11:21 PM

Halo, halo!

Lubię rozmawiać przez telefon. Ale przy dwójce małych dzieci muszę mieć wolne obie ręce. Dlatego od kilku dni używam słuchawki pod bluetooth.

Jemy śniadanie. Leoś ma w miseczce bułeczkę pokrojoną w kwadraciki i paróweczki pokrojone w grubsze talarki.
"Ej, patrz na Leona"- mówi mąż.
Patrzę więc, a to co widzę jest doprawdy interesujące. Młody upycha sobie kawałek parówki do ucha...i mówi: "Hajo, hajo! Tatuś?"

Rozbawił nas do łez.



29 komentarzy:

  1. Wspaniały obserwator Wam rośnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Aż boję się pomyśleć, co będzie dalej :)

      Usuń
  2. Świetny jest! :) jeszcze pewnie nie raz czymś zaskoczy! :D
    ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana czy mogę prosić o kluczyk do bloga na adres trwajchwilo@gmail.com?

      Usuń
  3. A juz nie szukasz kogos do pomocy tak na codzień cieżko Ci ja mam jedną 2 latkę i czasem nie mam juz gdzie ręce włożyć bo ciach i cos rozmarze na scianie albo ostatnio wyrzuciła jajka z lodówki . A jeszcze do tego chora jesteś . A słyszałaś że w ciąży dziecko wysyła mamie komórki macierzyste do chorego organu. Moze dla tego lepiej sie czujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, słyszałam i pewnie dlatego była poprawa. Masz rację.
      Co do pomocy to już nie szukam. Sparzyłam się bardzo i nie zaufam już raczej nikomu.
      Buziaki

      Usuń
  4. Bystry synek :)
    Natomiast co do tego typu urządzeń jestem sceptyczna, zwłaszcza jak ludzie idą ulicą i "gadają do siebie" ;) Ostatnio nawet trafił mi się pan w kolejce zakupowej - z jednej strony mówił ekspedientce z kartki, co potrzebuje, a z drugiej rozmawiał przez telefon. Stałam z takiej strony, że nie skojarzyłam telefonu, bo oczywiście z jednej ręce miał zakupy, a w drugiej listę. Początkowo myślałam, że gada sam do siebie... ale przy długości tej listy zakupowej zaczęło mnie to denerwować... Rozumiem, że ludzie mają mało czasu i zakupy to "zbędna" czynność, ale czy wszyscy naokoło muszą tego słuchać?
    U Ciebie przy dwójce maluchów zupełnie rozumiem :) Bo to zawsze jednak lepiej mieć ręce wolne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety należę do tej grupy ludzi co ten pan ze sklepu ... Biję się w pierś... Ale zazwyczaj to właśnie na spacerze mam czas, żeby porozmawiać z kimś bliskim, a naprawdę bardzo tego potrzebuję, bo inaczej grożą mi pieluchowo-kaszkowe zmiany w mózgu.
      Buziaki i pozdrowienia

      Usuń
  5. Hehe, No w koncu! Wiedziałam ze parówki mają jeszcze jakieś zastosowanie! Brawo dla Leona za kreatywność

    OdpowiedzUsuń
  6. I jest nowy wpis tak szybko. Leoś wymiata spryciarz. Zdrowia i spokoju życzę rodzince. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo.
      A ja spięłam się i mam nadzieję, że wpisy będą częste. Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. HAHAHA Synek Mistrz! Rozczulił mnie tą parówką bardzo:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fantastyczny maluch :). Naśladownictwo dorosłych przez takie słodkie Maluchy jest śmieszne i jednocześnie takie wzruszające :). Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietny maly nasladowca! :)

    Przypomnialo mi sie jak moja cora kiedys, patrzac na mnie nakladajaca na twarz krem, zaczela "pacac" sie po buzi klockiem. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Naśladownictwo naszych pociech nie dość, że tak ważne dla ich rozwoju, to jeszcze potrafi rozśmieszyć do łez :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bystrzacha z Leosia. O gąbkach i fasolkach w nosie słyszałam. O parówce w uchu do tej pory nie :)

    OdpowiedzUsuń

Klik!

TOP