...i to nie dlatego, by się nie potknąć wpadając na kamień, ale po to, by znaleźć właściwą, swoją własną ścieżkę.
Kolejna złota myśl znaleziona w internetowym chaosie, która urzeka mnie swą prostotą i idealnym wcelowaniem w mój aktualny rys psychologiczny (ha!).
Jeszcze
tylko 4 dni szkolne i wakacje. Bardzo, bardzo się cieszę, bo naprawdę
potrzebuję odpoczynku. Marzę, by się stąd wyrwać i poczuć się znów pełna
życia i energii.
Nakupowałam
ostatnio chyba z 10 sukienek. Dopadły mnie lekkie wyrzuty sumienia,
ale... w sumie, mało kto potrafi za 150zł kupić 10 sukienek. A skoro nie
wydałam jakiejś zbyt dużej kwoty to tłumaczę sobie, że nie muszę mieć
wyrzutów sumienia ;] 5 sukienek znalazłam na mega wyprzedaży w OUTLECIE
i 5 w lumpeksiku w moim rodzinnym mieście ( po 2 zł sztuka :D ).
Kupiłam też zestaw do badmintona w Biedrze, ale nie mam z kim pograć :P
Co do moich stanów psycho-fizycznych - jestem dziwnie spokojna, pogodzona, nawet radosna.
Wczoraj
rozmawiałam z moją sąsiadką o tym, że zdecydowaliśmy się na adopcję i
ona się rozpłakała. Nie mogła pojąć, dlaczego "się poddałam", bo
przecież miałabym takie śliczne dzieci. Zdziwiłam się, że płacze nade
mną i nad - w mojej opinii super dobrą - nowiną. Wytłumaczyłam jej mój
punkt widzenia, naszą drogę po Dzidzię, która jest już przecież taka
długa i trudna... Wytłumaczyłam jej, że dla mnie macierzyństwo to nie
biologia, to emocje, troski, chwile, przeszłość, przyszłość, miłość,
szczerość... Ona płakała, a ja nie czułam się smutna, jej słowa nie
spowodowały u mnie zachwiania, nie sprowokowały do zastanowienia się,
czy robię dobrze, czy może popełniam błąd.
Jestem pewna, że to moja ścieżka. Moja własna.
Warto patrzeć pod stopy...
Właśnie takie przeciwne opinie i własna reakcja na nie mogą chyba najbardziej utwierdzić w tym że jest się pewnym swych decyzji wiec też są bardzo potrzebne. A my razem z Wami nie możemy się doczekać tego maleństwa :*
OdpowiedzUsuńNo nie dziwię się, w końcu nie kto inny będzie tatą chrzestnym jak... :D
OdpowiedzUsuńWczoraj mój chrześniak mianował Michała wujkiem: "Jadę ciocią Alą i wujkiem Michałem wakacie" - twierdzi :) (odkąd tłumaczyłam mu, że nie jedziemy sami tylko z Ewą i Michałem :D )