Lubię rozmawiać przez telefon. Ale przy dwójce małych dzieci muszę mieć wolne obie ręce. Dlatego od kilku dni używam słuchawki pod bluetooth.
Jemy śniadanie. Leoś ma w miseczce bułeczkę pokrojoną w kwadraciki i paróweczki pokrojone w grubsze talarki.
"Ej, patrz na Leona"- mówi mąż.
Patrzę więc, a to co widzę jest doprawdy interesujące. Młody upycha sobie kawałek parówki do ucha...i mówi: "Hajo, hajo! Tatuś?"
Rozbawił nas do łez.
Jemy śniadanie. Leoś ma w miseczce bułeczkę pokrojoną w kwadraciki i paróweczki pokrojone w grubsze talarki.
"Ej, patrz na Leona"- mówi mąż.
Patrzę więc, a to co widzę jest doprawdy interesujące. Młody upycha sobie kawałek parówki do ucha...i mówi: "Hajo, hajo! Tatuś?"
Rozbawił nas do łez.
Wspaniały obserwator Wam rośnie :)
OdpowiedzUsuń:) Aż boję się pomyśleć, co będzie dalej :)
UsuńŚwietny jest! :) jeszcze pewnie nie raz czymś zaskoczy! :D
OdpowiedzUsuń;**
Kochana czy mogę prosić o kluczyk do bloga na adres trwajchwilo@gmail.com?
UsuńCudak mały :)
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńA juz nie szukasz kogos do pomocy tak na codzień cieżko Ci ja mam jedną 2 latkę i czasem nie mam juz gdzie ręce włożyć bo ciach i cos rozmarze na scianie albo ostatnio wyrzuciła jajka z lodówki . A jeszcze do tego chora jesteś . A słyszałaś że w ciąży dziecko wysyła mamie komórki macierzyste do chorego organu. Moze dla tego lepiej sie czujesz.
OdpowiedzUsuńTak wiem, słyszałam i pewnie dlatego była poprawa. Masz rację.
UsuńCo do pomocy to już nie szukam. Sparzyłam się bardzo i nie zaufam już raczej nikomu.
Buziaki
Bystry synek :)
OdpowiedzUsuńNatomiast co do tego typu urządzeń jestem sceptyczna, zwłaszcza jak ludzie idą ulicą i "gadają do siebie" ;) Ostatnio nawet trafił mi się pan w kolejce zakupowej - z jednej strony mówił ekspedientce z kartki, co potrzebuje, a z drugiej rozmawiał przez telefon. Stałam z takiej strony, że nie skojarzyłam telefonu, bo oczywiście z jednej ręce miał zakupy, a w drugiej listę. Początkowo myślałam, że gada sam do siebie... ale przy długości tej listy zakupowej zaczęło mnie to denerwować... Rozumiem, że ludzie mają mało czasu i zakupy to "zbędna" czynność, ale czy wszyscy naokoło muszą tego słuchać?
U Ciebie przy dwójce maluchów zupełnie rozumiem :) Bo to zawsze jednak lepiej mieć ręce wolne :)
Ja niestety należę do tej grupy ludzi co ten pan ze sklepu ... Biję się w pierś... Ale zazwyczaj to właśnie na spacerze mam czas, żeby porozmawiać z kimś bliskim, a naprawdę bardzo tego potrzebuję, bo inaczej grożą mi pieluchowo-kaszkowe zmiany w mózgu.
UsuńBuziaki i pozdrowienia
Hehe, No w koncu! Wiedziałam ze parówki mają jeszcze jakieś zastosowanie! Brawo dla Leona za kreatywność
OdpowiedzUsuń:))) Pozdrawiam :)
UsuńI jest nowy wpis tak szybko. Leoś wymiata spryciarz. Zdrowia i spokoju życzę rodzince. :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo.
UsuńA ja spięłam się i mam nadzieję, że wpisy będą częste. Pozdrawiam :)
HAHAHA Synek Mistrz! Rozczulił mnie tą parówką bardzo:)
OdpowiedzUsuńRozbrajający jest :)
UsuńFantastyczny maluch :). Naśladownictwo dorosłych przez takie słodkie Maluchy jest śmieszne i jednocześnie takie wzruszające :). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco.
UsuńSwietny maly nasladowca! :)
OdpowiedzUsuńPrzypomnialo mi sie jak moja cora kiedys, patrzac na mnie nakladajaca na twarz krem, zaczela "pacac" sie po buzi klockiem. :D
Hehehe :) Trzeba sobie zapisywac te chwile :)
UsuńNo padłam ze śmiechu! :)
OdpowiedzUsuń:D Buziaki
UsuńNaśladownictwo naszych pociech nie dość, że tak ważne dla ich rozwoju, to jeszcze potrafi rozśmieszyć do łez :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze chwile ever!
UsuńHaha rewelacja :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKocham go!!!😂😂😂😂
OdpowiedzUsuńStęskniłam się 😢
UsuńBystrzacha z Leosia. O gąbkach i fasolkach w nosie słyszałam. O parówce w uchu do tej pory nie :)
OdpowiedzUsuń