Jak tam u Was? Bo u nas, zgodnie z przewidywaniami - chorobowo. Jak tylko Leoś wrócił do przedszkola ( tak! jest już przedszkolakiem :) ) znów zmagamy się z choróbskami ( a mieliśmy 2 miesiące totalnego spokoju). Najpierw Melka miała biegunkę z krwią, potem doszedł jej kaszel napadowy, teraz Leoś też kaszle, a na wieczór dostał gorączki i oznajmił, że boli go brzuszek.
Innymi słowy - dzięki Bogu, że mam jeszcze wolne i nie muszę siedzieć na zwolnieniach. Mimo przejścia sryliarda choróbsk Melki - nadal panikuję, gdy któreś ma gorączkę, biegunkę, albo zajęte oskrzela. To się nie zmienia i raczej już nie zmieni.
Z informacji pozytywnych - z moim mężem wznosimy się obecnie na sinusoidzie relacji ku górze. Znów czuję się kochana, wspierana i ważna. Oczywiście nie w 100%, ale jest na plus :) Od października ruszam na studia podyplomowe ( będę się uczyć matematyki, żeby móc uczyć matematyki ;) ). A mąż mój dostał awans i najprawdopodobniej od października nie będzie pracował na zmiany. Czy Wy to rozumiecie???!!! Koniec z samotnymi nocami ( których nienawidzę, np. dziś - Leo z gorączką i nadchodzącą sraczką, Mela z napadowym kaszlem z koniecznością inhalacji o 2 w nocy, a ja sama), koniec w wykańczającymi mnie samotnymi wieczorami, kąpielami dzieci i samotnym usypianiem. Koniec z niedzielami w pracy, świętami w pracy. To wielka, wielka zmiana dla nas. Dla mnie. Żyliśmy w taki sposób od 8 lat. Aż nie mogę uwierzyć, że to się zmieni...
Z istotnych zmian w życiu moich dzieci:
a) Leo pokochał przedszkole. Chodzi na 4 godziny dziennie, ostatnio nie chce wychodzić.
b) Leoś ma nowe duże łóżko - traktor. Tatuś zaprojektował, stolarz stworzył. Syn oszalał. Ze szczęścia.
c) Melka ma 4 zęby. Uśmiecha się z nimi czadowo. Jest cudna. Szkoda, że tak kaszle ( właśnie ma atak).
d) Melka chodzi :) Pierwsze kroczki postawiła po 12 miesiącu, a teraz, gdy skończyła 13 przemierza już spore odległości bez upadku ( cały pokój, korytarz).
e) Młoda coraz więcej mówi: " Mama, tata, baba, papa, dada, mmyyyy ( krowa), a a a ( pies), miau (kot), kaka ( każde inne zwierzątko), bam, mimi ( mleko), didi (smoczek), co to, mi (miś), rrraaaarrr ( dinozaur), bym bym (auto, traktor), biało ( jak się uderzy i ją boli, to chyba ma być bolało)".
f) Leoś dużo mówi o uczuciach i o Jezusie. Gdy mówimy mu np. "Kocham Cię synuś, najbardziej na świecie", odpowiada - "ja tes Cię kocham mamusiu, wies?" <3, bywa też, że ni z tego ni z owego oznajmia " Jezus Cię kocha tatusiu, Melkę kocha, mie kocha, mamusię kocha. Jest dobly, lubi mie."
g) L. coraz częściej przesypia całe noce.
h) pieluchy zakładamy Leosiowi już tylko do spania, zdarza mu się w dzień nasiusiać jeszcze, ale tylko, gdy jest zaaferowany czymś, dobrze się bawi, albo coś nabroi.
i) moje dzieci uwielbiają świnkę Peppę, gdy na początku bajki lektor przedstawia postaci, mówiąc " Jestem świnka Peppa, a to mój mały brat George". Leoś odpowiada: "A to moja siostra Melka" <3
To tak w skrócie o tym, co u mnie. A co u Was? Dajcie znać! Jestem bardzo ciekawa, jakie u Was zmiany. Ściskam mocno!
MOI!!!! <3
Kochana! No w końcu :) Czekam, zaglądam i jest!!! Czytam Cię od lat, kibicowałam z całego serca i nie omieszkam wrzucić pierwszej komentarza pod postem. Buziaki dla genialnych Dzieciaków :)
OdpowiedzUsuńCześć <3 A czemu pierwszy raz Cię dopiero widzę :))) Ściskam :)) i serdecznie witam :)
UsuńKochany Chłopczyk z Waszego Leosia. U nas Świnka Peppa jest mega hitem od dłuższego czasu, tyle, że gdy lektor przedstawia rodzinę świnki, Lila robi to charakterystyczne chrząknięcie :) Ostatnio demonstrowałam je koleżankom z pracy- pokładały się ze śmiechu :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że u Was tyle zmian na plus! Tobie gratuluję powrotu na studia- to zawsze jakaś odskocznia, mobilizacja a przed wszystkim- inwestycja w siebie! Bo przecież- dzieci nie będą zawsze małe.
Alu uwierz mi, że ten lęk z czasem jednak trochę mija. Po tym co przeszliśmy z Elizą też długo miałam te schizy, nawet zanim dostała gorączki- każdy katar to była już moja emocjonalna sraczka czym to się skończy- bo kiedy była malutka od kataru do zapalenia oskrzeli było zazwyczaj dwa dni... Jednak im dziecko starsze, tym naprawdę bardziej na chłodno się podchodzi- oczywiście- martwisz się, czuwasz, ale już bez tej paniki.
U nas pierwsze choróbsko po powrocie do przedszkola właśnie się kończy. A miałam cichą nadzieję, że cały wrzesień Lila przechodzi bez infekcji... No nic, tata wziął zwolnienie i jakoś przetrzymaliśmy.
A poza tym? Stara bieda :)
Ściskam Was mocno :*
Dzięki kochana za słowa otuchy. Przykro mi, że u Was też chorobowo. Dziękuję, że wciąż tu do mnie zaglądasz 😃 buziaki i zdrówka 💗
UsuńWitam i ja.Pierwszy raz się odzywam i muszę Ci powiedzieć że nie mogłam się doczekać kiedy się odezwiesz.Rozumiem Twoja radość co do zmiany pracy męża.Mam dzieciaki w takim wieku jak twoje i też mam dość samotnych kąpieli usypiania.Zostawania sama na dwa dni.A wkoło nikogo! do pomocy.Jesteśmy sami w 3mieście.Obecnie też kończymy chorobę obóch smykow.Starszy pochodził do przedszkola parę dni raptem.Też trzęsą sie na każdy katar gorączkę.Masakra.Nie wiem czy mi to kiedyś przejdzie��Zdowka
OdpowiedzUsuńCześć 🙋 Fajnie, że zdecydowałaś się zostawić ślad 💗 tyle nas łączy widzę 😊 Milo, ze jesteś. Moc uścisków i zdrowia!
UsuńBardzo się cieszę, że u Was wszystko zmierza ku lepszemu. Gratuluję Mężowi awansu, a Tobie decyzji o podjęciu kolejnych studiów. Sama też zaczynam następne od października - i z jednej strony żal tych weekendów, które moglibyśmy spędzić wszyscy razem, a z drugiej - ciekawa jestem, podekscytowana i nie mogę się już doczekać :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam podobne uczucia. Ale bardzo się cieszę i nie mogę się już doczekać wyjść z domu 😊 pozdrowienia 😊
Usuń"Jezus Cie kocha..." <3 mega!
OdpowiedzUsuńA jak 💗 hehr
Usuń"A co u Was? Dajcie znać! Jestem bardzo ciekawa, jakie u Was zmiany." Zmiany, zmiany.. Wielkie! Melka i Leoś są genialni!
OdpowiedzUsuńWięcej, więcej!!! 😃
UsuńWięcej na moim blogu :)
UsuńWRÓCIŁAŚ!!!!
UsuńCieszę się z tych pozytywnych zmian u Was. Na pewno teraz będzie o wiele łatwiej, a co najważniejsze będziecie mieli więcej czasu dla siebie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre fluidy :*
UsuńU nas tez poprzedszkolna choroba. Mala poszla do przedszkola kilka dni i przyniosła jakieś choróbsko. Wiec młodzi chory i polowa domowników. Ale jutro znów rusza do przedszkola. A ja mam ciary bo pewnie za chwile znów coś przytarga... Buziaki dla wszystkich i dużo zdrówka ma ten okres przedszkolny. Mila
OdpowiedzUsuńCzy dzieci się kiedyś uodparniają? Słyszałam, że tak. Liczę na to! I tego Wam życzę :)
UsuńKochane dzieciaczki I super blog. Fajnie I lekko sie czyta. Bede wracac bo chce Was wszystkich bliżej poznać;) pozdrawiam Karolina
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, dziękuję i zapraszam <3
Usuńzdrówka dla dzieci a słyszałaś o kuracji entitisem? ja na odległość z mężem (mąż przyjeżdża na weekendy ale nie wszystkie ) już 7 lat nie jest łatwo wiem co czujesz i spędzenie z mężem nocy czy kiedy mąż wraca chociażby o 20:00 jest cudowną rzeczą taką normalnością normalności.... Mój najstarszy syn mówi mamo kocham Cię tak mocno jak Jezus" cudownie słyszeć z ust dzieci takie słowa wzruszające....
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę, dziękuję, poczytam :) Tekst syna boski :) SUper mieć dzieci :)
UsuńU nas też adaptacja przedszkolna. Niby młoda ma już 4 lata, ale rozwojowo rok wcześniej, dopiero co pożegnaliśmy pieluchę, jeszcze nie do końca gada (ale już na tyle, że dość swobodnie się komunikuje, tylko robi dużo błędów), więc hopla i do przodu. Chorobę złapała na zajęciach adaptacyjnych, na szczęście tylko katar i niewysoka temperatura. Mam dziecko z silnym organizmem, mało co ją bierze na poważnie. Zdrowe i silne dziecko to skarb. Nie mam pojęcia, co to nebulizator, u lekarza jesteśmy raz na rok i to raczej profilaktycznie niż z konkretnej potrzeby. Teraz pewnie się zacznie, acz młoda trochę rotawirusów nałapała w zeszłym roku z klubików, więc dodając szczepy ze szczepienia, powinna być już w miarę uodporniona. Ospa już też za nami, więc do odbębnienia tylko lokalne bakterie i wirusówki. Rozważam zaszczepienie jej na grypę, choć nie wiem, czy damy radę, bo tu jakieś dzikie zapisy na miesiąc do przodu i traw tu ze zdrowym dzieckiem, jak chodzi do przedszkola. Marne szanse.
OdpowiedzUsuńDuże zmiany u Was, więc życzę z całego serca, by poszło sprawnie i bez chorób, stresu i nerwów. Ściskam :)
UsuńTo i ja się przywitam z krzaczorów, trafiłam tu kiedyś przypadkiem i polubiłam Ciebie i Twoje dzieciaczki :) co jakiś czas zaglądam i gorąco kibicuję! CUdownie się rozwijają i fajnie, że teraz będziesz też coś dla siebie robiła, to ważne. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCześć, miło mi bardzo Cię wirtualnie poznać. Fajnie wiedzieć, że wciąż tu ze mną jesteście :)))) Buziaki i pozdrowienia :)
UsuńMicha mi się cieszy na te pozytywne zmiany u Was. Cudowne masz dzieciaki. A te dwa miesiące bez chorób to było coś pięknego,chyba aż nie wierzyłaś;) Choroby precz niech idą,noce niech będą spokojne i mąż więcej w domu! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOj tak, dwa miesiące bez chorób to jakiś cud był. Dziękuję i ściskam :) Buziaki
UsuńBrawo dla Leosia! Moj Mlodszy poszedl w tym roku do przedszkola, ale adaptacja trwala u niego troche ponad tydzien. To i tak niezle - Starsza histeryzowala rok temu 3 tygodnie. ;)
OdpowiedzUsuńI u nas zaliczamy wlasnie pierwsze chorobsko w tym roku szkolnym. Niby nic strasznego - Mlodszy ma katar i mokry kaszel, ale ciagnie mu sie to juz 2 tygodnie i zaczynam zastanawiac sie czy to nie alergia, bo rok temu tez byl chory w mniej wiecej tym czasie i tez ciagnelo mu sie to jak smarki z nosa (bardzo trafne porownanie!)... :D
Tydzień to świetny wynik :)) Uściski dla dzieciaków.
UsuńI dużo dużo zdrówka!
Witam serdecznie,
OdpowiedzUsuńtrzymaj się dzielnie. Wiem, że to łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić, ale mimo wszystko wiem, że da się.
Tak samo, jak Ty mam dwójkę skarbów i już na samą myśl jesiennych i zimowych miesięcy robi mi się niedobrze, gdyż pamiętam, jak wyglądały jesień, zima i wczesna wiosna rok temu i 2 lata temu......
Po prostu nauczyłam się tego, że pewne etapy w życiu trzeba przejść. Jeśli chodzi o choroby dzieci to jest to jeden z tych etapów, których nie można ominąć, przeskoczyć, tylko starać się najwięcej ze swoich sił pomóc swoim skarbom przejść ten okres w jak najlżejszy sposób. I tak przy okazji samemu nie oszaleć:-)
Na pewno jest dobrze i będzie na pewno lepiej.
Słonecznie i gorąco pozdrawiam Ciebie i Twoich najbliższych,
wierna czytelniczka
Letycjanka
Kochana, wyjęłaś mi to z głowy :) Właśnie tak sobie powtarzam! Że to tylko etap, który minie. Rok temu było trudniej, teraz jest już trochę lżej, za rok będzie mam nadzieję łatwiej. Ściskam mocno, pozdrawiam :)
UsuńWspaniałe zmiany!!! Ta jesień pięknie się rozpoczyna:))) Nie też cała będzie piękna!!! Niech odporność Twoich Szkrabów stanie w tym sezonie na wysokości zadania, dając Ci trochę odetchnąć po tych masakrycznych miesiącach stresów!
OdpowiedzUsuńA co u nas? U nas... dzieje się:) Świat zawirował:)))
http://uczucianiechciane.blogspot.com/2016/09/13-dpt.html
Z przyjemnością przeczytałam ten wpis :) u nas wakacje jeszcze się nie skończyły bo wyruszamy w ciepłe kraje za niedługo. W Polsce natomiast odkryliśmy super miejscówkę. Spływy kajakowe Pilicą. Byliśmy tam z dziećmi kilka razy w te wakacje i na pewno wrócimy w przyszłe :)
OdpowiedzUsuń