Od jakiegoś czasu czuję, że zapala mi się czerwona lampka - rozładowuję się. Dosłownie tracę siły i energię do życia. Jestem fizycznie wykończona. Choć naprawdę za dużo nie robię. Mąż przejął większość domowych obowiązków: to on robi zakupy, pierze, na zmianę gotujemy, dużo czasu poświęca Leonkowi, zabiera go na spacery. A mimo takiego odciążenia, wieczorem, nie mam sił na nic. Czasem wyzwaniem jest dla mnie wzięcie się w garść i podreptanie do kuchni po wieczorną porcję leków.
Generalnie, zajmuję się tylko Leosiem. Ale i na to po prostu braknie mi wieczorami sił. Marzę, żeby się po prostu położyć i poleżeć kontemplując ciszę. To bardzo dziwne, jak na mnie. Do tej pory nie znosiłam ciszy. Kojarzyła mi się z samotnością, była mi obca, czułam się w jej obecności bardzo nieswojo.
Dziś ze zmęczenia i z bezsilności chce mi się płakać. Nie czuję się dobrą mamą ( i nie chodzi o to, żeby teraz usłyszeć, że nią jestem....), nie jestem, jak wcześniej kreatywna i pełna energii. Czuję się samotna. Leoś dopiero usypia ( już 1,5h). Mąż wraca z pracy dopiero po 22.
Myślałam o zatrudnieniu niani - ale niestety, w chwili obecnej nas na nią nie stać. A to dlatego, że w kwietniu zaczynamy remontować łazienkę na górze ( w tej chwili mamy brodzik na dole), żebym nie musiała z dwójką dzieci latać z góry na dół. Coś za coś - jak to mówi mój mąż.
Poza tym od grudnia praktycznie nie wychodzę z domu. Lekarka zabroniła mi przebywać w skupiskach ludzkich. W rodzinnym domu byłam ostatnio w październiku. Tęsknię za rodziną :( Wyglądam jak strach na wróble. Mam mega odrosty, ziemistą skórę i wory pod oczami.
Ot, sobie ponarzekałam.
Musiałam.
Mam dziś zupełnie zwyczajnie - doła jakiegoś.
Nie ma co jednak mnie żałować. Ja naprawdę nie czuję się absolutnie skrzywdzona. Jestem szczęśliwa.
Jestem też cholernie zmęczona.
PS. Przepraszam, że już tak długo nie odpisuję na maile. Ja naprawdę nie mam nawet czasu wejść na pocztę. Wkrótce nadrobię. Jak się trochę zregeneruję.
Generalnie, zajmuję się tylko Leosiem. Ale i na to po prostu braknie mi wieczorami sił. Marzę, żeby się po prostu położyć i poleżeć kontemplując ciszę. To bardzo dziwne, jak na mnie. Do tej pory nie znosiłam ciszy. Kojarzyła mi się z samotnością, była mi obca, czułam się w jej obecności bardzo nieswojo.
Dziś ze zmęczenia i z bezsilności chce mi się płakać. Nie czuję się dobrą mamą ( i nie chodzi o to, żeby teraz usłyszeć, że nią jestem....), nie jestem, jak wcześniej kreatywna i pełna energii. Czuję się samotna. Leoś dopiero usypia ( już 1,5h). Mąż wraca z pracy dopiero po 22.
Myślałam o zatrudnieniu niani - ale niestety, w chwili obecnej nas na nią nie stać. A to dlatego, że w kwietniu zaczynamy remontować łazienkę na górze ( w tej chwili mamy brodzik na dole), żebym nie musiała z dwójką dzieci latać z góry na dół. Coś za coś - jak to mówi mój mąż.
Poza tym od grudnia praktycznie nie wychodzę z domu. Lekarka zabroniła mi przebywać w skupiskach ludzkich. W rodzinnym domu byłam ostatnio w październiku. Tęsknię za rodziną :( Wyglądam jak strach na wróble. Mam mega odrosty, ziemistą skórę i wory pod oczami.
Ot, sobie ponarzekałam.
Musiałam.
Mam dziś zupełnie zwyczajnie - doła jakiegoś.
Nie ma co jednak mnie żałować. Ja naprawdę nie czuję się absolutnie skrzywdzona. Jestem szczęśliwa.
Jestem też cholernie zmęczona.
PS. Przepraszam, że już tak długo nie odpisuję na maile. Ja naprawdę nie mam nawet czasu wejść na pocztę. Wkrótce nadrobię. Jak się trochę zregeneruję.
Doskonale Cię rozumiem. Mam podobnie - czasami rano nie mam siły wstać, a wieczorem marzę tylko o przyłożeniu głowy do poduszki i o zaznaniu błogiej ciszy. Ja zganiam to na przesilenie wiosenne no i na fakt, że nasza Hanula wkracza już ewidentnie w okres tzw. buntu dwulatka i po całym dniu tłumaczenia, zakazywania, unoszenia się po prostu jestem padnięta;-0
OdpowiedzUsuńTy natomiast "produkujesz" małego człowieka, więc to zrozumiałe, że jesteś wykończona.
Szkoda, że z niani nici. Wiem z doświadczeń moich koleżanek, że zwłaszcza ostatni trymestr ciąży jest dość męczący i zajmowaniem się ciekawskim oraz wszędobylskim 1,5-roczniakiem może Ci sprawić trochę kłopotów. Narzekaj ile się da - ja Ci odpuszczam, amen;-))))
Pozdrawiam-Patrycja
:) Dzięki kochana. Masz rację - oprócz zwykłego zmęczenia i ciąży nadchodzi okres przesilenia i pewnie to wszystko tak daje mi się we znaki.
UsuńKażdy ma prawo do gorszych dni. NIe jesteśmy robotami, a it trzeba czasem doładowywać. Po prostu potrzebujesz odpoczynku, choć wyobrażam sobie, że przy malutkim dziecku o ten ciężko. Ale narzekaj Kochana do woli. Sił przez to nie nabierzesz, ale dasz upust niepotrzebnym emocjom. Ściskam
OdpowiedzUsuńHehe, masz rację, jak sobie ponarzekałam to od razu mi ulzyło :) Buziaki
UsuńTrzymaj się!!! <3
OdpowiedzUsuń<3
UsuńMasz do tego prawo tak maleńkie dziecko jak Leoś prze kochane ale wykańcza. A jak z mama czy teściowa może one by pomogły będzie coraz trudniej nie chodzi o dom czy domowe zajęcia Leosia szkoda i Ciebie Alu no i maleństwa,mąż wszystkiego nie ogarnie to tylko człowiek i pracuje
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ewa.
Dziękuję kochana. Raz na dwa tygodnie Leoś zostaje na kilka godzin u teściów. To zawsze zastrzyk energii dla mnie, choć wtedy bardzo za nim tęsknię :D Buziaki
UsuńTwój organizm odwala kawał roboty i to naturalne że jesteś zmęczona. To trudny czas. Mi bardzo brakuje drzemek w ciągu dnia a do tego w nocy jakoś źle śpię. pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJa też pozdrawiam :)
UsuńAlu... To chyba zupełnie normalne- Leoś jest teraz w bardzo absorbującym okresie swojego życia, a ciąża robi (z Tobą) swoje... Do tego obciążenie psychiczne i jesteś w takim stanie, w jakim jesteś. Nie wiem na ile Twój stan zdrowia pozwala, i jak tam ze zorganizowaniem opieki do synka, ale może dla poprawy samopoczucia umów się do fryzjera. Czasami taki drobiazg naprawdę pomaga :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
Masz rację, fryzjer dobrze mi zrobi :) Pozdrawiam :)
UsuńA nie myślałaś o jakiś wolontariuszkach? W wielu szkołach są kluby, moze jakieś rozsądne dziewczęta wzięłyby małego na spacer, poczytały mu bajki itd?
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, źle bym się czuła wykorzystując wolontariuszy. Jestem pewna, że wielu ludziom przyda się ich pomoc bardziej niż mi... Jakoś tak nie mogłabym...
UsuńDziękuję za wskazówkę :) Buźka
Czasem dobrze sobie ponarzekac. U mnie bylo podobnie, malo kto z rodzinki domyslil sie, ze jest mi najzwyczajniej ciezko, powiedzialam o tym glosno i 1-2 razy w tygodniu mialam i babcie i siostre do pomocy:) Alu a moze sprobuj sobie zorganizowac chocby jeden dzien tylko dla siebie. Leos z tatusiem pojedzie do ktorejs z babc albo cioc itp. a Ty np. jesli nie mozesz wychodzic z domu to moze fryzjer czy kosmetyczka przyjechac do Ciebie a potem mozesz odpoczywac i rozkoszowac sie cisza bo kazdemu ona jest od czasu do czasu potrzebna. Jak tak zrobilam 1 dzien a moze zdzialac cuda:) sciciskam Cie mocno. Pozdrawiam! Maria
OdpowiedzUsuńMasz rację, 1 dzień może zdziałać cuda :) Teściowie raz na jakiś czas biorą Leosia :) Nikogo innego tu nie mam. Moja rodzina jest kilkaset kilometrów ode mnie :(
UsuńAlusia, może dziadki się przydadza ? Albo jakieś ciotki? Nic dziwnego, że jesteś zmęczona.... dziwne byłoby gdybyś nie była. Dbaj o siebie.... mąż stanął na wysokości zadania:)
OdpowiedzUsuń:) Mąż rzeczywiście bardzo pomaga - choć ten to dopiero narzekadło jest :)))
UsuńBuziaki
Alu a jak u Ciebie z poziomem żelazna?
OdpowiedzUsuńPytam, bo swego czasu mialam podobnie i niedobór okazal sie przyczyna.
A moze po prostu tak odczuwasz bliska wiosne i dolegliwosci zwiazane ze swoim stanem
Duzo sil zycze
Żelazo trochę niskie. Biorę suplementy. Pewnie wszystko razem daje taki efekt :)
UsuńDziękuję za wsparcie. Buziaki
Trzymaj się, Alusiu i do przodu.
OdpowiedzUsuńDziekuję kochanie :*
UsuńDroga Ciężarna Mamo Roczniaka- nie bądź dla siebie zbyt surowa. Dbasz o Synka, o Brzucholca, o męża, nie zapominaj nigdy o sobie! Duży buziak dla Ciebie!
OdpowiedzUsuń(www.weareamatchmadeinheaven.wordpress.com)
Hehe, no wiem, wiem. Dużo od siebie wymagam - ale jak to mówi mój mąż - tego chciałaś :) Więc muszę sprostać :)
UsuńBuziaki i dla Was, czekam na wieści, co tam u Was :)
Rozumiem Cię bardzo dobrze....Ja odkąd urodziła się moja córeczka nabyłam się tygodniami i miesiącami sama. W te wakacje byłam sama przez 3 miesiące z dzieckiem niespełna 2-letnim. Bywało, że przez 2 tygodnie nie miałam żadnej pomocy, a dodatkowo praktycznie permanentnie cierpiałam na bezsenność. W poprzednie wakacje również byłam sama (z małą pomocą niani), a córeczka nie miała wtedy jeszcze roku. Wspominam to wszystko jak prawdziwy koszmar. Rozumiem Cię bardzo dobrze Ala, staraj się jednak myśleć, że będzie lepiej i dbaj o to, aby mieć jak najwięcej pomocy od bliskich.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło. Anna-Róża
Dziękuję kochana, myślę, że rzeczywiście nie jestem odosobniona. Jest tak wiele kobiet, które same muszą sobie radzić, bez mężów i choćby sporadycznej pomocy teściów... No ale musiałam trochę ponarzekać :)
UsuńTrzymaj się kochana :*
Głowa do góry Kochana! Dobrze że sobie ponarzekałaś. Czasem tak trzeba. Twoja sytuacja wszystko tłumaczy. Pewnie żadne dobre słowo teraz nie będzie odpowiednie i wystarczająco pokrzepiające ale mimo wszystko zaryzykuję - Jesteś wspaniałą mamą a Twoja kreatywność i energia z pewnością już niedługo wrócą :) po prostu odpoczywają sobie teraz, a Ty daj im odpocząć i upajaj się ciszą :) Ściskam
OdpowiedzUsuń:) kochana jesteś :* Dziękuję i ja też ściskam.
UsuńTo chwilowy spadek nastroju i kondycji!!! Też tak mam, najgorzej się czuję z tym leżeniem... dookoła tyle rzeczy do zrobienia, do sprzątania do ogarnięcia przez narodzinami, a ja 24h w pidżamie, kursuję pomiędzy kuchnią i łazienką. Dopiero kopniaczki synka dają mi siłę, choć na usg zawszę chowa buzie:)
OdpowiedzUsuńDbaj o Siebie, rozpieszczaj miłością Leosia, Męża!
Buziaki:*
:) U Ciebie jeszcze tylko troszkę :) Trzymam kciuki za polepszenie nastroju :) Buziaczki
UsuńKochana Alu myślę, że każda z nas ma czasem prawo do ponarzekania i wiem, że jesteś szczęśliwa ale wiadome czujesz się osłabiona, a może to dobrze - bo to znak, że dzieciątko zabiera sobie Twoje siły :D i ma się dobrze :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Leo to wie, że ma najukochańszą mamę na świecie i w ogóle to wiadome :) Zobaczysz, że za niedługo znowu będziesz w formie i wszystko będzie cudownie!
Jesteś tylko człowiekiem :)
Leo jak zawsze cudny :) Pozdrawiam Was serdecznie :*:*
Dziękuję, Leoś każe uściskać i ucałować e-ciocię :) Pozdrowienia :)
UsuńAlu nie zawsze musisz dawać z siebie 100 %. To normalna rzecz , że w tym okresie czujesz się słaba i zmęczona. Ja będąc w ciąży non stop spałam a Ty dodatkowo masz "troche" roboty przy Leosiu tak więc nie obwiniaj się. Masz prawo i do narzekania i do poleniuchowania bo potem przy dwójce dzieci to raczej sobie za bardzo nie odpoczniesz. Alu życzę przede wszystkim zdrówka i całuski dla Leosia. Kati.
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana, a ja Tobie wytrwałości i sił :) Jeszcze trochę i będzie pięknie :)
UsuńAllu, takie zmeczenie jest w ciazy zupelnie normalne! Malenstwo w brzuszku zabiera z Twojego oraganizmu co najlepsze, a Ty masz do tego Leosia do ogarniecia.
OdpowiedzUsuńSama pamietam, ze bedac w drugiej ciazy, kiedy moja Bi byla w wieku Leo, na podworku tylko chodzilam z nia od zabawki do zabawki i ciagle rozgladalam sie gdzie by tu przysiasc. :) A w domu ulubiona zabawka byla pilka. Siedzac na kanapie rzucalam ja corce, a ona z piskiem gonila ja, lapala i przynosila mi z powrotem. Cos jak "aport", tylko ze z dzieckiem! :p
Hehe, muszę spróbować zabawy z rzucaniem piłką z Leosiem :) Hehe.
UsuńBuziaki