Może tego nie widać, a może widać, ale jest we mnie duuuużo z dziecka. Dlatego zacieszam obecnie, bo zostałam nominowama przez Iwonę z http://wpogonizaszczesciem.blogujaca.pl do do Liebster Blog Award. Takie zabawy uwielbiam, przypominają mi dzieciństwo i zakładane wtedy zeszyty z pytaniami ( kompletnie nie mogę sobie przypomnieć, jak one się nazywały, ktoś pamięta?)
Otrzymane pytania:
1.Jaką mamą chciałabym być?
Kochającą, czułą, wyrozumiałą, odpowiednio wymagającą, sprawiedliwą, spokojną, pogodną,uśmiechniętą, cierpliwą, kreatywną, umiejącą zbudować w dziecku poczucie własnej wartości, cieszącą się z macierzyństwa, doceniającą czas...i wiele, wiele innych...ale to przyszło mi do głowy od razu.
2.Miejsce do którego lubię wracać?
Mój rodzinny dom, domy moich babć i wujka Krzysia.
Mój obecny dom.
3.Z jaką fikcyjną postacią utożsamiasz się?
Ojej, trudne. Chyba nie do końca się utożsamiam z jakąkolwiek.
Jest we mnie wiele cech Ani z Zielonego Wzgórza, Kopciuszka, ale i pewnie którejś z negatywnych postaci... Jestem sobie Alicją z mojej własnej Krainy Czarów. Wierzę w duchy, anioły, przeznaczenie...
4.Czego w sobie nie lubisz?
Wielu rzeczy. Ale przede wszystkim tego, że nie potrafię się odciąć od złych myśli, emocji i ludzi. Mimo świadomości swoich mocnych cech, łatwo sprowadzić mnie do parteru wprowadzając uczucie beznadziei... I tego, że trudno mi przyjąć krytykę, z którą się nie zgadzam ( to fenomen, jak wiem, że coś robię słabo, można mnie krytykować, ale jak z czegoś jestem dumna... łohohohoho z krytyką nie podchodź ;P)
5.Gdybym mogła cofnąć czas to…?
Źałuję w moim życiu paru rzeczy. Najbardziej kryzysu w moim małżeństwie sprzed 3 lat.
6.Największy życiowy sukces?
Hmmm... zależy, w której sferze.
Zawodowej - kilka udanych projektów z dzieciakami. Moje autorskie zajęcia i kursy.
PRAWO JAZDY! ( naprawdę!)
Osobistej - moje małżeństwo, moje dziecko, moja cudowna garstka przyjaciół i bliskich.
7.Gdybym wygrała w „totka” to…?
To się zmienia. Kiedyś - leczenie, in vitro z sukcesem itp.
Dziś... nie wiem. Pieniądze stanowią dla mnie rzecz nabytą. Nie obchodzą mnie w tej chwili. Wydaję na siebie może ze 100zł miesięcznie ( nie liczę rachunków i jedzenia, tylko ciuszki i inne pierdoły). Ale na pewno kupiłabym mężowi wypasiony samochód, o którym marzy. I chyba założyła firmę.
A gdybym wygrała baaardzo dużo to na pewno bym zainwestowała, żeby pomnożyć zysk.
8.Jak poznałam się z mężem/partnerem?
Na studiach. Stał przede mną w dziekanacie. Miał czerwone buty reeboka i pomyślałam sobie, że stylowo wygląda ( co za banał ). Potem odebrał legitymację i zajrzałam mu przez ramię, zobaczyłam, że urodził się dwa dni po mnie. Zagadałam, ale zmoczył mnie totalnie. Tego samego dnia okazało się, że jesteśmy na jednym roku. Ba! W tej samej grupie nawet. Kolegowaliśmy się, potem przyjaźniliśmy, a potem...już wiadomo.
9.Za co kocham życie?
Nie chcę wprowadzać zbędnego patosu. Więc ograniczę się do niezbędnego minimum.
Za mnóstwo małych rzeczy. Za to, że widzę cudowność ziemi. Wschody i zachody słońca,różnorodność pór roku. Za uczucia, ludzi wokół, książki, smaki, muzykę. Za nastroje i emocje.
10.Moje największe marzenie?
Moje największe marzenie właśnie się spełniło. Mogę teraz spełniać mniejsze. A takich mniejszych mam mnóstwo.
Ale w tej chwili największe to zdrowie. Moje i najbliższych...
Moje nominacje i pytania w następnym poście.
A poza tym Lełoś (tak mówi na mojego synka większość maluchów ;) ) skończył 8 miesięcy.
Gada jak najęty. "Ałałiła, baba, baaaa, bobo, gugug, eeeeii, iiaaiioooaa, bub, alaaa, łaaaaa, yyyy..."
Siedzi jak stary. Siada z 2 pozycji - z pozycji do raczkowania, i z leżenia. Staje w pięć sekund przy krześle, brodziku, schodach. Wspina się na pierwszy stopień schodów.
Jest niesamowicie uparty. Potrafi próbować zrobić jakąś czynność nawet pół godziny. Np. chwycić coś, co jest za wysoko. Gdy mu nie wychodzi, zaczyna obmyślać, jak to osiągnąć (np. wspina się po mnie i skacze gdzieś...no nie dosłownie, ale prawie ;P)
Najlepszą zabawką obecnie jest pudło, krzesło i schody. Do tych ostatnich czołga się jak żołnierz w okopach. Sunie po podłodze jak szalony! Prędkość bliska prędkości światła.
Pięknie gryzie dziąsełkami. Można mu położyć gotowane warzywka i świetnie daje sobie z nimi radę. Je wtedy samodzielnie. Papki podaję mu ja.
Uwielbia pić wodę z kubka DOIDY i z kubka niekapka oblewając się przy tym niemiłosiernie (zasysa, a potem jak z fontanny wylatuje z buzi).
Jest inny. Rozumny. Bardziej świadomy.
Gorzej śpi w nocy. Budzi się 2 razy. Koło 12-1 (czasem usypianie trwa 2h...) i koło 4.
Waży kolo 10kg ( nie wiem dokładnie). Nosi ubranka na 80-86cm, ale są jeszcze 74 cm, które są dobre.
Zębów mamy okrągłe zero. Ciemiączko wciąż olbrzymie. Mam wrażenie, że wcale nie zarasta.
No i jest cudowny, wspaniały, kochany.
Ostatnio coraz częściej ludzie mi mówią - udał Ci się syn.
Tak, udany ten mój synek. Moje spełnione marzenie <3!
A tu kolejne przygody Lełosia ;)