Nie lubię jesieni. Nie lubię mokrych i coraz krótszych dni, zimnych poranków, błota i braku słońca. Nie lubię przymusowego siedzenia w domu, oglądania świata przez okno, szarówy w chacie, braku świeżych warzyw i owoców, nie lubię tej nostalgii, która mnie dopada i czasem wpędza w smutne i bardziej smutne stany.
Gdy zaczyna się wrzesień, ja zawsze marzę już o marcu. Marzę...o dłuższych dniach, zielonych drzewach, kwitnącej forsycji i tulipanach. W tym roku wyjątkowo odczuwałam tęsknotę za wiosną, ta, jak wiecie, miała moje (i zapewne kilku milionów Polaków) uczucia w d.. i przyszła, pokazała język i zniknęła na kilka tygodni. Lato też mnie nie rozpieściło. Taka nienasycona latem i jeszcze za nim stęskniona, rozpoczynam kolejną jesień oczekiwania... Przepełnia mnie strach o zdrowie dzieci, moją frekwencję w pracy i na studiach, w środku czuję niepokój, którego nie umiem się pozbyć, choć nie wiem, czy jest do końca racjonalny.
No dobra - widzę jakieś jasne strony nadchodzącej pory roku - mieniące się drzewa, zbieranie liści, żołędzi i kasztanów, robienie korali z jarzębiny, sesje zdjęciowe z dynią w roli głównej, wieczory przy świecach i serialach ( które wrócą nareszcie), a potem... oczekiwanie na święta, pachnący świerkiem dom, radość w oczach moich dzieci i magia, za którą tęskniłam tyle ostatnich lat...
Do pracy chodzę już od ponad tygodnia, więc jutrzejszy dzień będzie rozpoczęciem roku tylko dla moich dzieci. Dziś jeszcze czeka nas pakowanie wyprawki Leo i Ami.
Połowy rzeczy (typu przebranie ubrań do wyrzucenia, posprzątanie pracowni), które zaplanowałam na te wakacje - nie zrealizowałam.
Na szczęście już pod sam koniec sierpnia, udało mi się zrealizować przynajmniej jedną zaplanowaną rzecz: odrestaurowałam stolik dzieci. Taki zwykły, ikeowski stolik LACK, który niestety niszczy się w zastraszającym tempie, a zakup nowego jest bezcelowy ( bo za dwa miesiące byłby tak samo zniszczony).
Jak już wcześniej pokazywałam TU, uwielbiam oklejać meble. Jest to o wiele szybsze i nie ukrywam, że tańsze i bardziej trwałe niż malowanie. Tym razem też postawiłam na naklejkę i również wybrałam PIXERS.
Na zdjęciach krok po kroku - szybka metamorfoza.
I finalnie stolik prezentuje się tak:
Aktualnie stolik dzieciom podkradłam i gdy nie jedzą na nim, służy nam za ławę, a mi za tło do zdjęć na IG :) ;)
A Wy lubicie jesień? Jakie dostrzegacie jej pozytywne strony?
Alu trochę Cię rozumiem. Lato zawsze ucieka za szybko i nawet gdy obfituje w upały, to tego słońca zawsze w Polsce za mało.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu zaczęłam podglądać dzieci i próbować cieszyć się tak jak one- z każdej drobnostki i od tej pory uwielbiam jesień! Bo: w deszczowy dzień nie męczę się w eleganckich butach, tylko zakładam botki-kalosze i chodzę po kałużach, bo zabieram swój ulubiony parasol w groszki (jak ja uwielbiam groszki!;), w końcu mogę wygrzebać z szafy pudło pełne apaszek i szali - jesienne must have, bo zaplanowane mycie okien mogę odwlec na nie wiadomo kiedy - bo skoro pada, to po co myć;), bo skoro wieczory już zimne i ciemne to bez wyrzutów sumienia siedzę w domu z: książką, herbatą z sokiem malinowym, blogiem, puzzlami, szachami z mężem, bo przyczajam się z aparatem na wiewiórki w parku, których na jesień u nas jest sporo, odpalam maszynę do szycia, która w lecie się kurzy - bo szkoda pięknej pogody itd. Zawsze są jakieś plusy. Życzę i Wam kolorowej, ciepłej i zdrowej jesieni! Pozdrawiam Lidia
Serdecznie dziękuję... ciekawe, czy mi się uda pozytywnie przejść przez tę jesień. Na razie rozpoczęła się ...słabo :(
UsuńŚciskam mocno!
Potwierdzam- okropnie szybko niszczą się te stoliki... I wow- efekt nieziemski. Zgapię na pewno :)
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo, bardzo wyczekiwałam jesieni. Lato mnie okropnie męczyło, nie znosiłam upałów. Chociaż oczywiście uwielbiam truskawki, letnie burze itd...
W tym roku na jesień nie czekam w ogóle... Przez większość lata miałam wrażenie, że już czuję jej oddech na plechach. Zimno, deszczowo, ponuro...
Lata w Szczecinie nie było :(
Co pozytywnego w jesieni? Całkiem sporo... Dynia, która już się pojawiła, wyśmienity grzaniec w moim wykonaniu, kardamon, cynamon, imbir dodawane do porannych owsianek, urodziny moich dziewczyn (wrzesień, listopad), przejście mojej Mamy na emeryturę :)
Ściskam Alu...
Dziękuję Ci kochana za taki piękny komentarz :) a mamie serdecznie gratuluję :D :D Ściskam mocno!
UsuńJa akurat należę do osób, które jesień lubią. Oczywiście najlepiej tą złotą polską, ale i pochmurne dni mi nie przeszkadzają. Taki odmieniec ze mnie. Może dlatego, że to pora roku, w której się urodziłam. Nie wiem. Jesienią nic nie muszę (poza tym co muszę :), nigdzie się nie spieszę, mogę bezkarnie wieczorem siedzieć pod kocem z książką (jak mam siły i czas :). Ale jestem na tak.
OdpowiedzUsuńZmiana stolika rewelacyjna. Prosty sposób, a taki efekt. Nasz stolik tez obklejony, naklejkami wszelakimi, bo to miejsce w którym Tygrys może bezkarnie przeyklejac naklejki.
Hehe, czyli , że Tygrys zadbał o odświeżenie stolika :) Super.
UsuńZazdroszczę tego,że lubisz jesień. Naprawdę. Tym bardziej, że w Polsce ostatnio trwa 3/4 roku. :(
Genialny jest ten pomysł ze stolikiem! :)
OdpowiedzUsuńJesień - na tegoroczną się cieszę. Mam nadzieję, że będzie spokojna i pozwoli na nabranie sił.
Tego życzę kochana :) Buziaki
UsuńŚwietny pomysł z tym stolikiem, mój też już nie jest dobrej jakości, więc może pomyślę o podobnym odświeżeniu... Za latem już tęsknię, choć obecna aura za oknem nie zachęca do długiego przesiadywania na balkonie, to mam zamiar korzystać z tego, póki będzie można...
OdpowiedzUsuńDziękuję Kamilo! :) Koniecznie pokaż efekt odświeżenia - na blogu lub insta :) Pozdrawiam :)
UsuńJa tez nie lubie jesieni... Nawet moje urodziny (a moze zwlaszcza one :D) nie wynagradzaja mi tej paskudnej pory roku. :( Najchetniej z upalnego lata, natychmiast przeskoczylabym w mrozna zime i narty. ;)
OdpowiedzUsuńMoje urodziny, też jesienne, kiedyś poprawiały mi humor, ale teraz przypominają o przemijaniu. To już chyba inny etap życia. Buziaki
UsuńJa - odkąd jest z nami Bąbel - bardzo polubiłam jesień. Wszechobecne kolory, szeleszczące liście pod stopami i nawet te głębokie kałuże oraz błoto, w którym można się zupełnie spontanicznie i beztrosko wytaplać ;) Kiedyś koniec wakacji faktycznie mnie przytłaczał i dołował - a teraz staram się upatrywać we wrześniu nowych możliwości i kreatywnych sposobów na spędzanie czasu.
OdpowiedzUsuńStolik - śliczny :) Gdybyś potrzebowała jeszcze jakiegoś fajnego tła na Insta - bogatą ofertę najdziesz też na Printea :)
Dzięki kochana :) No ja też, odkąd są dzieci, lepiej znoszę jesień...ale sympatią tego nazwać nie można. Raczej mniejszą depresją ;)
UsuńDzięki za wskazówki, pozdrawiam :)
Stolik wyszedł naprawdę fajnie.
OdpowiedzUsuńPrześlicznie :)
OdpowiedzUsuń