26 maja. Taka data, która przez ostatnie kilka lat wprowadzała mnie w stan głębokiej psychofizycznej matni. Dzień Mamy, Matki, Mamusi, Matuleńki, Mamuni... Przez 29 lat nie mój dzień.
Z oczywistych względów ten rok jest inny. Wczoraj obchodziłam swój pierwszy Dzień Matki.
I choć widziałam mojego synka zaledwie 30 minut to zapamiętam ten dzień do końca życia.
Napisałam wierszyk dla mojego synka w podziękowaniu za to, że mogłam dzięki niemu przeżyć swój pierwszy Dzień Mamy i że moje życie jest inne, lepsze, prawdziwe. Może przeczyta go, jak będzie dorosły, gdy mnie może już zabraknie i może zrozumie, może będzie wiedział, jak bardzo go kochałam i kocham i że nigdy, nigdy nie przestanę...
No nie jest to wierszyk dla dzieci.
- Mama-
Wczoraj wiało.
Deszcz, śnieg, zima.
Ona serce swe owija
w ciepły koc.
Jeszcze raz.
Jeszcze raz.
Okno, drzewo, pole.
Pustka.
Ciemny księżyc,
duszna noc.
Gdzie ten ciepły oddech?
Dziś już jest.
Jestem.
Słońcem, ciepłem,
lustrem Ciebie,
kokosowym mlekiem
słów.
Tylko tu.
Tylko nam.
Czujesz jak pachnie bez?
Jutro się pogoda zmieni.
Podaj rękę.
Schroń się we mnie.
Zawsze obok Ciebie.
Deszczem, słońcem,
w porach roku.
Nawet, gdy mnie już
nie będzie.
Dziś wyszłam ze szpitala. Trafiłam do niego 25 maja ze skurczami co 5 minut. Skurcze nie były bolesne, napinał mi się brzuch, tzn. ponoć macica. Rytmicznie, przez kilka godzin. Akurat miałam wizytę u swojej Pani ginekolog, która po krótkim badaniu wypisała skierowanie do szpitala i kazała jechać do niego natychmiast. Przyjęli mnie na patologię ciąży. KTG potwierdziło skurcze. Leżałam plackiem przez kilka godzin. Napinanie zaczęło mijać. Myślałam tylko ciągle, że to dopiero początek 30 tygodnia, że to jeszcze nie czas... Mała chyba usłyszała. Siedzi sobie nadal grzecznie w brzuszku. Waży 1500g i wcale nie jest jakimś gigantem. Wszystko jest ok. Szyjka się nie skróciła, rozwarcia też nie ma. Mam więcej odpoczywać. Dużo leżeć. Wcinać NO-SPĘ jak cukierki...
Podczas pobytu w szpitalu nasłuchałam się strasznych historii rodem z moich koszmarów... Zresztą co chwilę odbywały się tam nagłe cesarskie cięcia poprzedzone dziwnymi alarmami, które słychać było na całym oddziale (a sala operacyjna była naprzeciwko sali, na której leżałam)... Opieka położnych to jakiś skandal ( w wypisie napisano mi, że dostałam leki rozkurczowe, dzięki którym uzyskano poprawę, a nie dostałam nawet pół tabletki), jedzenie gorsze niż na internie i gastroenterologii, a w łazienkach grzyb na ścianach, brak papieru toaletowego i deski z klapą. Nic dziwnego, że większość pacjentek po tygodniowym pobycie na oddziale ma bakterie w moczu i w szyjce... Koszmar.
A to wszystko w najlepszym, ponoć, szpitalu położniczym w Gdańsku - czyli na Klinicznej.
Jestem zniesmaczona. Poziomem empatii lekarzy ( i nie mówię tu o sobie, choć mi też się oberwało, ale o stosunku do kobiet w bardzo trudnych i zagrożonych ciążach), tonem wypowiedzi, brakiem informacji i zerowym jej przepływem oraz totalną ignorancją lekarzy...
Ten pobyt jakoś mnie utwierdził, że nie chcę tam rodzić. Pozostaje mi więc w Trójmieście - Szpital na Zaspie... Jeszcze się zastanowię, ale w tej chwili mam mini traumę.
A na zdjęciu, oczywiście, ja i ON. Mój Skarb. Moje Szczęście. Mój najpiękniejszy prezent od życia.
Pięknie jest przeżywać pierwszy raz takie święto. Ja póki co w ten dzień obchodze jedynie swoje imieniny.
OdpowiedzUsuńCo do szpitala to w pełni rozumiem Twoje rozgoryczenie, znam to aż za dobrze :-(
Mam nadzieję, że malutka jeszcze poczeka z przyjściem na świat :-) odpoczywaj, ściskam :-)
W końcu przyjdzie taki dzień, że to będzie dla Ciebie podwójne święto :) Wszystkiego dobrego, niech się spełni Twoje największe marzenie.
UsuńOch jej, nie wiedziałam źe byłaś w szpitalu. Dobrze, że maleńka jeszcze chce zostać w brzuchu mamy.. Leoś na tej giga wielkiej oponie wygląda super!
OdpowiedzUsuń:) i jeszcze miał na niej komplet zębów ;(
UsuńOj:/ dobrze, ze szybko Cie wypuscili... No to teraz tylko "lezakowanie" pozostaje... przez 8 tygodni? Trzymam kciuki:) Super wygladacie razem:)
OdpowiedzUsuńNo jeszcze pewnie z 8 to miałaby posiedzieć. Ale jak 5 posiedzi to już dobrze będzie...
UsuńDziękuję za kciuki i miłe słowa. Buziaki
Niech Malutka siedzi sobie grzecznie u Mamy w brzuszku :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj z okazji Dnia Mamy ;) Samych cudownych dni spędzonych z Twoimi Skarbami Ci życzę :)
Ściskam;*
Dziękuję Agnieszko. Jesteś Wielka.
UsuńWystraszyłam się na początku.
OdpowiedzUsuńWażne kochana, że macie się dobrze. Wiersz cudowny! :)
Pięknie wyglądasz. Synuś przesłodki! <3
Buziaki i dbaj o siebie!
Dziękuję. Pozdrawiam gorąco.
UsuńDobrze dziewczyny żeście z tego szpitala szybko zwiały :) brrrryyy! Co jest z tymi szpitalami?? Wiersz - piękny, piękna pamiątka dla synka!
OdpowiedzUsuńZwialysmy na szczescie :) mam nadzieję, że Leoś kiedyś wiersz zrozumie. Choć jak pójdzie w ślady taty, to kompletnie nie będzie wiedział o co chodzi. Hehe.
UsuńWszystko, co napisałaś o Klinicznej, to prawda, leżałam tam dwa razy i podzielam opinię, ja miałam więcej szczęścia, bo przynajmniej trafiłam na pomocne i zaangażowane położne na oddziale. No i ciesz się, że Cię tam przyjęli, bo dostać się do nich graniczy z cudem:D
OdpowiedzUsuńTam najlepiej trafić, jak się ma swojego lekarza od nich, inaczej człowiek stracony.
Ostatnio mój hematolog pytał się, gdzie chcę rodzić, powiedziałam mu wprost, że do żadnego szpitala nie mam zaufania. Lekarka z Zaspy sama odradzała mi swój szpital... w Redłowie miałam takie przejścia rok temu, że na samo wspomnienie robi mi się słabo. Nie mówiąc o tym, że jestem trudną pacjentką i nie wszędzie mile widzianą... na dodatek mam brać leki przeciwzakrzepowe do końca ciąży, już wiem ile nasłucham się na izbie przyjęć, będę musiała wziąć jakieś zaświadczenie od hematologa, inaczej pożrą mnie żywcem:D
u mnie jest podobnie :) Leki przeciwzakrzepowe mam skończyć przyjmować 6 tygodnie po porodzie. Jakoś to będzie! Musi być.
UsuńMnie mój już postraszył, że te 6 tygodni jest umowne i muszę się liczyć z tym, że będę przyjmować dużo dłużej po porodzie;/
UsuńMoja sliczna :-* pieknie Tobie w tej ciazy! Ciesze sie, ze malusia sie rozmyslila z wycieczki na druga strone brzuszka poki nie czas. Przykre doswiadczenia szpitalne i trzymam kciuki za ten drugi szpital.
OdpowiedzUsuńWiersz ujmujacy ♡
Dziękuję kochana. Pozdrawiam gorąco.
UsuńWszystkiego dobrego z okazji Dnia Matki :) Dobrze, że wszystko ok z Wami, jak napisałaś ze widziałaś synka 30 minut, to już wiedziałam, ze byłaś w szpitalu. Też brałam Zaspę pod uwagę, ale w końcu rodziłam w Starogardzie Gdańskim, kilka toalet, czyściutko, miło i przyjemnie. Poród na osobnej sali, w przygaszonym świetle nocą, po porodzie można zająć pokój rodzinny lub zwykłą salkę dwuosobową. Położne do rany przyłóż.. lekarze uśmiechnięci i pytający o samopoczucie.. Niesamowicie miłe wspomnienia. Pozdrawiam serdecznie! Spokojnej końcówki ciąży i lekkiego porodu życzę.
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że w Starogardzie szpital jest bardzo nowoczesny i naprawdę dobrze traktują rodzące. Dziękuję za życzenia, niech się spełnią.
UsuńPozdrawiam :)
Świetnie wyglądasz w ciąży :) Tak sobie mysle że może w przyszłym roku ja tez będę obchodzić Dzień Mamy, byłoby fajnie ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzymam za to kciuki!
UsuńJakoś się nie dziwię że mówisz takie rzeczy o klinicznej... Ja po jednym telefonie byłam pewna że tam rodzić nie będę. Rodziłam na zaspie i z drugim też się tam wybieram. Gdybyś miała jakieś pytania pisz śmiało. Ja też ze skurczami się zmagam od dawna, w sumie od 16 tygodnia. Od dawien dawna biorę końskie dawki magnezu, nospę i od ok 30 tygodnia luteinę i dziś zaczynam 37 tydzień. Trzymam mocno za Ciebie kciuki :) Myśl pozytywnie i oszczędzaj się ile możesz
OdpowiedzUsuńUtwierdzasz mnie, że Zaspa to lepszy wybór.
UsuńEhhh... trudna decyzja mimo wszystko.
Wszystkiego dobrego, to już zaraz!
Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło. Odpoczywajcie Dziewczyny ile się da : ) współczuję nieprzyjemnego pobytu w szpitalu. Z doświadczenia wiem, że to co w wypisie nie koniecznie pokrywa się z rzeczywistością, (często robią go lekarze, którzy nawet nie widzieli pacjentki, na zasadzie "kopiuj - wklej").Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńMy też pozdrawiamy. Buziaki :)
UsuńKliniczna porodówka naprawdę super. Rodziłam w lutym (ciąża z in vitro) i skakał nade mną. Dodatkowo dostałam znieczulenie zewnatrzoponowe- rewelacja. Przy bólach pogodowych, zastrzyk w kręgosłup zupełnie bezbolesny:) Po porodzie Synek miał zrobione wszystkie badania. Także polecam naprawdę.
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu za opinię. Ja niestety nie kwalifikuję się na znieczulenie w kręgosłup, bo miałam zespół popunkcyjny. Więc nie jest to moje kryterium. Nawet cesarkę, jak będzie taka konieczność, muszą mi zrobić w pełnej narkozie...
UsuńPozdrawiam, buziaki.
Psychofizyczna matnia to od dwóch lat moje drugie imię:( Taki stan mam w święta, w dniu matki, w dzień dziecka itp. Odkąd idę w stronę adopcji, jest lepiej. Co do podejścia lekarzy, to też mam swoje doświadczenia w tym temacie, niekoniecznie miłe (jestem po dwóch poronieniach, tak więc trochę przebywałam w szpitalach).
OdpowiedzUsuńTeraz czekam z utęsknieniem, żebym za dwa, trzy lata też z uśmiechem na twarzy przeżyła dzień matki. Choć czasami trudno w to mi jeszcze uwierzyć.
Pozdrawiam i wszystkiego dobrego!
Tak będzie. Uwierz mi. Choć czekanie jest okrutne i trudne, potem czujesz się niezwykle wynagrodzona...
UsuńPiękny wiersz. Dotknął mnie.Piszesz? Moglabys tu pokazać coś jeszcze? Najważniejsze że jesteście w domku... pięknie wygladasz. Masz jakąś nianię na oku? Leon jak zwykle rulez:D
OdpowiedzUsuńTak, piszę. Choć odkąd jestem mamą rzadko :) Kiedyś nawet wydrukowali moje wiersze w kilku tomikach poezji dla młodzieży. Dziś piszę dla siebie. I czasem wrzucam coś na bloga. Ale rzadko. Dziękuję za miłe słowa.
UsuńNiania przychodzi w poniedziałek na dzień próbny. Na pewno opiszę jak było :)
Allu! Wszystkiego najlepszego, Mamo. Nie wiedziałam, że tak pięknie piszesz, nie przestajesz nas tu zaskakiwać. Współczuję pobytu w szpitalu i nie zazdroszczę dylematu, gdzie rodzić, żeby było po ludzku, ale bardzo się cieszę, że jednak wszystko u Was dobrze, że kruszynka jeszcze poczeka. Jesteście już na finiszu, dacie radę dziewczyny, kto ma dać, jak nie Wy?
OdpowiedzUsuńA Leoś, to największy szczęściarz świata. Czasem ma wrażenie, że rodzice adopcyjni, to Giganci, przez duże G - a, uwierz mi, znam ich sporo:-)
Dziękuję Basiu :) Ty też jesteś Gigantką :) Super Mamo!
UsuńCudownie Mamo :******
OdpowiedzUsuńKiedyś na Kliniczną mówiono "wylęgarnia" :/
OdpowiedzUsuńMoja siostra rodziła tam 2 razy i była w miarę zadowolona ale to dlatego, że jej lekarz prowadzący tam pracował i położne oraz pozostały personel mieli to na uwadze inaczej też byłoby jej ciężko.... a myślałaś może o Kościerzynie lub Kartuzach?
Pozdrawiam ciepło! N.
Wzruszające słowa, płynące prosto z serca.
OdpowiedzUsuńKochana, niech każdy dzień przynosi Ci radość z macierzyństwa. Za chwilę podwójnego :)
Boże, jaki piękny wiersz!!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAlu... Spokojnosci Ci zycze. Wejherowo polecam z perpektywy kilku...nastu pobytow. Idealnie nie jest ale na pewno duuuuuzo lepije niz Kliniczna
UsuńKochana cieszę się, że córeczka jednak postanowiła jeszcze zaczekać, mam nadzieję że dotrwacie chociaż do 38 tygodnia ciąży. A nie chcesz rodzić w Wejherowie? na Zaspie jest największa umieralność noworodków w woj. pomorskim... pozdrawiam nela81
OdpowiedzUsuń