Piekłam dziś pierniczki z Leosiem. Miksuję, ugniatam, aż w pewnym momencie patrzę, a w Leosiowej paszczy kawałek folii z opakowania do foremek!
Nie wiem czy czegoś nie połknął.
Strasznie się boję!
Czemu jestem taką niezdarą i roztrzepańcem!?? Mogłam się domyślić, że skoro ma już zęby to może kawałek nadgryźć...
Najgorsze, że cały dzień coś mu się ulewało. I nadal mu się ulewa. No i teraz nie wiem- czy to wina folii w brzuszku, czy to wina czegoś innego.
Martwię się :(
A to moje nieszczęsne pierniczki :(
Nie wiem czy czegoś nie połknął.
Strasznie się boję!
Czemu jestem taką niezdarą i roztrzepańcem!?? Mogłam się domyślić, że skoro ma już zęby to może kawałek nadgryźć...
Najgorsze, że cały dzień coś mu się ulewało. I nadal mu się ulewa. No i teraz nie wiem- czy to wina folii w brzuszku, czy to wina czegoś innego.
Martwię się :(
A to moje nieszczęsne pierniczki :(
Alu, wydaje mi się, że Leoś dużo tej folii nie zjadł, bo by się zaczął krztusić. A jak mało, to nie powinno szkodzić. Ogromnie niebezpieczne są za to te bateryjki jak tabletki, na nie trzeba strasznie uważać.
OdpowiedzUsuńMB
Mam nadzieję, że wcale jej nie zjadł. Dzisiejsze grzebanie w kupie nie przyniosło żadnych znalezisk :P
UsuńAlla84- to po prostu się zdarza, ja myślę że wyjdzie z brzuszka- trzymam kciuki. A pierniczki wyglądają smakowicie:)
OdpowiedzUsuńNo tak :) Dziękuję :)
UsuńRacja, baterie skrajnie niebezpieczne, bo ich żołądek nie przetrawi, a jeśli rozszczelni się w środku... W przypadku beterii lepiej od razu na pogotowie. Co do folii, to też wydaje mi się, że jeśli już, to wiele jej nie połknął, bo by zaczął się krztusić.
OdpowiedzUsuńNiezdarą i roztrzepańcem na pewno nie jesteś. Moja siostra jest z zawodu cukiernikiem. Pewnego dnia piekła biszkopt do tortu, a jej niespełna roczny synek siedział "bezpiecznie" przypięty w foteliku. Siostra odwróciła się na sekundę, a gdy spojrzała na małego, całą buzię i rączki aż po łokcie miał w surowej masie biszkoptowej ;) A że nie miał jeszcze do diety wprowadzonych żółtek, wysypka była nieunikniona... Także nie martw się, wypadki chodzą po ludziach i to nie kwestia gapiostwa, ale... dziecięcej ciekawości ;)
Dziękuję za pocieszenie. Oczami wyobraźni już widzę umorusanego brzdąca ;)
UsuńPozdrawiam, buziaczki :)
Nic się nie stanie po prostu wydali, żeby naszym dzieciom nic się nie stało to trzeba by było przykryć kloszem .Nie jedna rzecz jeszcze połknie. Ciasteczka mistrzowskie zresztą jak wszystko co zrobisz. Pozdrawiam ewa
OdpowiedzUsuńCiasteczka z paczki :P Nie miałabym czasu i nie umiem zrobić swoich od początku do końca ;) Buziaczki
UsuńPiękne pierniczki. Ja swoje mam piec z koleżanką Kasią w ten piątek. Mam nadzieję, że będą tak wyglądały jak Twoje Alu.
OdpowiedzUsuńA Leoś cóż powiedzieć......piękniuni.
P.S. Skończyłam dzisiaj czytać Twojego bloga. Popłakałam się.
Agnieszka
Mam nadzieję, że moje pisanie się do czegoś przydało :) Buziaki i pozdrawiam gorąco.
UsuńOczywiście, że się przydało. W poniedziałek jesteśmy z mężem umówieni na rozmowę w OA. Trzymaj kciuki!!!.
UsuńNie wiem czy pamiętasz ale pisałam że jak skończę czytać to napisze historie o sobie bo mamy podobne. Może wyśle na twojego emaila czy napisać na blogu?
pozdrawiam i przesyłam buziaki
Agnieszka
Zdecydowanie wolę na maila :) ala2n@wp.pl
UsuńNo pierniczki pierwsza klasa:) Ja jestem takim beztalenciem, że pozostaje mi tylko objadać innych i podziwiać ich wypieki:)
OdpowiedzUsuńCo do Leosia, to tak jak piszą dziewczyny, nie martw się:) Nawet jeśli połknął troszkę tej folii to od takiej ilości na pewno nic mu nie będzie :)
Mam nadzieję, że nic mu nie będzie. Tak sobie wmawiam ;) Buziaki
UsuńWyłamię się z chóru pocieszycielek i powiem tak: nie wiem, czego jest tu więcej, egzaltacji czy infantylizmu? Rwiesz wirtualnie włosy z głowy, ubolewasz nad swoim "roztrzepaniem", ale znalazłaś czas na zmontowanie wpisu, ba! wklejenie także fotki "nieszczęsnych pierniczków" (z dbałością o estetykę oczywiście), nie brak też rzecz jasna fragmentów o martwieniu się, strachu itp.
OdpowiedzUsuńO co w tym chodzi?
Przeciętny człowiek, skoro tak bardzo się martwi, bierze dzieciaka pod pachę i jedzie z nim do lekarza, a nie zasiada przed kompem, żeby utoczyć wirtualne łzy nad swoją "niezdarnością".
A jeśli ten człowiek jednak uznaje, że od kawałka zjedzonej folii dziecku nic nie będzie i nie ma powodu, by wszczynać alarm, przechodzi nad całym zdarzeniem do porządku dziennego i nie urządza blogowego teatru z zatroskanymi wyznaniami okraszonymi starannie dobranym zdjęciem. Takim, by uwadze czytelników nie uszła wysoka estetyka i by nie zapomnieli pochwalić "nieszczęsne pierniczki".
Wybacz tę sporą dawkę dosadności, ale przy całej mojej sympatii do tej wirtualnej Alli i jej macierzyńskich przygód z uroczym małym chłopcem, nie przestaje mnie kłuć po oczach ta absurdalna egzaltacja w powyższym wpisie.
Dag
W każdej krytyce jest zawsze ziarno prawdy. Przyjmuję tę surową ocenę i cóż - akceptuję :) Nie jestem idealna, jak zawsze podkreślałam i podkreślać będę. Jestem cholernie egzaltowana :) (tak zawsze mówiła moja mama i widać się nie myliła :D ), nakręcam się jak nakrętka w mgnieniu oka, lubię podzielić się tym, co czuję. A blog jest moim miejscem, moim azylem, wyraża mnie. Ani trochę mi nie wstyd, że taka jestem. Lubię siebie. I z moimi mocnymi stronami i z moimi słabszymi. To czyni mnie ludzką :) i właśnie dlatego ten post, wśród setek innych, znalazł się na moim blogu. A poza tym doczekałam się szybkiej odpowiedzi od moich blogowych powierniczek i uspokoiłam się.
UsuńDbałość o estetykę zdjęć to u mnie podstawa :) Ale dopiero,gdy mój syneczek uśnie. Dlatego post dodany w okolicach 22 ;) Cieszę się, że to zauważyłaś.
A co do blogowego teatru - no cóż - uważam, że go nie zrobiłam. Podzieliłam się tym, co u mnie. Choć, nie ukrywam, że teatr uwielbiam.
Droga Dag, co miał wnieść Twój komentarz? Jaką Twoją naturę pokazać? Skoro piszesz, że czujesz do wirtualnej Alli sympatię, to dlaczego tak szybko przychodzi Ci jej osądzanie? Czasem warto zapytać siebie, zanim powie się kilka słów za dużo, sprawiając komuś przykrość, lub wzbudzając w nim poczucie winy - czy moje słowa wniosą coś dobrego?
I tak jak Ciebie w moim poście kłuje po oczach egzaltacja, tak mnie w Twoim komentarzu kłuje - spora dawka agresji i nadmierny krytycyzm.
Zapytam Twoimi słowami - o co w tym chodzi?
Pozdrawiam :)
Ala
Oooo widze w powyzszym poscie sama zazdrosc zawisc i zla energie moze to poprostu ktos kto nie umie piec pierniczkow :-) albo zmaga sie z nieplodnoscia i zazdrosci Ali tego ze ma swojego przecudnego synka ktorego moze kochac miloscia bezgraniczna. Ala nie martw sie moj maluch odgryzl kiedys kawalek koszyka wiklinowego dosyc spory i ostro zakonczony tez umieralam ze strachu wyobrazalam sobie perforacje jelita itp na szczescie skonczylo sie tylko na strachu mysle e u Ciebie tez skonczy sie tylko na strachu
OdpowiedzUsuńJa też nie umiem, hihihih. Te były z paczki, tylko lukier robiłam sama.
UsuńOdgryzionego koszyka współczuję! Masakra :) Ale nie wiadomo, co nas jeszcze czeka ;) :P
Buziaki.
Jak Leoś ????
OdpowiedzUsuńNa razie w normie. W kupie nic nie znalazłam. Czekam więc i grzebię nadal ;)
UsuńRozumiem, że się martwisz... Od czytania wpisu niejakiej Dag krew mnie zalała.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już wszystko ok. Dzieci szybko chwytają w paszczę, ale potem na szczęście elementy dodatkowe wylatują z drugiej strony :)
Dzięki za wsparcie. Co do Dag - widać, że ludzie są różni i cóż... różnie odbierają innych ludzi. Cieszę się, że jak tak szybko nie oceniam innych. Mimo, że przecież jestem nauczycielką :D
UsuńBuziaki
Alu, jak się ma Leoś? Mam nadzieję, że niepotrzebnie się martwiłaś i Synuś ma się dobrze.
OdpowiedzUsuńBuziaki
Na razie jest ok! Będę informować, dziękuję za troskę :*
UsuńAlu jak tam Leos? Buziaczki dla Was.
OdpowiedzUsuńChyba jest dobrze. Czekam nadal. Buziaczki!
Usuńmam nadzieję, że folia wyszła już od drugiej strony.... wszystko ok? moj a koleżanka za młodu fascynowała się karaluchami;) cóż. Leo rośnie i jest coraz sprytniejszy:))) ściskam. olga-1982. z nowego bloga cojestnajwazniejsze.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wyszła, ale nie ma pewności,ze w ogóle została zjedzona... Na bloga na pewno zajrzę! Buźka
UsuńMam nadzieje, ze Leos ma sie fantastycznie i ze spadl Tobie kamien z serducha :*
OdpowiedzUsuńLeosiek ulewa. I w sumie nie wiem od czego. Ale lekarka mówi, że dopóki nie wymiotuje to się nie przejmować. Łatwo powiedzieć. Buziaki
UsuńAlla, jak Leoś ? Jak się czuje! Pozdrawiam cieplutko :) A ja lubie być rozstrzepana :P
OdpowiedzUsuńChyba ok, choć ulewa.
UsuńMy też pozdrawiamy :)
Allu daj na luz to tylko swieta bedzie napewno znajac Ciebie perfekcyjnie :-) Pozdrawiam Ania P.S. Ja po Nowym Roku ide do lekarza wiec modl sie za mnie mocno jak ja za Was. P.S.2. Bede chrzestna malenkiej dziewcznyki :-) Normalnie unosze sie kilka cm nad ziemia. Buziaczki dla calej Waszej ridzinki Wesolych Swiat i do Siego Roku bo nie wiem kiedy tu zajrze. Buziaczki dla Leosia od wirtualnej cioci Ani
OdpowiedzUsuńDziękujemy :) Będę się modlić. Trzymam kciuki i również życzę Wesołych Świąt i dobrego roku :)
Usuńrodzinki
OdpowiedzUsuńFolia aluminiowa ma taką hmm jak to nazwać- strukturę? że gdyby Mały ugryzł Jej sporo, to na pewno zacząłby się nią krztusić i w naturalnym odruchu próbował od razu z siebie wydalić- czytaj: rzygnąłby sobie porządnie. Także myślę, że dużo jej nie skonsumował, o ile w ogóle :) Głowa do góry. I myślę, że każda z nas ma takie sytuacje na koncie, o których mogłaby powiedzieć: powinnam była to przewidzieć, więc bądź dla siebie bardziej łaskawa- każda z nas zalicza wpadki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marta
To była zwykła folia. Taka do opakowywania.
UsuńAle masz rację, chyba prawie każdy ma na koncie takie albo nawet gorsze sytuacje. I wpadki wpisane są w nasze życie. Dziękuję za wsparcie, pozdrawiam i ściskam!