7:25 PM

Jak odnaleźć szczęście w naszym życiu?


(przed rozpoczęciem czytania postu włącz muzykę)


Poniedziałek. 6 rano. Budzisz się. Za oknem ciemno. Wyciągasz spod kołdry najpierw prawą, potem lewą nogę.
"Cholera - myślisz - ale chce mi się spać."
Zimno przeszywa Cię począwszy od stóp. Szybko naciągasz na siebie ubranie. Idziesz do łazienki, myjesz twarz, nakładasz krem i robisz szybki makijaż. Nie starczy Ci już czasu na pierwsze śniadanie.  Wrzucasz do torebki jabłko i wychodzisz z domu.
Dzień jak co dzień. Szaro. Brudno. Już prawie zima.
W pracy godziny mijają leniwie. Burczy Ci w brzuchu. Kupujesz drożdżówkę, którą zjadasz w krótkiej przerwie popijając kawą. Kilka przelotnych, mało znaczących rozmów z kolegami i koleżankami z pracy. Myślisz, że nie ma sensu wchodzić w głębsze relacje. Nie wpuszczasz więc ludzi zbyt blisko. Bliskość rezerwujesz dla siebie. Nie jesteś przecież nastolatką, żeby szukać przyjaciół. W tym wieku przyjaźni już nie ma. A nawet, gdyby była...nie masz już na nią czasu.
W drodze do domu ze zmęczenia przymykasz oczy. Słyszysz gwar ludzi jadących obok Ciebie w tramwaju. Drażni Cię podekscytowana paniusia, rozmawiająca przez telefon tak głośno, że niemal masz wrażenie, że krzyczy do kierowcy. Czy ona nie rozumie, że nie wszystkich obchodzi jej prywatne życie? Odwracasz głowę w stronę okna. W ciemności dostrzegasz kilka cieni. Nie znosisz jesieni.
Wracasz do domu wypompowana, zahaczając o pobliską Biedronkę ( liczba ludzi w kolejce sprawia, że irytacja sięga zenitu i jesteś o włos od wyjścia bez zakupów). Marzysz o łóżku i dobrej książce, ale kiedy wracasz do domu, czeka Cię zlew pełen naczyń.
Jesz zupę z wczoraj. Nadal jesteś głodna. Sięgasz po czekoladę zamkniętą w górnej szafce. Miałaś nie jeść słodyczy, więc, gdy już ją zjadasz, dopadają Cię wyrzuty sumienia. Włączasz telewizor i laptopa, wsuwasz się pod koc. Sprawdzasz, co u znajomych na fb. Na wallu wyświetlają Ci się same uśmiechnięte twarze. Najczęściej dziecięce. Rzygać się chce. Ileż można na to patrzeć.
Sięgasz po telefon. Dzwonisz do mamy. Źle się czuje i jest zmęczona. 
Odkładasz słuchawkę i myślisz, że nie tak miało wyglądać Twoje życie. Czujesz się potwornie samotna i niepotrzebna.
Przysypiasz na kanapie.  Budzisz się przed 24, bierzesz szybki prysznic. Pijesz ciepłe mleko, żeby szybciej usnąć. Ale kiedy kładziesz się spać, jak na złość, sen nie przychodzi. Serce bije Ci coraz szybciej. Już wiesz, że się nie wyśpisz, że jutro będzie kolejny poniedziałek.
Budzi Cię dźwięk alarmu w telefonie. Już 6.
_________________________________________________________________________________

(przed rozpoczęciem czytania dalszej części włącz tę muzykę ;))


Poniedziałek. 6 rano. Budzisz się. Za oknem ciemno. Włączasz swoją ulubioną muzykę. Od razu czujesz, że rozpoczyna się nowy dzień. Wychodzisz spod kołdry.
"Brrr - myślisz - ale chłód."
Ubierasz się w swoją ulubioną czerwoną sukienkę. Od razu Ci cieplej, gdy oglądasz się w lustrze. Idziesz do łazienki, myjesz twarz, nakładasz krem i robisz szybki makijaż. Dziś dodasz czerwoną pomadkę. Na śniadanie zawsze znajdziesz czas. Pijesz zbożową kawę z mlekiem i zajadasz bułeczki upieczone przez miłą, starszą sąsiadkę. Przyniosła Ci wczoraj wieczorem w podziękowaniu za pomoc w zakupach. Wrzucasz do torebki jabłko i wychodzisz z domu.
Dzień jak co dzień. Jesień co roku bywa trudna. Dziś wyjątkowo pada. Dobrze, że wzięłaś parasol! Nawet w tę pogodę niesamowita feria jesiennych barw uświadamia Ci, że już niedługo zima. Święta. Pachnący miłością stół.
W pracy godziny mijają jak z bicza strzelił. Odbierasz maila, telefony, rozmawiasz z Marysią, Anią i Wiolką. Jak zwykle po weekendzie, mnóstwo do opowiedzenia, do ponarzekania i przeanalizowania. O 12 wychodzicie na lunch, szybki, bo szef patrzy krzywym okiem, a terminy gonią. Zjadacie naleśniki z owocami. I narzekacie trochę, że nie idzie w cycki. Jak dobrze mieć kogoś, z kim nawet dodatkowe kilogramy świadczą o tym, że ma się z kim jeść wspólny posiłek. Umawiacie się z dziewczynami, że spalicie to w drodze na przystanek przy Uniwersytecie. I tuż po pracy, zamiast wsiadać w tramwaj naprzeciwko biura, dość szybkim krokiem przemierzacie ulice, obiecując sobie, że od wiosny idziecie na siłownię. Mijacie kolorowe wystawy pełne świątecznych gadżetów. Rozmawiacie. Jesteście.
Gdy docierasz do tramwaju, widzisz tłum ludzi. Myślisz sobie, jaką historię skrywa każdy z nich. Obok Ciebie, jakaś młoda dziewczyna odbiera telefon od przyjaciółki, z którą nie rozmawiała kilka miesięcy. Jest tak podekscytowana, że z wrażenia mówi o trzy tony za głośno. Miło jest czuć czyjeś emocje. Tym bardziej, gdy są pozytywne.
Wracasz do domu zmęczona, na szczęście lodówka pełna, zakupy zrobiłaś wczoraj. Podgrzewasz obiad przygotowany wieczorem. Zapalasz świece i małą lampkę koło kanapy. Ciepłe światło wypełnia cały salon. Włączasz muzykę. Zjadasz obiad, a potem kładziesz się pod ciepłym kocem z filiżanką aromatycznej, malinowej herbaty. Sięgasz po rozpoczętą wczoraj książkę. I tak dobrze Ci. Spokojnie. Pachnąco.
Po godzinie robisz sobie gorącą czekoladę, sięgasz po telefon, dzwonisz do mamy dowiedzieć się, jak jej minął dzień.
Włączasz komputer. Sprawdzasz fb. Odczytujesz dwie nieodebrane wiadomości. Oglądasz nowe zdjęcia znajomych. Nic się nie zmieniają. Nadal piękni i uśmiechnięci - tak jak Ty.
Na kolację przygotowujesz sobie sałatkę z wędzoną szynką, awokado, pomidorkami koktajlowymi i razowymi grzaneczkami. Polewasz wszystko oliwą. Pijesz ciepłą herbatę.
Często myślisz o Krzyśku. Może warto mu dać kolejną szansę. Ryzykujesz. Wysyłasz smsa z propozycją obiadu na mieście.
Bierzesz długą różaną, relaksującą kąpiel. 
Przysypiasz na kanapie.  Budzisz się przed 24, na telefonie nieodebrany sms. Od Krzyśka. Ręce trochę Ci drżą. Odczytujesz: "To może jutro?"
Pijesz ciepłe mleko, żeby szybciej usnąć. Ale kiedy kładziesz się spać, jak na złość, sen nie przychodzi. Myślisz o Krzyśku. W głowie, jak sceny z filmu, pojawiają się różne scenariusze. Serce bije Ci coraz szybciej. Już wiesz, że dziś tak łatwo nie zaśniesz. Jutro czeka Cię nowy dzień. Nowa szansa. 
Przecież wiesz, że nie możesz jej zmarnować.
Budzi Cię dźwięk alarmu w telefonie. Już 6. 
__________________________________________________________________________________


Po której stronie lustra codzienności jesteś? Jak siebie postrzegasz i jak oceniasz swoje życie? Czy umiesz w pełni wykorzystać swoje zalety, czy umiesz cieszyć się z siebie i doceniać to, co masz? Czy dajesz sobie prawo do bycia szczęśliwą? Czy wiesz co to znaczy?

Pomyśl o chwilach, w których czujesz się bezpieczna, spokojna, zrelaksowana. Czy jest to wtedy, kiedy leżysz na kanapie? A może wtedy, kiedy biegniesz wzdłuż ulic Twojego rodzinnego miasta? A może, gdy popijasz gorącą czekoladę w towarzystwie męża, koleżanki, syna? Doceń to co masz i spraw, by Twoje życie nabrało ciepłych odcieni szczęścia. 

Dostałam na urodziny w prezencie wyjątkową książkę. Książkę o sztuce szczęścia. Duńskiej sztuce szczęścia.

(Zainspirowała mnie ona do napisania cyklu postów o szczęściu. Cykl rozpoczęłam postem Pieniądze szczęścia nie dają!)

Hygge -  bo taki jest tytuł wspomnianej przeze mnie książki - to niepozorne słowo-klucz oznaczające po prostu stan, w którym czujemy się dobrze, szczęśliwie, spokojnie etc..... właściwie hygge nie ma odpowiednika w języku polskim, ale to właśnie ono czyni Duńczyków najszczęśliwszym narodem świata. Książka, którą prezentuję, odpowiada na pytanie, które stawiam w tytule posta:" Jak odnaleźć szczęście w naszym życiu?" To nie zawsze jest proste, ale Hygge jest swoistą mapą, drogowskazem. Książka ta będzie również wspaniałym prezentem na nadchodzące Święta Bożego Narodzenia.

W związku z tym, że największym celem mojego bloga jest niesienie dobrej energii, nadziei i szczęścia, mam dla Was pierwszy w historii tego bloga KONKURS!!!!  

Do wygrania właśnie  książka Hygge autorstwa Marie Tourell Søderberg (wydawnictwo Insignis). Wystarczy polubić fanpage poszukujaca.pl na facebooku, udostępnić zdjęcie konkursowe u siebie na fb, a w komentarzu napisać, czym jest dla Ciebie hygge i kiedy je odczuwasz. Najpiękniejszy komentarz zostanie wybrany przeze mnie i niezależnego jurora :) ( ja sama mogę być nieobiektywna, gdyż wielu z Was znam osobiście, nie będzie tym jurorem mój mąż, tylko przyjaciółka :) ).
Konkurs trwa od dziś do niedzieli 27.11.2016r. do godziny 20. Wyniki konkursu w poniedziałek 28.11 :)
Osoby, które nie mają fb również mogą brać udział w konkursie. Proszę wówczas o komentarze pod postem :)
Kochani! Hyggujmy się :)))!!! 
Mela książką zachwycona :))


23 komentarze:

  1. Dla mnie Hygee to dwie pary roześmianych oczu kiedy Mama i Żona wraca z pracy☺

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta ksiazke widzialam na yt i gdzies mi sie rzucila jeszcze w oczy i u Ciebie po raz trzeci:). Musi byc ciekawa:), tez postaram sie tutaj cos napisac na temat mojego hyyge (jak znajde tylko czas:)) Mimi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam :) Koniecznie napisz :)

      Usuń
    2. Ale Corke to masz sliczna!! Udala sie Wam!:)

      Usuń
    3. Dziękuję. Ale nie widziałaś syna! Ten to dopiero przystojniak!!!

      Usuń
  3. Swietnie napisane I jak prawdziwe! Z przyjemnoscia wzielabym udzial, ale nie mma fb. Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki, nie doczytalam.
      Biore udzial.
      Moje hygge to moi kochani chlopcy oraz ich szanowny tata. To Irlandia, w ktorej odnalazlam swoj kat, choc tak teskno mi czasami za Polska,
      To ogien w kominku I pomaranczowo-gozdzikowy zapach ulatniajacy sie z pachnacego kominka,a w reku imbirowe ciasteczka wykonane przez moich synow, to cieple skarpetki I tablet w reku, a w nim?
      Pelno pomyslow I planow na przyszly rok.
      Oby byl lepszy od poprzedniego :-)

      Usuń
    2. Na pewno będzie :* Dziękuję za udział i komentarz. :)

      Usuń
  4. Dla mnie hygge to czas, kiedy jestem na tyle szczęśliwa żeby oderwać się od codziennego ucisku w płucach. To swoistego rodzaju błogostan, którego doznaję, gdy śmiejemy się beztrosko z mężem, gdy mój syn głaszcze mnie po policzku lub bawi się moimi włosami przed snem. To stan kiedy ćwicząc brak mi już tchu a rytm muzyki dopinguje- możesz więcej. Hygge odczuwam też, gdy jem coś obłędnego lub śpiewam coś na tyle poruszającego, że płaczę. Uczę się wciąż celebrowania takich drobiazgów i wiem, że właśnie na nich muszę opierać cały mój świat.

    OdpowiedzUsuń
  5. To chyba książka dla mnie. Bo jak na razie nie bardzo potrafię znaleźć takiego momentu 😞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :* Nie martw się, dla mnie często też! I wiesz co? To już dobrze, że o tym wiemy i że chcemy to zmienić :) Ściskam!

      Usuń
  6. Piękny post :) Potrzebne są takie słowa, takie inspiracje. Pomyślę i ja nad moim hygge :) Pozdrawiam ciepło, M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moment zachwytu.
    Fascynacja i zaskoczenie.
    Tupot jego małych stópek. Zapach, uśmiech, pierwsze słowa, pierwsza piosenka.
    Mały człowiek, wielkie osiągnięcia.
    Przytulenie, nocne strachy i buzia wygięta w podkówkę.
    Mnóstwo wzruszeń.
    Wspólny film z mężem na kanapie i salwa śmiechu.
    Zrealizowany projekt.
    Wyprawa do przyjaciółki i widok jej pięknego domu za polem kukurydzy. Zapowiada się wspaniały weekend, który jak zwykle minie zbyt szybko…
    Spełniające się marzenia.
    Wysłuchane modlitwy.
    Udany placek.
    Muskający twarz wiatr i kojące słońce – krótka chwila relaksu w ogrodzie.
    Poszukiwanie sarnich śladów zimą w lesie.
    Wycieczka na grzyby z mamą.
    Zakup pięknego, starego mebla do renowacji.
    Dzisiejsze dwie kreski.
    Nowa rzeczywistość.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana,
    czym dla mnie jest Hygge....jest chwila wytchnienia od codziennosci, jest wieczornym cieplem domu, jest przyjemnym zapachem aromatycznej swieczki i jej blaskiem, ktory rozpromnienia sie po pokoju:). Hygge jest miloscia bliskich, ktorzy nie beda zyc wiecznie, z czego zdaje sobie sprawe...:(, dlatego tak doceniam kazda chwile spedzona z nimi, kazda rozmowe, usmiech czy gest. Kocham ich tak mocno!! Hygge jest czasem spedzonym z przyjaciolmi, konwersacja, pomoca, dobrym slowem, jest spelnieniem w pracy.
    Rowniez spacerem w lesie, polna drózka, nad rzeka, jeziorem, jak i dobrym posilkiem, ciepla aromatyczna herbata czy goraca czekolada:). Dla mnie Hygge nie jest niestety tupotem malych stópek, tuleniem i miloscia mauszka, bo tego uczucia jeszcze nie zaznalam, chociaz bardzo bym chciala i marze o tym tak jak Ty kiedys marzylas...mam cichutka nadzieje, ze kiedys i ono mi sie spelni, tak jak wlasnie spelnilo sie Tobie Alu, zupelnie nie spodziewanie w najmniej przewidywalnym momencie:).
    Chcialbym alby Hygge wypelnialo kazda osobe codziennie, kazdego dnia, zeby bylo w kazdym z nas wtedy zycie bedzie o wiele latwiejsze i pogodniejsze!!:) Pozdrawiam serdecznie:) Buziaki:) Mimi

    OdpowiedzUsuń
  9. "Szczęściem/Hygge jest dla mnie ..."

    Szczęściem jest dla mnie poranne budzenie się blisko kochanych przeze mnie ludzi.
    Po każdym dniu pracy, od poniedziałku do niedzieli kiedy człowiek zwyczajnie się życiem utrudzi.
    Szczęściem jest dla mnie najbliższa mi rodzina.
    Która jest ze mną i przy mnie zawsze, gdy coś się w mym życiu zacina – bez niej żyć nie potrafię, choć momentami wspólnie z nią dzielić czas, ciężka życia dziedzina. :)
    Na każdym życia mojego kroku otaczają mnie znajomi i krewni.
    Tego że są dla mnie wszystkim, mogę powiedzieć iż są absolutnie pewni.
    Bez rodziny i krewnych się duszę, bez bliskich mi osób także.
    Czas z nimi spędzony cenię sobie niezwykle wysoko, a jakże.
    Czystym wiejskim powietrzem oddycham, nim się wręcz zachłystuję.
    Brzmi to pewnie patetycznie, jednak wcale się tym nie przejmuję. :)
    Jak powietrze sprawia, że każdego dnia na nowo do życia się budzę.
    Tak każda bliska memu sercu osoba powoduje, że w dążeniach swych do realizacji celów niepowodzeniami zapału swego nie studzę.
    Szczęściem są też dla mnie Ci wszyscy ludzie.
    Na których polegać mogłem, gdy siedziałem w ławce w tak zwanej budzie. :)
    Szczęściem nie są dla mnie pieniądze ani inne rzeczy materialne.
    Szczęściem są dla mnie zwyczajne ludzkie odruchy względem mnie, choć to może trywialne.
    Cieszy mnie, gdy na czyjejś twarzy widzę uśmiech od ucha do ucha.
    Bo choć rzecz tak niewielka, to jednak jakże miła dla serducha.
    Szczęśliwy jestem, bo mówić mogę o sobie że jestem zdrowy.
    Co w Polsce nie częste, bo narzekanie to wszak nasz symbol narodowy. :)
    Szczęściem jest dla mnie to, że widzę, słyszę i mówię.
    Dzięki temu w gąszczu codziennych spraw ludzkich, zwyczajnie się nie gubię.
    Polegać mogę na bliskich, ale również na sobie.
    Mam szczęście, bo mogę żyć godnie w każdej życia mego dobie.
    Uwielbiam przyrodę i zwierzęta, cieszę się że na co dzień z nimi obcuję.
    Szczęśliwy jestem gdy im pomagam i się nimi opiekuję.
    Ważne są dla mnie bardzo, powiedzieć że są dla mnie powietrzem to mało.
    Na szczęście mam ich w podwórku mnóstwo, inaczej w życiu mym czegoś na pewno by brakowało.
    Patrzę w oczy psinie, widzę że jestem dla niej całym światem.
    Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, czuję że zgodnie z tym co głosił Św. Franciszek, jest ona moim mniejszym bratem.
    Myślę, że można mnie nazwać szczęśliwym człowiekiem.
    Bo nie zamykam się przed ludźmi pod przysłowiowym wiekiem.
    Jedni świata nie widzą bez kwiatów, inni kochają książki.
    Dla jeszcze innych Hygge są na przykład maleńkie dziecięce rączki.
    Hygge dla jednego będzie muzyka, dla innego kochanek lub kochanka.
    Dla piłkarza liczy się piłka, dla gimnastyczki skakanka.
    Czerpmy z Hygge garściami, pełną piersią oddychajmy.
    Każdy dzień wykorzystujmy do ostatniej minuty, zwątpieniu i zmartwieniom się nie dajmy.
    Hygge niechaj stanie się mocą sprawczą wszystkiego.
    Takim apelem kończę swoją rymowankę czytająca post Koleżanko i czytający Kolego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech Hygge stanie się mocą sprawczą wszystkiego!
      Też - wczoraj, dziś i jutro - życzę sobie tego ;)

      Usuń
  10. Alu, to mój ulubiony wpis na Twoim blogu! Lubię do niego wracać. Nagle uświadamiam sobie, że mogę dwojako podchodzić do problemów dnia codziennego. To tylko ode mnie zależy, jak potoczy się moje życie. Dziękuję! <3

    OdpowiedzUsuń

Klik!

TOP