Nie mogę przejść obojętnie obok cierpień bliskich. Czasem jednak bywa tak, że nie mogę nic zrobić. Czytam Wasze blogi, czytam komentarze. Czasem nie potrafię odpowiedzieć, czasem nie wiem jak.
Cierpienie jest wpisane w nasze życie. Możemy biernie czekać na zmiany, pielęgnując w sobie poczucie winy i krzywdy, trwając w nieustającym, nieutulonym żalu, pełnym frustracji gniewie, w niemocy. Możemy.
Cierpienie jest wpisane w nasze życie. Możemy biernie czekać na zmiany, pielęgnując w sobie poczucie winy i krzywdy, trwając w nieustającym, nieutulonym żalu, pełnym frustracji gniewie, w niemocy. Możemy.
Ale jednocześnie możemy wybrać inną drogę. Trudniejszą, ale zdecydowanie przynoszącą lepsze efekty.
Po pierwsze trzeba sobie postawić pytanie: Czy chcę być szczęśliwy?
Większość z nas uzna to pytanie za retoryczne. Ważne jednak, by je zadać.
Teraz będzie nieco trudniej. Kolejne pytanie brzmi: Czego chcę, czego potrzebuję, by to szczęście osiągnąć?
Zadając sobie to pytanie należy mieć na względzie fakt, że nikt za nas nie kieruje naszym życiem, że podejmując jakąś walkę, dążąc do wymarzonego celu, będę musiał/a coś poświęcić. Dorosłość polega na tym, by brać odpowiedzialność za nasze życie i wybory. Czy czujesz się dorosły? Jeśli nie to może czas dojrzeć?
Jednak to nie wszystko.
Pytanie kolejne: Dlaczego obecnie odczuwam taką frustrację, zniechęcenie, brak sił, ciągłą irytację?
Czy nie jest tak dlatego, że skupiasz się na rzeczach, na które zupełnie nie masz wpływu? Na zachowanie teściów, męża, szefa, stan swojego zdrowia, stan zdrowia innych? Czy wiesz, że w ten sposób skutecznie obniżasz jakość swojego życia? Robisz sobie niedźwiedzią przysługę... Nieodwracalnie marnujesz swoją energię na pogłębianie swojego złego samopoczucia.
Pytanie kolejne: Dlaczego obecnie odczuwam taką frustrację, zniechęcenie, brak sił, ciągłą irytację?
Czy nie jest tak dlatego, że skupiasz się na rzeczach, na które zupełnie nie masz wpływu? Na zachowanie teściów, męża, szefa, stan swojego zdrowia, stan zdrowia innych? Czy wiesz, że w ten sposób skutecznie obniżasz jakość swojego życia? Robisz sobie niedźwiedzią przysługę... Nieodwracalnie marnujesz swoją energię na pogłębianie swojego złego samopoczucia.
Czujesz, że nie potrafisz żyć? Że nie zasługujesz na szczęście? Skąd w Tobie takie przekonanie?
Zadaj sobie kolejne pytania:
1) Czy jesteś odpowiedzialna/y za swoje wybory i działania?
2) Czy jesteś odpowiedzialna/y za to, jak traktujesz innych, co do nich mówisz, czy ich słuchasz?
3) Czy dotrzymujesz obietnic?
4) Czy akceptujesz różność i odmienność innych ludzi? Czy dopuszczasz ich odrębność?
5) Czy jesteś odpowiedzialna/y za jakość swojej komunikacji z innymi?
6) Czy jesteś odpowiedzialna/y za to jak spędzasz czas?
7) Czy jesteś odpowiedzialna/y za wybory, których dokonujesz?
I najważniejsze: czy wiesz i pamiętasz, że tylko TY (!!!), jesteś odpowiedzialna/y za realizację swoich pragnień. Nikt nie ma
obowiązku spełniać Twoich życzeń. Jeśli masz pragnienia to do Ciebie należy
znalezienie sposobu jak je zaspokoić, musisz wziąć odpowiedzialność za
sformułowanie planu działania i jego realizację.
Jeżeli czujesz się na bezdrożu - nie załamuj się. Jeżeli czujesz się na bezdrożu kilka miesięcy - gruntownie przeanalizuj sytuację. Jeżeli czujesz się na bezdrożu kilka lat - weź się w garść. Weź odpowiedzialność za swoje życie. Za swoje wybory. Za siebie.
Już. Teraz. Natychmiast.
Żyjesz tu i teraz. Pomyśl, co byś zrobił/a, gdyby to był ostatni miesiąc Twojego życia?
Szanuj czas. Nie dostaniesz go jeszcze raz...
(Do napisania tego postu natchnęły mnie słowa mojej bliskiej koleżanki, która zajmuje się COACHINGIEM PERSONALNYM. )
Zabawne, bo wlasnie w mijajacym tygodniu zadalam sobie pytanie pt. co mnie unieszczesliwia? Odpowiedzi mnie zaskoczyly... wszystkie sa mozliwe do zmiany, mam na nie wplyw:)
OdpowiedzUsuńTeraz przede mna druga czesc: co czyni mnie szczesliwa? ale tu niektore odpowiedzi od dawna znam i realizuje:)
Fajne sa Twoje pytania. Proste, a jednoczesnie dajace do myslenia. Choc nadal waham sie nad tym ile faktycznie w zyciu zalezy od nas samych (sporo), a ile nie (bo to kwestia przypadku, losu, szczescia itd.).
To prawda, w zyciu są rzeczy, na które nie mamy wpływu. Dlatego tak ważne jest, by zająć się tymi, które zależą od nas :)
UsuńAluś muszę Ci napisać, że dobrze piszesz ;) też się zastanawiałam nad tym i pytania sobie podobne zadałam kiedyś już.. Nie od razu udało się być szczęśliwą ale fakt, że warto wybrać trudniejszą drogę jest prawdziwy.
OdpowiedzUsuńŚciskam. Buziaki
:) W kwestii niepłodności ( ale nie tylko) to fakt niezaprzeczalny :)
UsuńDziękuję Ci za ten post. Był mi dzisiaj bardzo potrzebny :*
OdpowiedzUsuń:) Cieszę się, że się przydał. Teraz trzeba tylko wdrożyć w życie :)
UsuńPost dla mnie tez. Nie wiem tylko od czego zaczac zmiany....
OdpowiedzUsuńNieważne od czego zaczniesz. Ważne, że w ogóle zaczniesz :)
Usuńnie wiem tylko co heh :-P
UsuńZawsze można być szczęśliwym i zawsze nieszczęśliwym ,tak samo jak można się cieszyć z tego co się ma albo można być nieszczęśliwym że się czegoś niema.Fakt jest taki że życie mamy jedno i warto poszukać powodów żeby być szczęśliwym. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńMądry post. Najchętniej podsunęłabym go osobie z naszego najbliższego otoczenia. Osobie, która jest bardzo nieszczęśliwa i nie pozwala sobie na szczęście. Mam wrażenie, że gdyby dopuściła do siebie odrobinę szczęścia, byłaby nieszczęśliwa. Tak się w tym wszystkim zasklepiła. Gdy zrozumiałam tę prawdę nie denerwuję się, jak wcześniej. Zrozumiałam, że nie mam wpływu na zachowania tej osoby. Nie zmienię jej. Mam mysleć o sobie i własnej rodzinie. Bo ja jestem szczęśliwa. Naprawdę.
OdpowiedzUsuńZdrowy egoizm też jest człowiekowi potrzebny. Inaczej nie przetrwamy!
UsuńAlu, dziękuję za ten wpis. Nawet nie wiesz jak bardzo dziś był mi potrzebny. Ściskam.
OdpowiedzUsuńMyślę że nie wszystkie wybory są pokierowane naszą decyzją. Na wiele z nich mamy wpływ mniejszy niż byśmy chcieli, bo prócz naszych chęci są jeszcze inne kwestie - brak dokładnego rozpoznania sytuacji, stan psycho-fizyczny, odpowiedzialność za innych.
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że mamy możliwość kierowania swoim życiem. I nawet jak zbacza z kursu, to wciąż poprawiać jego kierunek.
I nic mnie bardziej nie wkurza niż narzekanie na swój los... bo ciężko, bo biednie, bo inni mają lepiej...
Dziekuje za te slowa. Mialam napisac na maila, ale czasu malo, a te slowa bardzo pomagaja! Piekny blog i piekna historia!** Pozdrawiam cieplutko:) buziaki dla Was!!***B.
OdpowiedzUsuń:) buziaki i pozdrowienia!
UsuńAlla, wiem, że chcesz mi pomóc i dziękuję Ci. Tylko to mogę teraz napisać. Jest mi po prostu bardzo ciężko i mimo moich wysiłków i prób zmiany sytuacji, ona się nie zmienia. Nie jest to coś, na co mam wpływ, a w każdym razie nie taki, aby tę sytuację można było łatwo i szybko rozwiązać. Pozostaje modlitwa...Anna-Róża
OdpowiedzUsuńRozumiem. Ściskam wirtualnie.
Usuń