I jest, nowy wygląd, nowe opisy!
Czuję się wzruszona, trochę to głupie, ale czuję się wzruszona własnym blogiem. Jego nowym wyglądem utożsamiającym nasze życie. Tym zapisem naszej drogi. I szczęściem, które jest mi dane przeżywać.
Udało się. Odnalazłam siebie, sens życia, szczęście.
Wam też się uda.
Dziś Leoś nie mógł zasnąć, a ja tak chciałam dokończyć całodniową pracę nad tłem i nagłówkiem do bloga. Umęczony, po 1,5h lulania, usnął na moich rękach. Podczas usypiania co jakiś czas głaskał mnie łapką po policzku albo kręcił kosmyk moich włosów. "Odlatywał" dobre 10 minut, a gdy usnął ...mimo mdlejących rąk...trzymałam go dalej. I płakałam. Ze szczęścia i miłości. A w tle Turnau&Umer śpiewali...
"(...)Kiedyś tam, będziesz miał dorosłą duszę,
Kiedyś tam, kiedyś tam...
Ale dziś jesteś mały jak okruszek,
Który los rzucił nam.
(...)
Kiedyś tam będziesz spodnie miał na szelkach,
Kiedyś tam, kiedyś tam…
Ale dziś jesteś mały jak muszelka,
Którą Los rzucił nam."
Mój mały okruszek, moja maleńka muszelka... Mój mały wszechświat w tym małym, kruchym, ale jakże silnym ciałku.
A teraz kilka informacji z naszego życia:
Mówiłam Wam, jak Leoś uwielbia się tulić? Jeśli nie biorę go na rączki dłużej niż 20 minut, nawołuje mnie, zaczyna popłakiwać, podnoszę go, a on obtacza mnie natychmiast swoimi ramionkami za szyję i wsysa mi skórę, jakby robił malinkę. A potem chichra się w głos z radości.
Śmiech dziecka jest zaraźliwy. To prawda, że "gdy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat"...
Mój mały Szkrab zaczął sam stawać. Podciąga się w łóżeczku i próbuje wytrzymać w pionowej pozycji jak najdłużej - tańczy wówczas przy barierce, a ja zanoszę się od śmiechu. On wtedy zerka na mnie ze zdziwieniem i sprzedaje mi ten swój uśmiech łobuza - ten mój ulubiony!!!
Lubimy na siebie patrzeć. Czasem dla zabawy udaję, że nie patrzę na synka.
"Eeee! Eeeee! Baba brrr!" - nawołuje.
Udaję, że nie słyszę. I Bóg mi świadkiem, że mój 7-miesięczny Szkrabuś próbuje zawołać mnie po imieniu:
"Ałaaa, Ałaaaaa" - krzyczy, gdy długo nie reaguję.
No wtedy muszę się odwrócić i mówię:
"Po imieniu do mamusi nie mówimy. Jestem mama! MA-MA".
Synuś interpretuje to na swój sposób, czyli w Leosiowym tłumaczeniu:
"Uśmiech łobuza, raz proszę!"
:)
Szarpanie za włosy, szczypanie twarzy mój synek stosuje wszędzie i zawsze. Strasznie mnie to boli i złości. Czasem muszę się ostro przyhamować, żeby na niego nie krzyknąć.
Podczas jedzenie muszę Leośkowi zakładać 3 śliniaki. Pierwszy to taka chustka pod samą szyjkę. Drugi to zwykły śliniak. Trzeci to śliniak plastikowy, żeby mały nie przemókł. Ale pomimo przygotowanej przeze mnie tarczy antybrudzeniu się - po jedzeniu musimy się całkowicie przebrać, a czasem nawet wykąpać. Bo rączka z rękawem zawsze ląduje w buzi, gdy jest w niej największa porcja obiadku. A na kichanie przychodzi ochota właśnie wówczas, gdy mamusia włoży do ust sporą porcję kaszki.
Ale, że dzieci dzielą się na dwie grupy - czyste i szczęśliwe - wszyscy przecież wiedzą :)
Mogłabym tak bez końca. Ale zostawiam sobie na kolejne posty ;)
A na zdjęciu poniżej mój tancerz ;) Trochę musiałam go ukryć obrabiając zdjęcie, dbając o jego anonimowość ;)
PS. Materacyk zostanie obniżony dziś lub jutro - nie martwcie się, też widzę, że jest niebezpiecznie.
Czuję się wzruszona, trochę to głupie, ale czuję się wzruszona własnym blogiem. Jego nowym wyglądem utożsamiającym nasze życie. Tym zapisem naszej drogi. I szczęściem, które jest mi dane przeżywać.
Udało się. Odnalazłam siebie, sens życia, szczęście.
Wam też się uda.
Dziś Leoś nie mógł zasnąć, a ja tak chciałam dokończyć całodniową pracę nad tłem i nagłówkiem do bloga. Umęczony, po 1,5h lulania, usnął na moich rękach. Podczas usypiania co jakiś czas głaskał mnie łapką po policzku albo kręcił kosmyk moich włosów. "Odlatywał" dobre 10 minut, a gdy usnął ...mimo mdlejących rąk...trzymałam go dalej. I płakałam. Ze szczęścia i miłości. A w tle Turnau&Umer śpiewali...
"(...)Kiedyś tam, będziesz miał dorosłą duszę,
Kiedyś tam, kiedyś tam...
Ale dziś jesteś mały jak okruszek,
Który los rzucił nam.
(...)
Kiedyś tam będziesz spodnie miał na szelkach,
Kiedyś tam, kiedyś tam…
Ale dziś jesteś mały jak muszelka,
Którą Los rzucił nam."
Mój mały okruszek, moja maleńka muszelka... Mój mały wszechświat w tym małym, kruchym, ale jakże silnym ciałku.
A teraz kilka informacji z naszego życia:
Mówiłam Wam, jak Leoś uwielbia się tulić? Jeśli nie biorę go na rączki dłużej niż 20 minut, nawołuje mnie, zaczyna popłakiwać, podnoszę go, a on obtacza mnie natychmiast swoimi ramionkami za szyję i wsysa mi skórę, jakby robił malinkę. A potem chichra się w głos z radości.
Śmiech dziecka jest zaraźliwy. To prawda, że "gdy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat"...
Mój mały Szkrab zaczął sam stawać. Podciąga się w łóżeczku i próbuje wytrzymać w pionowej pozycji jak najdłużej - tańczy wówczas przy barierce, a ja zanoszę się od śmiechu. On wtedy zerka na mnie ze zdziwieniem i sprzedaje mi ten swój uśmiech łobuza - ten mój ulubiony!!!
Lubimy na siebie patrzeć. Czasem dla zabawy udaję, że nie patrzę na synka.
"Eeee! Eeeee! Baba brrr!" - nawołuje.
Udaję, że nie słyszę. I Bóg mi świadkiem, że mój 7-miesięczny Szkrabuś próbuje zawołać mnie po imieniu:
"Ałaaa, Ałaaaaa" - krzyczy, gdy długo nie reaguję.
No wtedy muszę się odwrócić i mówię:
"Po imieniu do mamusi nie mówimy. Jestem mama! MA-MA".
Synuś interpretuje to na swój sposób, czyli w Leosiowym tłumaczeniu:
"Uśmiech łobuza, raz proszę!"
:)
Szarpanie za włosy, szczypanie twarzy mój synek stosuje wszędzie i zawsze. Strasznie mnie to boli i złości. Czasem muszę się ostro przyhamować, żeby na niego nie krzyknąć.
Podczas jedzenie muszę Leośkowi zakładać 3 śliniaki. Pierwszy to taka chustka pod samą szyjkę. Drugi to zwykły śliniak. Trzeci to śliniak plastikowy, żeby mały nie przemókł. Ale pomimo przygotowanej przeze mnie tarczy antybrudzeniu się - po jedzeniu musimy się całkowicie przebrać, a czasem nawet wykąpać. Bo rączka z rękawem zawsze ląduje w buzi, gdy jest w niej największa porcja obiadku. A na kichanie przychodzi ochota właśnie wówczas, gdy mamusia włoży do ust sporą porcję kaszki.
Ale, że dzieci dzielą się na dwie grupy - czyste i szczęśliwe - wszyscy przecież wiedzą :)
Mogłabym tak bez końca. Ale zostawiam sobie na kolejne posty ;)
A na zdjęciu poniżej mój tancerz ;) Trochę musiałam go ukryć obrabiając zdjęcie, dbając o jego anonimowość ;)
PS. Materacyk zostanie obniżony dziś lub jutro - nie martwcie się, też widzę, że jest niebezpiecznie.
śledze Twój blog od jakiegoś czasu. Pewnie dlatego, że mimo iż mam biologiczną córeczkę, cichutko marzę i o adoptowanym dziecku.
OdpowiedzUsuńPRzyszło mi na myśl, ze nowy opis moglby byc - bocianieDOCZEKALISMYsie.. :D
Pozdrawiam Cię i wszystkiego dobrego życzę.
P.S. Blog wygląda MEGA!
Heh, fajny pomysł! Przemyślę :)!!
UsuńTylko boję się, że jak tak napiszę, to bociek mi córki za kilka lat nie zrzuci ;)
Cmok!
Nowy wygląd super wpis jeszcze lepszy ale zdjęcie bombowe cudooo :))
OdpowiedzUsuńHehe, cieszę się :) Buziaczki!
UsuńAlla, tak się cieszę, że odnalazłaś szczęście. Tak się cieszę, że teraz Twoje życie jest szczęśliwe i spełnione :)
OdpowiedzUsuńJa swojego spełnienia, szczęścia, spokoju wciąż szukam...I tylko irracjonalna nadzieja pozwala mi wierzyć, że kiedyś ono zawita do mojego życia...Bywają chwile, ostatnio coraz częstsze, kiedy nawet i ten mały okruszek nadziei, który noszę w sercu, zupełnie umiera.
Anna
Idzie jesień, to zawsze trudniejszy czas.
UsuńPomodlę się za Ciebie, za Was...
Dziękuję Ci Alla
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie,
Anna
Ale optymzmu w jednym miejscu....slicznie tu u was teraz..cieplutko i rodzinnie..po twoim poscie az mi sie zachcialo pojsc do pokoju mojego okruszka i sobie tak popatrzec...buziaki dla was kochani:-*
OdpowiedzUsuńPoszłaś do pokoiku swojego synka?
UsuńMy też całujemy i pozdrawiamy!
Wspaniały ten nowy wygląd :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego dla Was :)
Podoba mi się tło :)
OdpowiedzUsuń:) fajnie, dziękuję za opinię!
UsuńZ tym materacykiem mnie ubawiłaś do łez !
OdpowiedzUsuńNowy image bloga idealny !
No i Synu idealny oczywiście !
Buziak :-)
Hehe, dziękuję. Pisałam przecież, że zabawna jestem ;)
UsuńBuziol
I to jest szczęście:-) pięknie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ewelina
:)))))))))
Usuńbuziaki
Jest cudowny, widać Kochana, że jesteś szczęśliwa :) to najważniejsze. Ja może kiedyś też w końcu będę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOczywiście,że będziesz! :)
UsuńBuziaczki
Nie wiem jak to jest ale za każdym razem kiedy czytam Twojego bloga to na przemiennie banan na ustach i świeczki w oczach :D. A tą kołysankę, którą puszczasz Leosiowi ja śpiewam mojeJ córeczce codziennie na dobranoc :).
OdpowiedzUsuń:)))))))
UsuńNajpiękniejsza kołysanka świata :)
Czytam Twój blog i zastanawiam się dlaczego nadal czekam z podjęciem decyzji. Mąż pyta kiedy składamy dokumenty, kiedy bierzemy się do działania, a mnie to pytanie doprowadzało do wrzenia, którego nie chciałam okazać. Nagle zgasł mój optymizm i pewność. Powoli jednak znów wykluwa się nowe... Jeśli miałabyś chwilkę prosiłabym Cię o przesłanie podania. Pisałaś kiedyś o tym. Będę wdzięczna.
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z nową odsłoną bloga. Czas przejść ze strony pt. niepłodność, na kolejną....tą szczęśliwą i lepszą. Ściskam i pozdrawiam :)
Czekasz, bo musisz to przepracować. Czekasz, bo się wahasz.
UsuńNic na siłę.
Ja jestem przeszczęśliwa. Kocham moje dziecko nad życie. Podjęłam najlepszą dla mnie, dla nas, dla Leosia decyzję.
Ty musisz podjąć swoją. Tę najlepszą...dla Was.
Podanie prześlę.
Och Alu.... romarzyłam się. Dawno nie pisałam ale jestem w trakcie przeprowadzki i wszystko do góry nogami. Piękna ta twoja nowa odsłona.Tyle z niej bije szczęsci, radosci i MIŁOŚCI. Całuski dla Was.
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana. Mam nadzieję, że wkraczasz w jesień w optymistycznych barwach :) buziaki
UsuńLeoś rośnie w oczach!
OdpowiedzUsuńgigantozaurus :) wiem :)
UsuńAlu, może książka? Żeby to zebrać wszystko w papierową całość...:)
OdpowiedzUsuńMyślę o tym...;)
UsuńDziękuję :) Mamy ten śliniak. Ale niestety pod nim musi być kolejny, bo przez ten nam przecieka na bluzeczkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
no to skoro pod ten śliniak musicie wkładać kolejny to Leoś musi być prawdziwym mistrzem świntuszenia :D zdolniacha :)
OdpowiedzUsuńJaka odmiana. Nowe życie, nowy wygląd strony. Z każdego jej elementu aż bije szczęście i optymizm. I z tła, i wpisu, i zdjęcia. Uśmiecham się teraz szeroko do Was.
OdpowiedzUsuńI my się szeroko uśmiechamy do Was :))))
UsuńŚwietny wygląd bloga :)
OdpowiedzUsuńŻe Ty masz na to czas między gotowaniem obiadów, lulaniem Leosia, fotografowaniem. Podziwiam dobrą organizację. Bo ja to zatracam się się między pierwszym a drugim ;)
Buziaki :)
Dziękuję :)
UsuńNo zawsze jest coś kosztem czegoś. Mój mały potrafi się sam pobawić (np. teraz siedzę obok, on wywrócił do góry nogami pchacz i od 5 minut zachwycony jest tym, że uderzając w kółko, ono się obraca). A ja wykorzystuję ten czas na siebie. Często jest też tak, że zamiast sprzątnąć ( wiem, że w sypialni leża dwie pieluchy w tej chwili, a siedzę na dole w salonie i odpisuję na komentarze:P) wymyślam sobie powód, żeby odpocząć - a odpoczywam grzebiąc w necie.
Buziaki!
Piękna nowa szata graficzna :) Również podziwiam, że znajdujesz czas na wszystkie te dodatkowe zajęcia - mój Synuś jest tak absorbujący, że od dwóch tygodni nawet nóg nie jestem w stanie sobie ogolić, a posty wklepuję tylko po nocach, kiedy śpi ;) Leoś prezentuje się jak prawdziwy Zawodowiec - i mamy identyczną karuzelę Fisher Price nad łóżeczkiem ;)
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję.
UsuńPierwsze 2 tygodnie chodziłam nieumalowana, z nieumytymi zębami, z tłustymi włosami... Także daj sobie czas :)
piekna szata graficzna,a babel cudo !! :*
OdpowiedzUsuństrona wygląda świetnie, jest szczęśliwa:)
OdpowiedzUsuńLeoś już taki duży chłopak...czemu się dziwie... przecież 'podlewacie' go miłością każdego dnia:)
Ściskam:*
:)
UsuńDziękuję i pozdrawiam!
Pięknie jest!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
UsuńŚliczny chłopiec, mój maluch ma tak samo na imię, ba! Są nawet w podobnym wieku :) Zdjęcie genialne.
OdpowiedzUsuńDziękuję i witam :D
UsuńWow!Wow!Wow! Też taka zdolna chcę być ( o takim synusiu na własność nie wspominając!):)
OdpowiedzUsuńOj nie przesadzaj, jesteś :) A synusia równie fajnego, albo córusie równie fajną już wkrótce mieć będziesz :)
UsuńCałusy!
Piękny Ci On!!!
OdpowiedzUsuńNo a Ty to naprawdę zdolna jesteś - bez dwóch zdań;-)))
Bardzo podoba mi się nowa szata graficzna i motto;-)))
Pozdrawiam - Patrycja
Dziękuję za ciepłe słowa!
UsuńCmok!
Co tu dużo gadać, ja też mogłabym tak bez końca Czytać o Waszej miłości. Nowa szata bardzo, ale to bardzo mi się podoba, powiało taaakim optymizmem, z resztą - nie dziwi nic - przy takim Leonie...
OdpowiedzUsuńHehe, dziękuję kochana, Pozdrawiam Was gorąco!
Usuń