tag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post7062556671533818076..comments2024-01-21T23:51:44.915+01:00Comments on Poszukująca skarbów w codzienności.: Blizny.Unknownnoreply@blogger.comBlogger30125tag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-85037418602112381582015-04-21T23:27:27.424+02:002015-04-21T23:27:27.424+02:00Suuuuuper bloog ! dawajdawaj!
www.kaminskadorota....Suuuuuper bloog ! dawajdawaj!<br /><br />www.kaminskadorota.plSzymon Khttps://www.blogger.com/profile/07500951945950448349noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-11079911654813347302014-03-12T21:04:38.876+01:002014-03-12T21:04:38.876+01:00Aniu, dziękuję, że jesteś. Nie przepraszaj, nie ma...Aniu, dziękuję, że jesteś. Nie przepraszaj, nie masz za co!alla84https://www.blogger.com/profile/08700666349435568106noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-89692789335474863242014-03-08T21:56:40.251+01:002014-03-08T21:56:40.251+01:00Alla, piszę komentarz o jasnych stronach Twojego ż...Alla, piszę komentarz o jasnych stronach Twojego życia, a potem mam wyrzuty sumienia, że nie powinnam Cię w ten sposób pocieszać... Bo Ty wiesz sama, że Twoje życie ma tyle jasnych barw, ale to doświadczenie niepłodności tak strasznie, nieludzko boli. <br />Może ja, tak jak Twój tata, też Cię czasem tak nieudolnie pocieszam... Alla, modlę się, uwierz mi, że za każdym razem, gdy się modlę pamiętam o Tobie. I nie piszę tego, abyś była mi jakkolwiek wdzięczna. Ala, ja bym tego w ogóle nie pisała, ale wiem, że taka świadomość, że inni się modlą, bardzo podnosi na duchu. Trzymaj się i nie trać nadziei.<br />AnnaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-56877221914309730432014-03-08T17:20:05.047+01:002014-03-08T17:20:05.047+01:00Cieszę się :)Cieszę się :)Melahttps://www.blogger.com/profile/01938731488493799399noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-65005727483080045722014-03-08T16:39:15.837+01:002014-03-08T16:39:15.837+01:00Dzięki Meluś. Wszystko co piszesz to prawda. Tyle,...Dzięki Meluś. Wszystko co piszesz to prawda. Tyle, że ja naprawdę żyję. Nie jestem już dawną Alą - sprzed roku, czy dwóch. Jestem szczęśliwą , pewną siebie kobietą, pewną swojej wartości... Czasem tylko są takie dni - że jak z balona, uchodzi ze mnie powietrze... Ale moje drzwiczki z napisem: "Życie" naprawdę od dawna są już otwarte...<br />Buźkaalla84https://www.blogger.com/profile/08700666349435568106noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-2962991328133803942014-03-08T16:35:48.237+01:002014-03-08T16:35:48.237+01:00Dziękuję Aniu. Wiem, wiem, że jest wiele jasnych b...Dziękuję Aniu. Wiem, wiem, że jest wiele jasnych barw w moim życiu i naprawdę je dostrzegam. Czasem po prostu moje blizny swędzą, pieką... przypominają o sobie. Wiem, jak bardzo naznacza brak ojca. Wiem, jak brak jakichś emocji wyjaławia nasze wnętrze ijak rzuca się cieniem na nasze relacje z innymi ludźmi - w tym partnerskie. Ja mam za sobą roczną terapię, która uwolniła mnie od traum dzieciństwa... Niekoniecznie, choć pośrednio, związanych z moim tatą...<br />Czekam na maila Aniu, może będę umiała Cię jakoś wesprzeć.<br />Pozdrawiam i całuję!<br />Alaalla84https://www.blogger.com/profile/08700666349435568106noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-82416769085951976072014-03-07T12:41:57.502+01:002014-03-07T12:41:57.502+01:00Ja tak nieśmiało odnośnie komentarza Twojego Taty....Ja tak nieśmiało odnośnie komentarza Twojego Taty. Jak może pamiętasz, mój jest podobnie 'nielepszy' w swojej bezpośredniości :) Natomiast mocno wierzę, że jego uwagi wynikają z jego miłości i troski o Ciebie. Być może Twoje przygotowania do stania się Mamą są dla niego mniej zrozumiałe i zakrawają o "szaleństwo". Niepłodność to okrutna choroba, granicząca z obłędem - doskonale to znam. Ale, tak jak napisała któraś z mądrych dziewczyn w komentarzach powyżej, ona znika w tajemniczy sposób po spełnieniu marzenia (no może nie tak do końca, jeśli chodzi o lęk o happy end, ale na pewno otwierają się drzwiczki z napisem: ŻYCIE). Mocno wierzę, że do Ciebie też to przyjdzie. I wtedy ten czas oczekiwania - jakoś mentalnie się "kurczy". Z perspektywy spełnienia - on nagle już nie jest taki bolesny.<br />I tyle mądrości ode mnie na dziś. :)<br />całusy Melahttps://www.blogger.com/profile/01938731488493799399noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-42293286327563019582014-03-06T23:25:33.420+01:002014-03-06T23:25:33.420+01:00Alla... piszesz ostatnio o swoim tacie. Boże, jak ...Alla... piszesz ostatnio o swoim tacie. Boże, jak ja Ci go zazdroszczę. Nigdy nie miałam i nie będę miała takiego ojca. A to naznacza, bardzo. Na przykład w kontaktach z mężczyznami, i nie tylko. Przemoc i nienawiść, której doświadczyłam od ojca kładzie się cieniem na wielu aspektach życia. Mój nieszczęśliwy związek jest pokłosiem traumatycznych relacji z ojcem. Piszę to dlatego, abyś nie patrzyła tak czarno na swoje życie. Ono ma wiele jasnych, radosnych stron. Chociaż wiem, że ból niepłodności jest ogromny. Nawet nie próbuję go sobie wyobrazić.<br />Alla, ale wierzę, wierzę w to, że Twoje blizny przestaną kiedyś tak dojmująco boleć. Może nie znikną tak do końca, ale wierzę, że Twoje doświadczenie niepłodności przestanie kiedyś tak strasznie boleć. <br />Bo wierzę, że Twoje Dziecko wynagrodzi Ci łzy i ból, chociaż teraz, kiedy nadal czekasz na Maluszka, wydaje Ci się, że nigdy tak się nie stanie. <br />Modlę się za Ciebie. Napiszę wkrótce maila, teraz mam dość ciężki czas, ale mam nadzieję, że będę w niedalekiej przyszłości miała chwilę, aby napisać. Pozdrawiam Cię ciepło :)<br />AnnaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-3590836799768805462014-03-05T17:42:25.637+01:002014-03-05T17:42:25.637+01:00Moja MIA :*:*:*:*:* Dziękuję :) :*Moja MIA :*:*:*:*:* Dziękuję :) :*alla84https://www.blogger.com/profile/08700666349435568106noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-78776040992780846762014-03-05T16:49:36.688+01:002014-03-05T16:49:36.688+01:00Ja jako już podwójnie doświadczona i tym czekaniem...Ja jako już podwójnie doświadczona i tym czekaniem i tymi troskami mogę śmiało powiedzieć, że czekanie jest dużo gorsze. Tu nie ma klepania się po brzuszku, oglądania swojego maleństwa na usg, pozostaje tylko szykowanie wyprawki w ogólnych kolorach bo nawet płeć jest do końca zagadką. Te późniejsze kłopoty i troski nie różnią sie niczym szczególnym od życia zwykłej rodziny ze zwykłymi problemami i nie masz co na tym etapie zawracać sobie tym głowy. <br />Szykuj jak najwięcej rzeczy, które są pracochłonne. Potem nie jest tak, że nie ma na to czasu, ale szkoda zamknąć się na kilka godzin w kańciapce i zostawić maleństwo. No, a nie wszystk da się zrobić razem.<br />Przesyłam uściski ode mnie i moich dziewczyn!MIAhttps://www.blogger.com/profile/03732754775187412841noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-72904795315706142882014-03-05T10:36:02.592+01:002014-03-05T10:36:02.592+01:00dziękuję i wzajemnie :)dziękuję i wzajemnie :)alla84https://www.blogger.com/profile/08700666349435568106noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-50885465960348586612014-03-05T09:24:31.285+01:002014-03-05T09:24:31.285+01:00Mocno ściskam.. i ślę wesołe buziaki :**Mocno ściskam.. i ślę wesołe buziaki :**Julitanoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-68030721969670817152014-03-05T09:06:40.118+01:002014-03-05T09:06:40.118+01:00Czytałam całego Waszego bloga, pamiętam Wasze przy...Czytałam całego Waszego bloga, pamiętam Wasze przygotowania :) Masz rację, że te zakupy to jak balsam. To mnie jakby przybliża do dziecka. Czy ktoś, kto tego nie przeżył ma prawo nas oceniać? Ehhh...<br />Dziękuję za wsparcie. Pozdrawiam!<br />Buziaczkialla84https://www.blogger.com/profile/08700666349435568106noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-83402654583224437552014-03-05T09:05:01.947+01:002014-03-05T09:05:01.947+01:00No właśnie, banał. Bo przecież staram się cieszyć....No właśnie, banał. Bo przecież staram się cieszyć. Życiem i sytuacją, w której się znalazłam. Tak chcę przejść przez ten etap. Przygotowując się. Dziękuję MIA, podniosłaś mnie na duchu swoimi słowami. Buzi buzialla84https://www.blogger.com/profile/08700666349435568106noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-23698239439473931402014-03-05T09:03:10.424+01:002014-03-05T09:03:10.424+01:00Tak też staram się to traktować. Moja adopcyjna ci...Tak też staram się to traktować. Moja adopcyjna ciąża trwa już 8 miesięcy, więc pojawia mi się syndrom wicia gniazda :P ( tak mówi moja Kasia :) ).<br />Zupełnie rozumiem emocje, które opisujesz... One wciąż we mnie są. Ja ciągle jeszcze czekam...dzień za dniem... Tydzień za tygodniem... Codziennie. Niczego nie mogę zaplanować, żyję w poczekalni. To trudne, frustrujące...Wyczerpujące.<br />Istnieje więc tylko jedno pytanie. Jak długo jeszcze?<br />Dziękuję za kciuki.<br />Buziaczki.alla84https://www.blogger.com/profile/08700666349435568106noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-5081150761758043332014-03-05T08:58:08.825+01:002014-03-05T08:58:08.825+01:00:) dziękuję za piosenkę i kciuki.
Zaciskam więc i ...:) dziękuję za piosenkę i kciuki.<br />Zaciskam więc i swoje za Was.alla84https://www.blogger.com/profile/08700666349435568106noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-9064714970708338712014-03-05T08:57:39.394+01:002014-03-05T08:57:39.394+01:00Myślę, że nie ma we mnie niczego do podziwiania......Myślę, że nie ma we mnie niczego do podziwiania... Moje marzenia i plany, o których piszesz to hmm... pewna wizja tego,co może mnie czekać. Wcale nie dominuje w niej radość, euforia, hiper-optymizm... Wiem, że będzie ciężko, że będę zmęczona, że może nie podołam nie raz... Że będziemy się kłócić z mężem, że będzie nam brakować cierpliwości, że będę płakać z żalu, że nie do końca się rozumiemy... Że dziecko będzie marudne, że nie będzie chciało jeść, że będzie chorować... I wiele, wiele innych... Ale staram się tym nie zadręczać. Wiem, że nie będzie łatwo. Ale wiem też, że warto.<br />Staram się być dzielna. Czasem po prostu po ludzku...mam słabszy dzień.<br />Buziaki.alla84https://www.blogger.com/profile/08700666349435568106noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-53392539151529152742014-03-05T08:53:18.285+01:002014-03-05T08:53:18.285+01:00Pewnie blizny nie znikną. Nie liczę na to. Wierzę,...Pewnie blizny nie znikną. Nie liczę na to. Wierzę, że będzie mi łatwiej i nie będę czuła takiej ogromnej tęsknoty, bo przecież dziecko będzie przy mnie... Dziękuję za Twoje słowa i życzenia. Pozdrawiam!alla84https://www.blogger.com/profile/08700666349435568106noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-12371658608992699052014-03-04T22:27:45.836+01:002014-03-04T22:27:45.836+01:00Alu, nie będę Ci pisać, że jak pojawi się Wasze Ma...Alu, nie będę Ci pisać, że jak pojawi się Wasze Maleństwo to blizny znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, bo to by była nieprawda. Może i są ludzie u których znikają, ale najczęściej zostają na całe życie. Mogą być mniej lub bardziej widoczne, ale są. Jakiś czas temu nawet pisałam u siebie o tym, że mimo, że po ponad czterech latach starań stał się nasz Cud i urodził się Misiek to diabełek Niepłodności siedzi gdzieś w głowie i w najmniej odpowiednim momencie daje o sobie znać. Tyle tylko, że jak już masz obok siebie swoje ukochane, wyczekane Maleństwo, to kiedy wyskakuje ten diabełek, kiedy blizny zaczynają piec, to możesz się wtulić w tego małego Człowieczka i wtedy jest lepiej. Wtedy możesz myśleć o Nim, a nie o bliznach. Pozdrawiam serdecznie i życzę siły w oczekiwaniu na Wasz Cud.Anulekhttp://moj-prywatny-cud.blog.pl/noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-82951637336598799522014-03-04T19:23:35.335+01:002014-03-04T19:23:35.335+01:00Podziwiam Cię i mam nadzieję, że wszystko to co so...Podziwiam Cię i mam nadzieję, że wszystko to co sobie zaplanowałaś i wymarzyłaś spełni się w najmniejszym szczególe. Myślę jednak, że Twój tato jako człowiek bardzo doświadczony przez życie, chce Cię przygotować i chronić - jak prawdziwy ojciec, czuwający nad ukochanym dzieckiem.<br />On wie, że życie nigdy nie wygląda tak pięknie i różowo, jak w naszych nawet najskromniejszych, marzeniach. Ja osobiście mam do problemu niepłodności takie podejście jak poprzedniczka, boję się tego co będzie i na nic się nie nastawiam, bo boję się cierpieć. Dlatego też sądzę, że Twój tata widzący Twój optymizm i zaangażowanie, nie chce aby wyszło z tego twarde lądowanie połączone z rozczarowaniem. Życie i macierzyństwo to cud, ale i ogromny trud i obowiązek, wydaje mi się, że oprócz szaleńczej radości i mobilizacji, którą obserwujemy na Twoim blogu, powinnaś również pomyśleć o zmaganiach z kłopotami, które niewątpliwie cię nie ominą, tak jak nie omijają żadnej z rodzin (nawet tych bezdzietnych). Czytam post za postem i mam wielką nadzieję, że nauczę się od ciebie choć odrobinę tego pozytywnego toku myślenia. Bądź dzielna.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-91152124682086934832014-03-04T19:19:06.108+01:002014-03-04T19:19:06.108+01:00http://www.youtube.com/watch?v=_Z3ukXUvRVA
ja też...http://www.youtube.com/watch?v=_Z3ukXUvRVA<br /><br />ja też czekam na spełnienie mojego największego marzenia... i trzymam za Was bardzo mocno kciuki. <br />AgaMAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-89189852102897286242014-03-04T16:47:56.672+01:002014-03-04T16:47:56.672+01:00ja już nie raz pisałam na swoim blogu, że niepłodn...ja już nie raz pisałam na swoim blogu, że niepłodność naznaczyła nas na zawsze. Przeszliśmy krótszą drogę niż Wy, zakończoną pełnym sukcesem - zaszłam w ciążę i urodziłam synka, ale lata walki o dziecko zostawiły trwały ślad we mnie. Z jednej strony ma to swoje plusy - chyba nie ma dnia żeby sobie nie przypominała sobie jak długo czekaliśmy na synka, jakie to szczęście , że się udało. Czerpie radość z prostych rzeczy, w licznych momentach (takich błahych, codziennych) przypominam sobie jak w tych samych sytuacjach było mi ciężko kiedy "się staraliśmy", a dziecka mimo szczęśliwego życia z mężem brakowało mi niemal wszędzie: na zakupach w CH, na wakacjach, w kościele, u lekarza, w kontaktach z przyszłymi/nowymi rodzicami (czyli wszędzie tam gdzie pełno rodziców z dziećmi).<br />Jest tez ciemna strona niepłodności - lata starań pozbawiły mnie beztroski, gdybym zaszła w pierwszym cyklu nie "siedziałbym" przez lata w tematyce niepłodności, poronień, chorób...Strasznie boję się, że ten sen się skończy, że stracę synka. W ciąży długo nie mogłam uwierzyć w swój stan, po urodzeniu również...<br />Powiem szczerze - ale nie oceniam Cię, jak już pisałam podziwiam Waszą odwagę - kiedy dostaliście kwalifikację (mam nadzieję ,że nie mylę pojęć) zaczęłaś przygotowywać się intensywnie na przyjęcie dziecka, a mnie to przeraziło...ja ten moment przełożyłam sobie na moment kiedy dowiaduje się o ciąży... a ja wolałam "nie zapeszać", nie robić zakupów, nie przygotowywać pokoju, bo widziałam, że gdyby nie wyszło, bolałoby gorzej...I tego obawiałam się u Ciebie - wiedziałam, że emocje opadną i będziesz cierpieć. Nie mam na to lekarstwa, złotej rady... chciałam napisać jakieś "pierdoły", ale nie mam prawa. Wiadomo, że u was "wyjdzie", to tylko kwestia tego cholernego czasu. Codziennie zaglądam w nadziei, że napiszesz, że to "JUŻ", jak dłużej nie piszesz, myślę, że pewnie nie masz czasu, bo jedziecie po Maluszka. Takie pozytywne emocje płyną od Ciebie, tak mądrze piszesz o życiu... Ciągle trzymam kciuki! Potraktuj ten czas jak ciążę, tylko bez rzygania i zaparć. :DBahatihttp://bahati.blog.onet.pl/noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-11290192559829169902014-03-04T14:16:05.378+01:002014-03-04T14:16:05.378+01:00Ciesz się życiem. Co za banał! Życiem to ja cieszę...Ciesz się życiem. Co za banał! Życiem to ja cieszę się dopiero teraz jak zrealiwało się moje największe pragnienie bycia mamą. Teraz widzę świat w jasnych barwach, oddycham pełną piersią i dostrzegam każdą chwilę jaką mam będąc już szczęśliwą. Bezpłodność była jak zaćma na oczach i cierń wbijający się każdego dnia w serce. Wszystko ustąpiło w dniu przytulenia do serca mojego dziecka, upragnionego, wyczekanego i tak bardzo kochanego. Teraz dopiero wiem, że żyję.MIAhttps://www.blogger.com/profile/03732754775187412841noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-92103816438837304252014-03-04T10:58:09.957+01:002014-03-04T10:58:09.957+01:00Myślę, że nie zrozumie ten co tego nie przeżył. Ni...Myślę, że nie zrozumie ten co tego nie przeżył. Nie wątpię, że tata chciał dobrze mówiąc o dystansie, a i pewnie ma rację, ale to jest tak ciężko. Ciąża adopcyjna jest trudna bo nie znamy dnia rozwiązania. Gdyby ktoś powiedział choćby miesiąc TEGO telefonu, nawet jeśli byłoby za dwa-trzy lata to zawsze można odliczać i jakoś się przygotować. A o tych rzeczach dla dziecka, albumie, itd. to wiem, że może to dla innych dziwnie wyglądać, ale jest niczym innym jak formą terapii i przygotowaniem się do macierzyństwa, coś na kształt wyprawki dla kobiety ciężarnej. My też mieliśmy pokoik już 2 lata przed TYM telefonem. Po kwalifikacji kupowaliśmy wózek, łóżeczko, pościel, ręczniki, termometr, wanienkę. Te zakupy były dla nas jak balsam, pozwalały nam się czuć w sklepie jak prawdziwi rodzice. Więc tak to traktuj. <br />A blizny.... niestety zostają. Mnie czasem bolą jak na zmianę pogody, ale już inaczej. Nie patrzę z zazdrością na każdy wózek, gdy trzymam za rękę Kamilka. Mimo, że moje macierzyństwo jest inne niż wszystkie, bo mamy chore dziecko i z zazdrością patrzę na inne mamy, gdy mogą porozmawiać z własnym dzieckiem, przytulić, gdy się tego chce, czy popatrzeć im w oczy. Ale jestem szczęśliwa, że mam dziecko i mogę poczuć cud macierzyństwa. Allu też to poczujesz, no i inaczej nie może być-WASZE DZIECKO BĘDZIE Z WAMI PRZESZCZĘŚLIWE.KiM + Khttps://www.blogger.com/profile/05228373328077391440noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6174422624984868220.post-71734138605997630762014-03-04T08:29:37.410+01:002014-03-04T08:29:37.410+01:00Skoro blizny zostają to postaram się zrobić wszyst...Skoro blizny zostają to postaram się zrobić wszystko, by nosić je z dumą... By pokazać, że mimo tych blizn nadal jestem pięknym człowiekiem. Może się uda...<br />Dziękuję Ci kochana za życzenia szybkiego odnalezienia Kruszynki. Buziakialla84https://www.blogger.com/profile/08700666349435568106noreply@blogger.com