Chciałam coś napisać. Jest we mnie wiele przemyśleń. Dotyczą niepłodności, adopcji...tęsknoty za dzieckiem... ale nie umiem.
Nie chcę już tego pisać.
Wylałam na tym blogu morze słów, które utworzyły ocean moich myśli...Rozlał się on po waszych domach i czasem powracał do mnie jak tsunami... Ale ostatecznie oczyścił mnie.
Te kilka kropel, które jeszcze wciąż istnieją we mnie, niech we mnie pozostaną. Może staną się bazą, z której wypłynie rzeka, która poniesie mnie do mojego drugiego dziecka?
Chcę rozpocząć od nowa.
Moje życie jest zwyczajne. Nie. Moje życie jest nadzwyczajne. Piękne. Ulotne. Nie chcę go chować za kotarą adopcji. Czuję potrzebę zmian.
Właśnie dlatego, chcę zaakcentować zrodzoną we mnie - nową mnie i trochę zmienić profil prowadzenia i wygląd bloga (na to potrzebuję trochę czasu).
A wszystko to, bo... uprawomocnił się wyrok. Mój mały synek jest już zupełnie nasz. Jest podobny do męża, ale i coraz bardziej do mnie. Ostatnio zauważyłam, że chwyta większość rzeczy lewą rączką ( ja jestem leworęczna). Jest piękny. Nie sądzę, by można było kochać jeszcze bardziej. Ale to już chyba pisałam nie raz...
Dziś byliśmy na spacerze. Szukaliśmy jesieni. A znaleźliśmy...lato!
Jestem kreatywną mamą. Pełną pasji. Pomysłów.
Jestem wrażliwą mamą. Trochę melancholijną. Czasem rozchwianą. Czasem zabawną.
Szyję. Fotografuję. Maluję. Śpiewam. Piszę.
Ale przede wszystkim jestem mamą. Co z tego, że adopcyjną?
Jestem po prostu mamą. I o tym chcę zacząć pisać.
Zapraszam Was do mojego świata, którego nie będę już chować pod kocem niepłodności.
Nie chcę już tego pisać.
Wylałam na tym blogu morze słów, które utworzyły ocean moich myśli...Rozlał się on po waszych domach i czasem powracał do mnie jak tsunami... Ale ostatecznie oczyścił mnie.
Te kilka kropel, które jeszcze wciąż istnieją we mnie, niech we mnie pozostaną. Może staną się bazą, z której wypłynie rzeka, która poniesie mnie do mojego drugiego dziecka?
Chcę rozpocząć od nowa.
Moje życie jest zwyczajne. Nie. Moje życie jest nadzwyczajne. Piękne. Ulotne. Nie chcę go chować za kotarą adopcji. Czuję potrzebę zmian.
Właśnie dlatego, chcę zaakcentować zrodzoną we mnie - nową mnie i trochę zmienić profil prowadzenia i wygląd bloga (na to potrzebuję trochę czasu).
A wszystko to, bo... uprawomocnił się wyrok. Mój mały synek jest już zupełnie nasz. Jest podobny do męża, ale i coraz bardziej do mnie. Ostatnio zauważyłam, że chwyta większość rzeczy lewą rączką ( ja jestem leworęczna). Jest piękny. Nie sądzę, by można było kochać jeszcze bardziej. Ale to już chyba pisałam nie raz...
Dziś byliśmy na spacerze. Szukaliśmy jesieni. A znaleźliśmy...lato!
Jestem kreatywną mamą. Pełną pasji. Pomysłów.
Jestem wrażliwą mamą. Trochę melancholijną. Czasem rozchwianą. Czasem zabawną.
Szyję. Fotografuję. Maluję. Śpiewam. Piszę.
Ale przede wszystkim jestem mamą. Co z tego, że adopcyjną?
Jestem po prostu mamą. I o tym chcę zacząć pisać.
Zapraszam Was do mojego świata, którego nie będę już chować pod kocem niepłodności.
życzę Ci dużo szczęścia na ten nowy początek :) A ja będę czerpać z Twojego szczęścia siłę, by spełnić swoje marzenia, jeśli pozwolisz? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Magda :)
Oj pewnie, że pozwolę. Cieszę się, że się po coś przydaje to moje pisanie!
UsuńPozdrawiam, całuję!
I super! Jesteś mamą-bo MAMA to nie ta co urodziła, a ta co kocha,tuli do snu, której pocałunki mają magiczną moc. Pozdrawiam serdecznie! Anna
OdpowiedzUsuńNiezwykła moc mojej bliskości uświadamia mi właśnie, jak bardzo kocha i potrzebuje mnie mój syn :)
UsuńCałuję i pozdrawiam!
Wspaniale:) Pewnie, że czas zacząć normalnie żyć! Powodzenia:))
OdpowiedzUsuńA ja uczę się od Ciebie pięknie mówić o miłości do dzieci... dziękuję:*
OdpowiedzUsuńojej, dziękuję również!
UsuńPisz, z przyjemnością będę zaglądać do Waszego świata - ja mama, mama adopcyjna, która z każdym dniem kocham swoją Córeczkę bardziej, mocniej, tak naprawdę, na "zabój".
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne!!!
Pozdrawiam-Patrycja
:) Cieszę się i zapraszam!
UsuńJa widze lato nie tylko na tych pieknych zdjeciach Alu ale i w twoim sercu...wiec rozumiem tez chec odciecia sie od tematu nieplodnosci...bo...bo teraz jest juz inny etap..etap bycia mama...nie wazne zatem czy plodna czy nieplodna, adopcyjna czy biologiczna...jestes mama przez duże M....
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Całuję!
UsuńDziękuję - myślę, że nie tylko w moim imieniu - że, zapraszasz do Waszego świata i życia. Bo u Was jest po prostu tak jak powinno być. I dlatego lubię do ciebie zaglądać: )
OdpowiedzUsuńp.s. Mamy taki sam smoczek: )
Hehe :) Miałam jeszcze zielony smoczek z tej serii, ale zgubiliśmy na spacerku :( Najlepsze smoczki Leosiowe ;)
UsuńKochana czekam więc na kolejny post. Fajnie, że nadal chcesz pisać :) myślę, że kiedyś my wszystkie będziemy tak jak Ty teraz zmieniać swój blog, a za nas przyjdą pewnie inne przyszłe mamy adopcyjne i tak to właśnie nasze blogowe życie będzie toczyć się własnym rytmem. . .
OdpowiedzUsuńLubię do Ciebie zaglądać. Najważniejsze, że wszystko w porządku :) Ściskam mocno :)
:) Dojrzewałam najpierw jako niepłodna do adopcji, potem jako kobieta do bycia mamą adopcyjną, a teraz dojrzałam do bycia mamą po prostu.
UsuńNajpiękniejsza rola w moim życiu.
A niedługo i w Twoim :)
Super :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam szczęśliwą rodzinkę.
Dziękuję :)
UsuńRany jakie piękne zdjęcia! Masz talent.
OdpowiedzUsuńPrzeszłaś długą drogę, aby dojść do miejsca, w którym jesteś. I do dobrych wniosków - nie możesz żyć z piętnem niepłodności czy z cieniem adopcji. Jakie to ma znaczenie, w jaki sposób Leo pojawił się w Waszym życiu? Miał się pojawić i jest. Wiesz, może już to pisałam, mam koleżankę, która adoptowała 6 tyg. niemowlę. Teraz to niemowlę ma 15 lat i wygląda niemalże jak kopia swoich Rodziców:) Dziwnie się to czasem splata.
Proszę załączaj takie piękne zdjęcia, od razu dzień jest piękniejszy!!
ula
Dziękuję :)
UsuńBędę się starać wrzucać foty co jakiś czas :) Jak znajdę czas je zrobić :D
"czas poloneza zacząć"..... mozna by powiedzieć :)
OdpowiedzUsuńwspaniale że te wszystkie smutki i troski przepadły, zaczęliście nowy etap w życiu i o tym pisz..... o Leosiu, i normalnym maminym zyciu....
serdeczności
http://leptir-visanna6.blogspot.com/
W poloneza takt pierwsze stawiam kroki ----w mój blogowy, macierzyński świat :)
UsuńPozdrawiam ciepło!
SUPER ! nie jedno dziecko chcialo by taka mame,,,, niewazne ze adopcyjna. JESTES MAMA. TAKA JAK INNE!!!!BUZIAKI, FAJNIE SIE CZYTA TAKIE NOTKI, AZ CIEKNIE Z WPISU SZCZESCIE !
OdpowiedzUsuń:) Szczęście cieknie, bo kocham i jestem kochana!
UsuńBo o to właśnie chodzi. W moim życiu pojawiło się miejsce na adopcję, gdy uświadomiłam sobie, że chcę być mamą. Nie być w ciąży. W ciąży byłam dwa razy i te dwa razy nie uczyniły ze mnie matki. Dla mnie słowo 'mama' składa się z dwóch sylab, które zaklęte mają w sobie nic innego jak Mama Adopcyjna. Bo mama adopcyjna to mama jak każda inna.
OdpowiedzUsuńHehe ;) Fajnie rozszyfrowałaś ten skrót :)
UsuńDaję Ci słowo, że mama adopcyjna to po prostu mama. Ja nigdy nie zwracałam się do mojej mamy - mamo biologiczna ;)
Z niecierpliwością czekam na nowe otwarcie. Pozdrowienia dla Waszej Trójki.
OdpowiedzUsuń:) Nie trzeba było długo czekać :)
UsuńBuźka!
Płodnośc to nie tylko biologia. Jesteś płodna Alu - rodzisz cudną miłość do tego dziecka - Twojego dziecka. Trafiłam "przypadkiem " na Twego bloga, cieszę się,że rodzisz się "nowa". Zmień nagłówek bloga! Mocno, mocno pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń:)))))))))))))
UsuńDziękuję i pozdrawiam!!!
Chodzi mi o to "walka z niepłodnością..."
OdpowiedzUsuńDziękuję za zwrócenie uwagi! Zrobione :)
UsuńGratulujemy, już wszystkie formalniści za Wami,pozisraje radość z normalności i zeyczajniści bycia rodziną, no i chrzciny :) chyba będziecie pierwsi, bo my ustaliliśmy termin na koniec listopada dopiero.
OdpowiedzUsuńŚciskamy Leosia!
Dziękuję kochana!!!
UsuńOdezwę się na maila, bo stęskniłam się za widokiem Twoich ślicznotek :)