Jestem zmęczona. Brzuch mam już naprawdę wielki. Ciągnie mnie dość mocno. Często mam wrażenie, że brak mi powietrza. Pod żebrami czuję małe nóżki. Uciskają mnie niczym wsadzone tam kawałki drewna. Kopniaczki nie przypominają już muśnięć motylka... Nie mogę zawiązać sobie butów, a ubranie Leosia na dwór sprawia mi okropny problem. Ciężko mi się schylać po prostu...
Szukam niani. Kogoś, kto przyjdzie mi pomóc w 9 miesiącu ciąży i zostanie ze mną przez najbliższy rok.. a może dłużej. Myślałam, że może synuś dostanie żłobek, który jest po drugiej stronie ulicy, ale niestety nie udało się, więc nie mam innego wyjścia. Ja ledwo już ogarniam naszą dwójkę. A gdy pojawi się mała, na pewno przyda mi się pomoc. Myślę, że właściwie to dobrze się stało, że Leoś nie dostał się do tego żłobka. Termin porodu mam na 6 sierpnia, a grupa rusza we wrześniu. To by było za dużo zmian, zbyt wiele stresu dla takiego maleństwa, jakim jest mój Szkrabik. A tak, mam nadzieję, znajdę kogoś już na lipiec, oswoimy się z nową Panią, ja będę mogła więcej czasu poświęcić synkowi, gdy opiekunka będzie w domu i mam nadzieję, że przejdziemy do tej naszej nowej codzienności w miarę bez większego szwanku. Bo że nie będzie lekko to oczywiście wiem :)
W łazience płytki już położone. Pozostaje gładź, malowanie i biały montaż. W przyszłym tygodniu koniec :) Już nie mogę się doczekać :)
Hormony mi buzują. Mąż mnie wkurza na każdym kroku. Kłócimy się przez 1/3 dnia. A potem nagle śmiejemy się, jak nigdy przedtem, z jakiś totalnych głupot.
Zjadłabym wszystko co widzę - w telewizji, gazetach, w necie - a gdy nie mam w domu choćby substytutu tego przysmaku, robię się wściekła jak rozjuszony pies.
Leoś też jakiś rozdrażniony. Płacze i histeryzuje, i najchętniej nie wracałby do domu z podwórka. Dobrze, że mamy dom i ogródek. Gorzej, że synalek upodobał sobie zjadanie piasku, kamyków, keramzytu i innych nie do końca jadalnych rzeczy. A...no i w ogóle mam wrażenie, że Leoś w poprzednim wcieleniu był pszczołą. Do dziś siada we wszystkie kwiaty, które zakwitły nam w tym roku w ogródku, jakby chciał je zapylić...
:) :) :) :) :) :) :)
hihi Leos the BEE :))
OdpowiedzUsuńPamietaj kto sie czubi ten sie lubi!
Powodzenia w szukaniu niani, trzymam kciuki.
Hehe, fajnie wymyśliłaś :)
UsuńDziękuję za kciuki, mam nadzieję, że trafię jakąś fajną babeczkę, z którą miło będzie spędzać czas :)
Najwyraźniej to już ostatnia prosta. Nieznane budzi niepokój, ale jestem przekonana, że wszystko się u Was pięknie poukłada. I niech się stanie! Leoś rośnie, jak na drożdżach i jak zwykle piękne zdjęcie:-)
OdpowiedzUsuńHehe, rośnie, rośnie :) po takich podwórkowych przysmakach co się dziwić :)))) Hehe. Buziak.
UsuńOddechu nie mogę złapać już od połowy ciąży. Moja lekarka powiedziała mi, że już dawno nie widziała, aby ktoś miał tak wysoko brzuch, więc nie ma co się dziwić, że płuca nie mają miejsca.
OdpowiedzUsuńLepie, że Leoś zostanie w domu, ze żłobka tylko choróbska by Ci przynosił, o stresie nie mówiąc. Mój tez zostaje w przedszkolu, choć mógłby iść do zerówki w szkole, ale uważam, że to za dużo zmian, no i będzie go tata odprowadzał przez kilka miesięcy, do przedszkola mogą się spóźnić, a szkoła to już reżim.
Dziś mój hematolog sprawił mi komplement i powiedział, że nie wyglądam na bardzo dużą:D choć ja siebie uważam za hipopotama.
Co, do poszukiwań niani, to nie zazdroszczę, popytaj wśród znajomych, może znajdziesz kogoś z polecenia. Potrzebowałam kogoś dorywczo i znalezienie odpowiedniej osoby było bardzo trudne. Jak będę szukać w przyszłości, to interesować mnie będą tylko osoby po 23 roku życia, żadne studentki, wygadane, uśmiechnięte... i znalezione najlepiej przez jakąś agencje. My rozważamy na poważnie jakąś "Operkę" anglojęzyczną.
Ooo :) Też lubię takie komplementy :)
UsuńJeżeli chodzi o nianię to z polecenia niestety nikogo nie mam, z ogłoszenia na razie też nie :P Nikt nie zadzwonił...
No ale wszystko przed nami, trzymaj się ciężarówko :) To już ostatnia prosta :)
Straciłaś w moich oczach. Naprawdę rozważałaś oddanie synka do żłobka, a sama chciałaś zostać w domku z nowym dzidziusiem? Taka różnica wieku zdarza się bardzo często, znam mnóstwo rodzeństw "rok po roku", często jest to celowy zabieg, żeby mama "usprawiedliwiona" została w domu zamiast skazywać dziecko na żłobek. Masz obawy jakbyś miała urodzić conajmniej trojaczki . Planujesz nianię i jeszcze ma być ciężko?
OdpowiedzUsuńEhh..Naprawdę rozważałam żłobek, złożyłam papiery w październiku, gdy jeszcze nie byłam w ciąży. Po prostu znam moje dziecko i wiem, że uwielbia towarzystwo innych dzieci. Czy nie miałam dylematów? Czy nie bolało mnie serce? Miałam. Oczywiście, że miałam. Ale bez przesady, to miała być próba. Gdybym po miesiącu zobaczyła, że Leoś przeżywa tę sytuację, że negatywnie wpływa na Niego, pomyślałabym nad innym rozwiązaniem... Ale niestety, gdyby nie to, że jestem w ciąży, niedługo wracałabym do pracy i nie miałabym innego wyjścia jak oddać synka do żłobka... A że planuję nianię i ma być ciężko... No co ja mam napisać - przecież ja nie wiem jak będzie. Leoś miał 4 miesiące jak do nas trafił, był już dużym chłopcem, nie wiem, jak wiele uwagi wymaga noworodek, wiem ze to, ile wymaga mój starszy synek. Wyrażam tu swoje lęki i obawy. Jestem osobą niepełnosprawną. Już teraz moje jelita ledwo zipią, co wieczór robię wlewki, jest 90% szans, że po porodzie trafię do szpitala, bo krwawienia się nasilą i nie będę w stanie ich okiełznać. Na pewno nie będzie mi lekko. Już nawet nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Bo już dziś martwię się, jak Leoś poradzi sobie z nową sytuacją i czuję się poniekąd winna... mam wrażenie, że on jest jeszcze taki maleńki, że wymaga i że należy mu się 100% naszej uwagi, a już niedługo 100% nie będzie miał.
UsuńRozumiem, że uważasz moje obawy za bezzasadne. Ale tak to jest w życiu, że każdy inaczej postrzega swoje trudności, każdy ma inne lęki...
A poza tym jeszcze jedno: nawet jeśli jest ciężko to nie znaczy, że nie jest szczęśliwie.
Pozdrawiam.
Alu, olej takie komentarze. Podziwiam, że odpowiedziałaś z takim spokojem. Wg mnie postępujesz bardzo mądrze szukając niani do pomocy. U nas nadal pokutuje stereotyp umęczonej, ale wiecznie zadowolonej Matki Polki, co to wszystko sama.
UsuńŻyczę Wam wszystkim dużo zdrowia. I cierpliwości i wyrozumiałości :-)
Ewa
Żłobek to noc złego. Jak można pisać takie rzeczy. Mnóstwo ludzi oddaje dzieci do żłobka i dzieje im się krzywda? Ktoś kto nie ma odwagi się podpisać, niech nie zabiera głosu.
UsuńPrzed Wam ostatnia prosta, a później ..... będzie podwójne szczęście! Zawsze jest tak, że obawiamy się nieznanego, ale jak pojawi się córcia obawy znikną (przynajmniej te, jak to będzie).
OdpowiedzUsuńSzybko Wam ten remont idzie, za chwilę będzie po i oczywiście dużo łatwiej będzie z łazienką "pod ręką" (my jakiś czas temu przerabialiśmy to samo).
Buziaki dla Pszczółki (Pszczółka?) Leosia :)
Mam nadzieję, że remont skończy się w tym tygodniu :) Choć zaczynam mieć obawy, że nie :P
UsuńDziękujemy za buziaki i też całujemy :)
Wierzę, że jesteś zmęczona i zupełnie masz do tego prawo Alu. Myślę, że stąd kłótnie z mężem i ciągłe nerwy. Ale w końcu to wszystko kolejny krok do Waszego szczęścia, tego właśnie, na które tak czekałaś! :)
OdpowiedzUsuńZobaczysz, wszystko się ułoży i kiedy pojawi się maleńka będzie cudownie! :) Ama wniesie do Waszego życia ogromy miłości, szczęścia i w połączeniu z tym szczęściem i miłością Leosiową to już będzie wszystko czego Wam potrzeba :D
Aj.. uwielbiam czytać Twoje wpisy. Bo kiedy przypomnę sobie te stare, te których już nie chce się pamiętać, to widzę jak bardzo motywujesz i jak bardzo warto walczyć.
Jesteś silną kobietą to i teraz dasz radę! :)
Wytrwałości! :*
Oczywiście ja z mężem mam tak samo - no bo my zaś oczekujemy na wyjaśnienie się wszystkiego :]
Pozdrawiam, całuję! :* :* :*
Dzięki kochana :) Jesteś przemiła. Podniosłaś mnie na duchu.
UsuńWszystkiego dobrego dla Was.
Ściskam i całuję :*
Oj, na pewno będzie ciężko, ale ja też bym nie oddała Leosia do żłobka - on przecież jeszcze taki malutki jest;-))))
OdpowiedzUsuńPomysł z nianią jak dla mnie jest bardzo dobry.
Nasza Hania też taka powsinoga i od samego rana tylko słyszę "chodzić!, chodzić!", czyli wyjdźmy w końcu na spacer;-0 Tylko, że my "blokowi" i jeszcze do tego pies, więc u nas to już wyprawa z piciem, jedzeniem, misiem, piłeczką dla psa i bidonem włącznie;-0
Hanula też uwielbia kwiatki wszelkiej maści;-)))
Trzymam kciuki za wszystkie projekty!!
Pozdrawiam- Patrycja
Dzięki kochana :) My za jakieś 40 min znów na spacer :) Hehe. Uczymy się dmuchać w dmuchawce. Jest śmiesznie :)
UsuńOj Alu...wiem co czujesz bo sama mialam przyjemnosc odczuwania stop na moich zebrach... z ktorych mlody zrobil sobie silownie i cwiczyl miesnie nog podnoszac je rytmicznie co skutkowalo brakiem oddechu i zmeczeniem nie do opisania...niestety opisane przez wszystkie mamy opadniecie brzucha blizej terminu porodu nie nastapilo i utrzymalo sie do porodu...zatem oddychac pelna piersia przyszlo mi juz po rozwiazaniu...a mam czym oddychac ;-)
OdpowiedzUsuńA co do pomocy...popieram pomysl z niania...na pewno Cie odciazy... zazdroszcze domu z ogrodkiem....i ma szczescie mlody bzyczek ze jest co zapylac :-)
Hehe, dziękuję za zrozumienie :)
UsuńŚciskam i pozdrawiam :)
Kochana Alu, gdybym była bliżej chętnie poszłabym w wolontariat na nianię i Ci pomogła :)) Mam nadzieję, że znajdziesz kogoś odpowiedniego. A tym czasem dbajcie o siebie. Zdrówka- cierpliwości do męża ;) i miłości.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dzielnie- dasz rade!!!
Julka
Kochana <3
UsuńTrzymam za Was kciuki. Będzie dobrze :)
Końcówka ciąży dla mnie była na prawdę uciążliwa, czułam się jak niepełnosprawna ruchowo. Intelektualnie torchę też, bo wszystko mnie wkurzało i miałam "jelly mind" ;) ale ale - co bylo mineło i teraz moje szczęście pochrapuje sobie w łóżeczku obok w rytm uspakajającego dźwięku suszarki :)
OdpowiedzUsuńAha, Mela ma skonczone 2 miesiace i nie zauwazylam, zeby wymagala teraz mniej uwagi (przeciwnie..). Skoro Leo tafil do Was w wieku 3 miesiecy to masz porownanie ile czasu Młoda będzie potrzebować :))
UsuńO tak. Niepełnosprawna intelektualnie to jestem już od kilku miesięcy, ruchowo od jakiś dwóch ;)
UsuńMam nadzieję, że sobie poradzę i nie stanę się sfrustrowaną i narzekającą mamą :)
To chyba taki wiek, że się wszystkiego próbuje. Ale pocieszę Cię, że to dobrze, bo w ten sposób maluch nabywa odporności. Najgorzej trzymać dziecko w sterylnych warunkach, zaczyna go rozkładac byle wirus. Mając dostęp do brudnej ziemi, kamyków czy liści - jego układ odpornościowy cały czas walczy, więc jest w formie, więc kiedy przychodzi prawdziwa infekcja, to się nie musi rozkręcać i zwalcza zarazę zanim się ona zacznie. To ważne w przypadku noworodka, żeby go starszak nie zaraził. Może i lepiej, że nie będzie w żłobku, teraz chodzi po ludziach krztusiec, bardzo niebezpieczna choroba dla niemowlaków. A co do niani, warto sprawdzić, czy dodatkowo nie opiekuje się jakimś przedszkolakiem, bo może maluchy zarażać, gdy tamto się pochoruje.
OdpowiedzUsuńWłaśnie też tak myślę - że mały się nieźle szczepi :) Nie chcę mówić głośno, ale ostatnio nie choruje ( odpukać w niemalowane drewno, plunąć trzy razy przez ramię).
UsuńA co do niani to szukam tylko takiej, która będzie pilnować Leosia u nas w domu. Jeżeli miałabym oddać dziecko do czyjegoś domu to już wolałabym posłać go do prywatnego żłobka...
Pozdrawiam :)
Pomoc na pewno się przyda całe szczęście że masz taką możliwość.Na pewno znalezienie odpowiedniej osoby zajmie trochę czasu ale będzie dobrze musi .Leoś jest malutki ale na pewno pokocha siostrzyczkę .Znam wiele rodzeństw rok po roku i dzieci bardzo dobrze się z sobą ,,dogadują ,, Jeszce jedno napiszę oddanie dziecka do żłobka to nie wstyd tylko konieczność a po za tym nikt mu tam krzywdy nie robi. Pozdrawiam ewa
OdpowiedzUsuńNa razie Leoś jeszcze nie rozumie, że będzie miał rodzeństwo. Mam wrażenie, że myśli, że Ama to mój pępek :)
UsuńCo do oddania dziecka do żłobka to oczywiście mam takie samo zdanie jak Ty :)
Buziaczki i pozdrowienia :)
hehe, taki wiek :) Zazdroszczę ogrodu. Ja muszę dwa piętra z Młodym się ruszyć a potem biegać za nim po placu zabaw... dlatego często musi czekać dopiero aż tatuś wróci z pracy bo ja już go nie ogarniam
OdpowiedzUsuńJej, współczuję dwóch pięter do pokonania z maluchem i brzuchem. Ale zanim się tu przeprowadziliśmy mieszkaliśmy na ósmym piętrze, a tam winda się psuła co najmniej raz na tydzień. To był dopiero hardcore :)
UsuńW moim ogrodzie tez spustoszenie. Jak Bi byla w wieku Leosia, obrywala kwiatkom "glowki". Natomiast teraz wraz z bratem po prostu przebiegaja co chwila przez moje rabatki, a za nimi jeszcze pies. Dre sie na cala trojke, ale udaja gluchych. ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, ze maz wspiera Cie w pomysle z niania. Kiedy urodzila sie nasza corka, moj malzonek przeszedl na nocna zmiane, zebym mogla normalnie pracowac i opiekowalismy sie dzieciakami na przemian. Oczywiscie przy takim trybie zycia ledwie wyrabialismy na zakretach, ale jak zaproponowalam, zebysmy wynajeli pania do sprzatania raz w tygodniu, M. dal mi do zrozumienia, ze mam fanaberie rozpieszczonej paniusi. :/
Mąż mnie wspiera, bo nie ma wyjścia. Wie, jak to jest, jak mi się pogarsza ze zdrowiem i jak nie mogę wstać z łóżka, bo jestem taka słaba. On widzę, panicznie boi się tych moich krwotoków. Więc sam zaproponował tę nianię :) Choć o pani do sprzątania nigdy nie wspomniał :P
UsuńBuziaki
Dwoje dzieci z taką małą różnicą wieku to świetna sprawa :) Ale pewnie będzie ciężko.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem dobrze robisz, że już teraz myślisz o tym co zrobić by nie dopuścić by zmęczenie i stres odebrały Ci radość macierzyństwa.
Ja się nie boję przyznać do swoich słabości i do tego, że potrzebuję pomocy. W naszym społeczeństwie panuje jakieś dziwne przekonanie, że przyznanie się do tego, że jest nam ciężko, jest wstydem. A ja tak jak napisałaś, chcę być szczęśliwa i spokojna. Dla moich dzieci. Bo przecież dla nich żyję przede wszystkim :)
UsuńLeoś pochłania piasek i kamyki, Ty całą resztę :) Pięknie się Synuś komponuje z Waszym ogrodem. Własna podwórko, zwłaszcza przy dzieciach - marzenie, ale Synuś daje motywację do jego realizacji.
OdpowiedzUsuńPomysł z nianią dobry. Przyda Ci się pomoc przy Szkrabach. Powodzenia w poszukiwaniu fajnej babeczki.
Uściski
Dzięki kochana :) wszystkiego dobrego :)
UsuńZ nianią to super pomysł tulko jestem w szoku, źe jako rodzic posiadający orzeczenie sie nie dostaliście. To kto się w takim razie dostał?
OdpowiedzUsuńNo, to dość dziwne z tym żłobkiem. Pierwszeństwo miały dzieci z rodzin wielodzietnych. I dostały się same bliźnięta! ;)
Usuńdobry pomysł z Nianią, poradzicie sobie . A leoś wspaniały chłopak :)pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńMy też pozdrawiamy i ściskamy :)
UsuńAlu, to naprawdę sensowny plan. Chociaż żłobek też niczego sobie dla tego Małego ogrodnika :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę :) Buziaczki
UsuńPracuję z dziecmi i dziwi mnie, gdy ktoś pisze, że żłobek to "tez niczego sobie". Owszem ,tak wmawiają nam w mediach, ale przecież mamy swój rozum..., możemy obserwowac te dzieci - jak sie rozwijają ich emocje itp. Pewne rzeczy wychodzą dopiero później - po latach. Naprawdę.żłobek, to nie jest miejsce dla roczniaka....Niania to świetny pomysł.Poza tym to też minie. Trzeba troche odwagi, cierpliwości, siły...Jeśli tego brakuje - nie bac się szukac wsparcia w terapii. Będzie dobrze:)
OdpowiedzUsuńMama rójeczki
ojej.
UsuńAnonimowa mamo, nie demonizujmy żłobków. Nie uważam, że to coś złego dla dziecka, a jestem fachowcem.
Usuń"Naprawdę żłobek to nie jest miejsce dla roczniaka..." Bo...? Ja właśnie muszę oddać swojego rocznika do żłobka. Na warszawską nianię mnie nie stać.
OdpowiedzUsuńNa szczęście to Ty jesteś mamą i Ty decydujesz o swoim dziecku. I nie daj sobie wmówić, że jesteś złą matką, gdy tak naprawdę chcesz dla swojego dziecka jak najlepiej.
UsuńBuziaki
Ja w tym nic złego i groźnego nie widzę:) dobrze, że takie miejsca są dostępne.
UsuńJa właśnie planuje drugie dziecko (pierwsze ma trzy i pół miesiąca). Wiem, że będzie ciężko, ale tak chcemy. I tez będę korzystać z pomocy niani. I nie widzę w tym nic zzłego chociaż komentarze w rodzinie pewnie będą. Ale nie zamierzam być umeczona zaniedbana matka tylko szczęśliwą mamą. A mieszkamy na wsi i to pewnie będzie szeroko omawiany temat.
OdpowiedzUsuń