasz wiele ciepła. Uściski z Wlkp!
Usuń:* dziękuję i przesyłam swoje uściski z Trójmiasta :)
UsuńAlu bardzo się cieszę!!!!
OdpowiedzUsuńOj, wiem, jak bardzo musi Ci być ciężko, Leoś jest mały i ciągle potrzebuje Twojej uwagi, ja teraz jestem wniebowzięta, że mój czterolatek potrafi się sobą zająć i mogę najzwyczajniej leżeć do góry brzuchem, jak źle się poczuję.
Znalazłaś dobrego lekarza do prowadzenia ciąży? Ja niestety mam z tym ogromny problem, bo każdy boi się mną zająć, mam namiary na lekarkę z Klinicznej (niestety) w niej moja ostatnia nadzieja.
Pozdrawiam Ciepło!
Ojej, udało się Wam? :)
UsuńTrafiłam na super Panią doktor. A i tak do kompletu jest moja Pani gastroenterolog.
Buziaki
Dotrwałam do 13 tygodnia, niby jest ok. ale samopoczucie słabe, a mam porównanie...
OdpowiedzUsuńDziś zaliczyłam kolejną wizytę i niestety chętnych brak do prowadzenia ciąży, Mam mieć jeszcze w obstawie hematologa i immunologa, bo żaden ginekolog nie pokusi się na ustawianie mi dawek leków z tak obciążonym wywiadem.
Polecam immunologa dr Suchanek. Mnie prowadzi.
UsuńNo i gratuluję :)
Alu, ja raz zostawiłam posta i teraz to mój drugi post...
OdpowiedzUsuńGratuluję z całych sił, my walczymy 5 lat różnymi metodami odważyliśmy się złożyć wniosek do OA.... Czekamy ....
Cuda się jednak zdarzają, nie przepraszam.... To dobro wraca ze zdwojoną siłą :)
Cała drżę, ręce mi się trzesą jakbym to ja zobaczyła te dwie grube krechy...
Boże tak się cieszę :)
:) Dziękuję.
UsuńPowiem szczerze, że telefon, że jest Leoś...wywołał we mnie większą radość niż te dwie kreski. One to raczej wprawiły mnie w osłupienie.
Adopcja jest cudowna. Miłość do dziecka nie ma żadnego związku z genetyką. Oczywiście chcę urodzić dzidzię, którą noszę. Ale Leoś jest dla mnie na tę chwilę najważniejszy.
Całusy i trzymam kciuki!
AAAAAAAAAAAAAAAA.....Ale suuuuperrrrrr!!!!!Dużo zdrówka!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ściskam!!!
UsuńNudnej ciąży Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńLeoś to prawdziwy szczęściarz. Wy oczywiście też !
Super, dziękuję :)
UsuńAz mnie zjezylo i wzruszylam sie ogromnie! GRATULUJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Was mocno, zycze duzoooooooooooooooo zdrowka. Mam nadzieje, ze Ty i malenstwo poczujecie sie lepiej a dolegliwosci bedzie mniej.
:-*
Dziękuję kochana :* Całusy!
UsuńKochana Alu!!! Jak Ci nie wstyd karmić nas taką BURZĄ EMOCJI!!?! ;) Wzruszyłam się po raz już nie wiem, który.... Bardzo się o Was martwiłam i cieszę się, że w końcu się odezwałaś i jeszcze z takimi wiadomościami. Leoś, Wasz Leoś będzie miał rodzeństwo, a to jest naprawdę ważne i to taka cudowna wiadomość :))))) WOW!!!! Życzę Wam dużo zdrówka, trzymam kciuki, myślami jestem z Wami.
OdpowiedzUsuńCałusy dla Leona :)
Magda:)
och , wstyd mi :))
UsuńDziękuję baardzo kochana. Wszystkiego dobrego!
Tak się cieszę! Trzymam kciuki ( modlitewne) byś dobrze się czuła i maluszek zdrowo przyszedł na świat
OdpowiedzUsuńJej <3 Bardzo dziękuję!
UsuńDałaś w kość, że tak powiem :) ale tak pozytywnie, bardzo się cieszę!!!! super, że Leoś będzie miał rodzeństwo, fantastycznie!!!!
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję i pozdrawiam.
UsuńDroga Alu, sedecznie gratuluje i zycze Wam wszystkim duzo zdrowka !! Super , Leos bedzie mial rodzenstwo w podobnym wieku :)
OdpowiedzUsuńWlasciwie to nie jestem w szoku, ze jestes w ciazy , bo caly czas to przeczuwalam podczas Twojej nieobecnosci. :)
Buziaki dla Leosia!
JUstyna
Ps. Moja zdolnosc do przeczuwania powoli mnie przeraza ... :)
:) Jasnowidzu, a dziewczynkę mam w brzuszku czy chłopca? :)
UsuńBuziaki i pozdrowienia :)
moje przeczucie mi mowi, ze bedzie dziewczynka :)
UsuńTrzymam kciuki za Wasza czworke.!!!
Gratuluję Alu, życzę Wam dużo zdrowia ! Pozdrawiam, stała czytelniczka Ania
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Pozdrawiam serdecznie.
UsuńPopłakałam się, po 2 razy dziennie sprawdzam czy wróciłaś ,życzę duuuużo zdrowia , siły i spokoju . Super ! Leoś jest wspaniały ! Będzie dobrze ,pozdrawiam, Aga
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Staram się myśleć pozytywnie. Musi być dobrze :)
Usuńczyli coś w tym jest...przychodzi moment kiedy oddaje się siebie Bogu, Jemu powierza się najtrudniejsze dla nas sprawy. I wtedy się dzieje. Cud:) Działa Bóg zawsze i wszędzie. A jednak. Bo już w to czasem wątpię:) Gratuluję Wam z całego serca. Życzę już tylko zdrowia i będę nieustannie trzymać kciuki za Waszą rodzinkę:)
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana. Pozdrawiam gorąco!
UsuńAlu, wspaniałe wiadomości :D Wśród znajomy mam nie jedną parę, która po długich staraniach zaadoptowała dzidziusia a w niedługim czasie w brzuchu u mamy pojawiła się mała fasolka. Wszystko jest możliwe. Zdrowia dla Ciebie i dużo siły.
OdpowiedzUsuńA jakie piękne zębiska na zdjęciu. Zaczął już chodzić... mały bohater :)
Że tak długo wytrzymałaś i nic nie napisałaś... Masz stalowe nerwy czy co? ;p
Buziaki :*
Hehe, bałam się. Panicznie się bałam napisać. A poza tym... mojego bloga czytają osoby ze środowiska w którym pracuję, nie chciałam informować o ciąży, póki nie miałam większej pewności, że się utrzyma...
UsuńBuziaki i pozdrowienia.
gratulacje...wspaniała wiadomośc.... chuchaj na siebie i na to Maleństwo.... a w opiece nad Leosiem nie może ci nikt pomóc ?
OdpowiedzUsuńżyczę pomyslności i aby dzidzius rozwijał sie wspaniale....
serdeczności
leptir
http://leptir-visanna7.blogspot.com/
Właśnie ma przyjechać na tydzień moja mama. Zobaczymy czy się uda.
UsuńDziękuję za życzenia i pozdrawiam.
Alu GRATULACJE!!!!
OdpowiedzUsuńAle numer;-0 Ale życie potrafi zaskoczyć i to jest piękne;-)))
Spokojnej ciąży bez chorób. Dbaj o siebie i odpoczywaj. Pomyśl może o niani dla Leosia chociaż na parę godzin, abyś Ty mogła odpocząć. Wiem co mówię, bo nasza 1,5 -roczna Hania potrafi nam nieźle dać w kość-0
Zdjęcie Leosia cudne;-)))
Rośnijcie szczęśliwie i w zdrowiu!!!!
Pozdrawiam-Patrycja
Właśnie szukam opiekunki na kilka godzin dziennie. Ale powiem szczerze, że ciężko znaleźć... Mam jednak nadzieję, że się uda :)
UsuńBuziaczki i uściski dla Hanusi.
Podczytuję Cię od dawna, ale do tej pory się nie odzywałam. Teraz muszę. Ogromne gratulacje dla całej rodzinki. Leoś będzie starszym bratem, a mała różnica wieku, choć teraz daje Ci w kość (ganianie za Małym i ciąża to niezłe wyzwanie) to dla nich będzie okazja do wspólnych zabaw :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci książkowo nudnej ciąży i zdrowia dla Leosia!
Cześć :) Dziękuję za gratulacje i super życzenia :) Niech się spełnią :)
UsuńBuźka i pozdrowienia!
Cieszę się razem z Wami, tak brak mi słów aby wrazić moje emocje!
OdpowiedzUsuń:))))))))))))))) Dziękuję i pozdrawiam.
UsuńWspaniałą wiadomość - Leoś będzie miał braciszka lub siostrzyczkę:))) Yupiii:))))) Tak się cieszę - wystarczy tylko Bogu zaufać:)))) Jesteś cudowną osobą - podjęłaś najpiękniejszą decyzję: macie Leosia. Pan Bóg to widzi - i dzięki temu macie już kolejne maleńkie serduszko do kochania!!!:)) Cieszę się, że nie musiałaś podejmować decyzji o in vitro, że tego nie chciałaś - jesteście super Rodzinką:) spokojnej ciąży - a infekcje tam gdzie luteinę wpychasz:)) - to ja miałam prawie do końca:) Pozdrawiam - P.
OdpowiedzUsuńTak mój Leoś to mój największy skarb (właśnie do moich uszu dobiegają odgłosy krowy, których uczy synka tatuś :D).
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Gratuluję Ci tego kolejnego, pięknego cudu:) spłakałam się, a teraz nie mogę przestać się uśmiechać.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, tym bardziej że no co tu gadać, stworzona jesteś do roli matki:)
Życzę Wam wszystkiego dobrego na ten czas. Niech drugi trymestr będzie takim książkowym czasem radości. Bądź zdrowa i spokojna!
Niesamowita jest ta Boża odpowiedź:) a wiadomość o ciąży, która przyszła w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia, gdy w wielu kościołach błogosławi się mamy oczekujące potomstwa - dla mnie odlot po prostu...!!!
Nie wiedziałam o tym święcie. Poryczałam się. I chyba mnie trochę zamurowało.
UsuńDziękuję, że o tym napisałaś.
Buziaczki
No dokładnie, Niepokalane Poczęcie, piękne święto. Ech Bóg to daje wszystko to, co najlepsze... Ciary... :)
Usuńdokładnie - przecież ta data....:)))
Usuńciary...:))))
UsuńJestem osobą wierzącą, ale nie moge tego czytać : "Bog daje, co najlepsze", albo, że po cos to wszystko było itd itp Po co dał Nam poronienia, dlaczego młode matki umierają na raka? Czy moze odpowiada tylko za dobre rzeczy? A w kościele nie błogosławi się np. rozwódek.
UsuńNo właśnie! Ta data też mnie powaliła. Bóg prawdziwie mówi:-)
OdpowiedzUsuńAlu, Kochana:-)))) Gratulacje! Najpierw dla Leosia - został bratem! I oczywiście dla Was, wspaniali Rodzice!
Ale nam tu wieści podsunęłaś, ale się tu "alusiowa rodzinka" cieszy:-)
Zdrowiejcie szybciutko i rośnijcie zdrowo - cała trójka (taty nie liczę do wzrastania)
:) Kochana jesteś Basieńko. Mam nadzieję, że Leoś za kilka miesięcy pozna swoje rodzeństwo. Któremu już zazdroszczę! Mieć takiego brata jak Leoś - to SKARB!
UsuńBuziaki
No wiedziałam po prostu, że jak już się pojawisz po takiej długiej nieobecności to przywalisz od razu z grubej rury ! ;) Gratuluję i trzymam kciuki, żeby Leoś przestał chorować, a Dzidzia w brzuszku rozwijała się pięknie i książkowo :*
OdpowiedzUsuńHehe, dziękuję Bajeczko!
UsuńCudowna wiadomość :) Cudowna. Leoś będzie miał rodzeństwo. Ba będzie wspaniałym starszym bratem.
OdpowiedzUsuńŚciskam i trzymam kciuki, żeby wszystko dobrze się potoczyło.
Buziaki Kochana;*
Dziękuję i buziaki!
UsuńChociaż jestem "anonimem" codziennie o Was myślałam abyście szybko wrócili do domu :- )
OdpowiedzUsuńKochana! Tak to jest w życiu! Dostałaś swój skarb przestałaś myśleć o płodności czy jest, czy jej nie ma.....bo tuliłaś syncia do piersi.
Ze mną było tak samo,w momencie kiedy przestałam się zadręczać brakiem ciąży zobaczyłam dwie kreski :- ))))
Jak przeczytałam, że jesteś w ciąży to się ucieszyłam tak jak bym widziała swój test te 17mc temu :-))))
Wiem, że ciężko odpoczywać z małym dzieckiem ale wierzę, że Leoś doczeka się szczęśliwie brata lub siostry :-)
E.
:) Dziękuję i też staram się w to wierzyć. Całusy!
UsuńGratulacje ogromne! Leosiowi na bank przyda się rodzeństwo :)! Trzymam kcuki za to by odeszły od Was te wszystkie choróbska, by ciąża przebiegała Ci wzorcowo.
OdpowiedzUsuńI proszę o kcuki za mnie - właśnie podchodzimy do drugiego ivf. Oby tym razem poszło lepiej niż we wrześniu, bo nie wiem ile jeszcze mam sił by godzić się z porażkami
Oj, ogromnie trzymam kciuki... Niech się uda! Przesyłam dobrą energię!
UsuńWiem, że trudno w to teraz uwierzyć, ale wszystko jest po coś!
Buziaki
Kilkanaście sekund po wejściu na wpis z mojego gardła wydobyło się siarczyste " o ja pie***ę!" :)))
OdpowiedzUsuńMoże nie jest to najelegantsze wyrażenie mojego radosnego zaskoczenia, ale tak właśnie było jak bum cyk cyk :))
Gratuluję z całego serca :)
Ciąża jako stan fizyczny bywa dość męcząca (senność, słaba odporność i inne), ale zobaczysz (a prawdopodobnie już miałaś okazję) że niesie ze sobą również wspaniałe emocje i odczucia, które są niepowtarzalne dla żadnego innego stanu.
Trzymam kciuki, żeby wszystko potoczyło się dobrze!
:) hihi, nie klnij przy dziecku ;)
UsuńDziękuję za kciuki :* I dobre słowo! Buziaki!
Jeju, jak ja się cieszę - wierzę, że Twój wpis pomoże innym zastanawiającym się co w życiu wybrać:)))) Co jest najważniejsze i dlaczego takie, a nie inne decyzje:)
OdpowiedzUsuń:) Moja decyzja, by szukać Leosia była najpiękniejszą decyzją mojego życia. Stała się jego sensem :)
UsuńMam nadzieję, że pomogę tym, którzy przeżywają swój ból, zrozumieć, że macierzyństwo, rodzicielstwo, nie jest we krwi, jest w sercu.
Naprawdę!
Buziaki
dokładnie - nie metody niemoralne, ale te najpiękniejsze decyzje w życiu:)) GRATULUJĘ
UsuńJa równiez gratuluje z całego serca - jak dobrze ze Leoś bedzie miał rodzeństwo:D
UsuńO jacie każdej wiadomości bym się spodziewała ale nie ciążowej!! Cudownie! Jak widzisz z przeznaczeniem się nie wygra i na nic snuć plany chociażby o kolejnej adopcji. Z tego co misternie liczę, bo między dziećmi będzicie mieli podobną różnicę jak my, trochę ciężko na poczatku, ale jak już dzieci chodzą to jest cudownie jest mieć po swoich obydwu stronach kochane maleństwa. Będę trzymać kciuki, żeby wszystko było dobrze, bo skoro to pierwsza ciąża to musi też przyjść czas na euforię a nie tylko strach. Ściskamy Was mocno! Ale zrobiłaś nam piękną niespodziankę!!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za Twój komentarz. Jeśli wszystko się uda, to różnica wieku będzie 1,5 roku. Na razie o euforii ciężko mówić. Zdjęć brzuszka nie robię. Jakoś boję się zapeszyć. Ale masz rację, może jeszcze przyjdzie na tę euforię czas. Mam nadzieję.
UsuńDziękuję, że jesteś. Dziękuję za ciepło.
Ehh! Dziękuję! To wiele dla mnie znaczy!
Gratulacje!!!! Wiem, że nie jest Ci lekko. Jakbyś o mnie pisała, od początku ciąży z Fasoliną byłam już 4 razy chora, raz na antybiotyku, raz w szpitalu z Synkiem kilka dni bo miał zapalenie płuc, niedawno byliśmy na SORze, chyba z 10 razy w przychodni. Jestem na duphastonie i niestety borykam się już ze skurczami ale chociaż plamienia minęły. Ja wierzę że będzie dobrze i tego samego Wam życzę :)
OdpowiedzUsuńO mamo, właśnie widzę, że jedziemy na podobnym wózku. Musi się nam udać, w co bardzo wierzę! Buziaki
UsuńCo ma się nie udać :( trzeba pozytywnie myśleć. Przy tych hormonach to konieczne :)))
UsuńMiała być uśmiechnięta buźka :) Jakiś błąd się wkradł :)
UsuńAle wiesci! Wszystkiego bym sie spodziewala, ale nie tego!
OdpowiedzUsuńWielkie gratulacje! :)))
A wiesz, ze Twoja historia nie jest pierwsza jaka znam o mamie, ktora po adopcji pierwszego dziecka, zaszla w ciaze, mimo, ze wczesniej wiele lat sie z mezem starali i nie mogli miec dzieci? Podobnie jak z dziewczynami nieplodnymi, ktorym w koncu uda sie zajsc w cize. Czesto w kolejna zachodza bez problemu. Zreszta, jestem jedna z nich. Na pierwsza ciaze czekalam ponad 3 lata. Na druga (kiedy machnelismy z mezem reka, myslac, ze znow przed nami pare lat) dwa miesiace. :)) Najwyrazniej posiadanie juz jednego dziecka, niewazne czy biologicznego, czy adopcyjnego, uwalnia w nas - kobietach jakies ukryte hormony. :)
O, to u Was bedzie podobna roznica wieku jak u nas! Ja zaszlam w druga ciaze jak corcia miala 10 misiecy i miedzy moimi Potworkami jest niemal rowne 19 miesiecy. Nie ukrywam, na poczatku bylo ciezko. Zaczynajac juz od trudow ciazy kiedy po domu biega energiczny roczniak, o czym juz sie przekonujesz na wlasnej skorze. ;) Podobnie, jesli nie masz pod reka babci do pomocy, pierwszych kilka miesiecy z dwojgiem dzieci ponizej 2 roku zycia, to szkola przetrwania. ;) Ale nie przerazaj sie! Wszystko jest do przezycia! Moje dzieciaki maja teraz 3.5 oraz 2 latka i cudownie jest patrzec na ich budzaca sie wiez, na to jak coraz czesciej razem sie bawia, lgna do siebie... Z perspektywy czasu widze, ze warto bylo sie przemeczyc, zeby teraz moje dzieci byly dla siebie najlepszymi kumplami! :))
Jeszcze raz gratulacje!
Pocieszyłaś mnie. Choć na razie jeszcze nie myślę, co będzie potem. Na razie bardzo chcę, żeby się udało... a potem no cóż... czołem po ziemi, niczym zombie, ale do przodu ;)
UsuńBuziaki
Podczytuję Cię od dawna , nie komentuję nigdy niczego ale dziś muszę :) Popłakałam się teraz tak, aż mąż z kuchni przyleciał sprawdzić co tym razem przeczytałam:) Tak strasznie się cieszę , jesteś niesamowita ,chciałabym mieć w sobie tyle spokoju, ciepła i miłości i tak pięknie o tym piszesz..
OdpowiedzUsuńMoje szczęście po długiej walce właśnie woła mnie z pokoju, żebym koniecznie się z nim położyła :) Cuda istnieją :)
Ogromne buziaki dla Was , a szczególnie dla Leosia - jest absolutnie słodki:) i te zdj Twoje...bajka:)
Pozdrawiam i dużo siły życzę!
E.
Dziękuję :* Za komentarz, za ciepłe słowa. Nie wiem, czy mam w sobie ten spokój, o którym piszesz. Staram się z całych sił go zachować, ale bywa różnie.
UsuńPozdrawiam i całuję :)
Kochana gratulacje :) Życzę wam dużo dużo dużo zdrówka i trzymam mocno kciuki :) a zdjęcie boskie
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję i pozdrawiam!
UsuńTo jest tak......
OdpowiedzUsuń"......Bóg za dobre wynagradza, a za złe karze....."
Leoś ma coś w sobie magicznego....
....musiał BYĆ....
Oczywiście, że musiał być. Mój najsłodszy kawałek nieba, mój CUD, moja magia. Wszystkim życzę takiego super synka, jak mój :)
UsuńO ku....a:))) Aluśka, ty to masz wejścia:) cudnie ! Buziole uahhhhhhhhh
OdpowiedzUsuńHehehe :) Pozdrawiam i ściskam :)
UsuńWspaniała wiadomość!!!Dużo zdrówka dla Ciebie i Twojej rodzinki***
OdpowiedzUsuńmamadzidka.wordpress.com
Dziękuję :) Ściskam Was i całuję mocno! :)
UsuńO rany ale jaja :D Super!!! Gratulacje!!!!!!!!!!!!!! 2015 to będzie rok dzieciaków, od początku codziennie dowiaduję się o nowej ciąży xD
OdpowiedzUsuńHehe, no chyba tak :) Bo ja też :)
UsuńNiesamowita wiadomość! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję, mocno, serdecznie! :D
Leosiowy uśmiech ...:D:D
:) Dziękuję :)
UsuńŚciskam i pozdrawiam.
Wow😀 GRATULACJE. Cuda się zdarzają. Powodzenia
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
UsuńO maaaaaatko!!! Tak rzadko tu zaglądam, tak słabo Was znam, ale... po tym tytule czułam, że to TA wiadomość! Ala! Cudownie!!! Życzę Wam przede wszystkim zdrówka.
OdpowiedzUsuńLeoś zachowuje się jak najbardziej normalnie, trochę czasu minie zanim odzyska pewność siebie i ufność do "białych fartuchów".
Pozdrawiam i trzymam za Was kciuki!
Dziękuję serdecznie, zdrówko nam potrzebne :) Buziaki
UsuńNoooo to jest wiadomość ja rozumiem!!!! Gratulujemy!!!! Niesamowite!!!! Ala jak cudownie! Chwała na wysokości!
OdpowiedzUsuńCzujesz się podobnie do mnie, ja tak samo wciąż czuje ból niepłodności, jestem w ciąży ale to nie zmieniło mojego podejścia, to cierpienie jakim jest to cholerne czekanie, walka, klepki w głowie wciąż mam w tym samym miejscu... to nie minie, a może i dobrze! :) Chcę wspierać, w końcu nikt nie jest tak ubogi by nie ofiarować zwykłej modlitwy!
Podobno najgorszy okres masz za sobą, jeśli chodzi o tc, choć ja odkrywam każdego tygodnia 'coś nowego':) jeśli będziesz miała pytania, śmiało... ja mam wszystkie możliwe i niemożliwe dolegliwości:)
Ala Synka masz super!!!! Gratuluję!
Uściski dla Cioci od naszego Synka prosto z brzuszka!
:) Dziękuję Ci bardzo. Wiem, że Twoja ciąża obfituje w różne niespodzianki, ale czytałam też, że czujesz się już lepiej. Ściskam Cię mocno i ... oby do rozwiązania :)
UsuńBuziaki
Alu gratuluję serdecznie!!! Wspaniale!!! Leoś będzie miał rodzeństwo. Codziennie wchodziłam na twojego bloga i wyczekiwałam nowych wpisów. Dużo zdrówka dla Ciebie i Leosia najwspanialszego chłopczyka na Świecie. :) Pozdrowienia z dolnośląskiego. Gośka
OdpowiedzUsuńDziękuję Gosiu, my również ściskamy i pozdrawiamy :)
UsuńAlu gratuluję serdecznie! Obu Skarbów :) Leoś jest cudny.
OdpowiedzUsuńCuda się dzieją, do tego tak wyraźnie odciśnięty Boży palec, będzie dobrze.
Pozdrawiam gorąco!
Właśnie dlatego, że wierzę w tę Boską ingerencję, mam przeczucie, że teraz będzie dobrze. Musi być :)!
UsuńBuziaki
Gratuluję Ci bardzo :))) To taka radosna i niesamowita wiadomość!!! Alla, życzę Ci abyś została mamą dwójki cudownych dzieci, abyś zdrowo donosiła tę ciążę, szczęśliwie urodziła to dzieciątko. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. Tak bardzo się cieszę, że jesteś bardzo szczęśliwa mając Leosia i teraz będziesz miała drugi, wielki powód do radości.
OdpowiedzUsuńChwała Panu za to wszystko, za Leosia, który odmienił Twoje życie, który ukoił ten straszny ból niepłodności, uczynił Cię szczęśliwą i spełnioną, i chwała za to małe dzieciątko, kolejne Wasze Dziecko, rodzeństwo dla Leona. Anna-Róża
Dziękuję Anno i pozdrawiam serdecznie, życząc byś i Ty znalazła swoje ukojenie.
UsuńAlu też mam łzy w oczach . Całym sercem jestem z Wami. Myślę że Bóg wie co robi i będzie dobrze. Zobaczysz! :)
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję :* Pozdrawiam i całuję.
UsuńO jejku! Cudownie! Dałaś szansę Kochanemu Chłopczykowi, to teraz Ty dostałaś nagrodę, chyba najcudowniejszą nagrodę!! Tak bardzo się z Tobą cieszę, bo jakoś gdzieś kiedyś w jakimś poście wyczytałam, że chyba z Częstochowy, a jakoś mam taki sentyment do tego miasta, to tym bardziej się cieszę z Twojego szczęścia!! :):) jednak to prawda, gdy się słyszy, że po adopcji zachodzi dużo par w ciążę, och cudownie!! :):) trzymajcie się dzielnie!!!! :*
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńA jesteśmy z Trójmiasta :)
Pozdrawiam serdecznie i ściskam.
Wspaniała wiadomość! Współczuję problemowej ciąży, ale jak się ma problemy hormonalne, to niestety tak jest. 3/4 ciąży przeleciałam na luteinie, przerabiałam kilka hospitalizacji nawet, ale się udało. I Wam się uda! Trzymam kciuki za nowego człowieka do kochania w Twoim życiu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie :) buziaki
UsuńOgromne gratulacje i zdrówka dla was.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy w 31 tygodniu ciąży.Buziaki dla Leosia
Oj jak masz dobrze :) Już niedługo rozpakowanie :)
Usuńgratulacjeeeeeee :*
OdpowiedzUsuń:) :*
Usuńprzeczytalam jeszcze RAZ !!! jestes w ciazy! to CUDEK MALUTKI!!!!
OdpowiedzUsuńGRATULACJE JESZCZE RAZ ! MOCNOOO WAS ŚCISKAM!
Dziękuję :*
UsuńAlunia bardzo się cieszę i gratuluję. Codziennie zaglądałam na bloga i martwił mnie ten brak wpisów, już się bałam że coś złego się u Was stało a tu taka dobra wiadomość. Bądźcie zdrowi i szczęśliwi, aby kolejne tygodnie, miesiące mijały spokojnie i szczęśliwie. Ależ mi się buzia cieszy, fajnie że Leoś będzie miał rodzeństwo :) pozdrawiam nela81
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Nelka :* Ściskamy Was mocno :*
UsuńGratulacje:) Super wiadomość :)Zdrowia życzę :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDroga Alu, padło to tyle pięknych, wzniosłych słów:), a ja napiszę najprościej jak potrafię, Alu ja Wam po prostu kibicuję:) życzę dużo zdrowia dla Całej Twojej Rodziny, Pozdrawiam, Ania
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję, że wygramy tę walkę :)
UsuńWczoraj kilka razy pisałam i kasowałam komentarz. Ale chcę i tu zostawić swój ślad, głos, że jestem z Tobą, że trzymam kciuki, że wierzę, że wszystko będzie dobrze - bo będzie! Jestem dobrej myśli, zresztą tylko takie krążą wokół Twojej osoby, Twojej rodzinki :) Ślę moc buziaków i życzę zdrówka :*
OdpowiedzUsuńDziękuję Julka :) My też całujemy Twoją piękną rodzinkę i ściskamy :):):)
UsuńWszystkiego się spodziewałam, ale nie takiej wiadomości! Gratuluję Alu! Myślę, że dostałaś najlepsze potwierdzenie, jakie można dostać na to, że Leoś miał zostać Twoim synem. Mam nadzieję, że teraz już wszystko będzie dobrze. Będę się o was modlić. O całą czwórkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Ewo. Oczywiście, że Leoś miał i jest moim synkiem. I ręczę swoim życiem, że dał mi więcej szczęścia i spełnienia niż mogłam przypuszczać ( a przecież nigdy w to nie wątpiłam). Ufność z jaką dziecko na Ciebie patrzy, bliskość jaka wywiązuje się między rodzicem a dzieckiem i miłość jaka wypełnia cały dom - to właśnie kwintesencja rodziny.
UsuńA ciąża...jest dla mnie nowym doświadczeniem. Nie gorszym, nie lepszym niż adopcja. Innym. Ale na razie tylko adopcję znam w pełni i wiem, że jest najpiękniejszym darem, jaki w życiu otrzymałam. Życzę Ci tego samego! Całuję!
Przeczytałam i moje pierwsze słowa ALE JAJA !!!!! Cudownie:) Podczytuję Was regularnie, żyje życiem Waszej rodzinki i modlę się, abym umiała podjąć w końcu właściwa decyzję, zwłaszcza, że jak widzę, że jedna wspaniała decyzja o adopcji Leosia pociągnęła tyle dobrego za sobą:):):)
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrówka dla Was wszystkich !
Takich wspaniałych decyzji, które pociągają za sobą samo dobro, Ci życzę :) Dziękuję za pozostawienie swojego śladu :) Buziaki.
UsuńWitaj Allu84! Od jakiegoś czasu czytuję Twojego bloga i jestem zakochana w sposobie, jaki opisujesz perypetie Twoje i Twojej rodziny. Trzymam z całych sił kciuki, aby się Wam wszystko układało po Waszej myśli. Dzisiaj całkiem przypadkowo pomyślałam, co słychać u Ciebie i Waszego synka, a tutaj TAKA NIESPODZIANKA!!!!!!! Jestem całym sercem z Tobą i trzymam kciuki z całych sił, aby wszystko szło w dobrym i pozytywnym kierunku! Jesteś wspaniałą osobą, pełną ciepła, radości i miłości. Wiesz, co jest dla Ciebie najważniejsze i dążysz do tego! Za to Ciebie podziwiam! Bądź szczęśliwa i ciesz się tymi chwilami! Sama jestem mężatką i mamą dwójki skarbów (córeczka ma 5,5 roku, a synek niedawno skończył 2 latka) i pierwsze słowo, jakie przychodzi mi do głowy, aby opisać siebie, to szczęśliwa dziewczyna. Tego Tobie także życzę z głębi mojego serca. Trzymaj się dzielnie i cieplutko!!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco,
Monia
Serdecznie dziękuję za takie ciepłe i piękne słowa. Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Twoje Skarby :)
UsuńDroga Alu :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci gratuluję, że przeszliście z Leosiem te ciężkie, chorobowe chwile.
Przeczytałam Twój post jednym tchem i nie jestem sobie w stanie wyobrazić jakie emocje Tobą targały przez ten czas.
Chciałam Ci tylko napisać, że dzień, w którym zrobiłaś test 8 grudnia - to święto -Niepokalane Poczęcie NMP :) :* Ja w tym dniu - 8 grudnia - rozpoczęłam modlić się Nowenną Pompejańską i wiem, że daje ona mi siłę na kolejny dzień walki. Ta Nowenna budzi bardzo osobiste i piękne uczucie. Mój mąż jest pod wielkim wrażeniem, że jednak nie przerwałam tej modlitwy, bo zajmuje ona sporo czasu i trwa 54 dni. Za niecałe 2 tygodnie kończę ją i chciałam Ci przekazać, że jeśli tylko czujesz się na siłach zacznij odmawiać w Waszej intencji tą Nowennę. Jestem pewna, że Matka Boska Wam pomoże. Sama wiesz, że też walczę o dziecko i nie stoję za kościołem murem, ale tą modlitwę bardzo Ci polecam. Pozdrawiam Was mocno .
Jeśli będziesz chciała jakieś wskazówki - pisz ! Buziaki !
Droga Alu :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci gratuluję, że przeszliście z Leosiem te ciężkie, chorobowe chwile.
Przeczytałam Twój post jednym tchem i nie jestem sobie w stanie wyobrazić jakie emocje Tobą targały przez ten czas.
Chciałam Ci tylko napisać, że dzień, w którym zrobiłaś test 8 grudnia - to święto -Niepokalane Poczęcie NMP :) :* Ja w tym dniu - 8 grudnia - rozpoczęłam modlić się Nowenną Pompejańską i wiem, że daje ona mi siłę na kolejny dzień walki. Ta Nowenna budzi bardzo osobiste i piękne uczucie. Mój mąż jest pod wielkim wrażeniem, że jednak nie przerwałam tej modlitwy, bo zajmuje ona sporo czasu i trwa 54 dni. Za niecałe 2 tygodnie kończę ją i chciałam Ci przekazać, że jeśli tylko czujesz się na siłach zacznij odmawiać w Waszej intencji tą Nowennę. Jestem pewna, że Matka Boska Wam pomoże. Sama wiesz, że też walczę o dziecko i nie stoję za kościołem murem, ale tą modlitwę bardzo Ci polecam. Pozdrawiam Was mocno .
Jeśli będziesz chciała jakieś wskazówki - pisz ! Buziaki !
Dziękuję, będę się modlić! Mam nadzieję, że wytrwam... Bo z moją sumiennością bywa różnie ;/ Ale póki co mnie zmotywowałaś. Wszystkie dobrego Sophie, wierzę, że wszystko i u Was będzie dobrze. Bóg zaskakuje i zadziwia :)
UsuńBuziaki.
Uwierz mi, że "słomiany zapały" są moją domeną ;), ale wytrwałam. Napiszę Ci maila w najbliższym czasie. Z całego serca będę trzymać kciuki, byś się modliła. Zresztą sama zobaczysz , że wiele cudów nadal będzie gościć w Twoim życiu.
UsuńKibicuję całej Waszej czwórce ! :*
OdpowiedzUsuńI ja Wam! :*
UsuńGratuluje! ciesze sie bardzo!!!!!!!!!!!!!!! sierpnioeczki sa super- mam taka jedna w dou :-) i trzymam kciuki, zeby choroby juz Was omijaly szerokim lukiem....bardzo szerokim. Ania
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :)
UsuńTo prawdziwy Boży Cud......duzo, duzo zdrowia...
OdpowiedzUsuń:))) Dziękuję :) Całusy.
UsuńTak sie ciesze.Czytam Was od jakiegos czasu wiec znam Wasze losy i walke o rodzine.Prawda jest twierdzenie,ze dobro powraca :))) Wszystkiego co najlepsze i duzo zdrowia w najblizszym czasie :**
OdpowiedzUsuńjednak zycie potrafi zaskoczyc...
Dziękuję serdecznie.
UsuńA życie...tak, potrafi zaskoczyć. I to jest piękne :)
Gratuluje, faktycznie to cud i oby tylko było wszystko dobrze i z Tobą i maleństwem . Pozdrawiam serdecznie i całuski dla Leosia.
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana. Serdecznie pozdrawiam.
UsuńKiedyś odzywałam się częściej pisałam Ci,że w tym samym czasie skończyliśmy kurs adopcyjny i czekamy na dzieciątko, zakończyliśmy całe leczenie, odpuściliśmy i czekaliśmy.... i w kwietniu w miesiącu, gdzie nie zażywałam żadnych leków zrobiłam test tak od niechcenia....Moje zdziwienie było ogromne...okazało się że jestem w ciąży, nasz mały cud leży już w łóżeczku i ma na imię Antosia.Bardzo Wam gratulujemy, dbajcie o siebie, buziaczki dla Leosia :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo Kasiu. Gratuluję serdecznie.
UsuńJednocześnie dziękuję Bogu, że u nas z tą niespodzianką zaczekał. Że mam mój wymarzony cud, który teraz też leży w łóżeczku ( i rzuca się niemiłosiernie, bo to pora snu,a z nim trzeba walczyć :P). A mój drugi cud, niech zdrowo rośnie. Żeby Leoś miał się z kim bawić, a ja żebym miała więcej słodkich mordek do kochania :)))
Buziaki
Alu, ten wpis powinien mieć podtytuł ostrzegający o treści wyciskającej łzy ;). Popłakałam się jak bóbr. Kibicuję wam mocno, serdeczności ślę i ukochy dla całej... czwórki ;). Marta.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :* Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
UsuńOjej, gratulacje!!!! A co do przeteklamiwanua stanu ciazy to wszystko zależy, ja mam za soba dwie i w jednej było super, w drugiej zaś myślałam, ze sobie coś zrobię, tak fatalnie ja znosiłam... Nie ma reguły:) ale nastaw sie, ze po porodzie czeka Cie największe trzęsienie ziemi- wiem, wiem, teraz kompletnie tego nie czujesz ( tez nie czułam, wyprawkę robiłam pod koniec 8 miesiąca bo mnie maź zmusił). Tez byłam wpatrzona w to starsze i jak mi ktoś mówił, ze jak tylko pojawi sie młodsze to ono zawojuje naszym światem, to fukalam niczym wkurzony kot. Jak bardzo sue myliłam...:) wiem, jest Leo i on jest teraz dla Ciebie najważniejszy ale spróbuj choć troche cieszyć sie ta ciąża ( wiem, wiem, ja tez zaliczyłam 3 straty i znam ten strach) bo ona tak szybko mija a potem pozostaje żal, ze niewiele sie z tego czasu pamięta... :) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńA.
Hehe, no spodziewam się trzęsienia ziemi. Zastanawiam się czy dam radę fizycznie wszystko ogarnąć. Nigdy nie ukrywałam, że ze mnie słaby zawodnik. Obyśmy tylko się z mężem nie zabili to będzie dobrze :D
UsuńBuziaki i pozdrowienia.
Fantastyczne wieści - gratlujemy i trzymamy kciuki za Wasze zdrówko!
OdpowiedzUsuńDziękuję i ja trzymam za Wasze!
UsuńGratulacje Alu, dbaj o siebie i Nowego Człowieka :) Spokojnej ciąży i dobrego czasu dla całej Waszej czwórki:*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :*
UsuńNa takie wiadomości było warto czekać. Niepokoiłam się trochę ciszą u Ciebie, ale takiej nowiny się nie spodziewałam. Cieszę się z Wami. Gratuluję. Ojej... Nieskładny ten komentarz, ale to z emocji.
OdpowiedzUsuńAlu. Dbaj o siebie i to Nowe Życie w Tobie. A ja obiecuję modlitwę.
Jesteś wspaniała. Naprawdę.
UsuńCzekam na Wasz telefon. Czuję, że to już niedługo i przestępuję z nogi na nogę!
Buziaki
Alu, jestem tu nowa ale od bardzo dawna śledzę Twój blog. Na początku gratuluje i życzę dużo zdrowia! Moja historia nie jest usłana różami... Mężatką jestem od 6 lat i od tego czasu staramy się z mężem o dziecko. Próbowaliśmy wszystkiego, nawet in vitro przez które bylam dwa razy w ciąży. Niestety szczęśliwego rozwiązania nie bylo. Za każdym razem na kontroli bylo brak akcji serduszka. Nie wiem co robic, nie wiem jak sobie pomoc. W okolo co słyszę to znajoma w ciąży, to urodziła itd, bardzo chce miec dziecko, potrzebuje jego. Póki co czas sie zatrzymał, musze poczekać na następną wizytę a to czasowo sie rozchodzi. Ciagle zadaje sobie pytania: Czemu Bóg mnie każe? Za co to wszystko??!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie Alu i życzę wszystkiego dobrego
Popłakałam się ze szczęścia no i to zdjęcie takie cudne - chce się tulić, całować dzieciaszka.
OdpowiedzUsuńCiesze się razem z Tobą, trzymam mocno kciuki za Was. Już jesteście wspaniałą rodziną! A ty tak pięknie opisujesz swoją miłość do synka .
marucia
Ala, jezuuuuu ja to dopiero teraz przeczytałam :)))) Matko Święta Alka to cudownie. Rozumiem wszystko to co piszesz. Trzymaj się szczęściaro!!!!! :)))))))
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że jest ciąża, bo zjawił się Leoś. Bo została zwolniona blokada psychiczna, co by nie nastąpiło, gdyby nie pojawił się synek. Ile razy już podobne sytuacje następowały.
OdpowiedzUsuńJuż teraz jesteś niesamowitą mamą i mimo tego, że jestem od Ciebie starsza mogę czerpać wzór. :*
Już teraz uśmiecham się na Wasze przyszłe dni. Życzę sporo zdrowia.
Aneta